Marek Baterowicz: ABSURDY TEMIDY (i nowy napad szału Michnika)
data:06 maja 2017     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 

Niestety Polska to kraj, w którym Temida błąka się po korytarzach domu dla wariatów! Z definicji Temida jest bez skazy, ale chory układ (sądy i prokuratura ) wtrącił ją do labiryntu łotrostwa i pokalał jej nieskazitelny status, nad czym ubolewają zwłaszcza niesłusznie skazani, czasem bez powodu, a z kolei inni zacierają rączki, bo umorzono im dochodzenia albo uniewinniono w sądach. Takie szczęście mają zwykle aferzyści, którzy narazili skarb państwa na milionowe straty – czyżby mafie i sądy z prokuraturą tworzyły  naczynia połączone??

A z drugiej strony szary obywatel dostaje wyrok za kradzież batonika (natomiast sędzia za kradzież komputera jest puszczony wolno! ), albo  Adam Słomka za noszenie czapki legionowej w sądzie jest skazany na pobyt w więzieniu, do czego doczepiono mu jeszcze śmieszny zarzut: wiózł pasażera z niezapiętym pasem! Oto batonik, czapka legionowa i niezapięty pas są przestępstwami wielkiego kalibru, podczas gdy milionowe defraudacje to drobiazgi godne laurki i szybkiego zatuszowania. Oto absurdy i kontrasty Temidy, godne wnikliwej uwagi i napiętnowania, lecz Krajowa Rada Sądownictwa ma to w nosie, jak i wiele innych anomalii naszego wymiaru sprawiedliwości.

  Tylko 20% Polaków dobrze ocenia funkcjonowanie sądów i prokuratury - jest to prawdopodobnie elektorat Platformy Obywatelskieji PSL-u, bo to za kadencji tejże koalicji doszło do wyjątkowej epidemii afer, choć ich wysyp rozpoczął się zaraz po roku 1989.  Wraz z proklamacją wolności nastąpił żywiołowy wzrost malwersacji i przekrętów, bo przestępczość zorganizowana istniała już w PRL-u. Setki oficerów służb specjalnych, mających wcześniej kontakty z czarnym rynkiem, stanęły na czele firm ( nie tylko ochroniarskich!) organizując nielegalny handel wszystkim: paliwami, alkoholem, papierosami, brylantami, zbożem a nawet bronią. Wszystko to działo się z błogosławieństwem byłych oficerów SB i WSW, a sądy w III RP (de facto PRL-bis) zapewniały bezkarność tym rabunkowym geszeftom. Wiadomo, kruk krukowi oka nie wykole.  A jeszcze większe afery jak sprawa FOZZ-u czy Art-B opisane są częściowo już w r.1993 w książce prof. Andrzeja Zybertowicza  „W uścisku tajnych służb” ( Wyd. Antyk, 1993), książce zresztą analizującej wiele innych zjawisk transformacji. Jest ona do dzisiaj ważnym źródłem wiadomości o tamtych latach.  Potwierdzą je później inne publikacje jak np. książki Wojciecha Sumlińskiego, ujawniające też interesy mafii z Sojuszem Lewicy Demokratycznej: „...mafia pruszkowska przez lata doglądała interesów polityków SLD. Gangsterzy i politycy partii rządzącej podzielili między siebie rynek automatów do gier, z którego czerpano dochody idące w setki milionów złotych.” ( „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”, W-wa 2015, str.27). Proceder ten trwał dalej za kadencji  PO-PSL, na co wskazuje afera hazardowa – może największy skandal gabinetu Tuska, oczywiście nierozliczony i bez konsekwencji prawnych dla ministrów i premiera.

Na tle tego domu wariatów i aferzystów chronionych immunitetami od lat szaleje Adam Michnik, także bezkarnie szkalujący Polskę, a zbyt rzadko przypomina się  jego wycieczki do archiwum MSW  w kompanii Ajnenkiela, Holzera i Krolla ( jeden z nich figurował w kartotekach jako TW wg. książki „Konfidenci są wśród nas” ). Tam też czytamy, że działanie tej „komisji Michnika” miało kruche podstawy prawne, odbywało się poza wszelkimi procedurami obowiązującymi w MSW. Panowie ci buszowali w archiwum wiele tygodni ( od 12 kwietnia do 27 czerwca 1990 r.), a nie wiadomo co tam naprawdę przeglądali i co ewentualnie zniszczyli. Prof. Zybertowicz przypomina słowa Michała Falzmanna (zginął dochodząc prawdy w aferze FOZZ): „...dojście do władzy grupy Michnika, będzie następną tragedią dla Polski, ponieważ jest to elita promoskiewska” ( str.66). Antypolski profil jego „Gazety Wyborczej” mówi sam za siebie, a jego stara nienawiść do PiS-u – partii patriotów – jest wielce znamienna. Ostatnio popisał się w Wiedniu nową obłędną tyradą przeciwko PiS-owi mówiąc w austriackiej TV, że wszystko, czego dotyka się rząd PiS-u, zamienia się w g..wno...(!?) W zdaniu tym widać wyraźnie  nienawiść Michnika wobec Polski, krańcową niesprawiedliwość i chamstwo tego byłego „dysydenta”, motyla opozycji, z którego wykluła się poczwarka III RP jak ironicznie ujął to Bronisław Wildstein, człowiek kultury stojący na antypodach prymitywizmu Michnika. Jak nisko upadł ten kumpel Jaruzelskiego i Kiszczaka, guru pewnego instytutu pseudo-polskiego. A o kabotyńskiej wypowiedzi Michnika więcej pisze Kokoszkiewicz w artykule „G..wno ostatnim orężem Michnika” ( naszeblogi.pl i „Gazeta Warszawska”, 30 kwietnia br). Z tego właśnie artykułu kokosa26 warto przytoczyć niezwykle trafną diagnozę: „W Polsce miejsce opozycji zajmuje mafia, która uważa, że w historycznym geszefcie stulecia z 1989 roku otrzymała dożywotni monopol na rządzenie Polską...”.

Adam Michnik najwidoczniej czuje się ojcem tejże mafii! A nienawiść do Polski wyniósł z domu rodzinnego, który utożsamiał się z systemem bolszewickim. Powszechnie wiadomo, że jego ojciec był członkiem Komunistycznej Partii Ukrainy, która była sowiecką agenturą i organizowała w Małopolsce Wschodniej antypolskie bojówki. Za to właśnie Ozjasz Szechter odsiedział prawie osiem lat w Polsce przedwojennej. Po wojnie brał udział w zniewalaniu Polaków, podobnie jak reszta rodziny Michników. Nie muszę chyba znowu przypominać historycznej „pasji” mamusi małego wtedy Adasia, ani wyczynów Stefana Michnika, który śmieje się z nas w kułak za Bałtykiem, a politycznie poprawni Szwedzi chronią tego sądowego mordercę przed wymiarem sprawiedliwości. To kolejny absurd Temidy, ale stało się osobliwym zwyczajem, że „poważny Naród Żydowski” ( jak nazwał go Norwid) nie pozwala osądzić swoich ziomków nawet, gdy popełnili tak drastyczne zbrodnie jak Stefan Michnik czy inni kaci z lat stalinizmu. Poważny ten naród nie odrzuca od siebie przestępców, ani zbrodniarzy i zamiast potraktować ich jak plewy i osądzić - klei się do nich jak do biblijnych proroków!   Rzecz to niepoważna i śmieszna,  taką postawą nie zyskają szacunku. Inne narody osądzają swoich zbrodniarzy, jeśli to tylko możliwe, a sami Żydzi ścigali nazistów nawet w Argentynie. Natomiast staliniści mieliby dostać dyplomy uznania obok złotych emerytur, które im się wypłaca ?

     Od czasów eksplozji marksizmu i wzrostu jego zaraźliwej popularności rosły szeregi „janczarów” systemu, a „jankieli” zastąpiły liczne hufce nienawistników Polski i innych narodów ( świadectwem tego były łagry!). Ukąszeni marksizmem Żydzi witali kwiatami sowieckie czołgi 17 września 1939 r. na polskich kresach i z tych zaczadzonych „Manifestem Komunistycznym” rosły zastępy „janczarów”, którzy po wojnie rządzili w ubeckich katowniach. Dzisiaj niedobitki i potomkowie tych „janczarów” – uwiedzionych kiedyś fałszywą doktryną – próbują ponownie zniewolić Polaków, a o stopniu ich agresywności mówią np.  kabotyńskie wypowiedzi Adama Michnika albo antypisowskie wyskoki innych. System „janczarów” oficjalnie upadł, ale popłuczyny systemu leją się obficie  ze ścieku, podczas gdy „jankiele” stawiają nieśmiało pierwsze kroki. Jest ich mniej niż kiedyś, a jak twierdzą historycy nawet w r.1812 litewscy Żydzi często sympatyzowali z Rosją i służbę wywiadowczą uprawiali przeciwko armii Napoleona. Mickiewiczowski Jankiel był może wyjątkiem. Jednak dziś po całkowitej kompromitacji marksizmu-leninizmu zaufanie do Wschodu uległo erozji, budzą się narody. Największy wkład w budowę IV-tej RP wnoszą oczywiście rdzenni Polacy,  lecz udział „jankielów” jest  zjawiskiem istotnym i zapewne przyśpieszy ostateczne wymazanie z mapy dziejów systemu „janczarów”.

                                                                                                                                  Marek Baterowicz

    

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii.Wydał też kilka tytułów prozy. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy tomik- " Nad wielką wodą"(2015).





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.