Marek Baterowicz: NI WILK, NI WYDRA
data:10 lutego 2017     Redaktor: GKut

W ostatnim czasie Lech Wałęsa robi wszystko, by ciagle o nim pamiętać.
Proponujemy zatem krótką humoreskę Marka Baterowicza, która wyszła spod pióra naszego pisarza w 1992 roku.
W tym momencie jeszcze bardziej wiarygodnie musi zabrzmieć sformułowanie: z daleka lepiej widać.....

 
 
 
 
 
 
 

Któż z nas nie marzył w dzieciństwie, by jakaś gwiazda ekranu nie obdarzyła go autografem? Albo jeszcze większą łaską - na przykład spotkaniem trzeciego stopnia na bezludnej wyspie?

Marzenia rosną w postępie geometrycznym, a z czasem spełniają się z nadwyżką.

Oto prezydent naszej republiki (będącej w stanie ciągłej reanimacji! ) dostał kopertę z Francji... Oprócz autografu był w niej cały list od zetlałej nieco gwiazdy, madame Brigitte Bardot (zdjęcia nie przysłała!). A to ci nastało poruszenie - jakby w Belwederze duch Marszałka się objawił i przyparł do biurka rzecznika. Minister stanu nawet z piórem gonił ! List, list! Polecony.

Kiedy otworzył go sekretarz od pieczątek, okazało się, że jest po francusku.

Oj, to Gierek nam przetłumaczy ! - zaopiniował profesor kancelarii. - Nic z tego, Gierek bawi w szpitalu... Na lustracji żołądka! Zresztą teraz mamy rządy fachowców...

Faktycznie, list szybko przełożono na nasze i wtedy prezydent zmarkotniał. Nie był to list miłosny, lecz list tchnący miłością do wilków, Bardotka prosiła prezydenta, aby wilki w naszych lasach pozostawiono w spokoju. Wśród myśliwych zawrzało, a nie brakuje ich w Belwederze. Bez przerwy się obdarzają fuzjami ! Jeden to nawet chciał ten list ukryć przed prezydentem, ale nie udało się - w kancelarii czuwał bowiem pies na wilki.

-Postanowimy coś w tym temacie... - orzekł prezydent - jak wrócę z podróży po Ameryce... Południowej! Tymczasem proszę odpisać madame Bardot, że los wilków zawsze leżał mi na sercu...

-Tak, to prawda - poparł prezydenta profesor - a ponadto dbała o nie i prokuratura, bo wreszcie mamy państwo prawa...

-Wierzę w to bez zastrzeżeń - pisnął rzecznik - skoro ochroną otoczył pan prezydent także krety, a nawet stado lisów i jednego ocielota ... Przepraszam, ocelota!

-No, co... Ja kocham wszystkie zwierzątka... W moim zoo brakuje tylko wydry... Oswojonej, takiej, jaką miał król Jan Sobieski... Znajdziecie mi ? Wracam niedługo ... - i wsiadł do samolotu.

Marek Baterowicz


Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii.Wydał też kilka tytułów prozy. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy tomik- " Nad wielką wodą"(2015).








Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.