Bożena Ratter: Zbrodni na taką skalę nie da się popełnić bez starannych przygotowań - z archiwum
data:31 stycznia 2017     Redaktor: Redakcja

Jak to możliwe, aby w cywilizowanych krajach 70 lat po wojnie można było mylić ofiary z katami? - pyta w najnowszym felietonie Bożena Ratter i obnaża mechanizmy manipulacji świadomością.


„Oskarżonym zarzuca się zbrodnię przeciw pokojowi, zbrodnię wojenną, zbrodnię przeciwko ludzkości, a także spisek zmierzający do popełnienia tych zbrodni, w  którym uczestniczyli” – tak brzmi akt oskarżenia czytany przez Roberta Houghwout Jackson’a – głównego oskarżyciela w procesie rozpoczętym 20 listopada 1945 roku w Norymberdze przez powołany Międzynarodowy Trybunał  Wojskowy dla osądzenia niemieckich nazistowskich dygnitarzy.
Nietrudno nam Polakom zdobyć wiedzę na temat zagłady Żydów, mimo upływu 70 lat od popełnienia zbrodni. Cytat pochodzi z jednego z licznych filmów wyświetlanych z dużą częstotliwością w kanale TV Planet czy TV Historia .( "Norymberga. Nazistowski spisek"). Filmy o zagładzie Żydów należy oglądać uważnie, nie opierając się na opinii „autorytetów” działających w aureoli „postprawdy”, którzy na zlecenie wrogich Polakom sił  „manipulują” faktami historycznymi, po to właśnie, by  Polacy czuli się katami, a nie ofiarami.
„Początek roku 1943. Siedlce, Żydzi czekają na transport. Żołnierz z Austrii jest świadkiem transportu, potajemnie fotografuje. Po latach Hubert Foch opowiada: „kobieta z dzieckiem pada na ziemię i krzyczy: zabijcie mnie! Esesman, Ukrainiec, łapie dziecko za głowę, kładzie na głowie kobiety, strzela i mówi: jedną kulką! Protestujemy, podchodzimy  do esesmana, a ten mówi: zjeżdżajcie stąd, bo załaduję was do wagonu i obejrzycie sobie Treblinkę od środka”. W Treblince zginęło 850 000 Żydów.  „Widziałem ludzi wchodzących do komór, nie wiedzieli, co ich czeka. Niemcy i Ukraińcy poganiali ich batami. Ciała ich były palone, łunę widać z daleka”. (Holocaust. Odcinek,5-Opór). Wokół miejsc palenia zwłok rozchodzi się dym. „W pobliżu obozu znajdował się punkt obrony przeciwlotniczej, młodzi niemieccy żołnierze obserwowali niebo bawiąc się w wolnym czasie. Jeden z nich wspomina po latach: „nie wiedzieliśmy, co tam się dzieje”, ale drugie jego zdanie brzmi : „gdy oblatywaliśmy otaczał nas gęsty dym. Niektórzy koledzy mówili, Żydów palą, albo Żydów kopcą”. Nie wiedzieli, ale czuli zbrodnię, nie reagowali, a o brak reakcji oskarża się mieszkańców pobliskich wiosek.
„Od  stycznia 1943 roku pociągi z Żydami kursują z Berlina prosto do Auschwitz. W stolicy mieszka jeszcze 30 000 ludzi. Ciągle kogoś deportowali, każdy miał krewnych czy znajomych, którzy nagle znikali. Proszę sobie wyobrazić, mamy sąsiada, którego do wczoraj widywaliśmy, a rano już go nie ma. Mało tego, nie wysyła żadnych pocztówek ani listów”.
Czy „fałszerze” historii oskarżają Niemców o brak reakcji na znikanie sąsiadów zza płota ? Czemu nie szukali, nie protestowali przeciw znikaniu,  czemu nie ukrywali swoich sąsiadów? Jak można nie zauważyć zniknięcia tysięcy ludzi z sąsiedztwa. I żadnej reakcji?. A przecież tylko w Polsce za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci.
„27 lutego 1943 roku, Berlin, ulica Różana. Niemcy rozpoczynają akcję „fabryka”. „Żydowscy robotnicy przymusowi muszą odejść. W starym biurowcu w centrum Berlina upychają około 1000 osób, kobiet, mężczyzn, dzieci. Wkrótce wieści o losie żydowskich krewnych trafiają do ich rodzin. „Plotka poszła piorunem, przecież robili to w biały dzień, na oczach całego miasta. Następnego dnia rano na ulicę Różaną przybywają krewni. Organizują milczący protest przeciwko deportacjom. Ciocia Frida nie należała do odważnych, ale przyszła. Bała się wszystkiego, wszystkie ciocie były strachliwe, ale przyszły”- wspomina jeden z żydowskich robotników zatrzymany w biurowcu. Pierwsza i ostatnia taka demonstracja  za Żydami w Berlinie. Przyszło tyle ludzi, że robili objazdy dla pojazdów. Ludzie milczeli albo krzyczeli: oddajcie nam dzieci! „ Dla obcych  w życiu bym tam nie poszła. Żadna była ze mnie bohaterka. Tak samo jak z innych kobiet. Chciałyśmy tylko odzyskać ojca. Gdyby w środku siedzieli sami obcy ludzie, to bym nie poszła. Bałam się, że i mnie wywiozą”,- wspomina Gertruda.
Bądźmy dumni, iż jesteśmy potomkami Polaków, którzy organizowali pomoc i ukrywali ludzi innej narodowości, choć nie byli oni ich wujkami, ojcami, braćmi. Chronili Żydów i innych obywateli polskich narażając życie swoje i swoich rodzin. Nie pozwalajmy oskarżać się o antysemityzm tym, którzy naszym kosztem chcą się oczyścić ze zbrodni swoich przodków.
„Zbrodni na taką skalę nie da się popełnić bez starannych przygotowań. Eksterminacja milionów ludzi oraz inwazje doszły do skutku, ponieważ zaplanowano je na najwyższych szczeblach władzy z przyzwoleniem społeczeństwa.” – kontynuuje Robert Houghwout Jackson czytanie aktu oskarżenia w Norymberdze. Jako dowód przedstawione zostały niemieckie kroniki  filmowe, między innymi z wiecu wyborczego:
„Partia to Hitler, Hitler to Niemcy, a Niemcy to Hitler – jestem pewien że 100% społeczeństwa poprze Hitlera 29 marca. Każdy Niemiec spełni swój obowiązek opowiadając się za wolnością i pokojem. Kanclerz Rzeszy pokazał światu plan pokojowy. Takiego właśnie programu, którego celem jest zjednoczenie Europy,domagało się 99% Niemców".

“ Twierdzę i podkreślam to wielokrotnie, że nie ma narodów zbrodniczych, są natomiast zbrodnicze ideologie i organizacje ze zbrodniczymi programami działania. Przyczyna mordów wołyńskich tkwi w ideologii i założeniach programowych Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Tę przyczynę opisałem w swej książce „Gorzka prawda: zbrodniczość OUN-UPA” oraz w sześciu innych, wydanych po niej. Z ideologii nacjonalizmu ukraińskiego oraz z dokumentów programowych OUN wynika, że ta organizacja postawiła przed sobą zadania zbudowania ukraińskiego państwa nacjonalistycznego na wszystkich, według jej ocen, ukraińskich terytoriach etnograficznych, a cel ten, według OUN, osiągnąć należy drogą usunięcia z tych terytoriów wszystkich wrogów, w tym przypadku Polaków. Chodzi o terytorium Wołynia, Galicji, Chełmszczyzny, Nadsania, Łemkowszczyzny. Powyższe wynika ze sformułowań programowych OUN z 1929 roku, zgodnie z którymi usunięcie „zajdów”, „czużyńców”, „okupantów” miało nastąpić „w toku rewolucji narodowej”, ta zaś, według ocen OUN Bandery, rozpoczęła się po okupacji niemieckiej Kresów Wschodnich II RP”(Wiktor Poliszczuk, znakomity ukraiński historyk).
Ludobójstwo dokonane przez faszystów z  OUN UPA to była zbrodnia  „przeciw pokojowi, zbrodnia wojenna, zbrodnia przeciwko ludzkości, a także spisek zmierzający do popełnienia tych zbrodni, w  którym uczestniczyli” tylko, że do dzisiaj nie odbył się sąd nad przywódcami faszystów z OUN UPA.
“Z przyczyn politycznych tą zbrodnią nie zajmowali się politycy, nie zajmowały się instytucje państwowe, ani historycy. Dlatego dopiero w nowej rzeczywistości, w 1995 r. przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, a ściślej kierownictwo środowiska 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej, zajęło się tym poważnym wydarzeniem historycznym. Było ono inicjatorem i w dużym stopniu współorganizatorem jedenastu naukowych seminariów historycznych, w wyniku których naukowcy, historycy polscy i ukraińscy, zbadali w latach 1995-2006 rozmiar tego zjawiska. (...) Wyrażamy podziękowanie Panu Andrzejowi Żupańskiemu za wszechstronne i wnikliwe opracowanie tak trudnego i ważnego dla prawdziwej historii polsko- ukraińskiej tematu.
Ppłk Czesław Cywiński, Prezes Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej”.
To wstęp do opublikowanego przez śp. Andrzeja Żupańskiego opracowania “werdyktu historyków polskich i ukraińskich” z XI seminariów, z ostatniego z nich śp. Andrzej Żupański złożył sprawozdanie Ministrowi Adamowi D. Rotfeldowi. Pozostało ono bez odpowiedzi.

Andrzej Żupański urodzony w Gdyni w 1921 r., od stycznia 1943 roku żołnierz Kedywu KG AK, zimą 1944 roku wraz ze swym oddziałem udał się na Wołyń, gdzie jako saper walczył w szeregach 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.  “Mimo ogromnych cierpień i strat poniesionych z rąk Sowietów, Niemców i Ukraińców, społeczeństwo Wołynia zbudowało silne struktury Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej, potwierdzając w ten sposób swój patriotyzm. Licząca ponad 6 tys. żołnierzy 27. Wołyńska Dywizja Piechoty AK była – nie biorąc pod uwagę oddziałów walczących w Powstaniu Warszawskim – największą formacją AK, która podjęła walkę w czasie „Burzy”. (dr Przemysław Wywiał, IPN).
28 stycznia 2017 w Katedrze Polowej w Warszawie Mszę św. w rocznicę powołania  27WDPAK odprawił kapelan dywizji, przypominając bohaterską postawę żołnierzy, którzy byli świadkami  ludobójstwa na Wołyniu, bohatersko bronili ocalałą polską ludność, byli często  jedynymi z rodziny  ocalałymi z rzezi. Dzięki również ich świadectwu i zainicjowaniu akcji upamiętniania, mamy obecnie wiele publikacji, tysiące spisanych zeznań świadków, biuletynów, wydawnictwo "Na rubieży", tysiące wspomnień, dokumentów, pomników i katalogów upamiętniających męczeństwo.
Po Mszy św. żyjący jeszcze uczestnicy tamtych wydarzeń, ich rodziny, grupa rekonstrukcyjna i grupa paramilitarna nosząca imię 27WDPAK oraz  młodzież ze szkoły w Karczewie uczestniczyli w konferencji prowadzonej przez panią prezes Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego. Zgromadzeni wysłuchali przygotowanej przez młodzież opowieści o sztandarze 27WDPAK, o znaczeniu wyhaftowanych na nim symboli. Andrzej Żupański do ostatnich lat życia uczestniczył  w obchodach kolejnych  rocznic powstania 27 WDPAK i  ludobójstwa na Kresach  mimo podeszłego wieku i utraty wzroku.  Odszedł 23 stycznia.

„Jak to możliwe, aby w cywilizowanych krajach 70 lat po wojnie można było mylić ofiary z katami. Dziś w polskiej telewizji mówimy o tym, czego w telewizji niemieckiej nie chcą powiedzieć - tymi słowami Jan Pospieszalski rozpoczął kolejny odcinek „Warto rozmawiać”.
Do tej pory skuteczną obronę przed zniesławianiem Polski poprzez terminy  „polskie obozy zagłady”, „polskie obozy śmierci” prowadził Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia. Na pytanie Jana Pospieszalskiego, czy obroną dobrego imienia ma  zajmować się państwo czy czynniki społeczne, Kazimierz Wóycicki [obecnie UW] odpowiedział: „wszelkie kłamstwa historyczne  powinny budzić  uwagę, ale przywiązywanie do tego nadmiernej wagi jest absolutnie kontra produktywne,  psychologia jest żelazna, jeżeli czemuś się tak intensywnie zaprzecza to raczej być może, w opinii zachodu powstanie wrażenie, że Polacy mają coś do ukrywania, bo nie powinni się tak tym przejmować.  Opinia o kraju nie kształtuje się na podstawie kłamstw tylko na podstawie osiągnięć”.

Jak to możliwe, aby w cywilizowanej Polsce 70 lat po wojnie można było mylić ofiary ludobójstwa na Kresach z katami, faszystami spod znaku OUN UPA? O tym w polskiej telewizji nie chcą mówić.
Szkoda - 28 stycznia, w rocznicę utworzenia 27 WDPAK,  tylko Telewizja Trwam pokazała dokument “Wołyń – nierozliczone ludobójstwo” zbudowany na wypowiedziach doskonałych, rzetelnych,  polskich historyków, dla których pojęcie “post prawda” jest równie obce, jak dla śp. gen. Janusza Brochwicz-Lewińskiego ps. „Gryf”.
Kazimierz Wóycicki idzie jeszcze dalej w ocenie jednego z największych zbrodniarzy II wojny światowej, dowódcy UPA, Romana Szuchewycza „Tarasa Czuprynki”: „On jest dla Ukraińców i powinien być również dla Polaków postacią o cechach bohatera, nawet jeśli ma być to bohater z gorzką skazą współwiny za zbrodnię. Dzieje pełne są jednak wielkich bohaterów z wielkimi grzechami. Nie można oceniać ich jednostronnie”.

No cóż, mimo iż 99% Niemców poparło wspaniały plan zjednoczenia Europy, dla diaspory żydowskiej Hitler nie znalazł  zrozumienia...

A po wypowiedziach Kazimierza Wóycickiego mam pytanie, czy to jedna i ta sama diaspora rozgrzesza ze zbrodni ludobójstwa Niemcy i Ukrainę? Jak można mówić prosto w oczy cudem ocalałym ofiarom i potomkom ofiar, iż ich życie jest nic niewarte dla państwa polskiego, iż są gorsi od tych, co taki wyrok wydali? To właśnie im należy się opieka państwa, to dla nich plan rozwoju gospodarczego powinien przewidywać tworzenie miejsc prac na terenach, do których zostali przywiezieni bydlęcymi wagonami wypędzeni przez Ukraińców, dla nich budowa mieszkań, infrastruktury, korzystne kredyty i podatki. Tymczasem państwo czyni to dla  potomków ich  katów, którzy powinni pozostać w kraju i walczyć ze złą władzą, korupcją, oligarchami, którzy wzbogacili się na nich, okradli i zdewastowali oraz sprzedali państwo, nadal utrzymując prywatnie poprawne stosunki biznesowe z Rosją.
“Mówiłem już o politycznym aspekcie mordów masowych, a trzeba przecież powiedzieć także o metodach mordowania. Ideologia nacjonalizmu ukraińskiego wychodziła z założeń, że nacja (naród) stanowi gatunek w przyrodzie, tak jak gatunkiem w przyrodzie są psy, lwy, tygrysy, konie, koty itp., i że te gatunki, a więc nacje-narody, walczą między sobą o byt i przestrzeń, a w walce tej dozwolone są wszystkie metody, wroga trzeba nienawidzić.
Okrucieństwo w prowadzonych mordach było skutkiem właśnie tej ideologii, według której „wroga” (a wrogiem byli Polacy) należy wyniszczać w sposób bezwzględny. Okrucieństwo mordów miało odstraszyć raz i na zawsze wszystkich, którzy w ten lub inny sposób stanęliby na drodze do realizacji przez OUN jej celów. Do wrogów tej organizacji należeli też ci Ukraińcy, którzy nie zgadzali się z nią ani z metodami jej walki. Ich też trzeba było zniszczyć, w równie okrutny sposób. Według tej ideologii, jak to określił greckokatolicki ksiądz Jurij Fedoriw, „trzeba było wyrzec się ojca i matki, Boga i sumienia, prawa i etyki, miłości bliźniego i osobistych uczuć. W imię jednego... zdobędziesz albo zginiesz.” Właśnie ta ideologia doprowadziła wielu do zezwierzęcenia. To ta ideologia doprowadziła do tego, że wyrostek ukraiński chwalił się przed rówieśnikami, że dla niego zabić Polaka, to tak samo jak zabić wróbla. Ideologia nacjonalizmu ukraińskiego zachęcała do mordowania i z góry rozgrzeszała sprawców mordów, traktując ich jak bohaterów”(Wiktor Poliszczuk, ukraiński historyk).

Zgodne to z filozofią  niemieckich nazistów, którzy nie przyznali się do zbrodni w procesie norymberskim. Zgodne też z niebezpieczną retoryką  Kazimierza Wóycickiego.

Bożena Ratter





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.