Marek Baterowicz o Braciszku Stefana Michnika
data:16 marca 2017     Redaktor: GKut

Z daleka lepiej widać.....

 

BRACISZEK STEFANA MICHNIKA

– sądowego mordercy z lat stalinizmu – wysyła w świat kalumnie na temat stanu polskiej demokracji.

Oto jego wypowiedź, zamieszczona w madryckim dzienniku „El Pais” z 4 lutego br: „Mamy w rządzie partię, która reprezentuje demokrację kanibali – powiada Adam Michnik i rozwija dalej to piramidalne kłamstwo. „To znaczy, wybory były demokratyczne, ale  zwycięzcy chcą zjeść swoich oponentów”. I brnie dalej: „Obecnie trwa proces, krok po kroku, transformacji systemu demokratycznego w autorytarny na drodze pełzającego  zamachu stanu”. Koniec cytatu.

70-letni Michnik, naczelny „Gazety Wyborczej” – jak przedstawia go autorka artykułu w „El Pais” Maria R.Sahuquillo – jest podobno jednym z najwybitniejszych intelektualistów polskich przemian. Autorka nie wie jednak, że Adam Michnik cały swój przewrotny intelekt wykorzystuje od wielu lat na szkalowanie Polski, naszej historii i bohaterów, Armii Krajowej, powstańców warszawskich a także polityków stojących po stronie polskiej racji stanu jak Jan Olszewski, Antoni Macierewicz ( w r.1992), a później bracia Kaczyńscy i ponownie Antoni Macierewicz, Zbigniew Ziobro i wielu innych patriotów. Cała działalność Michnika i jego redakcji, gniazda resortowych dzieci, powiela stalinowskie metody w oczernianiu tych, co próbują budować polskie państwo, przywrócić praworządność i umocnić wątłą jeszcze demokrację w tzw. IIIRP, która jest zaledwie nieukończonym projektem rzuconym na wyrost w roku 1989.

Cytowane wyżej słowa, wodza resortowych dzieci i piewcy takich „ludzi honoru” jak Jaruzelski i Kiszczak, są dobitnym przykładem krańcowej manipulacji i odwracania sensu aktualnych wydarzeń. Wyraża to i arogancki tytuł artykułu w „El Pais”: „Polonia o la democracia canibal” („Polska czyli demokracja kanibali”). Trudno o bardziej przewrotną kalumnię, bo kanibalami nie są politycy PiS-u, lecz twardogłowi peerelczycy z KOD-u, Obywateli RP (co drugi tam to były ubek) i oczywiście politycy Platformy (Obywatelskiej?), PSL-u i Nowoczesnej.  Na marginesie wypada dodać, że termin „peerelczycy” (użyty w r.2008 przez prof. Ryszarda Legutko) został sarkastycznie i  słusznie rozwinięty przez S.Michalkiewicza jako „polskojęzyczna grupa rozbójnicza” , co właśnie przypomnial niedawno bloger gorylisko. Z kolei domasuł przypomina, że peerelczycy nie uznają Polski jako suwerennego państwa i że to „armia fiolksdojczów”.

Oczywiście racja, zawsze byłem tego samego zdania. Trzeba jednak pamiętać o rodowodzie owych „peerelczyków”: jest to szczególna lewica, bo wytresowana i wytrenowana przez bolszewików, a zatem jest to aktualnie najbardziej koszmarna lewica na planecie.

Kiedyś był  koszmar w Kambodży albo rewolucja kulturalna w Chinach, ale było to i minęło. A lewica ostatnich Michnikanów trzyma się niestety dobrze i szturmuje, atakuje wysiłki PiS-u, który chciałby ustanowić wreszcie w Kraju demokrację, a więc niezależne sądy,  sumienną prokuraturę i wolne media. Albowiem po 27 latach od Magdalenki nie udało się niestety doprowadzić do tego stanu rzeczy: sądy i prokuratura stanowią tandem wrogi dla zwykłych obywateli, natomiast przestępcom dają szanse ucieczki lub umorzenia śledztwa w zamian za pewne wymierne korzyści.

Ta niepraworządna zabawa trwa w najlepsze: oto prokuratura zatrzymuje kogoś, a sąd uwalnia delikwenta, nawet jeśli jest on przestępcą ściganym w całej Europie. Zdarza się też, że prokuratura umorzy śledztwo albo nie rozpocznie postępowania z uwagi na rzekomo niewystarczające znamiona przestępstwa.

Przestępczość zorganizowana w III RP ( jej korzenie sięgają PRL-u) kwitła dalej dzięki korupcji panującej w prokuraturze i sądach. Kto nie miał w ręku „Niebezpiecznych związków Bronisława Komorowskiego” (autor Wojciech Sumliński, W-wa, WSR 2015) nie ma pojęcia jak makabrycznym bagnem była (i może nadal jest) III RP. Polecam lekturę bodaj trzech pierwszych rozdziałów, ze szczególnym uwzględnieniem stron.26 i 27. Wiele mówi o tej ponurej spirali zbrodni i mafijnych wręcz układów również książka „Szukając sprawców zła” ( W-wa ,Bollinari 2016), a jest to cykl rozmów Leszka Pietrzaka z prokuratorem Andrzejem Witkowskim, być może jedynym niezłomnym, któremu nawet w okresie już III RP ( był to rok 1991) odebrano śledztwo w sprawie morderstwa ks. Jerzego Popiełuszki, bo nazbyt zbliżył się w dowodach na udział gen.Kiszczaka w kierowaniu likwidacji duszpasterza „Solidarności”. Zgromadzone przez prokuratora Witkowskiego dowody potem nagle wyparowały. Śledztwo w sprawie księdza Popiełuszki przejął prokurator Szafnicki. Rozmowy z prokuratorem Witkowskim ujawniają też świat pospolitych zbrodni polskich gangów, których zasięg obejmował kilka krajów europejskich.

Gangrenę polskiej Temidy ilustrują ostatnio daremne wysiłki komisji w sprawie afery Amber Gold, które rozbijają się o zmowę milczenia przesłuchiwanych prokuratorów lub o absencję innych. Nie znaleziono narazie antybiotyku na chorobę Temidy. A o wolnych mediach tylko pomarzyć, stacje TV w większości nie ustają w prymitywnej nagonce na rząd PiS-u, a taki Polsat ( znany na antypodach) nie ustępuje pod tym względem innym. Właściciel Polsatu miał też bogatą przeszłość: używał 10 paszportów, posługiwał się 4 nazwiskami i miał powiązania z aferą alkoholową, papierosową i rublową. Poznał areszty i więzienia w Austrii i RFN ( od 1978 r. działał na Zachodzie!). Było, minęło – dziś jest czysty jak łza i nadaje nam dzienniki telewizyjne, emitowane o 7.30 AM czasu australijskiego. Dlatego najczęściej przesypiam owe programy, redagowane w sposób wybitnie kontrowersyjny, tracąc dowody medialnych manipulacji, jakich dopuszczają się peerelczycy panoszący się w Polsacie. Są czasem rzadkie wyjątki jak np. prof. Ks. Dariusz Oko, zaproszony niedawno do Polsatu z krytyką teorii gender. Czyżby jaskółka zmian ?

    Nad wyborną kondycją peerelczyków czuwa jednak braciszek Stefana Michnika i wódz resortowych dzieci czyli Adam Michnik. I dalej rozsyła antypolskie kalumnie, tym razem w lewackim piśmie „La Vanguardia”  z Barcelony ukazał się „proroczy” tekst pt. „Polska zmierza w stronę kraju autorytarnego” („Polonia va camino de ser un pais autoritario” ), 13 marca br. Tekst sygnuje niejaki Xavier Mas de Xaxas, a brzmi to niczym pseudo być może samego Michnika. W każdym razie artykuł nie tylko zawiera antypolskie kłamstwa, ale jest laurką dla szefa „Gazety Wyborczej”, bo mistrz Adam jest tam przedstawiony jako...”ojciec polskiej demokracji”! W rzeczywistości był tylko akuszerem PRL-bis, zręcznie zainstalowanym przy okrągłym stole. Dowcipnie skomentował to Bronisław Wildstein: „Adam Michnik to motyl demokracji, z którego wykluła się poczwarka III RP”.

I tak  było, a na zdjęciu w hiszpańskiej gazecie tenże Michnik reklamuje odznakę KOD-u i ma tupet insynuować, że polscy przywódcy to antykomuniści o twarzach...bolszewików! Z tak paranoicznych porównań słynie właśnie dialektyka bolszewików, a to oni ukształtowali rodzinę Ozjasza Szechtera, ojca Adama Michnika. Tak zwana polska lewica to zresztą wytwór Sowietów i ich ubeckich katów nasłanych przez Stalina, którzy wytresowali represjami i wytrenowali praniem mózgów kadry PZPR-u, a także spory odłam Polaków przeobrażonych wbrew ich woli w peerelczyków. Rodziny tych peerelczyków, resortowe dzieci oraz PO-spolite robactwo to baza społeczna dla operetkowych, lecz agresywnych grupek KOD-u czy Obywateli RP, a w ich szeregach nie brakuje byłych esbeków i katów Polski. I takich to degeneratów i renegatów wspiera Adam Michnik delektując się odznaką KOD-u ?  Po chwili refleksji zdumienie pryska jak bańka mydlana. Jego przyrodni brat Stefan Michnik był przecież sądowym mordercą, dawał wyroki śmierci polskim patriotom, a zatem rodzinna tradycja zobowiązuje. Adam Michnik nie może wysiąść z tej czerwonej bryczki, ociekającej krwią ”wyklętych”. I z wielkim oburzeniem traktuje negatywne oceny PRL-u, natomiast złem jedynym była dlań II RP (!?). A szczytem absurdu jest jego „złota” myśl: „Nie można dorosłemu społeczeństwu opowiadać, że ono żyło pod sowiecką okupacją”. O, próby wymazania czy korekty historii pachną zawsze Orwellem. A dodatkowo  i rodzinną schedą, bo matka Michnika pisała nowe podręczniki historii dla polskich dzieci. Historia est magistra vitae powiadał Cyceron, nie wiedział, że w domu Michników wszystko będzie na opak.

                                                                                                      Marek Baterowicz

 

      

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii.Wydał też kilka tytułów prozy. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy tomik- " Nad wielką wodą"(2015).
 
 
 
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.