Emocje w związku z napaścią posła Niesiołowskiego na Ewę Stankiewicz już trochę opadły, jako że zdarzenie miało miejsce prawie miesiąc temu. Sprawa jednak nie jest do końca wyjaśniona i wydaje się, że długo nie będzie.
Emocje w związku z napaścią posła Niesiołowskiego na Ewę Stankiewicz już trochę opadły, jako że zdarzenie miało miejsce prawie miesiąc temu. Sprawa jednak nie jest do końca wyjaśniona i wydaje się, że długo nie będzie. Zaraz po całym zdarzeniu premier Donald Tusk zwrócił się z kategorycznym upomnieniem do prześladowcy Ewy Stankiewicz, aby ten przeprosił dziennikarkę: "Jestem w stanie zrozumieć stan nawet najwyższego zdenerwowania, ale w tym widzę naszą przewagę nad oponentami - i na to liczę wobec ludzi Platformy - że nawet kiedy mają tysiąc powodów, żeby reagować nerwowo, to jednak umieją się powstrzymać. Szczególnie wtedy, kiedy rozmówcą jest dziennikarz czy dziennikarka, nawet znani z nieprzychylnych poglądów". /słowa wypowiedziane w czasie wizyty Donald Tuska w Kanadzie 15.05.2012/
Jednak dwa tygodnie później zmienił stosunek do zaistniałej sytuacji, a nawet wyraził zrozumienie dla zachowania Niesiołowskiego: "rozumiem doskonale emocje, które wyrażał Stefan w czasie tamtego popołudnia (?)Ale jeśli wpadniemy w taką pokusę, pułapkę, że będziemy odpowiadali pięknym za nadobne, jeśli przebierzemy się w ich stroje, to stracimy całą moc przekonywania Polaków". /fragment tekstu przemówienia na posiedzeniu Rady Krajowej PO w piątek 25 maja 2012 r/
Czy cała sytuacja może się tak skończyć? Czy wygra przekaz mediów mainstreamowych o tym, że poseł Niesiołowski dał się po prostu sprowokować? Jednoznacznie i stanowczo trzeba powiedzieć jeszcze raz: nie może być mowy o żadnej prowokacji. Ewa Stankiewicz zadała posłowi dwa razy pytanie [ to zdaje się naturalne [prawo dziennikarza?], a ten zaczął ją wyzywać i odpychać kamerę.
Niesiołowski nie dość, że nie przeprosił, to jest zapraszany do wielu stacji, aby tam kłamliwie opowiadać z zaistniałej sytuacji i obrażać redaktorkę. Ponoć żyjemy w demokratycznym państwie, ale ta sprawa pokazuje klarownie chorobliwy stan, w jakim znajduje się ta "demokracja". Tuskodemokracja jest wytworem, w którym można obrażać, wręcz lżyć, każdego (oprócz członków obozu rządzącego) i stanowi to powszechnie stosowany przez PO element walki politycznej.
Co ma z tym wspólnego Miller? Przewodniczący SLD był bardzo krytykowany w czasie jego rządów w latach 2001-2005. W jednym punkcie jego rządy były lepsze od tych obecnego premiera. Mariusz Łapiński, minister zdrowia w latach 2001-2003, skończył swoją przygodę z polityką po tym, jak będąc świadkiem poturbowania fotoreportera Newsweeka przez członków młodzieżówki SLD nie zareagował. Został wówczas usunięty przez sąd partyjny z klubu.
W tym przypadku Tusk powinien brać przykład z tamtego zdarzenia. Same przeprosiny ?których de facto nie usłyszeliśmy - nie wystarczą. Niesiołowski powinien zostać dyscyplinarnie wyrzucony z PO. Skandaliczne zachowanie posła dłużej nie może być tolerowane! /MW
Podobne:
http://niezalezna.pl/28191-niesiolowski-zaatakowal-ewe-stankiewicz
http://solidarni2010.pl/n,3313,15,donald-tusk-dolacza-do-napasci-
reakcja-premiera-grozniejsza-od-ataku-niesiolowskiego-dlaczego.html
http://solidarni2010.pl/n,3306,15,oswiadczenie-ewy-stankiewicz-i-cenzura-pap.html
http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/biuletyn.xsp?documentId=126BE56ED090007CC1257A13004998A7