Marek Baterowicz: KOREAŃSKI REBUS
data:08 marca 2017     Redaktor: GKut

Z daleka lepiej widać...

 

 

Od lat reżim Korei Północnej destabilizuje sytuację polityczną w regionie, prowokacje militarne ze strony Pyongyang były i są na porządku dziennym. Nie zabrakło nawet podziemnych prób nuklearnych, ambicje komunistycznego reżimu sięgają daleko, a próby z pociskami balistycznymi wymierzone są nie tylko w kierunku sąsiadów z południa, ale i w Tokio.

Natychmiast po rozpoczęciu prezydentury Trumpa północnokoreański reżim wystrzelił rakietę w kierunku Japonii, być może testując reakcję nowego prezydenta USA i jego sojuszników. Reakcja była jednoznaczna i prawie błyskawiczna: premier japoński Shinzo Abe i Donald Trump potępili prowokację i potwierdzili stuprocentowe podtrzymanie wspólnego sojuszu w razie koreańskiej agresji. Dotyczy to również Korei Południowej; jest ona aliantem USA od 1953, a obecnie  na jej terytorium stacjonuje 28,500 żołnierzy amerykańskich.

W obliczu wojennego zagrożenia ze strony Północy USA i Korea Południowa rozpoczęły wspólne manewry flot obu krajów, które mają potrwać do końca kwietnia. Dowództwo Korei Północnej natomiast uznało je za wstęp do inwazji  i w odwecie – 7 marca -  wystrzeliło cztery pociski w stronę brzegów Japonii. Wymierzone podobno w amerykańskie bazy, spadły jednak około dwieście mil od wysp Nipponu, w strefie połowów japońskich kutrów i niewątpliwie stanowią pogwałcenie zasad międzynarodowych i rezolucji ONZ-u. A w przyszłości – w miarę rozwoju technologii Koreańczyków – mogą dolecieć do Japonii, uzbrojone w dodatku w głowice nuklearne. Oznacza to koniec zabawy w regionie i konieczność  podjęcia jakichś kroków w stosunku do reżimu Kim Jong-un’a, który od pierwszych dni swej dyktatury mocno wspiera rozwój broni atomowej, a rezolucjami ONZ i sankcjami w ogóle się nie przejmuje.

Owe cztery rakiety wystrzelono z bazy położonej w Tongchang-ri, blisko granicy z Chinami. Celem reżimu jest uzyskanie statusu nuklearnej potęgi rzekomo dla odstraszania Seulu i Amerykanów, ale znając naturę komunistów można założyć bezbłędnie, iż wtedy właśnie Korea Północna dokonałaby inwazji na południe.

Eskalacja agresywnych działań Kim Jong-un’a skłoniła USA do zainstalowania teraz w Korei Południowej nowoczesnego systemu obrony przeciwrakietowej. Zrobiono to i tak z wielkim opóźnieniem, albowiem pierwsze próby nuklearne w Korei Północnej miały miejsce w r.2006. Instalacja systemu spotkała się z ostrą dezaprobatą Pekinu, który choć potępił  koreańskie próby balistyczne, to jednak woli, aby Korea Południowa nie dysponowała puklerzem obronnym w przypadku konfliktu.

Takie stanowisko jest bardzo znamienne i przewrotne, bo niby Chińczycy jednoczą się z Zachodem w krytyce koreańskiego reżimu, ale przeciwstawiając się instalacji amerykańskiego systemu antyrakietowego na południu chcieliby uzyskać sytuację komfortową dla Pyongyang, gdzie dalej trwałaby eskalacja zbrojeń i prowokacji. W takim kontekście Pekinowi zależy chyba na tym, aby reżim Kim Jong-un’a zyskał na czasie i mógł swobodnie rozwijać swój potencjał nuklearny, gdyż będzie on użyty wyłącznie przeciwko Zachodowi i Japonii czy Korei Południowej, ale nigdy przeciwko Chinom.

Dyplomatyczne potępienie koreańskich fajerwerków ze strony Kremla ma podobną wartość, jest czysto werbalną grą, albowiem Rosjanie wiedzą, że Korea Północna nie zrezygnuje z nuklearnego programu, a Zachód waha się jak  ukarać reżim w Pyongyang. Rosjanie mogą więc potępiać do woli, naiwny Zachód doceni taką „solidarność” , a Północna Korea i tak nie ustąpi. Chiński i rosyjski apel, aby OBIE strony powstrzymały się od eskalacji napięcia służy doskonale tylko Północnej Korei, która z całą perfidią wykorzysta czas na dalsze zbrojenia.

      Stanowisko Waszyngtonu jest jasne: „USA zdecydowanie potępiają wystrzelenie nowych rakiet i pozostają przygotowane  bronić siebie oraz swoich aliantów przed atakiem, a w tym celu gotowe są użyć całego repertuaru środków, które są w ich mocy”.

Prezydent Trump rozważa dwie opcje – przywrócić w Południowej Korei taktyczne pociski nuklearne albo zastosować prewencyjne uderzenie w bazy reżimu  Pyongyang.  Przystąpiono do realizacji pierwszej opcji, co jednak nie wyklucza opcji drugiej, ponieważ daje jakże potrzebną osłonę dla prewencyjnego ataku. Języczkiem u wagi może być tu Japonia, coraz bardziej zagrożona koreańską eskalacją wrogości, chociaż to samo odnosi się do Koreańczyków z południa.  Niestety, mści się podział Korei na dwa państwa, co przypieczętowano w r. 1953 podpisaniem tylko rozejmu, co sprawia, że obie strony znajdują się w stanie wojny. Zamiast zakończyć wojnę zwycięstwem dla południa i dla wolnego świata  –  jak proponował generał MacArthur – Truman wybrał zgubny podział półwyspu i narodu. Takie prowizoryczne rozwiązania zawsze powodują gangrenę i polityczny kryzys, w tym wypadku o dużym zasięgu dla planety. Irracjonalny lęk prezydenta Trumana przed III wojną światową stworzył  koreański rebus, a jego skutki są nieprzewidywalne.

      Podobnie chory kompromis – choć zawarty w odmiennych warunkach – może doprowadzić do tragedii w Polsce, gdyż okrągły stół (zamiast zbliżyć obie strony) wykopał przepaść między Polakami a peerelczykami, przepaść widoczną dopiero po latach, a zwłaszcza teraz po zwycięstwie PiS-u jesienią 2015 roku. Niestety, po r.1989 – mimo proklamacji III RP – okazało się, że na tym samym obszarze funkcjonuje PRL-bis dysponujący wiernymi kadrami w sądownictwie, prokuraturze i tajnych służbach. Cień Ubekistanu przyćmił światełko w tunelu! Wprawdzie po r.1989 dokonano weryfikacji służb i prokuratury, lecz w okresie 1991-1994 narastała fala przywracanych do pracy prokuratorów, poprzednio zweryfikowanych negatywnie. Sędziów zaś nigdy nie poddano lustracji, a tajnym służbom po weryfikacji zmieniono szyld z SB na UOP: ich szefem został Gromosław Czempiński, ten sam ubek, który w latach 70-tych inwigilował Polonię w USA, a nawet obserwował wizytę arcybiskupa Wojtyły w Ameryce!

Oto „nowe” oblicze starych służb, nielepiej było w dyplomacji, a jeszcze w r.2017 odkrywamy byłych TW w randze ambasadorów. A gdy PiS chce oczyścić ich szeregi, spotyka się z furią PO. Apogeum PRL-bis przypadło na obie kadencje Aleksandra Kwaśniewskiego (TW Alek), lecz przygotował je Wałęsa (TW Bolek) usuwając rząd mec.Olszewskiego, rząd postulujący lustrację i dekomunizację. Panosząca się agentura przyczyniła się też do powstania Platformy Obywatelskiej, a  Polacy dalej żyli pod dyktatem peerelczyków. Podział ten pogłębiał się, obfitując w tragedie.

O ile Koreańczycy z północy wysyłają rakiety, to peerelczycy nękali Polaków „seryjnym samobójcą”, nieznanymi sprawcami,  jak za PRL-u, a wreszcie użyli bomb w Tupolewie, by unicestwic elitę III RP, której propolskie ideały zagrażały zatęchłym post-peerelowskim planom wobec Polski. I teraz jeszcze – gdy wreszcie Rzeczpospolita ma rząd polski i gdy PiS walczy z bezprawiem – mroczne siły z przeszłości usiłują ponownie zniweczyć projekt reformy państwa, a także nieskończony projekt III RP. Oficerowie dawnych służb, pasożytujący na Polsce, wsparli dziką opozycję, która chciałaby wrócić do władzy i uczynić z Kraju koryto dla malwersantów łupiących majątek narodowy. Ta nadzwyczajna kasta aferzystów (też chroniących ich sędziów i prokuratorów) nie chce wiedzieć, że Polska powinna być wspólnym naczyniem dla narodu, a nie korytem dla garstki przestępców. Torpedują więc reformę podjętą przez PiS, marzy im się, by wszystko było „po staremu”. Peerelczycy, choć to mniejszość, atakują Polskę i Polaków.

Trwa starcie dwóch „narodów”, które w r.1989 zawarły chory kompromis będący w istocie reanimacją upadłego reżimu PZPR-u. Kompromis ten wymuszono szantażem. I ten upadły reżim chciałby znów rządzić w nowych szatach? Kontynuować gwałt na tysiącletniej Polsce?  

                                                                                                              Marek Baterowicz

    

      

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii.Wydał też kilka tytułów prozy. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy tomik- " Nad wielką wodą"(2015).
 
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.