Okiem Shorka - Bezcelsi
data:20 listopada 2016     Redaktor: Shork

Wojna o edukację jest wojną polityczną o elektorat. Z jednej strony mamy tych, którzy chcą przywrócić solidne podstawy i wpoić wiedzę ogólną, z drugiej tych, którzy przez szkołę chcą jedynie przepchnąć.
 
 


Jaką szkołę widzimy na filmach? Szkołę, do której się chodzi. W której zdaje się jakieś testy, pisze prace zaliczeniowe. Ale przede wszystkim szkołę jako miejsce spotkań towarzyskich, zdarzeń socjologicznych. Też taką, która wstępnie rozdziela uczniów na tych, którzy pójdą studiować i na tych, którzy zakończą na niej edukację. I takie są cele edukacji znanej nam z ekranu. Kontynuacja nauki albo jej tylko ukończenie. Nie chodzi o wiedzę nabytą. Nie chodzi w ogóle o wiedzę.
 
Czasy PRL, w którym funkcjonował system teraz przywracany, czyli 8+4(5), mimo że nie było to głównym celem edukacji, dostarczało państwu obywateli o bardzo dużej wiedzy ogólnej. Nawet gdy kończyli tylko zawodówki, potrafili rozwijać swoje ukryte umiejętności w tak zwanym hobby.
Hobby było bardzo modne, po pozwalało zagospodarować czas po pracy, na czynności odciągające od rebelii. Hobby to nie tylko zbieranie kapsli, opakowań od czekolady czy znaczków. Hobby to książki, naprawianie samochodu, murowanie, spawanie czy uprawianie działki. Często po transformacji, hobby stawało się zawodem, bo czy nie najlepiej i najprzyjemniej wykonuje się pracę, którą się lubi wykonywać?
Propagowanie hobby osiągnęło takie rozmiary, że doczekało się turniejów hobbystów. Niestety, u samego schyłku, doczekało się też skeczu „Hobbyści”, gdzie bohater mówił
- Ja mam hobby, takie jak wszyscy. Zjeść raz dziennie coś gorącego i żeby do pierwszego starczyło.
Mimo wszystko to wykształcenie dawało solidne podstawy, aby człowiek mógł zająć się czymś innym praktycznie z dnia na dzień
 
A teraz? Czy wykształcony kierunkowo pracownik powie, że lubi wykonywać swoją pracę? Spytajcie paru, w czasach gdy bezczelną, ale i dopuszczalną odpowiedzią na pytanie, dlaczego chcesz u nas pracować, jest - „dla pieniędzy”. On pracuje dla weekendów i dla urlopu.
System edukacji 6+3+3 ma stworzyć obywatela żyjącego bez celu. A system przesuwający wiek obowiązku szkolnego, miał ich dodatkowo unieszczęśliwić, narzucając od dzieciństwa specjalizację wykonywanego zawodu. Krótkie etapy znajomości szkolnych, przy zmniejszeniu zaangażowania w sprawy nauczania rodziców, wykształciło pokolenie bez celów życiowych.
Takie, które ma przeżyć w świecie rozrywki i konsumpcji. Niewiele myśląc albo nie myśląc wcale.
Telefon zaplanuje im życie. A ich zadaniem jest bycie fajnym, znanym i oklaskiwanym, choćby w maleńkim gronie.
Celu nie ma. Gimnazjom się udało wychować pokolenie bezcelsów, które dołączyło do wychowanej przez telewizję i Agorę rzeszy lemingów. Popchnięty idzie, zatrzymany stoi. Nie ma własnego zdania, potrzebuje wytłumaczeń i interpretacji. O wszystko pyta Google. Nie rozumie ciągu przyczynowo-skutkowego. Nie zna pojęcia odpowiedzialności. Wegetuje.
Obywatel idealny, łatwy do przekonania, co ma myśleć, wystarczy opanować mass media.
Niestety, a dla nas dobrze, aby uzbierać ludzi do pracy ideologicznej, liberałowie czyli młodsi bracia komunistów, nasycili swoje węzły decyzyjne tym właśnie nowym pokoleniem. I po raz kolejny się przekonali, że centralna władza nie działa. Po prostu nie działa.
Dzięki przejęciu mediów, PiS przejął też piloty zdalnego sterowania. Nagle lemingi zmieniły sztandary i koszulki. Nagle stwierdziły, że one takie były od zawsze, tylko w ukryciu.
Więc nagle zapanowała potrzeba posiadania idoli i z tej strony.
Stąd, moi drodzy, nagle nie rozumiejący badacze i obserwatorzy otoczenia, już przesadna według was gloryfikacja Ofiar ze Smoleńska. Ona jest potrzebna, bo lemingów i bezcelsów nie można cofnąć do wieku podstawówki i od nowa wyedukować. Im nie można wymazać z pamięci tresury Gazety Wyborczej i TVN. A właściwie można, ale powoli i stopniowo. A przez ten czas, aby utrzymać się przy władzy trzeba stosować boleśnie skuteczne metody poprzedniej władzy.
Kto został po liberalnej stronie na najniższym poziomie? Niewiele. Na marszu ZNP przeważały te same twarze, co na marszu KOD. W szafach już muszą mieć komplety sztandarów, które wyciągają w zależności od tego w jakim proteście biorą udział. A i tak większość jest takich samych. AntyPiS.
 
 
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.