Ewa Polak-Pałkiewicz: Dlaczego właśnie dziś?
data:13 grudnia 2016     Redaktor: GKut

 
 
 

Okoliczności śmierci i dramatyczna historia pochówku ofiar katastrofy Smoleńskiej w sposób oczywisty przypominają to, co wydarzyło się w kwietniu 1940 roku w Katyniu i innych miejscach kaźni. Potem wiele miesięcy trwające ekshumacje. Poszukiwania szczątków bliskich przez rodziny ofiar.

Prawda o tym, co zostało uczynione Polsce w Katyniu była przez wszystkie lata komunizmu ścigana listem gończym. Nienawidzona, zacierana, wyrzucana na śmietnik. Słowo „Katyń” miało zniknąć z języka polskiego. Prawdziwą zbrodnią było mówienie o Katyniu! Zamykano do więzień tych, którzy wspominali o nim. Jeszcze w latach 80. zabito księdza, który zbierał pamiątki i dokumenty po pomordowanych w Katyniu Polakach.

Prawda o Katyniu była systematycznie zakrzykiwana, mordowana, zniekształcana jak zakrzykiwane i oprotestowywane są dzisiejsze wysiłki suwerennych władz polskiego państwa, by stając na gruncie prawa, chroniąc ład państwowy, broniąc polskiej racji stanu, ujawnić całą prawdę o Smoleńsku.

W naszym narodzie, dzięki wierze katolickiej, istnieje wielka cześć dla ciał zmarłych. Zwłaszcza dla ciał ludzi bliskich oraz szczątków doczesnych bohaterów. Dlatego tak jednoznaczny, natychmiastowy i powszechny był głos Polaków, którzy domagali się, by Lech i Maria Kaczyńscy zostali pochowani na Wawelu. W kontraście wobec tej czci odbywało się, żałosne w swej wymowie, niszczenie pamięci i bezczeszczenie ciał należących do Polaków, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Profanowanie ciał zmarłych, także ciał świętych oraz znieważanie ich pamięci jest częstą praktyką Wschodu. Teść Henryka Sienkiewicza podczas zesłania pod Pskowem był świadkiem jak prawosławni popi w cerkwi intonowali „taką oto budującą modlitwę”, jak ironicznie kwituje we wspomnieniach jego prawnuczka: „Batoryj, kotoryj Moskwu rozorał, ludiej ubiwał, budiem jego proklinat`!” Zwyczaj wyklinania wrogów cara i Moskwy był powszechny w cerkwiach. Oto różnica – fundamentalna – między katolickim Zachodem a azjatyckim Wschodem. Także Wschodem schizmatyckim. A schizma to nie jest przykład „różnorodności religijnej”, jak się dziś beztrosko twierdzi. To znak odstępstwa od prawdy, zniekształcenie religii katolickiej. To drastyczne kłamstwo o ogromnych duchowych konsekwencjach. A kłamstwo zawsze rodzi kłamstwo.

Gdy dziś niektórzy nazywają „wydarzeniem kulturalnym” zbrodniczy stan wojenny w Polsce, zaprowadzony 13 grudnia 1981 roku, to jest to konsekwencja faktu, że jego ofiarom odmówiono prawa do uszanowania ich śmierci, także prawa do uroczystego pogrzebu, choć ginęli za Polskę i dla Polski. Chowano ich potajemnie, tak jak ofiary grudnia 1970 roku.

Znęcanie się nad ciałami ludzkimi, nawet po zadaniu im śmierci, to widomy znak przynależności do „innego świata”. O odmienności tej złożył raport już w XIII wieku Benedykt Polak, franciszkanin, który jako pierwszy Europejczyk dotarł do serca imperium mongolskiego, by zdać sprawozdanie papieżowi Innocentemu IV, czym jest Azja. Polski mnich w dziele De Itinere Fratrum Minorum ad Tartaros, użył tego zastanawiającego terminu: „jest tam jakoby zupełnie inny świat”.

Skutek niewierności – paraliżująca trwoga

Dziś, gdy śledztwo w sprawie Smoleńska wchodzi w kluczową fazę, zaczynają „mówić” wielkim głosem zbezczeszczone ciała naszych rodaków, zabitych w kwietniu 2010 na rosyjskiej ziemi. Budzi to najokropniejszą panikę wśród ludzi, którzy przyłączyli się jako chór kłamców do tych, którzy w 2010 roku orzekli, że śmierć głowy naszego państwa, generalicji, posłów, senatorów, duchowieństwa, urzędników najwyższych instytucji państwowych, nastąpiła przypadkowo. „Od początku dramat smoleński jest uwikłany w dezinformację. Uruchomienie tej potężnej machiny kłamstwa było niezbędne do zastraszenia narodu patrzącego na śmierć swojej elity”, zaznaczył Antoni Macierewicz w „Gazecie Polskiej”. Znamienne: jeśli „zabójcą” była „pancerna brzoza”, błąd pilotów, czy mgła, jeśli prawda jest tak banalna, to dlaczego tyle nienawistnych słów sypie się na głowę szefa MON?

„Wąż mnie zwiódł i zjadłam” (Rz 3, 13) tłumaczyła się Ewa ze swojej niewierności Bogu. „Jest to prawda o człowieku, który uwierzył w kłamstwo szatana, a wzgardził prawdą o Stwórcy, powołującego do istnienia wszystko, a zwłaszcza człowieka ze swojej bezmiernej i niczym nieograniczonej miłości” – mówił niedawno abp Marek Jędraszewski – „Człowiek ten zapragnął być jak Bóg, a okazało się, że ogarnęła go paraliżująca trwoga i beznadziejna chęć ukrycia się przed wzrokiem Wszechmogącego”.

Ta sytuacja w dziejach człowieka wciąż się powtarza. Niewierność Bogu owocuje zbrodnią, kłamstwem, a zaraz potem panicznym strachem i chęcią ukrycia się z tym wszystkim, przeinaczenia wszystkiego. Bóg jednak „przemówił” przez ciało Andrzeja Boboli. Zdemaskował tych, którzy o Nim kłamali. Ciało świętego nie rozkładało się po śmierci, mimo że zostało tak straszliwie zniekształcone za życia, gdy zadawano św. Andrzejowi setki ran i najwymyślniejszych tortur. Wydawało nawet przyjemny zapach.

Ekshumowane dziś mocą przepisów prawnych Rzeczypospolitej ciała ofiar katastrofy smoleńskiej także „zbyt dużo”, zdaniem przeciwników dzisiejszych władz politycznych, „mówią”. Ukazują ślady tragedii, które prowadzą nieomylnie do jej źródła. Zachowały całą prawdę o tym, co się wydarzyło. Prawdy bowiem nie da się zabić.

Konieczne jest pokonanie strachu. Strach oddziela człowieka od Boga. Jeśli kocha się Boga, jeśli się Mu ufa, wierzy w Niego, nie ma powodu do strachu. Żadnego. Strach się kończy, gdy pojawia się Bóg.

„Veritas liberabit vos. Tylko rozumiejąc zostaniecie wyzwoleni. Prawda zrozumiana, miast czynić was niewolnikami ludzi i rzeczy, czyni was ich władcami. Wolność to być Panem, a nie wybierać między rozmaitymi panami” (Paul Claudel).

W 1917 roku w Fatimie Matka Boża mówiła o konieczności poświęcenia Rosji, w przeciwnym razie jej błędy „rozleją się na cały świat”. Rosja ma się nawrócić, a wraz z tym faktem nastąpi ostateczny triumf Niepokalanego Serca Maryi. Stąd prośba Matki Bożej o Nabożeństwo Pierwszych Sobót miesiąca. Przed stuleciem Objawień Fatimskich jest to coraz bardziej oczywiste dla ludzi wierzących, którzy nie pocieszają się naiwnie, rozmywając obraz rzeczywistości i czyniąc kult Maryjny ckliwym i infantylnym. Niestety, poświęcenie Rosji, ściśle według wymagań Matki Bożej, przekazanych siostrze Łucji, jednej z trojga dzieci fatimskich, nie nastąpiło. Po latach zbrodni i zamętu w umysłach, jaki wprowadził komunizm sowiecki i jego następstwa na całym świecie, wypełnienie tej prośby jest niezwykle palące.

Katyń. Mordowanie z zimną krwią ponad dziesięciu tysięcy polskich oficerów, w sumie zaś 21 768 tysięcy obywateli polskich, kwiatu inteligencji. Polska elita miała na rozkaz Stalina zniknąć, by tu, gdzie jest Polska mogła zostać zainstalowana osobliwa grupa społeczna: Polacy z duszą rosyjską, ludzie sowieccy. Ludzie o szczególnych umysłach. Wyziębionych. Skamieniałych. Ogłuszonych. Obumarłych.

A potem – dziesiątki lat trwająca historia stawiania przez Polaków, potajemnie, nocą, krzyży, tablic, symbolicznych pomników. Daremne, ale ponawiane wciąż próby stworzenia katyńskiego cmentarza. Godnego miejsca pochówku tych, których uznano za „wrogów władzy sowieckiej” – bezbronnych polskich jeńców, którzy nie podejrzewając sowieckiego podstępu dali się zamknąć w jenieckich obozach, a których zabijano potem strzałami w tył głowy.

Rok 2010. Modlitwa Polaków przy Krzyżu Smoleńskim w Warszawie i wielomiesięczna walka, by mógł tam pozostać.

Prawda w każdej sytuacji historycznej przeszkadza naszym sąsiadom. Antoni Macierewicz: „Ten szum informacyjny [mnożenie wątków i najdziwniejszych wersji katastrofy smoleńskiej – EPP] jest robiony z premedytacją, a jego celem jest wprowadzenie chaosu i zaciemnienie obrazu (…).Zmiana władzy umożliwiła uczciwe zbadanie dramatu smoleńskiego, a ekshumacje i sekcje zwłok uświadomiły, że dokonanie rekonstrukcji wydarzeń z 19 kwietnia 2010 roku jest możliwe i to w bardzo krótkim czasie (…).[w ostatnim czasie] mamy do czynienia ze skoncentrowanym atakiem na politykę obronną (…) aktywizują się (…) zwolennicy utrzymywania Polski bezsilnej i bezradnej, Polski zależnej”.

Mój znajomy, pan Janusz Zakrzeński, bał się wyjazdu do Katynia 10 kwietnia 2010 roku. Znałam go jako szlachetnego, skromnego człowieka, aktora – patriotę, który wyróżniał na tle środowiska, bo nie przyjmował każdej roli. Aktorstwo traktował jak misję, chciał pracować i tworzyć dla Polski – myślał o odzyskaniu dla najwyższego lotu kultury Teatru Polskiego w Warszawie. A jednak wsiadł do tupolewa, przemógł strach. Wybrał obowiązek złożenia hołdu zamordowanym braciom z Katynia. Okazał męstwo, jakie przystoi Polakowi i katolikowi

Rosjanom i komunistom – także tym z 1981 roku – wydawało się, że wystarczy zabić pewną ilość Polaków i problem Polski i polskich katolików zniknie. Nie zniknął. Zapomnieli, że Bóg jest Panem życia i śmierci i władcą państw. Rzeczypospolita, Polska republikańska, dbająca sprawiedliwie o los wszystkich swoich obywateli, także tych najbiedniejszych, najbardziej niesprawiedliwie traktowanych przez długie lata, właśnie dziś, na naszych oczach się odradza.

Tylko Bóg może sprawić, że oczom ludzkim ukazuje się żywe ciało Człowieka, choć wcześniej, o ile wcześniej!, zadana była śmierć. Tak jak stało się to Trzeciego Dnia. Torturowany, umierający przez wiele godzin w męczarniach, zamordowany z zimną krwią Bóg – Człowiek zmartwychwstał. Wielu Go widziało, wielu z Nim rozmawiało przed Jego Wniebowstąpieniem. Jeśli nie byłoby to prawdą, dlaczego Jego grób pozostał pusty? Dlaczego nigdy, za wyjątkiem dwóch pierwszych dni, nie było tam ciała Chrystusa? Dlaczego nie znaleziono też nigdy martwego ciała Jego Matki, Maryi? Do grobów Apostołów pielgrzymowano od dnia ich pogrzebu, do grobu Maryi – nigdy. Był pusty.

Powyższe argumenty historyczne są niepodważalne, choć rzadko się je dziś wysuwa, jakby sami chrześcijanie „wstydzili się” tych ogromnych cudów. Jeżeli się im jednak zaprzecza, umniejsza je lub przemilcza, rzekomo dlatego, że są zbyt „dosłowne”, nie pozostawiają miejsca na spekulacje, na pseudofilozoficzne rozważania, kim właściwie jest Bóg, kim Jego Matka, pisze się alternatywną historię, wymyśla się bajkę. Snuje się „narrację”. Być może, gdyby nie tak wielka gorliwość bajkopisarzy, nieprzerwanie trwająca z górą lat dwa tysiące, którzy wymyślali fantastyczne historie, wydarzenia, które nigdy nie miały miejsca, by „przykryć” fakt Zmartwychwstania Chrystusa, nadzwyczaj niewygodny dla nich, świat byłby dziś inny. Ludzie łatwowierni nie potykaliby się tak w swoim życiu na każdym kroku. Nie dawaliby się wykorzystać. Trafialiby częściej na wąską drogę wiodącą do nieba. Dzięki historycznemu konkretowi, jakim było Zmartwychwstanie Chrystusa, opisane dokładnie w Piśmie Świętym, wielu jednak również powróciło do rzeczywistości, zaczęło uznawać to, co ponad wszelką wątpliwość jest. Właśnie to, co mogą rozpoznać – nie tylko swoimi zmysłami, ale poznać głębiej, swoim umysłem. A potem – dzięki łasce – odnaleźć także w rzeczywistości nadprzyrodzonej. O ile uwierzą w jej istnienie i zechcą ją poznawać.

Wielkie cuda nadal trwają. W cudowny sposób ożywa biały Opłatek, Najświętsza Hostia, stając się żywym Ciałem, fragmentem Serca.

 

 
 
Mamy w Polsce aż dwie takie żywe cząstki Serca, w Sokółce i w Legnicy. Właśnie w ostatnich latach miały w tamtejszych kościołach miejsce te wielkie cuda. Czyż mogą w czyimś umyśle zrodzić się wątpliwości, czyje to Serce – przechowywane ze czcią w Monstrancji?

I dlaczego właśnie tu, w Polsce, w kościele, podczas Mszy, dziś się objawia?

 

***
 
 

Ewa Polak-Pałkiewicz - publicystka, pisarka. Autorka m. in. "Prosto w oczy" (wywiad-rzaka z Janem Olszewskim), "Kobieta z twarzą", "Patrząc na kobiety"(2012), "Rycerze wielkiej sprawy. Szkice ziemiańskie"(2015), "Powrót pańskiej Polski"(2016).

 

 

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.