Bożena Ratter -  „Polsko-ukraińskie relacje w cieniu Wołynia: historia naznaczona cierpieniem”.
data:26 listopada 2016     Redaktor: GKut

22 listopada 2016 r. członkowie SKN Spraw Zagranicznych i studenci Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie zorganizowali odważnie ciekawą debatę: „Polsko-ukraińskie relacje w cieniu Wołynia: historia naznaczona cierpieniem”.

 

„Między narodem polskim i ukraińskim nie było i nie ma konfliktu, stąd mowa o polsko-ukraińskim pojednaniu jest bezprzedmiotowa. Na styku polsko-ukraińskim istnieje jedynie problem zbrodniczej działalności OUN i jej struktur zbrojnych. Jeżeli nie dojdzie do oficjalnego potępienia (przez prezydentów lub parlamenty) OUN i jej struktur za popełnioną zbrodnię ludobójstwa na ludności polskiej i ukraińskiej, zakłamanie historii będzie się pogłębiać i nie dojdzie do normalizacji stosunków polsko-ukraińskich na płaszczyźnie społeczeństw. Trzeba mieć świadomość tego, że dziś na południowo-wschodnich obszarach II RP prowadzona jest intensywna antypolska propaganda, ma miejsce kształtowanie postaw nienawiści do Polaków”. Ta wypowiedź (z 2004 r.) Wiktora Poliszczuka – znakomitego ukraińskiego historyka, również prawnika i adwokata, rzetelnego i uczciwego naukowca, który prowadził wieloletnie badania na podstawie dokumentów przechowywanych w ukraińskich archiwach, zanim zostały zamknięte przez Służby Bezpieczeństwa Ukrainy – jest odpowiedzią na podstawowe pytanie zadane przez moderatorów debaty.

Niestety, niektórzy uczestnicy debaty postawili sobie za cel agitację i próbowali manipulować umysłami licznie zgromadzonych młodych ludzi, przyszłej intelektualnej elity.

1. Antypolska propaganda prowadzona jest również na terenie Polski. Antypolskie jest żądanie mniejszości ukraińskiej, by o fragmentach historii Polski – „zakazanych” przez ponad 70 lat rządów sowieckiego okupanta i jego agentów – nadal nie wolno było Polakom mówić. Chcą, by historia Polski była nadal fałszowana. Film „Wołyń” jest ważny dla nas, Polaków. Kiedy wreszcie po 75 latach doczekaliśmy się wspaniałego obrazu, który zgodnie z obiektywnymi faktami historycznymi pokazuje nam zbrodnię dokonaną na polskich obywatelach (Polakach, Żydach, Ukraińcach), to my, Polacy, mamy się tej historii wyprzeć! Mamy to zrobić, bo obiektywna prawda historyczna jest niewygodna dla licznej diaspory ukraińskiej w Polsce, Kanadzie, Anglii czy USA. Czy w jakimkolwiek cywilizowanym kraju byłoby możliwe szantażowanie prawowitych władz i zakazywanie im mówienia prawdy historycznej dotyczącej wybranego fragmentu historii?

Działania takie prowadzi przedstawicielka fundacji Euromajdanu Warszawa. Ta młoda, zdrowa, elegancka i pełna tupetu kobieta, od 7 lat mieszkająca w cieplarnianych warunkach w Polsce i korzystająca ze wszystkich przywilejów obywatela polskiego, postawiła zarzut, iż debata o relacjach polsko-ukraińskich sprowadzona została do przypominania historii w filmie „Wołyń”. „Wiele innych rzeczy, które można było powiedzieć podczas debaty, nie zostało powiedziane” – dodała.

2. Tak, nie zostało powiedziane choćby to, iż mniejszość polska na Ukrainie traktowana jest zupełnie inaczej niż mniejszość ukraińska w Polsce. „Mimo iż w ukraińskiej konstytucji jest zapis o finansowaniu mniejszości narodowych, polska mniejszość narodowa nie otrzymuje ani jednej hrywny od rządu Ukrainy. Wszystko, co polskie, finansowane jest przez stronę polską. Nie wiem, czy jest taki przypadek w Europie. A jeśli chodzi o wielowiekowe dziedzictwo kulturowe Polski, to przejęte przez Ukrainę polskie pałace, klasztory, kościoły, biblioteki, cenne zbiory, uzdrowiska, zamki, cmentarze – niszczeją. W województwie lwowskim władze Ukrainy nie przeznaczyły na odnowienie zabytków ani jednej hrywny. W kolegiacie w Żółkwi (ufundowanej w latach 1606–1618 przez hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego) znajdowały się 4 monumentalne obrazy polskiego malarstwa batalistycznego. Strona polska „uzyskała zgodę” na renowację jedynie dwóch obrazów, na co przeznaczono 2 miliony euro. Władze ukraińskie nie dotrzymały umowy i obrazy nie wróciły do kolegiaty. Nie znam kraju, który przeznaczałby tak wielkie kwoty na odnawianie nie należących do niego zabytków. Do dzisiaj władze ukraińskie nie zwróciły kościołowi polskiemu zagarniętego mienia (kościołów, klasztorów, szkół, plebanii), choć bardzo chętnie kościoły zwracane są wszystkim innym: protestantom, grekokatolikom, prawosławnym. Księża szkoleni są tak, by msze św. odprawiane były w języku ukraińskim. Arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki powiedział podczas uroczystości 360 rocznicy ślubów Jana Kazimierza, że trzeba się wyzbyć uczuć patriotycznych w imię ekumenizmu. „Jeżeli chcemy wyprowadzić ludzi z kościoła, to wprowadźmy język ukraiński” – to postawa księży Polaków, którzy nie ulegają presji i prowadzą kościół w języku polskim dla potrzebującej tego mniejszości polskiej na Ukrainie (Lwowska Fala)”. Karta Polaka nie zawsze świadczy o tym, iż jest się Polakiem, często jest kupowana. Polacy nie mają żadnej reprezentacji w parlamencie Ukrainy” – oto fragment wypowiedzi podczas konferencji Voice Free Europe.

W polskim parlamencie jest co najmniej kilkunastu przedstawicieli mniejszości ukraińskiej, nie mówiąc o tych na posadach w sądach, mediach, lasach, uczelniach itp. Media polskie na Ukrainie finansowane są przez stronę polską, a tymczasem Piotr Tyma, przedstawiciel mniejszości ukraińskiej w Polsce, otrzymywał jeszcze kilka lat temu pół miliona złotych od władz polskich na ukraińskie pismo „Nasze słowo”, na pismo dyskryminujące Polaków. Brak jest również gestów dobrej woli ze strony władz ukraińskich. Na pomniku upamiętniającym śmierć profesorów lwowskich zamordowanych przez Niemców na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie do dzisiaj nie ma tablicy z nazwiskami polskich profesorów.

3. „Co zostanie z polsko-ukraińskich relacji, jeśli wybiorę się na ten film z młodzieżą z mojej klasy” – pyta Robert Czyżewski z Fundacji Wolność i Demokracja? To samo, co z relacji polsko-niemieckich czy niemiecko-żydowskich po przywiezieniu tej młodzieży do Muzeum Polin. A do Muzeum Polin codziennie przyjeżdżają autokary z młodzieżą z całej Polski, by dowiedziała się o ludobójstwie dokonanym przez Niemców. Lekcje historii dla dzieci i młodzieży odbywają się również w Muzeum Pawiaka. Polacy i Niemcy znają prawdę o skutkach zbrodniczej ideologii nazistowskiej i nie przeszkadza to 2 milionom Polaków pracować w Niemczech, Niemcom robić interesy w Polsce, a Donaldowi Tuskowi w UE. Tylko że Niemcy nie stawiają pomników Hitlerowi, Goebelsowi, Frankowi. Co powinno zostać? Powinno zostać to, co z wyjazdów polskiej młodzieży z Wrocławia na Wołyń w ramach szczytnej akcji, zainicjowanej kilka lat temu przez TV Wrocław, „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”; to, co z prac ekshumacyjnych prowadzonych z udziałem młodzieży z polskiej inicjatywy i za prywatne pieniądze Polaków, których bliskich zamordowano w 3700 wsiach. Ślady polskich wsi i cmentarzy także i dzisiaj są sprytnie zacierane przez przedstawicieli państwa ukraińskiego.

4. „Jaki będzie stereotyp Ukraińca w oczach polskiego dziecka po obejrzeniu tego filmu” – pyta Robert Czyżewski.

Tak, jak stereotyp Niemca w oczach polskiego dziecka po obejrzeniu dokumentalnych zdjęć pieców krematoryjnych z KL Auschwitz, scen zagłady Żydów w Babim Jarze w Kijowie, zwłok na ulicach getta we Lwowie. Młodzież polska przez kilkadziesiąt lat w obowiązkowym zestawie lektur miała opisy zbrodni dokonanej w obozach koncentracyjnych, co nie przeszkadza jej utrzymywać przyjacielskich relacji z obywatelami Niemiec.

Tak, jak stereotyp Niemca i Żyda po obejrzeniu przez dzieci filmu Agnieszki Holland „W ciemności”. Film „W ciemności”, nakręcony w 2011 r., został pokazany ukraińskiej publiczności we Lwowie w ramach VII Festiwalu Niezależnego Kina „KinoLew”.

5. „Pokazanie filmu „Wołyń” w XXI w. spowoduje, iż Polacy będą chcieli mordować" – agitowała szefowa Euromajdanu. Nie słyszałam, aby szefowa Euromajdanu Warszawa prowadziła agitację antyżydowską, argumentująca, iż po obejrzeniu filmu Agnieszki Holland „W ciemności” Żydzi będą chcieli mordować. A Żydów we Lwowie mordowali służący w armii niemieckiej Ukraińcy, których umysły zatruła neopogańska i rasistowska ideologia Doncowa. Czy Polski Instytut Sztuki Filmowej, finansując w XXI w. film Agnieszki Holland „W ciemności”, buduje mosty czy szerzy nienawiść do Niemców? Po co wracać do historii zagłady Żydów we Lwowie w XXI w.?

„Państwo polskie potępia niemiecki nazizm, który zatruł umysły Niemców uznających się za wybraną rasę «panów» i zachęcił do zagłady Żydów, a potem innych narodowości (Szymon Wiesenthal)”. Państwo polskie nie potępia narodu ukraińskiego, tak jak nie potępia narodu niemieckiego, ale potępia faszystowski nacjonalizm OUN UPA. Tymczasem, jak donosi portal wiadomości.wp.pl, ukraińscy aktorzy zostali ukarani za udział w filmie Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń”. Dla aktora jest to wyrok.

6. Podczas debaty o filmie „Wołyń”, prowadzonej przez Piotra Zychowicza w siedzibie IPN, Stanisław Srokowski po raz kolejny dementował narrację próbującą „wyjaśniać” przyczyny zbrodni. Widocznie pan Robert Czyżewski nie miał czasu zapoznać się z obiektywnymi faktami historycznymi. Przypominam: „Jeżeli chodzi o wieś, tam nie było żadnej różnicy między chłopem polskim a chłopem ukraińskim. Pod względem materialnym stali na tym samym poziomie, dostęp do ówczesnej kultury, wiedzy i oświaty i religii był bez żadnej dyskryminacji. A najbardziej rozwiniętą oświatę w 1918 r. mieli Ukraińcy, mieli oni swoje stowarzyszenia, organizacje kulturalne i polityczne, a konstytucja marcowa z 1921 r., art. 95, zapewniała wszystkim obywatelom takie same prawa. Po reformie rolnej w 1920 r. było do objęcia 309 ha ziemi. 220 ha dostało się w ręce ukraińskie, a 89 ha ręce polskie. Czyli nie osadnicy wojskowi zagarnęli ziemię.

Na Kresach kształtowanie się mentalności, świadomości ukraińskiej to był bardzo długi proces. Jeszcze w latach 30. XX wieku połowa ludu rusińskiego przyznawała się do swojej filozofii – historii rusińskiej. Gdy w 1931 roku prowadzono badania „kim jesteś”, to 46% Rusinów mówiło o sobie „jestem Rusinem”, a mniej z tych, którzy nazywali siebie Rusinami, przyznawało się potem do świadomości ukraińskiej. Działania Ukraińskiej Organizacji Wojskowej, a potem w OUN prowadziły terror, który miał pobudzić, wzmocnić świadomość ukraińską. Działalność tę prowadziła ukraińska inteligencja.”

7. Wyjaśnienie zbrodni tym, iż Ukraińcy wskutek ucisku carskiego, a potem przybycia polskich osadników, cierpieli głód i straszliwe przeludnienie oraz przyzwyczaili się do widoku zwłok pozostawionych na ulicach przez kolejnych okupantów, uważam za niezwykłą propagandę. Na Ukrainie mieszkali obywatele narodowości polskiej, żydowskiej, ormiańskiej, rusińskiej, halickiej, huculskiej, niemieckiej, węgierskiej oraz czeskiej. Wszyscy cierpieli z powodu głodu i przeludnienia, wszyscy byli uciskani przez cara, bolszewików, nazistów, skazywani na zsyłki do Kazachstanu, na Syberię czy do obozów koncentracyjnych. Wszyscy byli zmuszani do nieludzkiej pracy i umierali w wyniku wielkiego głodu zaplanowanego przez Stalina. Inteligencja polska, niezależnie od pochodzenia etnicznego, ginęła w Katyniu, a jej rodziny zsyłano w głąb Rosji. Widok zwłok ludzi, którzy umarli z głodu, zostali zamordowani na ulicach lub w więzieniach NKWD; widok zwłok wzdłuż torów kolejowych (po których w bydlęcych wagonach wieziono zesłańców w głąb Rosji), widok ciał ludzi w tzw. dołach śmierci, znany był wszystkim grupom narodowościowym. Ale tylko jedna – w wyniku zwyrodnienia jednostek i sterujących nimi grup – dokonała wielkiej zbrodni.

„Brygidki, sławne więzienie lwowskie, były druga rzeczą, o której nikt nie mógł mówić spokojnie. Bolszewicy bowiem wymordowali wszystkich więźniów przed wyjściem, a Niemcy przez parę dni pozwalali ludności zwiedzać rozbite zupełnie więzienie, w stanie, w jakim je zastali. Chodziło tam pół Lwowa, szukając najbliższych wśród trupów tak zniekształconych, że poznanie było zwykle rzeczą zupełnie beznadziejną. Byli tam i księża ukrzyżowani na ścianie, jeden z różańcem przeciągniętym przez jamy oczne, i drugi z krzyżem zaznaczonym gwoździami wbitymi do piersi, i innych bardzo wielu. Pomimo wszystko niektóre trupy zostały przez najbliższych rozpoznane, nieraz po strzępie odzieży lub po zębach. O tych scenach mówili wszyscy, bo po prostu po trzech miesiącach nie potrafili jeszcze myśleć o czymś innym.” (Karolina Lanckorońska Wspomnienia wojenne). Karolina Lanckorońska jako wysłannik PCK walczyła o ludzkie warunki dla więźniarek w obozach koncentracyjnych, w tym Ukrainek. Karolina Lanckorońska nie wydłubywała oczu niemowlętom, nie piłowała ich matek i nie wieszała na płocie zwłok rozciągniętych na kształt orła polskiego – stawiła się jako świadek w procesie zwyrodniałych zbrodniarzy niemieckich. Na terenie Ukrainy pomniki zbrodniarzy stawiane przez władze Ukrainy pojawiają się jak grzyby po deszczu. Nawet w Dublanach, czyli na terenie Akademii Rolniczej, zamiast pomnika choćby Mykoła Łysenki stoi pięciometrowy pomnik zbrodniarza.

Czego oczekuję od Ukrainy? By zaniechała rasistowskiej polityki względem Polaków. By przestała niszczyć ślady polskości na Ukrainie, oddała zbiory biblioteczne i przestała wprowadzać bydło na resztki polskich cmentarzy i do ruin polskich kościołów. By doprowadziła do ekshumacji i godnego pochówku i upamiętnienia zamordowanych na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez ludzi zmanipulowanych zbrodniczą ideologią OUN-UPA.

Czy niszczenie śladów polskości na Ukrainie i stawianie pomników zbrodniarzom, którzy wyrżnęli 130 000 Polaków, a resztę – okaleczoną na ciele i psychice – wypędzili, zagrabiając ich mienie, wynika z chęci budowania porozumienia i „mostu”, czy z nienawiści do Polaków? Polacy na Ukrainie byli od zawsze. Stanowili o sprawach politycznych, kulturowych – a Stalin zlikwidował miliony Polaków. I w chwili podjęcia zbrodniczej eksterminacji, prowadzonej przez dwie zbrodnicze ideologie, nazistowską i komunistyczną, do likwidacji Polaków przystąpili zdradziecko sąsiedzi zza płotu, Ukraińcy.

Nie zgadzam się na przeznaczanie moich pieniędzy na wspieranie mniejszości ukraińskiej, która prowadzi antypolską działalność na terenie Polski. Domagam się, by moje pieniądze jako podatnika państwa polskiego przeznaczane były na zabezpieczenie losu Polaków, od których Polska „odeszła”, którzy pozostali Polakami, ale traktowani są jak ludzie drugiej kategorii, a na dodatek są zastraszani przez obywateli ukraińskich.

Cmentarz Orląt Lwowskich został zburzony przez sowietów z nienawiści do polskości. W 1989 r. pracownicy Energopolu w sposób półlegalny zabezpieczyli i częściowo odrestaurowali ten cmentarz, choć byli szykanowani przez władze Lwowa. Wskutek późniejszych uzgodnień między rządem Ukrainy i Polski uroczyste otwarcie odrestaurowanego cmentarza nastąpiło w 2005 r. Z odnowionych wysiłkiem wspaniałych Polaków grobowców w katakumbach – w wyniku kontynuowanej antypolskości – usunięto słowa „za obronę Lwowa”.

Bożena Ratter

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.