Kartka z kalendarza: Rozstrzelanie obrońców Poczty Gdańskiej
data:03 października 2016     Redaktor: ArekN

 
5 października 1939 r., po procesie uznanym później za zbrodnię sądową, Niemcy rozstrzelali 38 obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Pocztowcy z założenia mieli bronić się około sześciu godzin, wytrwali kilkanaście – do momentu, gdy Niemcy podpalili placówkę.

 

1 września 1939 r. o godz. 4.45, równocześnie z rozpoczęciem ostrzału polskiej składnicy wojskowej na Westerplatte przez pancernik Schleswig-Holstein, rozpoczął się niemiecki atak na główny polski urząd pocztowy w Gdańsku. W placówce przebywało wówczas 58 Polaków, głównie urzędników pocztowych, ale w budynku byli też dozorca, jego żona i ich 11-letnia wychowanica. Pocztowcy dysponowali zgromadzonymi zawczasu kilkoma ręcznymi karabinami maszynowymi, pistoletami oraz niewielką ilością granatów.

Ze strony niemieckiej w akcji brało udział około 180 policjantów (część z nich była w odwodzie) oraz nieustalona liczba esesmanów. Przy pierwszym szturmie Niemcy wysadzili część jednej ze ścian budynku i kilku z nich zdołało wedrzeć się do środka. Pocztowcy odpowiedzieli bronią maszynową oraz granatami i atak okazał się bezskuteczny. Zginął jednak dowódca obrony - ppor. Guderski: jego rolę przejął Alfons Flisykowski.

Po pierwszym niepowodzeniu Niemcy przerwali atak i wznowili go po sprowadzeniu dział oraz wozów pancernych. Z ich pomocą w ciągu dnia przypuścili jeszcze dwa ataki na budynek zabijając lub raniąc kolejnych kilku pocztowców. Zniszczenia w naziemnej części obiektu zmusiły Polaków do zejścia do piwnicy, skąd kontynuowali obronę. W końcu, aby zmusić pocztowców do kapitulacji, hitlerowcy podpalili budynek tłocząc najpierw do jego piwnic benzynę przywiezioną w cysternie straży pożarnej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



W ogniu zginęło czterech pocztowców, a wielu odniosło rany. Zabarykadowana w piwnicy załoga poczty około godz. 18 postanowiła się poddać. Dwóch pierwszych obrońców, którzy wyszli przed budynek, zostało zabitych. Pozostali zostali w większości ujęci przez Niemców, choć kilku udało się uciec w zamieszaniu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



Polscy pocztowcy odpierali niemieckie ataki przez około trzynaście godzin. Według założeń opracowanych przez Sztab Główny Wojska Polskiego mieli oni utrzymać się w placówce przez ok. sześć godzin.

Według najnowszych ustaleń dokonanych przez historyka IPN Jana Daniluka, w sumie w walce – od kul, ognia i innych obrażeń, zginęło ośmioro obrońców: tożsamości dwóch z nich – ofiar pożaru, nie udało się ustalić. Niedługo po kapitulacji, na skutek odniesionych ran, zmarło pięć kolejnych dorosłych osób oraz 11-letnia wychowanica pocztowego dozorcy. Dzięki ucieczkom wojnę przeżyło pięciu obrońców poczty.

Straty po stronie niemieckiej nie są znane, choć – ze źródeł, do których dotarł Daniluk, wynika, że w akcji mogło zginąć oraz odnieść rany w sumie 35 osób.

Jeszcze we wrześniu 1939 r. 38 obrońców poczty, którzy przeżyli wrześniowy szturm i nie zdołali zbiec, stanęło przed niemieckim sądem wojennym, który - wbrew międzynarodowym konwencjom i lokalnemu prawu, skazał ich na śmierć za „działalność partyzancką”. 5 października hitlerowcy rozstrzelali skazanych. Ciała pochowano w nieoznaczonym miejscu - przez długie lata wiadomo było tylko, że znajdowało się ono w pobliżu ówczesnego gdańskiego lotniska.

W 1991 r. w czasie prac budowlanych na gdańskim osiedlu Zaspa, natrafiono na zbiorową mogiłę, w której - jak się okazało po badaniach antropologicznych, pochowano rozstrzelanych pocztowców. 4 kwietnia 1993 r. dokonano ich powtórnego pochówku na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu w Gdańsku, gdzie spoczywają m.in. zamordowani kolejarze i celnicy z Szymankowa oraz działacze polscy Wolnego Miasta Gdańska. W niedzielę – w 75. rocznicę rozstrzelania pocztowców, na cmentarzu odbędą się uroczystości rocznicowe zorganizowane przez gdański samorząd.

W 1979 r. w budynku Poczty Polskiej otwarto muzeum, w którym umieszczono nieliczne dokumenty i przedmioty związane z placówką i jej obroną. W latach 90. trafiły tam także znalezione w zbiorowym grobie rzeczy osobiste należące do pocztowców.

W maju 1998 r. Krajowy Sąd w Lubece uniewinnił obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, skazanych na śmierć i rozstrzelanych. Sąd uznał, że we wrześniu 1939 r. na terenie Wolnego Miasta Gdańsk nie obowiązywało prawo wojenne III Rzeszy, na mocy którego - i to "z rażącym naruszeniem" tych przepisów - skazano polskich obrońców gdańskiej poczty. Lubecki sąd stwierdził, że postępowanie członków sądu, który wydał wyrok na pocztowców, można zakwalifikować jako zbrodnię sądową (justizmord).

 

Za: dzieje.pl

 

-------------------------------------------------------------------------------

 

Czy naprawdę strzelają?
Nie wiesz? W Gdańsku na poczcie
Bije Mors czy Cekaem?
Telegramów głośniejszych
W aparacie nie miałem
Sprawdzic teksty: żądamy
Połączenia z Warszawą!
Co to? Czemu na taśmie
Kropki znaczą się krwawo?
Punkt po punkcie? Alfabet
Całą serię tu nabił,
Jak do celu żywego
Maszynowy karabin.
Mówi kto? Flisykowski?
Niemiec w mury się wdziera?
Jak to? Przecież to poczta.
Nie. To główna kwatera.
Bo dziś gdański pocztowiec
W służbie był do dwuch godzin,
Dalszych godziń dwanaście
Bohaterom przewodzi.
Raport pisz do Konrada
Szyfrem prędszym, niż iskra.
Konrad! Adres Konrada!
Konrad? Nie znasz nazwiska?
Męstwo nie wiesz gdzie mieszka?
Pisz do nieba. Doręczą,
Jeśli listy opatrzysz
Gdańskiej poczty pieczęcią.


Edward Fiszer
Gdańsk 1947

 



Materiał filmowy 1 :

Materiał filmowy 2 :






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.