Opuszczając salę sądową Józef Pinior /…/ wykonał gest zwycięstwa. Sąd /…/ uznał, że jest pewne prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez podejrzanego, ale nie jest ono na tyle duże, by stosować areszt. Sąd tłumaczył też, że podejrzanemu faktycznie grozi surowa kara - do ośmiu lat więzienia, ale realnie, gdyby został skazany, nie byłaby ona wysoka. [za Radiem Merkury]
Wychodzi Józek w błysku fleszy,
wiktorii znak, jak wobec ZOMO.
Grono się kombatantów cieszy,
że to zwycięstwo jest Salonu.
W krąg płyną deklaracje rzewne,
wre gniew, że wziątki ktoś podlicza.
Tak, lepszy byłby dziś zapewne
zwyczajny gest Kozakiewicza,
który by w lud tę prawdę wpoił:
Kto bohaterem był w noc czarną,
temu należy się od swoich
posłuch (nie podsłuch) i… bezkarność.
A w sądzie ma się liczyć TO:
Mniejsza CO zrobił – ważne KTO.
Henryk Krzyżanowski