Fatalizm naszej historii...
data:14 stycznia 2017     Redaktor: GKut

Kolejny fragment książki o stanie wojennym autorstwa Marka Baterowicza wydanej w Sydney w 1992 roku - "Ziarno wschodzi w ranie".
(październik 1982)


Jan przypomniał sobie spotkanie z Antonim. To co usłyszał wtedy, wyryło mu się w pamięci z taką siłą, jakby każde słowo było głazem uciskającym serce. Rozmawiali o dziejach tej ziemi, gdzie naród wybrany został na cierpienie. Tak szczodrym legatem obdarzony, trwał w tym miejscu padołu niczym w czyśćcu.

Ale czy w tym nie ma winy naszych przodków? To zdumiewające — słyszał jeszcze jego głos — spójrz na fatalizm naszej historii... Ilekroć zjawiał się ktoś światły i mądrze dzierżący ster Rzeczypospolitej, niczym ów złoty róg, aby zagrać na nim z pożytkiem dla państwa, natychmiast inne postacie zarzucały mu sznur na szyję, zaciskając pętlę i dusząc nadzieję na wszelką reformę... I najczęściej stronnictwo niosące sznur miało poparcie obcych mocarstw... Widać to zwłaszcza od schyłku XVI wieku... I tak kolejno idą podziały tragiczne... Mądry projekt naprawy, głoszony przez Zamoyskiego, został skruszony fanatyczną polityką za Wazów... Śmiały plan reformy Czarnieckiego obalono intrygami Lubomirskiego i jego stronników... Dalekosiężną koncepcję umocnienia Rzeczypospolitej prowadzoną przez króla Sobieskiego unicestwiły knowania Paców i wrogów traktatu z Turcją... I innych. Epoka saska to jakby osobna tragedia... Diabelskim przekleństwem było to, że w ogóle do obioru Sasów doszło... Zbyt wiele sił sprzysięgło się przeciwko Jakubowi, synowi Jana... A później masz znowu złoty róg w rękach kowaczy majowej Konstytucji... Sznur zarzuciła Targowica... Może Kościuszko uniósł na krótko złoty róg, ale wtedy i sznur nie był potrzebny, bo przemożne siły zjednoczyły się przeciwko nam... Później na złotym rogu zagrają podchorążowie z listopadowej nocy, a sznurem — w źle pojętej trosce —posłużyli się jenerałowie... W styczniowym powstaniu rosyjskie armaty zagłuszyły dźwięk rogu... Chyba najmocniej zagrał na nim Marszałek, chociaż nie wydobył wszystkich nut swojej wielkiej rapsodii... Wreszcie róg złoty podniosła Armia Krajowa, podczas gdy sznur zaciskali komuniści i zdrajcy z pomocą bolszewików... I teraz znowu w róg ten święty zadęła „Solidarność", ale partia chowała w zanadrzu gruby powróz, skręcony z dogmatów i szyneli...

Jan nie był pewien, czy dobrze odtworzył wywody Antoniego. Nigdy nie cieszył się doskonałą pamięcią, a jeżeli tym razem coś przeoczył, był wytłumaczony: w końcu nie był historykiem, a tylko inżynierem kreślarzem. Czytał dużo, połykał książki i często rozmyślał sam nad świetną, a zarazem pełną strasznych mar przeszłością Rzeczypospolitej. Z tych widm i cieni przodków wyrósł i on, niczym kość z kości. Nie mógł zerwać tej plemiennej pępowiny, jaka łączyła go z prochami złożonymi w urnie stuleci. Z drugiej strony dzień dzisiejszy sycił odrazą, budził zbyt często wstyd i pogardę. Z prawa uczyniono narzędzie bezprawia, już na samym początku. Kraj trwał spustoszony niegodziwym systemem, a ponadto jego dzierżawcy zastosowali ostatnie remedium, które i tak nie powstrzyma śmiertelnej choroby. Być może państwo było już martwe, a jedynie istniało jeszcze dzięki kroplówce ideologii i sztucznym płucom z importu. Nie pomoże tu żadne konsylium, pacjent dogorywa nieuchronnie — na całej powierzchni terytorium otworzyły się ropiejące wrzody. Kiedy odwołają ten bezprawny dekret? — pomyślał Jan — może na przyjazd Ojca Świętego? Już w grudniu generał zapowiadał powolne wycofywanie restrykcji, najwidoczniej zmęczeni są tą wojną. A tymczasem mieszkam nad rzeką pełną krwi i hymnu, cieni i światła. Nad brzegiem mieszkam mojej wiernej rzeki, która wysycha na mapie świata... Przybycie namiestnika Chrystusa zaszczepiłoby nową roślinkę nadziei w tym pejzażu z kamienia. Ojczyzna jest skałą, która więzi sny. I tylko On potrafiłby je uwolnić, wypuścić pod chmury jak białe synogarlice...


 
 
Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii.Wydał też kilka tytułów prozy. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy tomik- " Nad wielką wodą"(2015).

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.