Marek Baterowicz: JAK PiS PRZYWRACA DEMOKRACJĘ !
data:02 grudnia 2016     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać...

 
 

Odebranie skandalicznych przywilejów emerytalnych esbekom to właśnie przywracanie demokracji, bo nie może tak być, aby jakaś „wyjątkowa kasta” ludzi stała ponad narodem mając nieograniczony dostęp do publicznej kasy, podczas gdy szarym obywatelom rzuca się ochłapy. A tak było dotąd, bo w r.2009 nie dokończono tej „dezubekizacji”- gdyż rządziła wtedy Platforma, twór służb specjalnych jak wyznał Gromosław Czempiński. Pozostało więc jeszcze ponad 32 tysiące byłych  funkcjonariuszy bezpieki i innych służb, których w r.2017 dotknie przewidziana ustawą obniżka  „złotych emerytur” ( najwyższe sięgały kilkunastu tysięcy zł!), a zrobić to należy, by wreszcie ustanowić państwo prawa i zaspokoić sprawiedliwość społeczną.

 

Minister Błaszczak powiedział też, że nie ma zgody na to, by owi funkcjonariusze aparatu opresji otrzymywali tak wysokie emerytury, gdyż kiedyś dławili wolność i niepodległość naszego kraju. Pan minister wypowiedział się i tak bardzo oględnie, bo wszyscy wiemy, że wśród beneficjentów tych zbójeckich apanaży są i mordercy ( nie tylko księdza Jerzego Popiełuszki ), spece od tortur i od wybijania zębów, a nie tylko donosiciele i gryzipiórki czy „sądowi mordercy” jak Stefan Michnik.

A potencjalnie są pewnie i nieznani sprawcy, ci którzy już w III RP działali pod płaszczykiem „seryjnego samobójcy” – bo gdzieżby szukano wykonawców jak nie w szeregach byłych esbeków?  I ta „wyjątkowa kasta” przez 27 lat tzw. IIIRP otrzymywała fantastycznie wysokie pensje, gdy przeciętny obywatel czy osoby represjonowane w PRL-u wiązały koniec z końcem. Tak, po r.1989 ustanowiono III RP RP-SB, a nie III RP!  Najwyższy czas to naprawić, niech sobie byli esbecy apelują nawet do Strassburga, to znowu świat się dowie jaką to  kastową„demokrację” mieliśmy po r.1989. A w r.2013 Europejski Trybunał odrzucił skargi esbeków jako bezpodstawne, bo nawet po obniżkach nie doznali oni utraty środków do życia. Natomiast społeczeństwo zyska na tym aż 546 milionów złotych, bo tyle zaoszczędzi po tych obniżkach skarb państwa – i te sumy mogą pójść na wyższe cele niż na faszerowanie i tak wypasionych strażników byłej tyranii, w tym wielu przestępców. Koniec z IIIRP-SB! W kraju demokratycznym emerytury oblicza się wg. kryterium równości obywateli, a nie wg. kryminalnych zasług dla minionego systemu PRL-u, który w dodatku był republiką sowiecką! A zatem emerytura dla esbeka nie jest świętością jak powierzchownie uważa pewien „konserwatysta”, który kiedyś pochwalał „praworządność” dekretu WRON-y.  

Wypowiedzi Tadeusza Płużańskiego na temat obniżek tych emerytur ( np.wPolityce.pl) godne są szczególnej uwagi. Jego zdaniem jest to oczywiste przywracanie  elementarnej sprawiedliwości społecznej, bo przez lata finansowaliśmy zdeklarowanych wrogów państwa polskiego ( i Polski!), ale  praworządne państwo powinno iść dalej i nazwać oraz osądzić sprawców zbrodni, aby uczynić zadość sprawiedliwości. Powraca pytanie zasadnicze: dlaczego komunistom nie można było wytoczyc procesu na miarę Norymbergi ? Ich zbrodnie nie były wcale mniejsze od win nazistów.   Wreszcie pan Plużański sugeruje, by sumy odebrane esbekom przekazać też osobom poszkodowanym przez reżim PRL-u...Niewątpliwie domaga się tego poczucie spawiedliwości, bo zbyt długo w owej III RP ( nazywanej w dodatku – o, ironio! – „państwem prawa”!) faworyzowano katów, a poniżano ofiary. Rzecz to niesłychana, w trzecim tysiącleciu i w 27 lat po rzekomym upadku komunizmu to byli oprawcy nadal byli beneficjentami III RP i to podwójnie, bo nie dość że wymknęli się Temidzie, to jeszcze wypłacano im sowite emerytury za gnębienie i mordowanie rodaków!  To się nie mieści w głowie...I dopiero rząd PiS-u, rząd Dobrej Zmiany przywraca nam demokrację oraz sensowne kryterium społecznej sprawiedliwości.

A krótkowzroczni unijni komisarze tak bardzo się martwili, że PiS ...łamie demokrację i konstytucję! Zabawne, prawda ? Nie obchodziło ich zupełnie to, że ubecki emeryt pobiera miesięcznie kwotę, na którą polski robotnik musi pracować w pocie czoła rok albo pół roku, w zależności od wynagrodzenia.

Tak, to nie była żadna III RP, to była  niestety III RP-SB wsparta prawem kaduka na przywilejach danych pracownikom aparatu represji czyli katom polskiego narodu. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego – ustanowiony po II wojnie światowej na polecenie władz sowieckich – pozostawał pod ścisłą kontrolą „czynowników” z ZSRR jak np. Roman Romkowski ( de facto Natan Grynszpan-Kikiel, urodzony w r.1907 w Moskwie ), a był też oczkiem w głowie Jakuba Bermana, całkowicie zsowietyzowanego ( choć urodził się na warszawskich Nalewkach) i zwanego nawet  „dobermanem” Stalina. W latach powojennych nie tylko UB było zmorą polskiej rzeczywistości, bo przeciwko Polsce wytoczono wiele innych groźnych formacji jak KBW ( Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego ), powołany na podstawie memoriału Bermana wysłanego do Chruszczowa 7 marca 1945, a w którym działał potem niejaki porucznik Zygmunt Bauman, dzisiaj chodzący w aureoli „profesora”. KBW powstało z batalionu ( 930 komunistów), którego dowódcami byli mjr Henryk Toruńczyk i mjr Juliusz Hibner. Podlegali Bermanowi i Eugeniuszowi Szyrowi. KBW słynęło z okrutnych akcji np. pomagając w 1946 r.  siłom UB w spaleniu Wąwolnicy uchodzącej za miasteczko PSL, miejscowości założonej jeszcze przez Kraka w r.721. Nosiła wtedy nazwę Wawelnica ( od Wawelu!), kwitła za Kazimierza Wielkiego, a po powstaniu styczniowym Rosjanie zmienili jej za karę (!) nazwę na Wąwolnica.

Oddziały UB, ORMO ( powstało w lutym 1946 r., uzbrojone przez ZSRR) mordowały polskich patriotów, wytaczano też w każdym województwie procesy „reakcjonistom”, stosując tym samym wypróbowaną leninowską metodę zastraszania. Antysowieckie powstanie rozbijano też perfidnie „amnestiami”, a legalną partię opozycyjną PSL niszczono metodą fałszerstw wyborczych, napadów na lokale PSL-u i siedzibę „Gazety Ludowej” w czym brały też udział bojówki PPR-u. Była to strategia Bermana, a morderstwa polityczne stanowiły jej istotną część i tak zabito 118 polityków PSL-u ( w tym przywódców – Władysława Kojdera i Bolesława Ścibiorka ). A  98 po prostu skreślono z list wyborczych,  300 działaczy aresztowano - w tym Bagińskiego i Mierzwę. Do więzień wtrącono tez dziesiątki tysięcy zwolenników PSL-u i kandydatów do Sejmu. Taką to „ludową demokrację” narzucano Polakom po wojnie z rozkazu Sowietów, a wykonawcami tej czarnej roboty byli komuniści typu Romkowskiego, Różańskiego czy Bermana. Ten ostatni był oprawcą działającym zza biurka, a nadzorował osobiście wielkie procesy,w których zapadały też wyroki śmierci – jak proces Doboszyńskiego, przywódców WiN-u albo procesy wyższych duchownych – w tym biskupa Kaczmarka.

Więcej o tych czasach można znaleźć w książce Bohdana Urbankowskiego „Pierścień Gygesa”, a wydaje się, że do takiej „ludowej demokracji” wzdychają dziś przywódcy KOD-u, Nowoczesnej, a nawet byli prezydenci tzw. IIIRP jak Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski wzywający do rozwiązań siłowych, a nawet do walenia cepem jak finezyjnie wyraził to Gajowy. O propozycjach Bolka już nawet nie wspomnę, kompromitują one ostatecznie byłego przywódcę „Solidarności” a plasują go na poziomie represji z okresu stalinizmu. W podobnym duchu ( np. postulat likwidacji IPN-u!) wyraża się Schetyna, znany głównie jako wybitny spec od zamydlania własnych afer. Można założyć, że wyżej wymienieni popierają także dalsze wypłacanie horrendalnie wysokich emerytur byłym katom Polaków. Należą zatem do anachronicznej, do niezgodnej z duchem czasu politycznej sfery, a niektórzy z nich byli przecież tajnymi współpracownikami Urzędu Bezpieczeństwa. A po 26 latach balsamowania zwłok tego Urzędu w ramach tzw. IIIRP najwyższy czas powiedzieć, że nową Polskę mogą budować wyłącznie ci, którzy nie pobierają emerytur za krwawe „zasługi” w utrwalaniu ustroju PRL-u.  I powiedzmy jasno, że nie mogą nam oni przeszkadzać w przywracaniu demokracji, ani sabotować historycznej misji PiS-u, który reprezentuje tradycje Tysiącletniej Polski.

                                                                                                                 Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii.Wydał też kilka tytułów prozy. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy  tomik- " Nad wielką wodą"(2015).






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.