Władysław Reymont: Pielgrzymka do Jasnej Góry - pierwszy polski reportaż
data:14 sierpnia 2017     Redaktor: Redakcja

W 1894 roku, 5 maja, dla uczczenia setnej rocznicy powstania kościuszkowskiego - choć nie mówiło się o tym wprost - wyruszyła z Warszawy piesza pielgrzymka do Częstochowy. Wśród pielgrzymów znalazł się początkujący wówczas literat korespondent „Tygodnika Ilustrowanego” - Władysław Stanisław Reymont. Literackim efektem pielgrzymki jest opowiadanie "Pielgrzymka do Jasnej Góry", które okazało się arcydziełem nowego gatunku literackiego – reportażu i debiutem książkowym [1895r.] przyszłego laureata Nagrody Nobla.


Publikujemy obszerne fragmenty, zachęcając do lektury całości opowiadania, ktore ukazuje duchową drogę młodego pisarza:

Śpię w najlepsze, gdy mnie ktoś trzęsie i woła:
- Bracie trza się powstać.
To siostra obok śpiąca mnie budzi.
Przymykam oczy i opuszczam się w sen ociężale. Boże! Jakbym spał jeszcze, ale zimno mnie przenika siarczyste i dzwonki ostrymi tonami dźwięczą, a przez szerokie szczeliny stodoły świt rzuca pasy światła. Rumor powstawań i ta świadomość, że iść trzeba, nie pozwalają mi zasnąć. Wstaję, i choć się trzęsę z zimna, idę w łączkę na drugą stronę drogi i pod wierzbami jasnozielonymi, w ciemnomodrej sadzawce czynię ablucję. Woda zimna jak lód, pali prawie, ale orzeźwia znakomicie.
[...]
Gromadzimy się pod krzyżem. Twarze mają senne i posiniałe od zimna, ubiory pogniecione, ale oczy błyszczą jasno. Wyniosły chłop w kapuzie mniszej, nasuniętej na głowę, o ostrych ascetycznych rysach twarzy, podnosi krzyż, ubrany już wiankiem świeżej zieleni, dzwoni i niskim głosem intonuje:
Kiedy ranne wstają zorze,
Tobie ziemia, Tobie morze.
I ten tłum prosty podchwytuje pieśń sercami i śpiewa ją z uniesieniem, przepotężnie mocnym głosem:
Tobie śpiewa żywioł wszelki...
Płyną głosy szeroką falą ku tym zorzom złocącym już pół horyzontu, rozsypują się kaskadą nad tą ziemią szeroką, brzmią nad chatami, przenikają w łany zbóż, i jakby rozpylone kołyszą się i rozsuwają w opalowej przestrzeni, dźwięczą w echach leśnych, w kwiatach sadów, i jakby zasilone głosami przyrody wznoszą się hymnem pełnym mocy, i mówią o dobroci i potędze Pana, i rozpętane ze wszystkiego, co brudne, co nędzne, co przemijające – unoszą serca rzeszy nad światem. O, potężna to pieśń, potężna pięknem, jakiego jeszcze nie odczuwałem nigdy, i dopiero na tle cudów wiosny, jakie są dookoła, i przez takich śpiewana, wywiera czar niesłychany.
Słońce wzeszło i rozrumienia wszystko i wyzłaca.
Idziemy prędko, ale chciałoby się gdzie położyć w bruździe, w tych żytach kołyszących się i chciałoby się tylko patrzeć w błękit, słuchać pieśni skowronkowych, szumu drzew i zatapiać się w tej mocnej pieśni, co teraz dzwoni niby hejnał radości. Piersi wdychają wiosnę, a oczy błądzą rozmarzone... Mijamy lasy, aż kipiące od świergotu ptactwa, pola jak okiem sięgnąć przepysznie uprawne i zielone, wioski, gdzie jabłonie w różowych pąkach całe, a grusze jak śniegiem obsypane kwiatami. Masy bzów dyszą wonią i stoją niby obłoki fioletowe. Jedenaście wiorst przechodzimy bez odpoczynku.....
-------------------------------

i dalej szli do Częstochowy, „do źródła dobra i szczęśliwości”, jak ją nazwie w zakończeniu Władysław Reymont.

foto: Pielgrzymka z 1894 roku, mal. Ludwik Stasiak.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.