Bożena Ratter: Niewłaściwy światopogląd
data:24 marca 2017     Redaktor: Agnieszka

W niedzielnej audycji radia Katowice „Lwowska fala” profesor Stanisław Nicieja omawia fenomen Liceum Krzemienieckiego. Jest moment krytyczny, Polska znika z mapy, są zabory. Warszawa jest rosyjska, Kraków i Lwów austriacki, Poznań niemiecki. Tadeusz Czacki wie, że bez edukacji narodu nastąpi dramat, nie będziemy mieli elit, nie będzie inteligencji, Polska się rozpłynie.

Liceum Krzemienieckie- budynek obecnie; By Cambronn - Praca własna, CC BY-SA 3.0, commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=19267600
 
 
 
Tworzy uniwersytet w Krzemieńcu, w nikomu nieznanej, zapadłej mieścinie. Jest tam potężny klasztor, opuszczony, bo to czas sekularyzacji. Wygnano stamtąd jezuitów. W murach klasztoru Czacki tworzy uczelnię, która w tamtych czasach była polskim Oxfordem, polskimi Atenami. Zaprasza do współpracy najwybitniejszych wówczas uczonych, nauczycieli, Kołłątaja, Lelewela –historyka z Wilna, Euzebiusza Słowackiego (ojca Juliusza), brata Adama Mickiewicza i wiele innych znakomitości. Tworzy fenomenalną uczelnię, ma wielkie zdolności menadżerskie. Wie, że wokół tej uczelni trzeba zrobić reklamę. To będzie największa polska uczelnia, przysyłajcie tu swoje dzieci! Uczelnia opiera się na kapitale polskiej arystokracji, pieniądze dają Lubomirscy, Sanguszkowie, Lanckorońscy. Przez 30 lat w czasach zaborów Liceum Krzemienieckie istniało i dawało niezwykłe talenty, bo oprócz niezwykłych nauczycieli cała plejada wybitnych artystów ukończyła tę uczelnię. Tomasz Badura - kompozytor, poeta, który napisał do dzisiaj śpiewaną pieśń „Hej Sokoły”, Tymon Zaborowski - poeta i dramaturg, Maurycy Gosławski - autor świetnych książek o Podolu, pisarz Konrad Korzeniowski i kilkadziesiąt innych nazwisk, które profesor umieścił w Kresowej Atlantydzie. W ciągu 30 lat uczelnia mogła wypuścić ludzi tego kalibru, tej klasy, polską elitę w kulturze, nauce, biznesie  i polityce. Powstanie Listopadowe stało się przyczyną likwidacji Liceum Krzemienieckiego przez Moskali. Tadeusz Czacki ma piękny pomnik w Kościele Wizytek w Warszawie. Na Wołyniu, w Porycku, gdzie się urodził, umieszczono zabalsamowane jego serce. Niestety, podczas napadu bolszewickiego naczynie rozbito, może jakiś alkoholik potrzebował wykorzystać spirytus, w którym przechowywane było serce Czackiego. Tadeusz Czacki, wybitny Polak, wiedział, iż takie będą Rzeczpospolite jakie młodzieży chowanie. Bez porządnego wychowania młodzieży Polska znajdzie się na peryferiach. Ważne by to przesłanie stało się mottem wszystkich współczesnych naukowców i nauczycieli. Oświata to promowanie wiedzy pozwalającej tworzyć, a nie ideologii. Nie byliśmy na peryferiach nauki mimo zaborów, wykształceni i wychowani w tamtych czasach byli i są luminarzami nauki, sztuki, kultury, biznesu w Europie i w świecie. Czas przywrócić ich naszej pamięci i przywrócić dumę Polakom.
 
Zuber Rudolf (1858-1920), profesor Uniwersytetu Lwowskiego, geolog, podróżnik, światowej sławy specjalista i rzeczoznawca w poszukiwaniach ropy naftowej. Zatrudniony był przez liczne międzynarodowe kompanie. Prowadził prace badawcze w Karpatach, Argentynie, Chile, Boliwii i Wenezueli, na Kaukazie, w Meksyku i Hiszpanii, w Nigerii i Stanach Zjednoczonych. Odkrył w Krynicy źródła szczawy alkalicznej noszącej nazwę „Woda Zubera”.
 
Zalewski Ludwik (1869-1940), sławny lwowski cukiernik. Ciasta z jego cukierni przewożone były codziennie samolotem LOT-u do Warszawy. Po zajęciu Lwowa przez sowietów, w Wigilię 1939 roku jego syn został zabrany na Sybir.
 
Dr Emil Niedźwirski (1900-1994), uczestnik obrony Lwowa 1918 roku, sędzia piłkarski, pułkownik lotnictwa, absolwent Lwowskiej Medycyny, twórca i wieloletni kierownik Polskiej Kliniki Lekarskiej w Londynie. Na jego rękach zmarł Generał Władysław Anders. W testamencie zapisał 120 tys. funtów na stypendia dla studentów Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Jego marzeniem było spocząć po śmierci na Cmentarzu Orląt Lwowskich, władze ukraińskie nie wyraziły na to zgody.
 
Stefan Kudelski (ur. 27 lutego 1929 w Warszawie, zm. 26 stycznia 2013[1] w Cheseaux-sur-Lausanne) – polski elektronik i wynalazca, twórca serii profesjonalnych magnetofonów Nagra, podstawowego typu magnetofonu używanego przez reporterów radiowych, telewizyjnych i studia filmowe na całym świecie, laureat nagród amerykańskiej Akademii Filmowej, doktor honoris causa Politechniki Federalnej w Lozannie. Urodził się w polskiej rodzinie inteligenckiej związanej z przedwojennym Stanisławowem. Dziadek Stefana – Jan Tomasz był absolwentem Politechniki Lwowskiej i architektem miejskim Stanisławowa, który pozostawił ogromny wkład w architekturę tego miasta, ojciec Stefana – Tadeusz, obrońca Lwowa przed Ukraińcami w 1918, po studiach architektonicznych na Politechnice Lwowskiej pracował w przemyśle chemicznym, matka – Irena z Ulbrichów była antropologiem. Ojcem chrzestnym Stefana Kudelskiego był ostatni przedwojenny prezydent Warszawy Stefan Starzyński.
 
Benedykt Tadeusz Nałęcz Dybowski odbył studia medyczne i przyrodnicze w Dorpacie i we Wrocławiu, a na Uniwersytecie w Berlinie uzyskał doktorat w zakresie medycyny, w 1884 roku mianowany profesorem na Uniwersytecie Lwowskim. Skazany  w 1864 roku na 12 lat katorgi i przymusowego osiedlenia najpierw w Irkucku,  potem w Kałtuku, uhonorowany został Złotym Medalem Cesarskiego Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego za pracę nad fauną i florą Bajkału oraz Orderem św. Stanisława i tytułem radcy dworu za działalność na Kamczatce.
 
Jan Czerski pochodził z rodziny ziemiańskiej, zamieszkałej koło Witebska. Za udział w powstaniu, w 1863 roku,  tuż przed maturą został wywieziony na Syberię. Utrzymywał się z udzielania lekcji, dzięki pomocy innych Polaków rozpoczął badania geologiczne ziem wzdłuż traktu syberyjskiego. Otrzymał nagrodę w Bolonii za opisanie budowy geologicznej jeziora Bajkał, jego imię noszą: Góry Czerskiego-jedno z największych pasm górskich na Zabajkaliu, Pik Czerskiego-szczyt w górach Chamar-Daban, Kamień Czerskiego i Przełęcz Czerskiego. Zmarł w łodzi podczas ekspedycji wzdłuż rzeki Ałdan, ekspedycję kontynuowała żona i syn.
 
Narcyz Wojciechowski, 27 kwietnia 1867 r. w aresztanckim chałacie, z 40 kopiejkami przybył do wsi Sagajskoje okręgu minusińskiego. Początkowo pracował na roli, później objął funkcję zarządcy u właściciela parowego młyna. Praca była ciężka, po 21 godzin na dobę. Gdy zarobił 500 rubli, część z nich wysłał rodzinie i przeniósł się do Minusińska. Tutaj uzyskał posadę zarządcy w fabryce Gusiewa, a więc gorzelni, fabryki sody i huty szkła-jednego z największych przedsiębiorstw w guberni jenisejskiej. Szukał też złota, był aktywnym działaczem społecznym, swoim wkładem pieniężnym i przykładem przyczynił się do budowy kościoła parafialnego, pełnił funkcję prezesa stowarzyszenia wydobywców złota, był sprawozdawcą na zebraniach do I Dumy Państwowej i na uroczystości 50-lecia uwolnienia włościan z poddaństwa. Na podstawie jego wspomnień, Igor Newerly napisał oddzielny rozdział w powieści „Wzgórze błękitnego snu”. (Sergiusz Leończyk, potomek polskich zesłańców).
 
Gustaw Arnold Fibiger, syn ślązaka o austriackim rodowodzie sprzedaje swój pierwszy fortepian 11 stycznia 1879 roku w Kaliszu. W 1884 siedmiu pracowników produkuje 60 instrumentów, w 1906 roku fortepian z firmy zdobywa Grand Prix na wystawach w Paryżu i Londynie. Wrzesień 1939 roku zastaje orzechowy fortepian z nadrukiem „Arnold Fibiger” na statku płynącym do Nowego Jorku - w drodze na wystawę, na którą fabryka, jako jedyna polska w tej branży, otrzymała zaproszenie. Gustaw III, właściciel fabryki, jako oficer łącznikowy walczy tymczasem nad Bzurą, a w Puszczy Kampinoskiej zostaje ranny w głowę. Trafia do oflagu w Woldenberg, gdzie jest szykanowany za odmowę podpisania volkslisty. Po wojnie wraca do zrujnowanej fabryki, za zgodą władz obejmuje kierownictwo swojej fabryki, ale nie może produkować fortepianów, tylko meble. W konspiracji, starzy pracownicy fabryki odtwarzają maszyny i narzędzia potrzebne do produkcji instrumentów. Niestety, wieść o tym dociera do stolicy i kierownik Fibiger otrzymuje pisemne polecenie, aby wszystkie narzędzia do produkcji instrumentów przekazać delegatowi Ministerstwa Kultury i Sztuki.
 
Miasto Perm z 1723 roku zawdzięcza wiele Polakom, zesłańcom XIX i XX wieku, którzy aktywnie tworzyli ośrodki kultury, działali jako architekci, inżynierowie, kompozytorzy, wydawcy książek, aktorzy. Śladów ich twórczości jest ogrom w mieście i w okolicach. Kościół zbudowany przez nich w 1875 roku przetrwał walkę z Kościołem i jest czynny. Po powstaniu 1863 r. pojawił się w Permie św. Józef Rafał Kalinowski oraz patriota i muzyk, "Permski Strauss", Ludwik Winiarski. Oryginalne projekty architektoniczne realizował w Permie architekt, Aleksander Bonawentura. Prof. Tadeusz Wierzbicki zesłany wraz z rodzicami na Ural z Żytomierszczyzny w ramach "polskiej operacji" NKWD, jest twórcą wielu nowoczesnych teorii chemicznych, które zyskały mu zasłużoną sławę i pozycję. Eugeniusz Kapelusz, także pracownik naukowy opracował nowatorską i ciekawą metodę nauczania języków słowiańskich i bałtyckich na zasadzie podobieństw fleksyjnych poszczególnych języków. Długą listę polskich zesłańców na ziemi permskiej można poszerzyć o Polaków aktorów, reformatorów teatru, inżynierów, jak Rudolf Karwowski, księgarzy, jak Olga i Józef Rajmund Piotrowscy.
 
Cioteczny pradziadek profesora Wacława Szybalskiego, dr. Wacław Lasocki to Sybirak z 1863 roku, lekarz, społecznik i patriota. Po powrocie  z Syberii  współpracował z doktorem Fortunatem Nowickim i Konradem Chmielewskim. Dzisiaj wszyscy trzej nazywani są "wskrzesicielami Nałęczowa". Wacław Lasocki ufundował Muzeum Ziemi Lubelskiej w Nałęczowie. To tylko kilka postaci z tysięcy godnych przypomnienia i utrwalania w naszej pamięci, wykluczonych przez Niemców, Rosjan, PRL i III RP.
 
A ilu wspaniałych, sławnych i niesławnych, zdolnych, wybitnych, przedsiębiorczych i uczciwych mieszkańców Kresów (Wielkopolski, Śląska, Pomorza itp.)  zostało zamordowanych lub ograbionych do jednej koszuli i zesłanych na nieludzką ziemię, wypędzonych z terenów wschodnich II RP i w bydlęcych wagonach przywiezionych do Polski. Skazanych przez PRL na zapomnienie mimo wielkich zasług w odbudowie i budowie kraju oraz wychowaniu i edukowaniu kolejnego pokolenia. A ilu wybitnych Polaków pozostało po wojnie poza Polską i swoimi talentami służyło i służy  innym narodom? Jeśli chodzi o malarzy, wystarczy przeczytać monografię profesora Jana Wiktora Sienkiewicza „Artyści Andersa”. Niestety, podczas gdy w Centrum Kresowym w Bytomiu zapowiadany jest wykład i prezentacja wydanego z okazji 200 lat Biblioteki Ossolineum przewodnika, w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego zapowiadana jest wystawa prac „jednego z najpopularniejszych polskich malarzy, Zdzisława Beksińskiego pt.  Beksiński Nieznany". Zdzisław Beksiński był  znany i popularyzowany już w PRL, w przeciwieństwie do wielkich i nieznanych malarzy, których biogramy przedstawił profesor w swojej monografii. Zainteresowanie Beksińskim wzbudzane jest mnogością programów, filmów i artykułów odsłaniających kulisy życia rodzinnego i szukających uzasadnienia twórczości w "nietypowej" rodzinie.
 
A ilu wspaniałych z II RP zostało w PRL skazanych na wykluczenie z powodu nie przylegania do marksistowskiej filozofii? „Ludzie to był  najważniejszy element tamtego czasu, wracali do Polski po kilku pokoleniach emigracji,  naładowani nie tylko patriotyzmem, ale i wiedzą, z chęcią równania nie do sąsiadów, ale do najlepszych na świecie. Oni stworzyli system rodzący nowoczesne społeczeństwo dwudziestolecia tamtej Polski. Społeczeństwo zdolne do wyścigu  narodów. System oparty był  na prostych kanonach filozofii doboru pozytywnego ludzi. Wielki wkład i zaangażowanie wnieśli profesorowie Tatarkiewicz, Kotarbiński, Adamiecki, Twardowski. To do nich przyjeżdżali po wykładach szwajcarskich i paryskich amerykańscy specjaliści budując u siebie socjologię zespołów produkcyjnych”. (Historia COP, prof. Marek Drozdowski). Takich profesorów rugowali z katedr w okresie PRL komunistyczni bojówkarze z Jackiem Kuroniem na czele. Nie pasowali do lewicowego światopoglądu, światopogląd profesorów był  „wrogo nastawiony do budującej socjalizm Polski”. Debata w programie „Warto rozmawiać”  nad cenzurą nauki wobec niepoprawnego politycznie tematu, wywołana brakiem zgody władz Uniwersytetu Warszawskiego na prezentację subiektywnych doświadczeń mecenas Rebeki Kiessling, ukazała oblicze przedstawicielki uczelni w bardzo niekorzystnym dla środowiska naukowego świetle. Brak kultury i agresja w rozmowie z adwersarzami,  argumentacja w rodzaju „nie bo nie”, „ja nie wpuściłam i w przyszłości nie wpuszczę” , „ten światopogląd nadaje się do jakiejś salki katechetycznej” ,  to postawa nowoczesnych „bojówkarzy” środowiska LGTB, ideologów Queer Studies. Działają  identycznie jak bojówkarze usuwający pracowników naukowych w PRL.
 
A jaki wpływ mieli pisarze, poeci, malarze, kolekcjonerzy sztuki, których głównym motywem była miłość do życia, do Ojczyzny,  jej cudownej przyrody, tradycji, ludzi i historii?
 
„Był pod Drohobyczem majątek Tarnowskich z pięknym dworem, schowanym w drzewach dużego parku jak wiewiórka w dziupli. Wybrał się tam Bruno dzięki uprzejmości starego Zuckerberga- sam mi to opowiadał.” Zuckerberg chciał, aby mały chłopiec zobaczył obrazy Grottgera, bo „mnie mówił jeden ze starostwa, że tam u hrabiów Tarnowskich był kiedyś Grottger, wielki malarz, i malował obrazy o powstaniu, jak to Moskali nasi bili w Kongresówce czterdzieści lat temu i od nas stąd tyż szli”. .. A były tam na pewno obrazy Grottgera, Rodakowskiego i Chełmońskiego, starszego Gottlieba, zdaje się, że i Sięmiginowskiego, którego Jan III Sobieski posłał na studia na Zachód, był ze zbiorów dzikowskich Tycjan, był i Rembrandt. Największe wrażenie wywarł na Schulzu Grottger, którego potem gruntowniej studiował. Wydaje się też, że pomimo innej tematyki i techniki można w grafikach Schulza dostrzec jakąś wspólną tonację z Grottgerem.” Po powrocie ze Śniatynki Bruno się rozchorował, gorączkował, zrywał się w nocy.” Jako starszy już, Bruno Schulz opowiadał Chciukowi: „Przeżycie artystyczne, odczucie piękna, podnoszące nas w górę, jest chyba jeszcze rzadsze niż przeżycie ekstazy religijnej. Czytałem wiele modlitw żydowskich, katolickich, po prostu by wiedzieć, o co ludzie się modlą, zresztą modlitwa to też utwór literacki”.
 
Dziadka Marii Krystyny Habsburg urzekły krajobrazy i polska kultura do tego stopnia, iż nauczył się języka polskiego i uparcie go używał w obecności Prusaków. Jego dzieci również musiały uczyć się języka i historii polskiej. Gdy wybuchła II wojna światowa ojciec Marii Krystyny, Karol Olbracht , osobisty więzień Himmlera, był katowany i łamany psychicznie, by podpisał volkslistę. Tortury spowodowały paraliż i utratę wzroku, lecz nie złamały arcyksięcia. Karol, brat Marii Krystyny służył w dywizji generała Stanisława Maczka. Kazimierz, przyrodni brat, walczył pod Narvikiem, a w 1942 roku został sekretarzem polskiej misji w Gibraltarze. Matka Marii Krystyny „robiła nasłuchy i tłumaczyła przemówienia z londyńskiej radiostacji dla łączników Armii Krajowej”. Po wojnie, ludowe władze PRL zmusiły rodzinę Habsburgów do opuszczenia Polski bezpowrotnie.
 
Wola ostatnia Alfreda von Olszewskiego, grafa w Warmątowicach, z 15 marca 1909 roku:
 
"Choć słowa te kreślę po niemiecku przed pruskim notariuszem, dziś czuję się Polakiem i ulgę sprawia mi wyznanie powrotu do wiary i tradycji przodków. Sprawa w tym wielka i zasługa Henryka Sienkiewicza i książek jego, które obudziły sumienie moje i ducha narodowego. Dziś, gdy krzyżacka buta powraca z nową siłą, gdy ruguje się Słowian z ojcowizny, ja sam jestem przedmiotem szykan ze strony władz i niechęci sąsiadów moich. Przeto wolą moją jest, by dzieci do roku 30 swego życia złożyły 3 egzaminy: z języka, kultury i historii Polski, przed egzaminatorem wiarygodnym i przeze mnie ustanowionym. Życzeniem moim jest, by córka przyjęła wiarę katolicką. W razie niespełnienia warunków moich postanawiam majątek mój, to jest dobra wsi Warmątowice (287 ha) z dochodem rocznym marek 12927 i drugi majątek, 140 ha z dochodem 5834 marek, nadto pałac w Warmątowicach z parkiem 8 ha, wart milion marek w złocie, zapisać Henrykowi Sienkiewiczowi, nobliście. Żywię nadzieję, że po śmierci mojej, choć część majątku zgromadzonego przez ród Olszewskich na Śląsku powróci nad Wisłę i przyczyni się do odrodzenia narodowego ducha.”
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.