Krzysztof Kopeć prowadzi bloga ( www.krzysztofkopec.pl ) . Porusza w nim między innymi temat polskich aktywów ukrytych przed hitlerowcami, a później przed komunistami po zakończeniu II wojny światowej, czy sprawę płk Stanisława Gano i danych polskich szpiegów, które miały zostać zniszczone.
Rozpatrzenie zażaleń na przeszukanie oraz na postanowienie o przeszukaniu odbędzie się 25 kwietnia 2017 roku w Wojskowym Sądzie Garnizonowym w Warszawie, ul. Nowowiejska 26B, sala nr 1, godz. 11:00.
Warto przyjrzeć się tej sprawie, ponieważ budzi wiele wątpliwości. Jeżeli któryś z naszych Czytelników ma czas, prosimy o stawienie się na rozprawie i pilne śledzenie jej biegu- kontrola społeczna często bywa bardzo skuteczna.
----------------------------------------------------
Relacja Krzysztofa Kopcia:
22 marca o godzinie 6.30 rano, w czasie kiedy jak zwykle szykowałem się do pracy, natarczywy dzwonek do drzwi wrócił mi najgorsze wspomnienia z czasów komunistycznego bezprawia. Dlaczego?
Za sprawą 3 funkcjonariuszy Komendy Głównej Policji z prokuratorskim „Postanowieniem o żądaniu wydania rzeczy..”. W sprawie o której w nim wspomniano występuję jako świadek, a jedyny będący w moim posiadaniu plik, który mógł być przedmiotem ewentualnego zainteresowania Policji, znajdował się na pulpicie jednego z moich laptopów. Jak się tam znalazł wyjaśniłem w Prokuraturze.
Przeszukanie, które mi przeprowadzono było bezzasadne i bezpodstawne, ponieważ nie zaszły okoliczności ze wspomnianego wyżej „Postanowienia”. Wynika z niego jednoznacznie, że czynność przeszukania miała być przeprowadzona tylko w przypadku odmowy wydania przeze mnie materiałów mogących mieć związek ze „sprawą”.
Takie okoliczności nie zaszły. Zaraz po wkroczeniu funkcjonariuszy wskazałem im jeden z moich laptopów na pulpicie którego znajdował się plik mogący być przedmiotem ich zainteresowania.
W trakcie przeszukania zabrano mi również drugi ze znajdujących się w mieszkaniu laptopów. Oprócz tego zabrano mi tablet, wszystkie znajdujące się w mieszkaniu pendriv-y, karty pamięci SIM, dyktafon, dysk zewnętrzny oraz 2 telefony komórkowe.
Wyjątkowo kuriozalne jest zabranie mi dyktafonu. Nie jestem w stanie zrozumieć jakie istotne z punktu widzenia „śledztwa” dokumenty mogłem na nim przechowywać. Również zabranie mi obu telefonów komórkowych, z których jeden był nieużywany od co najmniej 2 lat uważam za kompletnie absurdalny i represyjny w stosunku do mojej osoby. Przecież treści moich rozmów i sms-ów można było uzyskać w inny sposób, np. poprzez bilingi od operatora Orange. Brak telefonów i kontaktów w nich zapisanych skutecznie utrudnił mi normalne codzienne funkcjonowanie i pracę. Zwrócono mi je dopiero parę dni temu przed Świętami Wielkanocnymi.
Pozostałych rzeczy nie zwrócono mi do dzisiaj.
Przeżyłem dwa przeszukania w czasach PRL-u. Muszę z przykrością stwierdzić, że poza tym, że obecnie funkcjonariusze byli grzeczni i kulturalni nie widzę niestety różnic.
Samo przeszukanie i potraktowanie mnie jako świadka w sprawie w taki sposób spowodowało, że do dnia dzisiejszego jestem w szoku. Tym bardziej, że na zabranych mi przedmiotach, oprócz moim prywatnych materiałów są przede wszystkim artykuły i publikacje związane z prowadzoną przeze mnie stroną www.krzysztofkopec.pl. Są tam też pliki, dokumenty i inne archiwalia, lata mojej pracy nad historią II RP. Niektóre z nich zostały mi powierzone przez osoby, które zaufały mi, że zostaną wykorzystane tylko i wyłącznie w trakcie moich prac. Nie mam żadnych gwarancji, że nie dostaną się one w ręce osób postronnych.
Skutecznie utrudniono mi pracę nad dokończeniem dwóch ważnych tekstów. Pierwszego poświęconego aktywom II RP w Szwajcarii, drugiego o założeniach, przygotowaniach i logistyce Planu 15-letniego. Wiele pomysłów z tego projektu jest aktualnych i współcześnie, choćby koncepcja tzw. „dywidendy” narodowej.
Nie widzę żadnej logiki w postępowaniu Prokuratury. Czyżby prawda o II RP i ekonomicznym „holokauście” Polaków, jaki dokonał się w latach II Wojny Światowej i później tak bardzo komuś przeszkadzała?
https://www.youtube.com/watch?v=OLWS164VHQA&feature=share
W dniu 25 kwietnia (najbliższy wtorek) o godz 11 w Wojskowym Sądzie Garnizonowym w Warszawie ul. Nowowiejska 26 B, sala nr 1, odbędzie się posiedzenie w przedmiocie rozpoznania mojego zażalenia na postanowienie Prokuratury Okręgowej w Warszawie o żądaniu wydania rzeczy i zarządzeniu przeszukania.
Proszę o Państwa o wsparcie i przybycie na rozprawę
Na dzień dzisiejszy pozbawiony jestem prawie wszystkich kontaktów telefonicznych oraz całego sprzętu komputerowego. Musiałem kupić nowego laptopa i drukarkę, aby jakoś funkcjonować, choćby pisać e-maile i pisma. Były to wydatki całkowicie nieprzewidywane przeze mnie i zdecydowanie naruszyły mój budżet domowy.
W dniu rewizji zadzwoniła rano do mnie jak zwykle moja 94 letnia, schorowana matka.
Gdyby nie przytomność umysłu i powiedzenie jej jakiegoś "kitu" o zepsutym telefonie a nie prawdy o sytuacji, w której się znalazłem, miałbym aktualnie pogrzeb w rodzinie.
Nie pozwolę się w ten sposób traktować. Nigdy nie wypinałem piersi po ordery i zaszczyty.
Jak mogłem, to zawsze starałem się pomagać ludziom w potrzebie. Tak było i w tym przypadku.
Osoba, która poprosiła mnie o pomoc, major Żandarmerii Wojskowej Robert B., twierdził, że jest represjonowany przez przełożonych ze względu na "machloje", które im ujawnił. Teraz już wiem, że była to najprawdopodobniej perfidna prowokacja skierowana przeciwko mnie i innej osobie, za pośrednictwem której starałem się przekazać otrzymane od B. materiały do Ministra Obrony Narodowej. W ostateczności udało mi się go umówić, na osobistą rozmowę z Ministrem. Pomogłem mu również sformułować skargę na przełożonych do Ministra Obrony Narodowej. Na tym m.in. polega moja "wina" oraz na tym, że przechowywałem na jednym z laptopów, jako "zabezpieczony" hasłem plik materiał, który miał przekazać Ministrowi. Absurdalność sytuacji w której się znalazłem przeraża mnie. Czuję się po ludzku skrzywdzony.
Teraz już chyba, po tym co mnie spotkało, nie wiem czy nadal będę w stanie pomagać ludziom.
Napluto mi w twarz i zrobiła to brudna sowiecka hołota, w imieniu o zgrozo Państwa Polskiego, które kocham.
Ta zniewaga boli mnie najbardziej.
Krzysztof Kopeć