prof. Andrzej Nowak: Polski patriotyzm wieku niewoli: trzy formuły? [5]
data:07 stycznia 2017     Redaktor: Agnieszka

Ostatnie rozbiory oznaczały katastrofę republikanizmu szlacheckiego w tej jego wersji, którą tutaj przedstawiliśmy. Ale czy była to zagłada ostateczna owej szczególnej formy patriotyzmu? Tak pewnie widział to skompromitowany wraz ze swym targowickim dziełem Szczęsny Potocki. Mógł teraz pocieszać się najwyżej tym wzniosłym przykładem, jakiego użył kilka lat wcześniej wobec Francuzów zagrożonych restauracją absolutyzmu: „chyba nieszczęśliwi niewolnicy to tylko częstokroć zrobić mogą, co niegdyś, jak nas święta uczy historyja, Samson w więzieniu będący uczynił: wstrząsnął więzieniem i sam się gruzami przywalił”[1] Tu już nadziei na odrodzenie nie było: ojczyzna, zniewolona monarchicznym przewrotem przez Ustawę Rządową 3 maja, wstrząśnięta i zawalona została przez ostatnich patriotów-republikanów.

 

Po rozbiorze drugim, a potem ostatecznym innego wydźwięku nabierał sławetny ustęp broszury Seweryna Rzewuskiego O sukcesji tronu, w którym starał się on przekonywać czytelników, iż zamęt bezkrólewi groźny jest tylko dla tych, co dobra materialne ponad wolność postawili. Szlachta – zapewniał na progu roku 1790 hetman Rzewuski, nie trwożąc się o fortuny, witała interregna bez lęku. Pisał, iż „istotnym bogactwem” Polaków-obywateli są wioski – drewniane. Łatwo w popiół idą, ale i z popiołów powstają. Elekcja warta była dla hetmana spalenia kraju. Bo będzie znów odbudowany – wolny.[2] Walka o republikę warta więc była rozbioru? Państwo ulegnie zniszczeniu, ale duch wolnej republiki nie da się uwięzić i zamieszka kiedyś znowu w państwie odbudowanym?

Rzewuski, który zaszył się w Wiedniu ze strachu przed szubienicą dla niego (i pozostałych „hersztów targowickich”) przygotowaną przez insurekcję kościuszkowską, nie miał zapewne nadziei na zmartwychwstanie Rzeczypospolitej.

Nowi, „oświeceni republikanie”, jak ich określa znakomity angielski badacz tej problematyki, „added a more socially inclusive discourse of the nation and an activist discourse of national independence to the enlightened monarchist discourse of ordered government. […] This victorious discourse helped to consolidate two pejorative labels that have since attached themselves stubbornly to explanations of the decline and fall of the Commonwealth. One is ‘anarchy’, understandably beloved of the nineteenth-century official historians of the partitioning powers […] The other label is ‘magnate oligarchy’.”[3]

„Stary” patriotyzm obciążało coraz mocniej kojarzone z nim w zwycięskim dyskursie to właśnie piętno: „anarchii” i „oligarchii magnackiej”. Utrwalił to piętno rozpaczliwy odruch ideowych obrońców starorepublikańskiego ideału – Szczęsnego Potockiego oraz Seweryna Rzewuskiego – który poprowadził ich do Targowicy, w objęcia Katarzyny II. Ideał republikańskiego patriotyzmu został jednak odnowiony – w sprzyjającej mu poszukiwaniem odrębnych form i treści życia narodowego atmosferze romantyzmu. Piętna odciśnięte na nim w XVIII wieku pomogło zamazać przeniesienie ideału wolności obywatelskiej poza obręb szlacheckiego stanu. Odnowiony republikanizm znalazł go w ludowej, słowiańskiej formule, jaką nadał mu Joachim Lelewel, a wsparł w innej nieco, bardziej solidarystycznej postaci Adam Mickiewicz (w wykładach paryskich, a przecież i w Panu Tadeuszu). Zachód, modernizacja, nie były w tym nurcie patriotyzmu, który ożył w romantycznym okresie, istotnymi wzorami. A hasło czasu niewoli: „pierwej być, potem jak być radzić powinniśmy” nie przytłumiało w nim przemożnej tendencji, by utrzymać tradycję specyficznej, republikańskiej wolności jako palladium polskiej wspólnoty, ważniejsze od siły zbrojnej, przemysłowej, czy – szerzej – cywilizacyjnej.

Republikański patriotyzm stawał się jednak coraz bardziej wizją, coraz mniej praktyką: „Obywatelstwo zamierało, kończyło się. W świadomości jeszcze żyło jako pewien wzorzec, do którego można dążyć, ale już nie można było się starać o wprowadzenie go w życie, praktykować – to znaczy było to obywatelstwo już troszkę nostalgiczne. Jeżeli pierwsze pokolenie [po rozbiorach – AN] jeszcze rozumiało, że obywatel to człowiek, który decyduje, a nie marzy, człowiek, który działa, a niekoniecznie o działanie się modli, to już pokolenie drugie, nie mówiąc o trzecim, znajdowało się w zupełnie odmiennej sytuacji. Obywatelski świat przechodził w świat marzeń, świat nostalgii, w wiat wspomnień, nie był już światem realnym.”[4]

Nurt niepodległościowo-reformatorski patriotyzmu, jaki reprezentował w powyższym zestawieniu Staszic i jego publicystyka doby Sejmu Czteroletniego, dopływał tymczasem wraz ze zmierzchem Rzeczypospolitej do rozdziału: na bardziej niepodległościowy i bardziej reformatorski.

Formułę efektowniejszą, mocniej zapisaną w świadomości kolejnych pokoleń – zwłaszcza w perspektywie odzyskanej po 123 latach niepodległości i dalszych walk o nią – zyskał w postaci patriotyzmu niepodległościowego (który nazywam nieco prowokacyjnie imperialnym). Wielu badaczy widzi jego ścisłe połączenie z nurtem republikańskim, raczej syntezę niż antagonizm wątków ideowych obecnych w Uwagach Rousseau i Uwagach Staszica. Pisała o tym ostatnio najwybitniejsza chyba badaczka dziejów polskiej wolności w wieku XVIII, Anna Grześkowiak-Krwawicz. Stwierdza ona, że już w powstaniu kościuszkowskim, pierwszej wielkiej manifestacji patriotyzmu niepodległościowego  „zacierają się lub wręcz zanikają te elementy, które wnieśli do tej koncepcji [wolności] pisarze oświecenia [...], adaptujący do polskich warunków idee stanowiące podstawy wolności w jej liberalnym rozumieniu. [...] Nie ma raczej mowy o wolności naturalnej, o wolności jednostki jako ‘spokojnym zażywaniu wolności pod zasłoną praw’. Wraca natomiast dawna idea, łącząca nierozerwalnie wolność indywidualną i wolność polityczną, rozumiana jako możliwość decydowania o sobie. [...] Okazało się wówczas, że wolność w jej liberalnym rozumieniu, jako swoboda indywidualna, gwarantowana wyłącznie prawem i niezależna od tego, kto ma władzę w państwie, nie może być realizowana w warunkach rozbiorowych. Rzeczywistość potwierdziła dobitnie dawne republikańskie przekonanie, że wolność indywidualna możliwa jest tylko w kraju wolnym, w którym obywatele mają wpływ na władzę.”[5]

Pozwolę sobie postawić hipotezę, iż rzeczywistość przełomu XVIII i XIX wieku odsłaniała raczej sprzeczność orientacji, w której patriotyzm wolności rozumiany był w kategoriach republikańskich i tej, w której rozumiany był w kategoriach niepodległościowych. W tej pierwszej charakterystyczne było napięcie wewnętrzne na osi wolność obywatela – władza centralna (bez tego napięcia patriotyzm republikański staje się fałszywy). W drugiej ujawnia się gotowość do centralizacji (której symbolem może być Naczelnik), dominuje nastawienie na walkę i rywalizację zewnętrzną z systemami imperialnymi, w której czynnikiem rozstrzygającym jest ostatecznie siła (militarna, ekonomiczna). Ideowym zwiastunem tej właśnie tendencji jest Józef Pawlikowski, który już w debatach z okresu Sejmu Czteroletniego wystąpił – choć anonimowo, to bardzo efektownie – jako otwarty przeciwnik republikańskiej tradycji. Także anonimowo wydana przez niego broszura Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość (1800) otwiera nowy wiek polskiej refleksji politycznej, szukając środków znalezienia siły do obalenia trzech rozbiorowych imperiów i odtworzenia miejsca na polską potęgę polityczną.[6] To jest początek poszukiwań miejsca na polskie imperium... Tym torem popłynie ten nurt patriotyzmu, którego wyznawcami będą kolejne pokolenia powstańców, jego mistrzami zaś i Maurycy Mochnacki, i twórcy Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, i Józef Piłsudski wreszcie.[7]

Istotę ideału republikańskiego, ideału pierwszej Rzeczypospolitej pięknie oddała Hanna Malewska: „Kraj, gdzie ludzie, zjeżdżając się z osobnych jak gwiazdy i spokojnych domów, współdziałali, żeby być wolni, więc żeby najbardziej być sobą; Rzeczpospolita, która sama też nie chciała współzawodniczyć, ani mierzyć się z nikim.”[8]

Wyznawcy patriotyzmu niepodległościowego chcieli przede wszystkim skutecznie zmierzyć się z politycznym wrogiem zewnętrznym, podporządkowując temu celowi całą hierarchię swych politycznych wartości. Klęska rozbiorów pozwoliła jednak wyodrębnić się także innemu nurtowi z tej samej, reformatorskiej tendencji Polski stanisławowskiej jeszcze biorącemu początek, tendencji, której znakiem rozpoznawczym stało się właśnie mierzenie się z innymi, mierzenie polskiej rzeczywistości – miarą zewnętrzną, krytyczną. Tym bardziej krytyczną, że uwaga reprezentantów owego nurtu odwracała się po katastrofie Rzeczypospolitej od polityki, która stała się domeną zastrzeżoną dla zwycięskich imperiów, ku sprawom społecznym, ekonomicznym, naukowym, cywilizacyjnym. W tych sprawach porównania z wzorami, jakich niekwestionowanym dostarczycielem od wieku Oświecenia był zachód Europy, refleksje krytyczne trudniejsze były do odsunięcia pod hasłami oryginalnej polskiej wolności, specyficznej obywatelskiej kultury. Te hasła, na które powoływali się obrońcy tradycji republikańskiej, to była polityka – polityka, która przegrała. Pole patriotyzmu można było wytyczyć na innej przestrzeni niż sejmik, i innej także niż pole bitwy z Moskalem. Możliwy czy łatwiejszy stawał się wtedy kompromis z polityczną dominacją zaborcy, owa „zasada dwóch sumień”, tak ostatnio szeroko opisana na przykładach postaw Polaków przełomu XVIII i XIX wieku przez Jarosława Czubatego.[9]

Ów trzeci nurt patriotyzmu doby niewoli, jaki ujawnił się na jej progu, można nazwać modernizacyjnym. Ewolucja postawy Stanisława Staszica może być dobrym przykładem tendencji przechodzenia od patriotyzmu niepodległościowo-reformatorskiego do modernizacyjnego. Zależność polityczna od łaski zwycięskiego cara Aleksandra przestała być istotna. Istotne było podniesienie cywilizacyjne tego kawałka polskiej ziemi, gdzie można było to zrobić. Tym bardziej, gdy wizję fundamentalnego konfliktu interesów państwowych, konkurujących między sobą zajęła perspektywa uniwersalnego postępu, zapewniającego ostatecznie rozwiązanie wszystkich problemów narodowych i politycznych w globalnej wspólnocie Rodu Ludzkiego – perspektywie, jaką Staszic miał przedstawić w poemacie pod tymże tytułem. To była perspektywa „uspołecznienia” ludzkości przez rozum. Czy było tu miejsce na patriotyzm, zakładający przecież przywiązanie do mniejszej niż ludzkość ojczyzny? Jak najbardziej. Opisywało je najczęściej przekonanie, iż „Zachód stworzył wyższy typ cywilizacyjny, której wartości służą za normę uniwersalną i przeto promieniować będą na coraz dalej położone kraje; Polska do kręgu tej cywilizacji bezspornie należy, ale jest pod względem Zachodu zapóźniona i niedojrzała”.[10] Patriotyzm to zdefiniowanie zapóźnienia, zdemaskowanie niedojrzałości, walka o stopień w aktualnej „hierarchii narodów ucywilizowanych”, jak to ujął Dominik Krysiński, liberał – poseł do sejmu powstańczego w 1831 roku.[11] Można było łączyć te walkę, jak Krysiński, z walką o niepodległość. Ale można też było prowadzić ją całkiem odrębnie. Pod rządami zaborców nie dało się znaleźć wolności republikańskiej, pozytywnej, wolności decydowania o losie swojej wspólnoty przez polityczną reprezentację, można było szukać raczej wolności liberalnej – negatywnej, opartej o prawo (prędzej pod pruskim, potem austriackim, ale w końcu i pod rosyjskim zaborem). Wolność liberalna pozwalała realizować program patriotyzmu modernizacyjnego – nawet w warunkach politycznej klęski Polski. Dowód tego dali pozytywiści po powstaniu styczniowym. Andrzej Walicki precyzyjnie pokazał krok, jakiego dokonali oni w stosunku do postawy reprezentowanej jeszcze przez zwolenników pracy organicznej, którzy prace nad cywilizacyjnym dźwignięciem kraju łączyli jeszcze z pojęciem niepodległości. „The main difference, distinguishing the positivists from the romantic ideologists of organic work, was a programmatic marginalization of national independence and the political sphere as such. National life, they argued, depended above all on economic and intellectual development; lack of independent state could even be seen as a sort of privilege, enabling the nation to avoid overambitious engagements and the unnecessary expenses bound up with them”.[12]

Warto przy okazji zastanowić się może, jak myśl polityczna narodowej demokracji wychodzi od pozytywistycznej postawy, od modernizacyjnej krytyki „republikańsko-romantycznego zaścianka”, jak odwołuję się konsekwentnie do pewnego typu wzorów wypracowanych i sprawdzonych na Zachodzie, by wydobyć polskość  z marazmu, z cywilizacyjnego zacofania. Ale dochodzi szybko do politycznego celu, w którym ów modernizacyjny patriotyzm przekształca się w „imperialny”, a Roman Dmowski staje się symbolem tego przejścia (tak jak, o czym wspomnimy niżej, Józef Piłsudski staje się zwornikiem między patriotyzmem republikańskim i imperialnym). 

Interesującą kwestię w kontekście stanowi także ewolucja idei socjalistycznych w polskiej myśli. Czy możemy się w niej dopatrywać wariantu tylko perspektywy modernizacyjnej? Tu horyzont także był uniwersalistyczny, a wspólnota narodowa i jej cele polityczne mogły być widziane jako etap w zbliżaniu się do owego horyzontu – albo jako przeszkoda. Dodajmy, ten horyzont nie musiał być umiejscowiony geograficznie na Zachodzie, mógł przesunąć się na Wschód – do Rosji, jak to pierwszy wypróbował na polskiej lewicy Adam Gurowski.[13] On także, pierwszy tak radykalnie, dostrzegł w zobowiązaniu patriotycznym przeszkodę właśnie na drodze postępu: postępu zaspokajającego potrzeby wspólnoty biednych i wyzyskiwanych, wspólnoty potrzebujących – wspólnoty  zdefiniowanej społecznie, nie politycznie. Ludwik Waryński czy Stanisław Krusiński pół wieku później dojdą na tej drodze tam, gdzie Gurowski: do rozstajów, na których wybór między patriotyzmem a nowa identyfikacją ideologiczną stawał się nieuchronny. I tego wyboru dokonają – wykraczając już poza obszar nakreślony tematem tego szkicu.

Próbując prowizorycznie podsumować ów skrótowy przegląd pozwólmy sobie na pewną próbę systematyzacji. Oto trzy wyróżnione przez nas typy patriotyzmu polskiego, jakie ujawniły się od końca XVIII wieku.

Patriotyzm republikański. Ojczyznę tworzy tu wspólnota współobywateli, braci w pozytywnej wolności, wspólnota jej wspaniałej tradycji. Utożsamienie z tak rozumianą wspólnotą nie musi oznaczać utożsamienia z państwem. Ono nie jest wartością samoistną, ale o tyle tylko, o ile pozwala realizować republikańska praktykę i cnoty. Substancją tego patriotyzmu jest właśnie praktykowanie wolności pozytywnej, a nie zdolność do wytwarzania materialnej potęgi państwa: militarnej czy ekonomicznej. To nie jest patriotyzm: my country, right or wrong. Jeśli patriotyzm rozumieć przez wybór pewnych wartości, ideałów, pamięci, symboli – to w tym przypadku przywołać należy dumę z tradycji prawa neminem captivabimus, przekonanie, że to wolność – wolność wyboru – spoiła wielką wspólnotę polsko-litewską, a nie polska siła militarna czy materialno-cywilizacyjna atrakcyjność. Charakterystyczny jest tu jeśli nie pacyfizm, to w każdym razie niechęć do militarnej ekspansji, a nawet prowadzenia w ogóle wojen poza terytorium kraju (wyrażona już w przywileju koszyckim z 1374 roku...) – niechęć wynikająca z obawy, by wojenne ambicje nie odciągnęły uwagi od spraw najważniejszych: domowej wolności. Nie królowie-wojownicy są tutaj bohaterami, nie Władysław IV i nie Jan III, ale ci, którzy nauczyli się współżyć z wolnością, jak Zygmunt August, lub ci reprezentanci wolnego obywatelstwa, którzy przed królewskimi zakusami jej bronili – jak Jerzy Sebastian Lubomirski. Jeśli wreszcie definiować wspólnotę owego patriotyzmu przez odpowiedź na pytanie, kto był do jego wspólnoty włączony, a kto z niej wykluczony, to powiedzmy, że włączony mógł być każdy, kto podzielał ideał republikańskiej wolności: szlachcic, ale też i chłop mógł być kiedyś do tego ideału pociągnięty (mieszczanie mniej tu budzili entuzjazmu – ze względu na przypisany im komercyjny charakter ich etosu). Wykluczeni byli nie obcy językowo, wyznaniowo, ale obcy obyczajem i polityczną edukacją „fircyk stołeczny” – ten, kto ulegał wzorom zagranicznym, monarchista, ale też handlarz – nie uznający ideału pozytywnej wolności, zadawalający się tylko jej negatywną, liberalną postacią. „Obcy” lokowany był nie w przeszłości, którą należałoby przezwyciężyć – bo republikańska przeszłość Rzeczypospolitej jest na ogół wspaniała, przynajmniej od czasu elekcyjności tronu (wygaśnięcia Piastów), i nie na peryferiach – bo republikanizm rozkwita siłą decentralizacji, siłą aktywności w powiecie. „Obcy” lokuje się w centrum (w stolicy), z którym naturalnie wiąże się pokusa centralizowania systemu i do którego najprędzej i najszerzej dociera zaraza zewnętrznych, szkodliwych dla republikańskiej cnoty wpływów.

Patriotyzm niepodległościowo-imperialny. Dlaczego imperialny – zapytajmy raz jeszcze. Źródłem tej postawy jest bowiem poszukiwanie siły, suwerennej władzy – w pierwotnym sensie imperium (rex imperator in regno suo) – i rywalizacja z innymi, zewnętrznymi ośrodkami takiej władzy. Identyfikacja następuje tu z pojęciem ojczyzny wielkiej i potężnej. Stąd zaś wynika potrzeba mobilizacji wszelkich jej potencji: a więc ludu przede wszystkim, mieszczaństwa także – przez co, ad maiorem Imperiae Polonorum gloriam, poszerzony zostaje społeczny zasięg pojęcia wspólnej ojczyzny. Zwalczyć trzeba „zazdrosnych o wolność” republikanów, którzy do swej ojczyzny nie chcą wpuszczać tak szybko, bez przygotowania, innych stanów. Ale też bywa, że z punktu widzenia owej mobilizacji, charakterystycznej dla  patriotyzmu niepodległościowo-imperialnego, zwalczać trzeba  broniących swej odrębności Żydów (jakież tyrady przeciw nim wygłosił w Przestrogach dla Polski Staszic) czy Rusinów – wszyscy maja być Polakami walczącymi o niepodległość i potęgę Polski. Każda odrębna tożsamość może bowiem osłabiać ideał „niepodległej całości”. Ojczyzna ma być potęzna gospodarczo i militarnie, wielka terytorialnie i geopolitycznie bezpieczna. Nie tradycja neminem captivabimus jest istotna, ale granica na Dnieprze i Dźwinie i wspomnienie słupów Chrobrego na Sali. Przechodząc zatem do pytania o wartości, symbole i ideały kultywowane w tym nurcie patriotyzmu, można wskazać jeszcze na Złotą Bramę kijowską i Szczerbiec, na wielkie zwycięstwa królów i hetmanów, na Batorego pod Pskowem, Polaków na Kremlu i Sobieskiego pod Wiedniem. Taka ojczyzna jest nie tyle oazą wolności wśród systemów niewoli, ale geopolityczną alternatywą dla agresywnego rosyjskiego imperium przede wszystkim. Kto jest do jej wspólnoty włączony – już mówiliśmy. Kto wykluczony – zdrajcy.

Ta forma patriotyzmu dominować się zdaje w naszej wyobraźni o wieku XIX, ale przeplata się przecież z oboma pozostałymi. Republikanizm jawi się z jej perspektywy  jako groźny idealizm, (programowo) zapominający o tym, co tak wyszydził Rousseau: o siłach i środkach koniecznych do uratowania, trwania i rozwoju państwa wśród groźnych sąsiadów. Patriotyzm „imperialny” byłby tu próbą realizmu. Ale spóźnioną – między prawdziwymi imperiami Europy Wschodniej i Środkowej, jakie wyrosły już do połowy XVIII wieku. Tworzył  także słabą zawsze (relatywnie do potęgi „prawdziwych” imperiów Rosji i Prus-Niemiec zwłaszcza) karykaturę potęgi. Podpiera się więc chętnie ideologią republikańskiego patriotyzmu – który siłą wolnościowej idei ma zrównoważyć niedostatek armat i fabryk. Ostatecznie stać polski patriotyzm doby niewoli na podważanie obcych imperiów, głównie sąsiednich, nie zaś na zbudowanie własnego. To jest swoisty kompromis miedzy patriotyzmem republikańsko-wolnościowym i niepodległościowo-imperialnym, kompromis, którego symbolem stanie się dzieło polityczne Józefa Piłsudskiego i nie wygasłe spory o sens jego „federalizmu”.

Patriotyzm modernizacyjny wreszcie. Charakteryzuje go nie pełne utożsamienie z ojczyzną węższą – Polską. Jest bowiem szersza od niej ojczyzna – centrum wzorów i ideałów: Zachód (rzadziej – Wschód, czyli Rosja). Ojczyzna węższa, Polska, jest zacofana – to właśnie wyznacza główne zadanie tej formy patriotyzmu: nie walczyć o niepodległość, nie bronić republikańskiej tożsamości, ale nadrabiać zapóźnienie, w krytycznym wysiłku naprawiać błędy polskości. Celem nie jest potęga polityczna, nie jest także utrzymanie ustrojowej formy odrębności, czy podtrzymywanie dumy z tradycji swojej (węższej) wspólnoty, ale poszerzanie sfery cywilizacyjnego awansu. To zaś traktowane jest nie tyle jako źródło sił, ile model życia i współ-życia, tworzący przestrzeń dla wolności negatywnej, nowoczesnej, liberalnej, do której wszyscy są zaproszeni. Czy rzeczywiście wszyscy? Z tej ojczyzny wyłączeni są jej wrogowie: odwołujący się do republikańsko-romantycznej argumentacji obrońcy odrębnej tożsamości polskiej wspólnoty (nazywani tutaj rzecznikami ksenofobii), a z drugiej strony mobilizujący tę wspólnotę do rywalizacji z innymi o miejsce na geopolitycznej mapie zwolennicy patriotyzmu niepodległościowo-imperialnego. Także w owym modernizacyjnym wizerunku ojczyzny są „obcy”– są ulokowani w przeszłości, jako przeżytki tego, co musi nieuchronnie odejść wraz z postępem, są ulokowani na peryferii, zapyziałej prowincji, do której nie dotarło jeszcze światło z centrum – odbite światło z rzeczywistych centrów: Zachodu (lub, powtórzmy, rzadziej – rosyjskiego Wschodu).

Czy ten schemat, jaki tutaj przedstawiliśmy, wyczerpuje złożoność rzeczywistego pejzażu postaw, jaki składa się na mapę polskiego patriotyzmu doby niewoli? Oczywiście – nie. Mnóstwo aspektów tej rzeczywistości w schemacie tym, jak w każdym zresztą schemacie, się nie mieści. Jeśli mimo to pozwalamy sobie przedstawić go tutaj, to tylko dlatego, że dyskusja nad nim pozwoli może wyjść poza obręb innych, ugruntowanych już prób systematyki polskiego patriotyzmu – i szukać dalej.

 



[1] List Szczęsnego do Stanisława Kostki Potockiego z 13 lutego 1790, cyt. za: E. Rostworowski, Szczęsny Potocki we Francji..., s. 384.

[2] Zob. S. Rzewuski, O sukcesji tronu..., s. 9-12.

[3] R. Butterwick, „Political Dicourses of the Polish Revolution, 1788-92”, English Historical Review, Vol. CXX, No. 487 [2005], s. 706.

[4] O tradycjach obywatelskich Rzeczypospolitej – rozmowa z Andrzejem Sulimą Kamińskim, w: A. Nowak, Od imperium do imperium. Spojrzenia na historię Europy Wschodniej, Kraków 2004, s. 330.

[5] A. Grześkowiak-Krwawicz, Regina libertas. Wolność w polskiej myśli politycznej XVIII wieku, Gdańsk 2006, s. 357.

[6] [J. Pawlikowski], Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość, wstęp i oprac. E. Halicz, Warszawa 1967; na temat antyrepublikańskiej publicystyki Pawlikowskiego z okresu Sejmu Czteroletniego zob. m.in. E. Rostworowski, Myśli polityczne Józefa Pawlikowskiego, w: tegoż, Legendy i fakty XVIII w., Warszawa 1963; A. Grześkowiak-Krwawicz, O formę rządu...; tejże, Regina Libertas...

[7] Nie rozwijam szerzej analizy tego nurtu, który próbowałem już przedstawić obszerniej gdzie indziej – zob. m.in. A. Nowak, Between Imperial Temptation and Anti-Imperial Function in Eastern European Politics: Poland from the Eighteenth to Twenty-First Century, w: Emerging Meso-Areas in the Former Socialist Countries: Histories Revived or Improvised, ed. K. Matsuzato, Sapporo 2005, 221-246; tenże, Granice Imperium i problem narodu w polskiej myśli politycznej lat 1772-1863, w: Rosja i Europa Wschodnia: „imperiologia” stosowana, red. A. Nowak, Kraków 2006, s. 164-187.

[8] H. Malewska, Panowie Leszczyńscy, wyd. 2, Kraków 1985, s. 169.

[9] J. Czubaty, Zasada „dwóch sumień”. Normy postępowania i granice kompromisu politycznego Polaków w sytuacji wyboru (1795-1815), Warszawa 2005; por. także M. Nalepa, Takie życie dziś nasze, gdy Polska ustaje... Pisarze stanisławowscy a upadek Rzeczypospolitej, Wrocław 2002 (s. 386-403 – o pierwszych koncepcjach „organicznikowskich”).

[10] J. Jedlicki, Narodowość a cywilizacja, w: Uniwersalizm i swoistość kultury polskiej, red. J. Kłoczowski, t. 2, Lublin 1990, s. 9; por. tenże, Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują. Studia z dziejów idei i wyobraźni XIX wieku, Warszawa 1988.

[11] Cyt. za: A. Zieliński, Naród i narodowość w polskiej literaturze i publicystyce lat 1815-1831, Wrocław 1969, s. 267.

[12] A. Walicki, “Words, Deeds, and Values. The Intelligentsias in Russia and Poland during the Nineteenth and Twentieth Centuries”, Slavica Lundensia 22, 2005, s. 11.

[13] Zob. szerzej na ten temat:  A. Nowak, Między carem a rewolucją. Studium politycznej wyobraźni i postaw Wielkiej Emigracji wobec Rosji 1831-1849, Warszawa 1994, s. 221-251.

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.