Prezydent Trump – medialne pranie mózgów
data:26 stycznia 2017     Redaktor: GKut

Felieton Aleksandra Rybczyńskiego

 

O przesłaniu przemówienia inauguracyjnego Prezydenta Donalda Trumpa trudno dowiedzieć się z medialnych informacji i komentarzy prasowych. Kto nie wysłuchał przemówienia na żywo, będzie przekonywany, że Trump znowu posłużył się agresywną retoryką, apelował tylko do swojego, skrajnie prawicowego elektoratu i zupełnie zignorował wyborców Hilary Clinton i środowiska “progresywne”.  Nie ma w tych manipulacjach wiele prawdy, ale Donald Trump, apelując o solidarność wszystkich Amerykanów zapowiedział jednocześnie walkę z establishmentem, politycznymi partiami, które poczuły się zbyt pewnie, administrując Ameryką i ignorując oczekiwania i potrzeby przeciętnych obywateli. Mało kto zwrócił uwagę na idealistyczne przesłanie Prezydenta, który sam przygotował swoje wystąpienie, wygłosił je z pamięci i zadeklarował walkę do ostatniego tchu o ludzi, którzy dotychczas byli pomijani i zapominani. Przypomniał, ze niezależnie od barwy skóry, wszyscy patrioci oddawali za ojczyznę krew tego samego koloru i ze wszyscy Amerykanie, niezależnie od miejsca urodzenia widzą te same gwiazdy, mają te same marzenia i są pod opieka tego samego, wszechmocnego Stworzyciela. Prostocie tego przesłania łatwo zarzucić populizm, ale wielkie wyzwania zazwyczaj wymagają wielkich słów i odrobiny patosu.

 

Przemówienie było nie w smak oderwanym od rzeczywistości elitom, które tak bardzo zadomowiły się na rozrywkowych i kulturalnych salonach, że tracą głowę na samą myśl, że oświetlające ich na środku sceny światła mogłyby skierować się w innym kierunku. Ich zaangażowanie przypomina, znane z czasów stalinowskich totalitarne uwodzenie intelektualistów i artystów na potrzeby systemu. Propagandowa agitacja gwiazd w rodzaju Bono, Bruce Springsteena, Adele, Roberta de Niro i Barbary Streisand miesza w głowach całej masie zdezorientowanych i powierzchownych konsumentów wyrwanych z kontekstu wiadomości i rewelacji. To oni wylegli na ulice setek miast całego świata, w dzień po inauguracji, by protestować przeciwko niezwykle odważnej wizji czterdziestego piątego Prezydenta Stanów Zjednoczonych. Hałaśliwie demonstrujący bojownicy sprawiedliwości społecznej, zachowują się tak, jakby Trump doszedł do władzy w wyniku jakiegoś wojskowego puczu, albo “nocy kryształowej”, a nie odniósł zwycięstwa w demokratycznych wyborach. Rasizm, nietolerancja i faszyzujący konserwatyzm to tylko wierzchołek góry lodowej zarzutów wobec Donalda Trumpa, które trudno byłoby udokumentować faktami.

W rzeczywistości przemówienie Trumpa było deklaracją zerwania z polityczną poprawnością. Nowy Prezydent nie wahał się wypowiedzenia wojny radykalnemu, islamskiemu terroryzmowi. Czy któryś z liberalnych polityków, decydujących o losach świata odważyłby się tak powiedzieć? Wbrew powtarzanym uparcie sugestiom, że najbardziej przerażające ataki terrorystyczne przeciwko zachodniej cywilizacji nie mają nic wspólnego z islamem?

Nawet poważne zarzuty, wskazujące na naiwność Trupma wobec Rosji i Putina nie są udokumentowane żadną ewidencją. Ustępująca administracja Obamy, mimo często ostrej retoryki, nigdy nie była w stanie konkretnie przeciwstawić się siłowej pozycji Putina i wielokrotnie została wyprowadzona w pole.

Wybór Donalda Trumpa, niezależnego kandydata, dla którego polityka nie była trampoliną do kariery, ani platformą realizacji zobowiązań wobec możnych protektorów jest szansą dla całego świata. Jego kadencji przyświeca idealistyczna wizja i autentyczne przekonanie o potrzebie zmian, które mają na celu powrót do korzeni, do źródeł i tradycji. Prezydentura Trumpa jest rękawicą rzuconą przez zbuntowany elektorat precyzyjnie skonstruowanej globalnej machinie zrównującej kultury, pozbawiającej społeczeństwa i narody indywidualizmu i walcującej piękno odmienności. Wydawało się, że cały świat jest już ogarnięty epidemią politycznej poprawności, wirusem relatywizmu i obłędem oderwania od normalności. Wydawało się, że odartymi z tożsamości narodami rządzą już tylko pozbawieni kręgosłupa moralnego konformiści i realizatorzy idei bezkulturowości. Próby zerwania się z globalnej smyczy wywołują agresywne demonstracje, napastliwe ataki polityczne i medialne kampanie. Tak było w przypadku Węgier i Polski, takie same reakcje obserwujemy po całkowicie zmieniających układ sił wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Tym razem do buntu nie doszło w jednym z małych europejskich krajów,  ale w państwie, będącym jednym ze światowych mocarstw.  To może powstrzymać powszechny trend, nazywany przez zwolenników spiskowych teorii “nowym porządkiem świata”.

Czy sukces Donalda Trumpa i nabierającego siły społecznego ruchu, który wyniósł go do władzy, pomimo protestów elit i bezwzględnej walki politycznego establishmentu, powstrzyma lawinę niekończącego się “postępu”? Na straży tego niekontrolowanego pędu w zatracenie stoją oddziały najemnych “dziennikarzy”, którzy już dawno zapomnieli, że ich misją jest służba prawdzie i rzetelności.

Czy ponownie obudzone nadzieje przywrócą wartość powszechnie poniżanej tradycji patriotyzmu, odrodzą sens wiary, pamięci i przywiązania do wartości cywilizacji zachodniej?

Ci, którzy zbudowali imperium niemal absolutnej władzy i dobrego samopoczucia, zrobią wszystko, by tak się nie stało. Przeciwstawią się nowej administracji i naszej solidarności, nie tylko nieustannym medialnym praniem mózgów.

Przed Donaldem Trumpem i jego zwolennikami stoi prawdziwe wyzwanie. Prezydent zasługuje na szansę wykazania się mądrą i zdecydowaną polityką zagraniczną, skutecznym stanowiskiem wobec agresorów, prowadzących wojny na całym świecie i realizacją ambitnych obietnic wyborczych wobec Amerykanów. Czy zmiana obezwładniającego “status quo” jest możliwa, przekonamy się w już w najbliższych latach prezydenckiej kadencji.

.

Aleksander Rybczyński

 
 
 
 
 
 
 
 
 

Aleksander Rybczyński jest poetą, prozaikiem, publicystą, ale także fotografikiem, reporterem, podróżnikiem, twórcą filmów i portali internetowych. Pierwszy zbiór poetycki Jeszcze żyjemy, wydany w Krakowie w 1982 roku wyróżniony został Nagrodą imienia Kazimiery Iłlakowiczówny za najlepszy debiut. Kolejne tomy to m.in Naprzeciw Atlantyku (Kraków 1986), Podróż dookoła świata (Kraków 1987), Znaki na niebie (Toronto 1995), Strony świata (Kraków 1998), Czułe miejsca (Berlin 1998), Światłoczułość (Toronto-Katowice 2003). Wiersze, eseje, felietony i drobne formy prozatorskie publikował w licznych czasopismach krajowych i emigracyjnych, oficjalnych i podziemnych.

Nowy rozdział w twórczości Aleksandra Rybczyńskiego otwiera 10 kwietnia 2010 roku tragedia smoleńska. Ogromną popularność przynoszą mu wiersze Prezydent Lech Kaczyński wkracza do nieba oraz Ciało Polski( utwór dedykowany pamięci Przemysława Gosiewskiego. Inne wiersze, miedzy innymi poświęcony Annie Walentynowicz, znalazły się w najnowszym tomie Polska wyklęta (Kraków 2013). Felietony o tematyce Smoleńska zostały zebrane w "Insurekcji Smoleńskiej"(Toronto Kraków, 2014)

 



Materiał filmowy 1 :






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.