Weto prezydenta a dalsza groźba puczu
data:24 lipca 2017     Redaktor: ArekN

 

Byliśmy właśnie świadkami próby sił, w której stawką była szansa na uzdrowienie wymiaru sprawiedliwości z jednej strony a groźba obalenia rządu z drugiej. Szansa zniknęła, groźba pozostała.

 

Prezydenckie weto oznacza, że sędziowska kasta wyszła ze starcia obronną ręką; przynajmniej na razie. Panikę wzbudzały Izba Dyscyplinarna oraz zapowiadane zmiany kadrowe- te dwa elementy przyczyniłyby się do rozbicia obecnego sędziowskiego monolitu, połączonego wspólnymi interesami i powiązanego tysiącem więzi z idealnym dla nich modelem zdegenerowanego, bezsilnego państwa. Brak weta dla trzeciej reformy dotyczącej sądów powszechnych to mało- być może za jakiś czas odczują to zwykli obywatele, ale najważniejsze dla pomyślności Polski zmiany i reformy nadal będą wymagać akceptacji Sądu Najwyższego. Rozpędzona PiS-owska lokomotywa, napędzana determinacją zaledwie kilku osób, zderzyła się ze ścianą na kluczowym kierunku.

Co dalej z reformą? Bez wspomnianych dwóch elementów wszystkie ewentualne kolejne uchwały będą tylko kosmetyką. Nie wszystko jest jeszcze stracone- może wystarczy zmienić kontrowersyjny zapis wzmacniający władzę Prokuratora Generalnego a resztę pozostawić bez zmian? Jednak szanse na to są o wiele mniejsze, niż dotychczas.

 

Jedno pozostało bez zmian: celem opozycji i powiązanych z nią grup interesu nadal jest obalenie rządu. Obecnie sztucznie podburzane nastroje społeczne nieco opadną, ale łatwo będzie je przekierować w celu "dokończenia sprawy" i zlikwidowania zagrożenia. Ostatnie tygodnie wyraźnie pokazały, że konsekwentnie realizowany był plan puczu, oparty na zasobach krajowych i zagranicznych.

Należy postawić zasadnicze pytanie: jakie było działanie organów państwa wobec łamiących prawo działań opozycji?  Ujawnione słynne 16 punktów (oparte na programie inżynierii społecznej, tzw. astroturfingu) zakłada m.in. szeroką koordynację protestów i utworzenie wspólnego kierownictwa, strajki kluczowych grup społecznych (np. nauczycieli czy sędziów), blokowanie budynków rządowych, działania potężnych grup biznesu, demonstracje pod prywatnymi domami z poparciem "swoich" parlamentarzystów, wypowiedzenie posłuszeństwa ze strony samorządów, szeroką mobilizację "postępowej" opinii międzynarodowej i tak dalej. Wszystko to oczywiście przy jazgocie zaprzyjaźnionych mediów, wzmacniających histerię i wywołujących poczucie strachu. Byliśmy świadkami realizacji początków tego planu.

Czy taka kampania możliwa jest bez odpowiedniego skoordynowania oraz naprawdę dużych pieniędzy? Oczywiście, że nie: wykupione reklamy, zapewniona logistyka demonstracji, wzmocnienie medialne i setki innych rzeczy wymaga środków finansowych przekraczających możliwości poszczególnych krajowych organizacji, zwłaszcza zakładając rozciągnięcie protestów w czasie. Minister Błaszczak w swoich wypowiedziach dostrzega zagrożenie, ale tradycyjnie nie zapowiada żadnych działań; milczy również Mariusz Kamiński. A przecież wyjaśnienie tej sprawy to rola dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która powinna znać odpowiedzi na parę prostych pytań (przytoczone za blogerem jazgdyni):

1. Skąd organizatorzy manifestacji mają pieniądze na te przedsięwzięcia? Czy ABW śledzi odpowiednie przepływy pieniędzy? Nie ma mowy o żadnej przypadkowości, jeżeli protestanci, w tym samym momencie, w różnych miejscach Polski mają w ręku identyczne plakaty z tej samej drukarni, lub tłum w Warszawie nagle pali "przypadkowo" takie same świeczki i znicze. Kto finansuje stawianie scen i estrad? Kto finansuje kosztowne nagłośnienie? Kto zapewnia transport i logistykę? Nawet te białe róże wręczane protestantom nie są za darmo.

2/ Kto jest organizatorem technicznym i koordynatorem? Kto planuje współdziałanie ulicy i posłów? Jak to się stało, że w czasie nocnego posiedzenia Senatu, niesławny marszałek Borusewicz, po otwarciu okien już miał w ręku megafon? Marszałek Karczewski tego przedmiotu nie zauważył? Kto przywozi, dostarcza materiały, flagi, plakaty, kto organizuje służby porządkowe w kamizelkach z nadrukami KODu, czy Obywatele RP?

3/ Kto jest odpowiedzialny za przecieki z pałacu prezydenta, czy z rządu? Czy pan prezydent jest bezpieczny? Jak to się stało, że wyśledzono go w Juracie, zorganizowano tam demonstrację, a telewizja TVN już tam była?

4/ Kto i jak dostarcza jednostronne, zafałszowane informacje mediom zachodnim? Czy nie jest to działanie na szkodę państwa? Czy można to wyśledzić i ujawnić?

5/ Czy znane są służbom dalsze plany i projekty organizowania eskalujących się, ogólnopolskich rozruchów? Czy planowane jest przeciwdziałanie?

 

Do kolejnej rozgrywki rząd oraz Prawo i Sprawiedliwość powinny się przygotować dużo staranniej. Ustawa medialna wywoła opór nie mniejszy od próby reformy wymiaru sprawiedliwości- może warto przemyśleć kilka kwestii?

I jeszcze jedno pytanie: czy rządzący mają jakikolwiek pomysł na wykorzystanie ogromnego potencjału swoich zwolenników, będących w stanie zakryć czapkami te 10-15 tysięcy protestujących? Bo jeżeli takiego pomysłu nie ma, to słabo świadczy o zdolnościach taktycznych Prawa i Sprawiedliwości.

 

AN

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.