Dekalog opozycji, czyli zakłamywanie rzeczywistości
data:26 grudnia 2016     Redaktor: ArekN

 
Tradycyjnie już opozycja całkowicie odwraca pojęcia, oskarżając rządzących o swoje własne postępki. Najnowszym przykładem jest tzw. dekalog opozycji, ogłoszony kilka dni temu.

 
Władza nie może ograniczać wolności słowa, mediów, zgromadzeń, nauki, wolności gospodarczej... Święta prawda- nie może.
 
Dlaczego jednak za rządów Platformy Obywatelskiej staliśmy się świadkami bezprecensowego zawłaszczenia państwa w praktycznie każdej sferze? Jednolity front medialny, jedyna słuszna partia, starannie wyselekcjonowane autorytety, jasno wytyczony wróg, ustalone wzorce poprawności. Wolność gospodarcza istniała jedynie w teorii, ponieważ największe interesy i biznesy robione były w oparciu o powiązania z decydentami a efekty wzrostu gospodarczego trafiały w ręce wąskiej grupy ludzi. Sady niesprawne, usłużne wobec władzy, wydające często kuriozalne wyroki; prokuratura przymykająca oko na wszystkie przestępstwa, w których tropy prowadziły do polityków.
 
Wolność kultury i nauki... Wolne żarty. Doskonale pamiętamy, jacy naukowcy, aktorzy czy satyrycy nie mieli wstępu do dziewięćdziesięciu procent mediów. Nieformalna cenzura była bardzo silna i wyjątkowo skrupulatnie przestrzegana- jeżeli już dopuściło się niewygodnego gościa do wizji czy anteny, zostawał otoczony agresywnym gronem poprawnych kontrrozmówców, z samym prowadzącym audycję na czele.
 
Wolność samorządów... Oparta na gigantycznych inwestycjach z pieniędzy unijnych, wymuszających konieczność silnego zadłużania. Do tego niezwykle silna sieć wzajemnych powiązań i korupcyjnych interesów- wystarczy przytoczyć przykład Warszawy. Nie jest przypadkiem wstrzymanie wydawania pieniędzy właśnie teraz- najprawdopodobniej zbyt wiele działań stało na granicy prawa lub go wręcz łamało, żeby można je było bezpiecznie kontynuować w zmienionej sytuacji politycznej.
 
Wolność organizacji obywatelskich... Tak, była- ale dla tych wybranych. Dotacje i granty rządowe trafiały tylko do płynących z prądem a Marsz Niepodległości padał ofiarą prowokacji. Dzisiaj jako ważne manifestacje przedstwiane są te grupujące trzy tysiące ludzi- a dawniejsze stutysięczne, ale niepoprawne- bywały zamilczane lub umniejszano ich znaczenie.
 
 
Panowie. Magnaci. Nie w tym dawnym wydaniu, ale nowoczesnym- bogaci, z powiązaniami, brylujący w mediach. Przekonani o swojej bezkarności, o posiadaniu autorytetu, o posłuchu wśród ludu. Całkowicie zepsuci moralnie. I nagle wszyscy stanęli z rozdziawionymi ustami, nie mogąc uwierzyć w rzeczywistość. Ratunku szukają w kraju i za granicą, nie wahając się czerpać z najgorszych historycznych wzorców, zupełnie nie dostrzegając własnych błędów.
 
Czy słowa Stanisława Staszica można odnieść również do współczesności? Analogie nasuwają się same:
 

Kto na sejmikach uczy obywatela zdrady, podstępów, podłości, gwałtu? — Panowie. Kto niewinną szlachtę, najpoczciwiej i najszczerzej Ojczyźnie życzącą, oszukuje, przekupuje i rozpaja? — Panowie. Kto od wieku robił nieczynną władzę prawodawczą, rwał Sejmy? — Panowie. Kto sądowe magistratury zamienił w targowisko sprawiedliwości, albo w plac pijaństwa, przekupstwa, przemocy? — Panowie. Kto koronę przedawał? — Panowie. Kto koronę kupował? — Panowie.
Kto wojska obce do kraju wprowadził? — Panowie. (...)
Kto od pewnego czasu, niby to czynność Sejmu powracając, zamienił wolę Narodu w wolę Dworu Moskiewskiego? — Panowie. Kto przedawał Polaków? — Panowie. Kto przy rozbiorze kraju brał zagraniczne pensje? — Panowie. Kto na teraźniejszym Sejmie przeszkadzał do wojska, nie pozwalał na Komisją Wojskową? — Panowie.Tak jest: panowie przyprowadzili kochaną Ojczyznę do tego stopnia upadku, słabości i wzgardy, z której ją dzisiaj z taką trudnością — dla przeszkody tychże panów! — sama szlachta dźwiga.
Rozpustni, lekkomyślni, chciwi i marnotrawni, dumni i podli, dzielność praw zniszczywszy, na wszystkie namiętności wyuzdani panowie byli w Polsce. Jedno małżeństwo, jedna wdowa bogata, jeden urząd, biskupstwo, starostwo nie podług ich myśli dane, często zdanie im przeciwne, słowo ich żądzy niedogodne w ostatnią ich zapamiętałość przeciwko szlachcicowi albo drugiemu panu rzucało. Aby tylko dogodzić swojej pysze, aby się tylko zemścić, gotowi byli siebie i Rzeczpospolitą zgubić. Najpierwej wyszukując materie popularne, chociaż krajowi najszkodliwsze, zdradnym podchlebstwem czynili sobie w szlachcie stronników; wkrótce z jednego kraju robili dwa narody.


AN


Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.