Większość z nich ma już ponad dziewięćdziesiąt lat. Potrafią cieszyć się każdą przeżytą chwilą. Coraz częściej i chętniej opowiadają o najtrudniejszych latach swojego życia. Z błyskiem w oku mówią o konspiracyjnej działalności i akcjach, w których brali udział, a które na trwałe zapisały się w naszej historii. O przyjaźniach na śmierć i życie, pieczętowanych czynami i ofiarą, a nie deklaracjami. O miłościach rodzących się nie przy śpiewie ptaków, ale w huku rozrywających się pocisków. Ukochanej, zamiast pęku kwiatów, przynosiło się wtedy tak trudny do zdobycia kubek wody.
Aleksandra Diermajer-Sękowska słowom przysięgi harcerskiej złożonej w 1943 pozostaje wierna do dziś. Alicja Karlikowska w ostatnich dniach Powstania 23 godziny szła kanałami z Mokotowa do Śródmieścia. Tytus Karlikowski w 1943 roku dodał sobie lat, żeby wstąpić do Grup Szturmowych. 11 sierpnia 1944 został ciężko ranny na Cmentarzu Żydowskim. Andrzej Gładkowski w sierpniu 1944 miał 13 lat. Był łącznikiem Szefa Służby Sanitarnej Grupy „Północ”. Bogna Zachert-Okrzanowska w czasie okupacji mieszkała przy Hożej. Z okna widziała aresztowanie uczestników najgłośniejszego ślubu w okupacyjnej Warszawie. Edmund Baranowski miał niespełna 16 lat, kiedy został zaprzysiężony jako żołnierz AK. Przeszedł szlak bojowy od Woli przez Muranów, Starówkę, Czerniaków do Śródmieścia. Halina Jędrzejewska w Powstaniu była sanitariuszką. Jej szlak powstańczy to Wola, Stare Miasto, Śródmieście, Czerniaków. Niemieckie bomby zniszczyły we wrześniu 1939 dom rodzinny Romany Jabłonowskiej. Okupacja zabrała jej dzieciństwo. Zbigniew Galperyn w Powstaniu został ciężko ranny. Zbyt młody, żeby umierać – tak powiedziała pielęgniarka wyciągająca go z płonącego kościoła św. Jacka. Zdzisław Grontkowski był obrońcą Reduty Wawelskiej. 11 sierpnia 1944 z ostatnią grupą obrońców wszedł do kanału.