Bożena Ratter: Cóż złego zrobili wam ludzie, którzy tam pozostali
data:23 stycznia 2017     Redaktor: ArekN

 
Kolejne rządy nie chcą pamiętać o naszych rodakach, którzy mieszkają poza granicami Polski. „A przecież nie pozostali tam z własnej winy, ale z winy Stalina, który gdzieś tam po pijaku wyrysował sobie linię i poza nią pozostaliśmy. Mamy tyle lat wolnej Polski, od zaborów, od PRL-u i wobec tego mam pytanie do rządzących, cóż złego zrobili wam ludzie, którzy tam pozostali?

 
„Chicago, 23 stycznia 2015 roku.

Przyjacielu, nasz apel o pomoc materialną dla sierocińca w Bogdanowie i sióstr Nazaretanek z Nowogródka przyniósł imponujący rezultat. Przez niespełna 3 tygodnie na nasze konto wpłynęło: dla Sierocińca w Bogdanowie 5.945,05, a dla sióstr Nazaretanek z Nowogródka 7.475,05. Wszystkie dary jeszcze przed Bożym Narodzeniem były u obdarowanych. Dzieci i Siostry Nazaretanki dziękują Wam z całego serca. Siostry modlą się w intencjach wskazanych przez darczyńców. Niech uśmiech tych najbiedniejszych z nas, Polaków na Kresach Rzeczypospolitej, będzie dla Was nagrodą” – tak pisał Wiktor Węgrzyn w Komunikacie 1/15.

Wiktor Węgrzyn zmarł 17 stycznia 2017 r. Odszedł człowiek, który nigdy nie przestał kochać Polski i zaraził tą stałością innych. „Rajd katyński to jest taka próba odwrócenia, taka próba przypomnienia, że jesteśmy wielkim narodem, że mamy wielkich przodków, wspaniałą historię jakiej chyba nie ma żaden naród na świecie” – to także jego słowa.
Wiktor Węgrzyn troszczył się o tych, którzy pozostali na ojcowiźnie, na ziemiach zabranych Polsce traktatem sporządzonym przez jej wrogów: „Jest ich garstka, kontynuatorek dzieła Błogosławionych Sióstr Męczenniczek z Nowogródka. Siostry prowadzą dom pielgrzyma, muzeum, dbają o kościół farny, w którym był chrzczony Adam Mickiewicz, a ślub brał nasz król Władysław Jagiełło. Siostry mężnie walczą o przetrwanie, o utrzymanie budynków, o wspieranie ubogich i pogubionych. Nadchodzi zima, najtrudniejsza dla sióstr pora roku, gdy jednym z największych wyzwań jest zdobycie opału – liczy się każdy grosz”.
 

Kolejne rządy nie chcą pamiętać o naszych rodakach, którzy mieszkają poza granicami Polski. „A przecież nie pozostali tam z własnej winy, ale z winy Stalina, który gdzieś tam po pijaku wyrysował sobie linię i poza nią pozostaliśmy. Mamy tyle lat wolnej Polski, od zaborów, od PRL-u i wobec tego mam pytanie do rządzących, cóż złego zrobili wam ludzie, którzy tam pozostali – pyta Maria Pakosz-Pyż pracująca od kilkunastu lat społecznie w polskim Radio „Lwów” we Lwowie – czy te niedobitki kombatantów, którzy powrócili z gułagów z Syberii, ci, którzy przeżyli Wołyń? My tam żyjemy z dziada pradziada, nasi dziadkowie i nasi ojcowie walczyli o wolną Polskę”.

Rządzący nie tylko o swoich obywatelach zapomnieli, zapomnieli też o naszym wielowiekowym dorobku, o połowie  dziedzictwa narodowego pozostałego poza granicami.
„Te kilkadziesiąt lat od drugiej wojny światowej, które odcięły nas od dziedzictwa Ziem Wschodnich dawnej Rzeczypospolitej , które spowodowały taką straszną pustkę w naszej świadomości, usuwając ze zbiorowej pamięci dziedzictwo tego wszystkiego, co mieściło się miedzy Bałtykiem a Bukowiną, gdzieś na wschód od Bugu, gdzieś nad Niemnem, nad Dniestrem, na Podolu czy na Wołyniu, powodując, że nadal nie potrafimy do tego dziedzictwa w sposób zasadniczy, przyzwoity sięgać, przypominać, badać, popularyzować i chwalić się. Dotyczy to zwłaszcza fotografów, oprócz Bułhaka i Chomętowskiej cała plejada kresowych fotografów czeka na odkrycie” – tak Tomasz Kuba Kozłowski rozpoczął nowy cykl 6 spotkań o kresowych fotografach w ramach Warszawskiej Inicjatywy Kresowej DSH.

Żaden z tych znakomitych fotografów z dawnych Ziem Wschodnich Polski nie doczekał się choćby jednej monografii. Michał Greim – mistrz fotografii z drugiej połowy XIX wieku, urodzony na Mazowszu w spolonizowanej rodzinie z Salzburga, pracował w Warszawie w drukarni Adolfa Krethlowa i współpracował z pionierem polskiej fotografii, Karolem Beyerem. Powołany przez wicegubernatora Podola na stanowisko starszego zecera w Drukarni Rządowej w Kamieńcu Podolskim (w czasie zaborów Kamieniec Podolski był stolicą guberni rosyjskiej) dokumentował na fotografiach miasto, jego panoramę, krajobrazy Podola i Besarabii, portretował społeczność tych terenów, a także wydawał dziesiątki kart pocztowych we własnym zakładzie fotograficznym, wszystkie te dzieła dokładnie opisując. Zestaw zdjęć świadczących o obecności Turków na terenach Podola i Besarabii, zebranych w pięknym albumie, wysłał sułtanowi Imperium Osmańskiego. Podobny zestaw zdjęć prezentujący typy mieszkańców Podola Michał Greim w 1883 roku przekazał Cesarskiemu Towarzystwu Etnograficznemu w Moskwie. W listopadzie 2014 roku w prestiżowym moskiewskim domu aukcyjnym odbyła się aukcja bezcennych druków i dokumentów Rosji. Tam też został wystawiony i sprzedany za 22 tysiące dolarów ten wspaniały album z oryginalnymi zdjęciami Michała Greima, polskiego fotografa. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie uczyniło żadnego gestu, by nabyć ten cenny zbiór.

Michał Greim nie ukrywał też swoich patriotycznych przekonań. To dzięki jego staraniom w rządowej rosyjskiej drukarni ukazały się wydane w języku polskim modlitwy i pieśni religijne. To właśnie w guberni podolskiej, kijowskiej, wołyńskiej żyła drobna szlachta polska, która najbardziej ucierpiała przez wieki. Ta zdeklasowana przez cara drobna szlachta to protoplaści polskiej inteligencji (dr Tadeusz Krawczak – Archiwum Akt Nowych, Spór o Historię, Między dworem a zaściankiem). Car chciał zepchnąć szlachtę poniżej stanu chłopskiego, by pominąć ją przy nadawaniu ziemi. W ciągu 30 lat XIX wieku 100 tysięcy przedstawicieli szlachty podolskiej, kijowskiej i wołyńskiej zostało zdegradowanych poniżej stanu chłopskiego, a na całych Kresach dotyczyło to 300 tysięcy szlachty. Deklasacja oznaczała przymusową służbę w wojsku carskim przez 15 lat, obciążenie podatkami, ograniczenie edukacji i pozbawienie praw publicznych (prof. Jolanta Sikorska-Kulesza). W momencie, gdy zdławiono Rzeczypospolitą, gdy nie było drogi kariery, awansu w służbie kraju, to jedyną drogą, jaka się otwierała, był awans przez oświatę. Mnóstwo dokumentów odnajdywanych w archiwach świadczy o wykształceniu szlachty „zaściankowej”, o jej znajomości języka polskiego i łaciny. Jej myślenie i działanie oparte było na 3 zasadach: trwanie przy ziemi, oświata i dochodzenie od „ojcowizny” do „ojczyzny” (dr Tadeusz Krawczak, Archiwum Akt Nowych). Pamiętajmy, iż niepodległość Polski, której setną rocznicę będziemy obchodzić za niecałe 2 lata zawdzięczamy mentalności i działaniu naszych rodaków z zabranych Ziem Wschodnich.
 

Rozumiem, iż ministrowie i pracownicy MNiSW, MEN, MKiDN, MSZ oraz liczne instytuty naukowe, badawcze, popularyzatorskie, a także liczne organizacje przygotowują się do obchodów. Zostały zainicjowane odpowiednie projekty, które usuną „pustkę w świadomości” Polaków o dziedzictwie utraconym na zabranych ziemiach i o Polakach, którzy tworzyli to dziedzictwo i je zachowali. Na pewno zostanie zaangażowana w obchody Polonia – od wieków pokazująca światu równość Polski w polityce, nauce, kulturze, sztuce, przedsiębiorczości, pracowitości.

Śp. profesor Henryk Manteuffel-Szoege podarował mi wydany rodzinnym sumptem tomik utworów jego wuja, Jana Minkiewicza, „Między Litwą a Śląskiem”. Jest w nim tekst, który w 1975 roku wygrał konkurs literacki „Wiadomości” londyńskich, „Łoneczka nad Dantówką”. Pozwalam sobie przytoczyć 2 fragmenty.
„Trzydzieści lat niedługo będzie, jak przyszło się nam za repatriantów być, to znaczy do ojczyzny przenaszać się z ojczyzny naszej, gdzie naszych ojców i pradziadów kości zostawilim. Objaśnili nam, że my, Polacy, w gościnie tylko byli na Litwie, w gościnie od króla Jagiełły i że pora rozwitać się pięknie i nazad do domu wracać. I przesadzili nas jak flancy kapusty – a nie każda jedna kaliwka, wiadomo, przeżyje, a każda jedna przechoruje, która młódsza to i prędzej korzonki wypuska, a ze starszych niejedna i usechnie. Tak i z nami było. Stare cierpieli, chorowali, powymierali pomału, młódsze pozapominali, a które już tu byli porodziwszy się – to dziś zrosłe już ludzie i tu dla ich ojczyzna – na Pomorzu, czy na Śląsku, czy gdzie. (…)
Byli takie, co stare szlacheckie papiery od królów polskich jeszcze mieli, ale mało, bo ludzie nierozumne nie szanowali. Wielu i herby swoje było pozapominawszy, a to przez to, że jak za dawnych ruskich carów do dwarańskiej księgi zapisywali, to i płacić trzeba było i dopilnować – a kto nie zadbał, tego w chłopski stan albo mieszczański zapisywali. Byli ludzie i ze wszystkim biedne, bezziemielne, po dworach za kumieci służące, co piękne starydawniejsze familii – nazwiska znaczy się – mieli, jak Giedrojcie, Wojniłłowicze, Białozory, Giecewicze i drugie. Sąsiada naszego jednego (piękna nazwiska nosił) pytał pan jeden: jakiego pan herbu jestesz? A ten odpowiada: a była u mnie herbów cała książka, ale dzieci poszarpali. I to prawda, dzieciuk jego ładny, ale rozpustny rapużuk – cała piękna starynna książka jemu poszarpał, a ojciec swojego herbu i tak już nie wiedział”.

Jan Minkiewicz urodził się w 1910 roku w Wilnie, w licznej rodzinie znanego wileńskiego lekarza i poety amatora, dr Michała Minkiewicza, zwanego najdowcipniejszym człowiekiem Wilna. W czasie okupacji jako niewątpliwy patriota był członkiem AK i brał udział w akcji „Burza”, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych. Wraz z większością kolegów z AK wileńskiego, którzy nie zgodzili się na wcielenie do armii Berlinga, jako szeregowiec znalazł się w obozie w Kałudze (z przedmowy do książki).
I ja, jak Maria Pakosz-Pyż, mam pytanie do rządzących: cóż złego zrobili moi rodacy wypędzeni z zabranych Ziem Wschodnich na Dolny Śląsk, iż skazani zostali na wykluczenie z pamięci?

Bożena Ratter
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.