Dyktatura debili cz. XXIII
data:06 sierpnia 2017     Redaktor: ArekN

 

DYKTATURA DEBILI XXIII (czyli obiecana opowieść o zdrowym rozsądku nauczycieli).

 

Długo wyczekiwane wakacje, już półmetek! Cudowna okazja, by – pomiędzy remontem łazienki, wizytami lekarskimi całej rodziny i doprowadzaniem balkonu do jakiegoś „ludzkiego” wyglądu – poszukać czegoś dla ukojenia duszy. Zainspirowana jednym z czerwcowych szkoleń dla nauczycieli, wróciłam na chwilę do dzieciństwa, by przypomnieć sobie śliczną baśń symfoniczną Prokofiewa pt. „Piotruś i wilk”. Pamiętacie? Można obejrzeć tu: https://www.youtube.com/watch?v=b4ZmbXhFqOM


Ale gdyby się komuś nie chciało, polecam sympatyczne streszczenie:
„Kanwą utworu jest bajka ludowa, opowiadana przez narratora i ilustrowana muzycznie. Sławi dzielnego chłopca, który przechytrzył wilka. Piotruś wychodzi z zagrody na łąkę, za nim z drzewa sfruwa Ptaszek, do stawu bieży Kaczuszka, budzi się leniwy Kot. Kiedy Ptaszek droczy się z Kaczuszką, Kot dybie na Ptaszka. Piotruś godzi zwierzęta, tymczasem pojawia się Dziadek i przestrzega chłopca przed Wilkiem. Ten pojawia się i dopada Kaczuszkę. Pomysłowy Piotruś bierze linę i wchodzi na drzewo. Prosi Ptaszka o pomoc, i kiedy zwabiony przez niego Wilk zbliża się do drzewa, Piotruś puszcza w jego stronę lasso. Miotającego się Wilka obezwładniają wracający z lasu Myśliwi i odprowadzają do ogrodu zoologicznego.”  (http://ninateka.pl/audio/sergiusz-prokofiew-piotrus-i-will-op-67)


Jestem nauczycielem nowoczesnym, rozsądnym i wykształconym, więc wykorzystałam współczesne środki edukacji wszelakiej, czyli youtube’a.  Ale ponieważ nadal drzemią we mnie niepokojące zasoby tradycjonalizmu i podejrzliwości wobec rozsądku i wykształcenia, a zwłaszcza nowoczesności, przejrzałam także inne wersje, aby zweryfikować pamięć dziecka sprzed… No, mniejsza z tym. Okazało się, że dziecko pamięta dobrze, a dorosła obecnie osoba słusznie zachowała czujność. Tyle że wakacyjne ukojenie duszy szlag trafił. Dosyć przynęt, przejdźmy do konkretów.


Otóż muszę się przyznać, że całą tę, na szczęście niezbyt skomplikowaną, operację uskuteczniłam z powodu „tekstu kultury” (nomenklatura obowiązująca w świecie rozsądnych i wykształconych nauczycieli, przepraszam – nauczycielek i nauczycieli), który zalecono nam do rozpatrzenia podczas wspomnianego na wstępie szkolenia (nie było obowiązkowe, co za pomysł, by się nim skatować na dwa tygodnie przed końcem roku szkolnego!) Tak, dobrze się Państwo domyślają, to „Piotruś i wilk”, tyle że w wersji filmowej z 2006 roku w reżyserii Suzie Templeton. Produkcja polsko – brytyjska, laureat Oscara 2007 za Najlepszy Krótkometrażowy Film Animowany. Ucieszyłam się bardzo, bo dotąd nie znałam tego wiekopomnego dzieła, a tu za darmo, z prelekcją, komentarzem, scenariuszami lekcji i w ogóle all inclusive.
Prelegentkę przedstawiono jako kulturoznawczynię, polonistkę oraz trenerkę wolności i praw człowieka. Akcent na rodzaj żeński wszystkich rzeczowników. Sama Pani Metodyczka  stawiała go bardzo wyraźnie w opisie potencjalnych działań nauczyciela prowadzącego lekcję, podczas której „uczennice/uczniowie” (nigdy jedna płeć, jakby nie było pewne, że w szkołach koedukacyjnych zadania wyznaczane są wszystkim dzieciakom, a nie tylko chłopcom albo tylko dziewczynkom) zapoznają się z „Piotrusiem i wilkiem”. Niewidzialny dzwoneczek delikatnie zadźwięczał mi w głowie. W miarę upływu czasu dzwonienie stawało się coraz bardziej natarczywe. Bo jeśli „Piotruś i wilk” jest wzruszającą historią o przyjaźni i pięknych owocach wspólnego działania, dzięki którym można pokonać nawet bardzo silnego przeciwnika, co podkreślali pedagodzy, metodycy i recenzenci w ciągu dziesięcioleci, to dlaczego w proponowanych scenariuszach lekcji - od czwartej klasy szkoły podstawowej do matury – nie ma ani słowa o takim właśnie przesłaniu?


„Zdobądź informacje na temat filmu Piotruś i wilk. Przygotowując odpowiedź, pamiętaj o podaniu źródła informacji, np.” – i tu – tytuł, produkcja, data, reżyseria (propozycja dla klas IV - VI).
„Dlaczego film Piotruś i wilk zaliczamy do filmów animowanych?” (gimnazjum, szkoła podstawowa, klasa VII).
„Do jakich zjawisk kulturowych czy społecznych można odnieść relację Piotrusia i wilka?” (szkoła ponadgimnazjalna).”
Oto przykłady tematów lekcji i rozmów z uczniami. Naturalnie, są i „podstawowe pojęcia w zakresie (sic!) języka filmu”, i informacje o planach filmowych, i gotowe kadry, które wystarczy wyświetlić uczniom (tzn. uczennicom i uczniom!) za pomocą rzutnika, i kwestia barw krajobrazów, i analiza wyrazu twarzy głównego bohatera wtedy i wtedy, i warsztaty animacji, i kilkanaście innych jeszcze propozycji, w większości zresztą miłych i potrzebnych, ale interpretacji treści, wymowy, przesłania – brak! I dlaczego o języku filmu mamy rozmawiać właśnie na przykładzie animacji, przecież to bardzo szczególna i wcale nie najczęściej występująca w przyrodzie forma dzieła spod znaku Dziesiątej Muzy (takiej peryfrazy nikt już zresztą dzisiaj nie używa, tym bardziej w szkole)? A co się kryje pod stwierdzeniem: „Potrafię umiejscowić (sic!) obejrzany film w kontekście kulturowym” (zalecenie towarzyszące zacytowanemu wyżej pytaniu dla ucznia (uczennicy i ucznia!) liceum (szkoły ponadgimnazjalnej!)?


To wszystko za chwilę się wyjaśni. Będzie to chwila prawdy. Potrwa pół godziny, tzn. tyle, ile projekcja oskarowej animacji Suzie Templeton. W jej wersji Piotruś jest dzieckiem maltretowanym przez Dziadka, prześladowanym przez rówieśników i złych dorosłych, samotnym i smutnym; Kot to wściekły tłuścioch, z którym trudno się zaprzyjaźnić, ulubieniec wstrętnego Dziadka (obaj wylegują się w pierzynie o każdej porze doby); Ptaszek nie fruwa, tylko podskakuje dzięki przywiązanemu balonikowi; Kaczuszka zostaje definitywnie i naturalistycznie pożarta przez Wilka, a tryumf dobra wyraża się poprzez wypuszczenie na wolność tegoż Wilka przez Piotrusia, któremu najwyraźniej bardziej żal drapieżnika niż zjedzonej przyjaciółki, zapewne dlatego, że Straszny Dziadunio, który całymi dniami trzyma chłopca na brudnym podwórku, nie pozwalając mu się bawić na pobliskiej łące nad stawem, przywozi „biedne zwierzę” do miasteczka w ciasnej klatce i potajemnie próbuje je sprzedać typowi kojarzącemu się z zawodowym łowcą skór.
Jestem niepoprawną specjalistką od wchodzenia w kłopotliwe dla nowoczesnych i rozsądnych edukatorek i edukatorów dyskusje podczas tego typu szkoleń, zadawania idiotycznych pytań i niszczenia zamysłów organizatorek i organizatorów, ale tu nie miałam szansy, bo przezornie wygłoszono wiekopomną prelekcję jako wprowadzenie do filmu, nie zaś po nim, czasu na zadawanie pytań nie przewidziano, a bezpośrednio po projekcji wystąpili następni edukatorzy i w zasadzie pletli jeszcze większe głupstwa. Szkoda, bo należałoby poruszyć co najmniej trzy kwestie.

Po pierwsze: Dlaczego nie zaproponowano nawet próby zapoznania uczennic i uczniów z oryginalną wersją „Piotrusia i wilka”, o analizie porównawczej nie wspominając? Nie uznano w ogóle za stosowne zadać młodym ludziom streszczenia tej historii na żadnym poziomie. Po drugie: Dlaczego nie wykorzystano jakiejkolwiek wersji baśni do rozmowy o tak istotnych problemach egzystencjalnych, jak wolność czy przyjaźń? Wszak baśnie i bajki zawsze służyły do nauki wyciągania wniosków w postaci morałów. Pytanie trzecie dotyczyłoby konkretnych przykładów owych „kontekstów kulturowych”, o których była mowa w scenariuszu lekcji dla „szkół ponadgimnazjalnych”.


Niestety znam odpowiedzi na wszystkie te pytania, choć byłoby zabawnie usłyszeć je z nowoczesnych i rozsądnych ust. Zaryzykujmy.
Streszczenia nie ma, bo jest niebezpieczne. Niby podstawową umiejętnością absolwenta każdej szkoły ma być „czytanie ze zrozumieniem”. Ale „czytanie ze zrozumieniem” to jedno z odwróconych pojęć nowoczesnej i rozsądnej rzeczywistości, podobnie jak „tolerancja”, „projekt” i setki innych produktów nowomowy (Orwell wiecznie żywy!). Rozumienie tego, co się czyta i ogląda, może prowadzić do pytań i wątpliwości, a to jest zakazane. Właśnie o to chodzi, żeby żadnego rozumienia i myślenia nie było! Jeśli dziecko nie będzie wiedziało, co w istocie zdarzyło się Piotrusiowi i zwierzętom, a nie będzie wiedziało bez tradycyjnego o p o w i e d z e n i a mu baśni, nie poradzi sobie z brutalną rzeczywistością. Piotruś Suzie Templeton sobie nie poradził. Samotny, niekochany i uwięziony, umiał okazać współczucie jedynie innemu samotnemu, niekochanemu i uwięzionemu, zdradził tych, którzy mu pomogli (Kaczuszka przypłaciła tę pomoc życiem!), ze strony rówieśników nie uzyskał upragnionej bliskości i więzi, a jedynie jeszcze większy dystans podszyty strachem przed komitywą z bezkarnym drapieżnikiem, utwierdził się w konflikcie z Dziadkiem. Doświadczywszy zła, stał się zły. Nikt mi nie powie, że z przeciętnie inteligentnym młodym człowiekiem, przynajmniej tym ze szkoły średniej, nie można porozmawiać o takich problemach. Można, wiem to z 35-letniej praktyki nauczycielskiej. Niestety, umiejętność odróżniania dobra od zła i w ogóle etyczny wymiar egzystencji to mniej niż ostatnie, bo nieprzewidziane w nowoczesnej i rozsądnej edukacji zagadnienia. Co wynika z lekcji proponowanych przez specjalistki i specjalistów  od nowoczesności i rozsądku w kwestii „Piotrusia i wilka” Anno Domini 2006 i następnych? Ano mniej więcej tyle:
Rodzina, nawet szczątkowa (dziadek i wnuczek), to źródło przemocy i zaprzeczenie miłości. Niemodne ciuchy (Piotruś jest ubrany w przyciasną czerwoną kurteczkę i śmieszną czapkę pilotkę; Pani Prelegentka kładła na to szczególny nacisk w swoim scenariuszu lekcji) dyskwalifikują człowieka, narażają go na śmieszność i czynią gorszym. Nawet słynna tolerancja nic tu nie pomaga, bo inność t e g o  t y p u tolerancji nie podlega. Przyjaźń można uzyskać jedynie ze strony jeszcze bardziej ułomnych i wyalienowanych, najlepiej niepełnosprawnych (Ptaszek), ale i ona kończy się po wykorzystaniu towarzysza zabaw jako przynęty na Wilka. Prawa zwierząt są ważniejsze od praw ludzi, a zły Dziadek to handlarz żywym towarem. Siła i spryt znaczą więcej niż dobro i sprawiedliwość. Wreszcie wolność – to przywilej dla rozbójników.

To w zasadzie tyle w kwestii „kontekstów kulturowych”. Wolność i tolerancja, oczywiście jak najdalsze od tradycyjnych znaczeń, a także chytra zaradność i cwaniactwo są ważniejsze od przyjaźni, solidarności, lojalności i innych nienowoczesnych i nierozsądnych postaw, o czym Pani Trenerka Wolności, zapewne właśnie tak specyficznie rozumianej, skutecznie pouczyła trzy setki nauczycieli (a zwłaszcza nauczycielek!), którzy/które chłonęli (-ły) jej słowa jak objawienie, w zupełnej ciszy. Choć pół godziny wcześniej, gdy troje naprawdę mądrych i zorientowanych, o co chodzi w humanistyce, oświacie i kulturze ludzi (jak Państwo zauważyli, celowo nie wymieniam żadnych nazwisk) wygłaszało merytoryczne, spójne, logiczne i potrzebne wykłady (to z ich powodu jednak nie żałuję tych kilku godzin!), większość publiczności demonstracyjnie i półgłośno zachowywała się jak nowocześni uczniowie (i uczennice, także uczennice, zwłaszcza uczennice!) na lekcjach w szkole.


Co ciekawe, prelekcje edukatorów płci obojga w założeniu mają pokazywać sposoby wykorzystywania filmu w nauczaniu w ramach propozycji nowych podstaw programowych! Przewiduję, a nawet jestem pewna, iż takie lekcje, pełne „warsztatów”, „prac w grupach”, „map myśli”, „kart pracy”, dużych arkuszy szarego papieru i dziesiątek kolorowych mazaków, a także tablic multimedialnych, rzutników, tabletów i smartfonów, nowoczesne i rozsądne nauczycielki będą uskuteczniać z k a ż d ą podstawą programową. Tylko za nic nie wyjaśnią dzieciom, co i dlaczego się zdarza bohaterom baśni, czym jest wolność, przyjaźń i odwaga, bo po prostu same tego nie wiedzą. I nie wiedzą, że nie wiedzą!


W jednym ze scenariuszy Pani Kulturoznawczyni zacytowała fragment recenzji „Piotrusia i wilka”: „(…) to trwająca zaledwie trzydzieści minut animacja, która zapiera dech swoją wielkością – nie tylko inscenizacji, ale także przesłania. Opowiadana historia nie jest bajką, a baśnią, bo pozwala nam oswoić chaos własnego ja i otaczającego nas świata.” Piękne, prawda? No to oswoiliśmy.

Żmirska

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.