Bożena Ratter: Poczucie dumy, a nie krzywdy
data:04 kwietnia 2017     Redaktor: Redakcja

Od lat flagi przed wrocławskim ratuszem nie przypominają polskich, a ci radni, którzy zwracają na to uwagę, są szykanowani.


„Wrocław z dawna musiał być najcelniejszym grodem Śląska, skoro go Chrobry w tysięcznym roku na równi z Krakowem i Kołobrzegiem siedzibą biskupstwa uczynił. Podniosło to jeszcze znaczenie grodu. Gdy zaś Herman synów obdzielał, Wrocław stał się stolicą całego Śląska, a choć książę nieczęsto w nim przebywał, namiestnik z jego ramienia stąd rządził całą krainą.(…) Prastare, z rzymskich czasów jeszcze, szlaki handlowe ściągały również ludzi do Wrocławia. Przy ujściu Oławy do Odry, naprzeciw Wyspy Piaskowej, wokół kościółka św. Wojciecha i karczmy stojącej u przeprawy, rozrastać się zaczynała nowa osada z przystanią na rzece, gdy w starej ciasno już było. Tu krzyżowały się drogi z Krakowa do Szczecina i z Pragi do Gniezna”. (Karol Bunsch, Psie Pole).
Na początku lat 90. Radosław Sikorski w amerykańskim czasopiśmie rozważał bardzo dyplomatycznie zagadnienie Śląska. Jeśli Śląsk dla Polski jest wielkim problemem, to czy dla ulżenia Polsce nie należałoby rozpatrzeć kwestii oddzielenia Polski od Śląska, może należy wyrazić zgodę na jego samodzielność (a może niemieckość)? Obecnie bardzo skutecznie i z udziałem przedstawicieli rządu zabiega o to RAŚ na terenie Górnego Śląska, dokonując marszu przez urząd marszałkowski i urzędy powiatowe (w których zatrudniani są działacze RAŚ). Wykorzystując kulturę i edukację, przekonuje zakorzenionych tam od lat mieszkańców, potomków powstańców śląskich, do przyłączenia się do mniejszości niemieckiej i dążenia do wyodrębnienia Górnego Śląska (debata w siedzibie Stowarzyszenia Wolnego Słowa 25.03.2017). Czy w takim razie jest to realizacja pewnej strategii nakreślonej już wiele lat temu? Dlaczego zabrany ma być nam, Polakom, wspaniały regionów Polski? Dlaczego, przez kompletne przemilczenie działań rodaków tam mieszkających dla Polski, pozbawiamy Polaków dumy ze śląskiej elity ? Czy zamiast seriali „Wspaniałe stulecie” nie powinniśmy oglądać seriali o wspaniałych stuleciach Ślązaków (nie Ślązakowców) kultywujących polską tradycję Śląska, etos rodziny, wiarę i postawy obywatelskie, o działaczach świeckich i duchownych, o przywódcach związków i organizacji i ich wielowiekowych staraniach o zachowanie polskości na tych ziemiach? Dlaczego ograniczamy się do działań w granicach Warszawy (i jeszcze kilku miast), zamiast uczyć polityków, dziennikarzy, twórców kultury i obywateli bogatej i barwnej historii postaw, przedsiębiorczości i kultury Polaków zamieszkujących tereny I i II Rzeczpospolitej, tereny ziem wschodnich, czyli Kresów, i odzyskanej Wielkopolski oraz Śląska? I dlaczego nie wzorujemy się na nich? Brak znajomości historii Polski powoduje złe decyzje polityczne, degradację, destrukcję i ubożenie kraju oraz spadek motywacji z powodu niszczenia dumy z pożądanych działań poprzednich pokoleń – pokoleń, które walczyły o to, by w Europie była wolna Polska. Jakże inaczej potraktował rząd II RP powstańców śląskich! Wszyscy otrzymali pomoc od państwa. Ponieważ był to region bogaty, a wojewoda miał szerokie uprawnienia, wykupywał od Niemców złoża, zakłady i pierwszeństwo w zatrudnieniu oraz zamieszkaniu mieli Polacy, którzy uciekali z części Śląska przyznanej po I wojnie światowej Niemcom. Młodych namawiano do kształcenia się, proszono, by zdobyli choć tzw. małą maturę, a urzędy i instytucje zasilane były przez powstańców śląskich i ich rodziny. Patriotyczne wychowanie młodego pokolenia w II RP spowodowało, iż Armia Krajowa na Śląsku była najliczniejsza, mimo iż właśnie tam za rozmowę na ulicy w języku polskim groziło aresztowanie. To tam powstała siatka wywiadowcza AK dostarczająca informacje z Austrii i Niemiec. Historia ta mogłaby dostarczyć wielu scenariuszy na filmy sensacyjne. Ślązacy, zwerbowani przymusowo do wojska niemieckiego, uciekali z frontu, by przyłączyć do Armii Andersa – sam generał Anders na pytanie, kim uzupełni polskie oddziały, odpowiedział, że weźmie Ślązaków.

A kogo reprezentuje RAŚ? RAŚ nie reprezentuje Ślązaków, ale Ślązakowców. A jak zdefiniować ruch Ślązakowców? Tym, że buduje swoją tożsamość na tradycji śląskiej, ale nie polskiej, ale czeskiej i niemieckiej.On odrzuca polskość i na niepolskiej śląskości buduje system ideologiczny i polityczny. RAŚ jest doskonały w propagandzie, naśladuje protoplastę, Józefa Kożdonia, który już na początku XX wieku założył Ruch Ślązakowski i w obrzydliwy sposób krytykował polskość, mówiąc o niej, że jest obca, dzika, prymitywna. Według jego propagandy Polska to Rosja, a Śląsk nie powinien mieć nic wspólnego z Polską. Ruch Ślązakowski zdobył większe poparcie protestantów. Podobnie dzisiaj zachowuje się RAŚ , który nienawiść do Polski buduje na fałszywym twierdzeniu, iż na tereny Śląska weszli Polacy, a nie Armia Czerwona, i to armia polska, a nie Armia Czerwona, odpowiedzialna jest za mordowanie Ślązaków, gwałty, rabunki, zsyłki do łagrów, czyli Tragedię Górnośląską. Przedstawiany jest mieszkańcom Śląska konflikt z Polską, która nic dla Śląska nie czyni i odrzuca kolejne postulaty RAŚ o odrębność etniczną czy odrębność gwary śląskiej (według RAŚ jest to nie gwara, ale język). Tak buduje się poczucie krzywdy, co jest bardzo niebezpieczne dla polskości Śląska.
RAŚ jest wspierany przez mnóstwo stowarzyszeń, zrzeszeń, organizacji, instytucji, wydawnictw, gazetek, które oficjalnie, dla zmylenia intencji, od niego są niezależne. Duże pieniądze pochodzą nie tylko z samorządów, ale również ze źródeł zewnętrznych. Przypomina to zachowanie imperium medialnego GW, w imieniu którego akcję manipulacji Polakami prowadzi mnóstwo organizacji, stowarzyszeń, związków, wydawnictw, pism psychologicznych, kobiecych i dziecięcych zarówno przy pomocy środków publicznych, jak i dostarczanych z zewnątrz. A dlaczego tak się dzieje? Bo polityka rządu nie jest obecna w narracji uniwersytetów, mediów, kultury – jest natomiast narracja RAŚ. Co należy zmienić? Przekonywać Ślązaków, iż RAŚ nie ma racji. Musimy odbudować tradycję mówienia o Śląsku (o Wielkopolsce i Kresach również). Należy też zmienić ustawę o mniejszościach narodowych, ponieważ obecna tak nieprecyzyjnie określa mniejszość etniczną, iż może być podłożem do nadużyć i działania na szkodę państwa.
Nie dziwię się wielu ludziom na Śląsku, że mają oni III RP powyżej dziurek w nosie. Z pięknego regionu, gdzie praca była szanowana, rodzina była na piedestale, mężczyzna wiedział, że musi utrzymać rodzinę, uczyniono region zdewastowany materialnie i mentalnie. Teraz większość wyjęła paszporty, bo pracy nie ma i wszystko jest marnotrawione. „I to jest traktowane jako Polska?” – tak Jadwiga Chmielowska podsumowała to podczas sobotniej debaty. Na Śląsku umiera wiele miast, choćby Sosnowiec (Zagłębie Dąbrowskie), ale tam nie ma ruchu separatystycznego, on jest tylko na Śląsku, gdzie ruch ślązakowców działał już w 1910 roku. A jak działali Ślązacy, którzy czuli się Polakami, gdy zakończyła się wojna w 1918 roku?
„W niedzielę 10 listopada odbyły się wiece polskie w Bytomiu, Król. Hucie, Zabrzu, Zaborzu i na Zadolu. Na zebrania te przybyło tysiące ludności polskiej. Na wiecu w Bytomiu przemawiał poseł Paweł Dombek. Rozwodził się on nad udręczeniem ludu polskiego, szczególnie na Górnym Śląsku, napiętnował liche stosunki robotnicze w przedsiębiorstwach kopalniano-hutniczych. Omawiając położenie polityczne, wytłumaczył program Wilsona. Na wiecu w Zabrzu sekretarz robotniczy Alojzy Kot z Bytomia przemawiał na temat «Robotnik a pokój». Na ten sam temat wygłosił mowę w Król. Hucie prezes Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, Józef Rymer z Katowic. – Na boisku «Sokoła» w Zadolu zebrało się mimo niepogody i ograniczonego ruchu kolejowego przeszło 3000 ludzi. Znany podówczas na Śląsku trybun ludowy, ks. poseł Paweł Pośpiech wygłosił dwugodzinną mowę. Na wszystkich tych zebraniach ludność polska żądała zapewnienia dla Polaków prawa stanowienia o sobie i przyłączenia Górnego Śląska do państwa polskiego. W tej chwili przełomowej przywódcy ludu stanęli przed społeczeństwem i przemówili do serca mas. Na wiecach tych wzmogło się poczucie narodowe i zainteresowanie ludności polskiej sprawami politycznemi. Niewątpliwie był to ruch wielki, wspaniały. Ale, żeby w tej chwili przełomowej sprawę polską na Górnym Śląsku wywieźć zwycięsko, nie wystarczyło wiecowanie – tu innej należało szukać drogi…
Józef Grzegorzek, przed wojną członek tajnego związku niepodległościowców śląskich, podążył więc w dniu 11 listopada do gmachu «Katolika», ażeby u redaktora Rybarza poinformować się o właściwych zamiarach osób przodujących w ruchu narodowym.
Edward Rybarz, który już na długo przed wielką wojną propagował ideały wolnościowe w tajnych kółkach młodzieży polskiej, był podówczas wśród pracowników społecznych w Bytomiu najwydatniejszą osobistością. Redaktor przyjął gościa jak najlepiej. Rozmowa trwała przeszło godzinę, przyczem stwierdzono godny zastanowienia fakt, że wśród odpowiedzialnych przywódców ludu polskiego, składających się przeważnie z mężów posiadających wykształcenie akademickie, – o zbiorowej inicjatywie nawet nie pomyślano. Wśród ludzi tych istniała zupełna bezradność, nawet dezorientacja, nikt nie wiedział, co właściwie czynić należy. Stropili się tym stanem rzeczy patrioci, i siedzieli na swych miejscach nieporuszeni i milczący, obaj zajęci własnemi myślami. Po chwili Grzegorzek odezwał się pierwszy:
– Proponuję rzecz następującą: Pan, panie redaktorze, zwołasz miarodajnych przewodników ruchu polskiego na zebranie, które uchwali olbrzymi wiec pod gołem niebem na rynku w Bytomiu. Celem tego wiecu, będzie utworzenie przede wszystkiem Polskiej Rady Narodowej, która obejmie przewodnictwo w obozie polskim. Płomyk zapału zaświecił Rybarzowi w oczach… Przyrzekł on, że sprawy tej natychmiast się podejmie. Jednakże to, co Grzegorzek redaktorowi proponował, stanowiło tylko połowę jego planu”.
To fragment pracy Józefa Grzegorzeka, wydanej w 1935 roku w Katowicach, „Pierwsze Powstanie Śląskie 1919 roku w zarysie”. To przykład działania Ślązaka dumnego z tego, iż jest Ślązakiem i Polakiem.
Dzisiaj odbył się kolejny Marsz Cieni Katyńskich. Wśród ofiar Katynia był również Piotr Urbańczyk (1891–1940), powstaniec śląski i oficer Policji Województwa Śląskiego. Urodził się w Radzionkowie w rodzinie górniczej. W czasie nauki wstępuje do Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Bytomiu. Przez swoją działalność w organizacjach polskich nie zostaje przyjęty na Wydział Prawa Śląskiego Uniwersytetu im. Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu. W czasie I wojnie światowej walczy na froncie wschodnim i zachodnim (dwukrotnie ranny). W 1919 r. współtworzy Naczelną Radę Ludową oraz Polską Organizację Wojskową Górnego Śląska w powiecie tarnogórskim. Uczestniczy czynnie we wszystkich trzech powstaniach śląskich. W czerwcu 1922 roku, jak spora grupa powstańców, wstępuje do Policji Województwa Śląskiego. Pełni m.in. funkcję komendanta II Komisariatu w Katowicach (1925–28). Uczestniczy w walkach kampanii wrześniowej, 18 września 1939 r. łapie go NKWD i wywozi do Ostaszkowa. W 1940 roku zostaje zamordowany przez NKWD w Twerze (ówczesny Kalinin). Spoczywa na cmentarzu w Miednoje.
 
Modlitwa ks. Zdzisława J. Peszkowskiego

Matko Bolesna i Zwycięska
Ty, która stałaś na Golgocie pod krzyżem Chrystusa,
byłaś na pewno i w Lesie Katyńskim…
Zbierałaś ich po kolei
i niosłaś prosto do Syna Twojego.
A On przygarniał ich do swojego przebitego Serca.
Zatykano im usta, ale Ty słyszałaś ich niemy krzyk.
Wiązano im ręce, jak Synowi Twojemu,
a Ty powtarzałaś „Ecce Homo”.
Ich przebite czaszki spowijałaś modlitwą.
Najdelikatniej zbierałaś każdą kroplę krwi
Strzegłaś pamiątek, które nieśli ze sobą,
rozpoznawałaś krzyżyki, ryngrafy, medaliki,
i fotografie, i te listy – pocałunki najbliższych
– z którymi się nic rozstawali.
Widziałaś jak warstwami padali w ziemię,
jak ziarna pszeniczne na chleb mocy dla narodu.
Otulałaś ich ciszą lasu, który do dziś stoi oniemiały.
Czuwałaś nad tymi, którzy kochając – szukali ich, oczekiwali.
I nie mogli spotkać ich inaczej, jak przy Twoim Sercu.
Czekałaś cierpliwie z tymi, którym nie wolno było nawet pytać
głośno o Katyń.
A Ci z Ostaszkowa i Starobielska?
Byłaś z nimi do końca?
Gdzie ich żegnałaś?
W lasach, na polach, na morzu?
Ty znasz tajemnicę tak ukrywaną przed światem
A czy widziałaś też tych, którzy strzelali,
wykonując barbarzyński rozkaz?
Czy ich widziałaś?
I przebaczyłaś im wszystkim?
Nie mogłaś inaczej.
Pamiętałaś przecież słowa Twojego Syna:
„Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”,
I nam pomóż przebaczyć. Amen.


[foto:net]





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.