Wszystkie media podnoszące tę kwestię skupiają się tylko na warstwie ściśle politycznej (walka wrogich partii), celowo pomijając lub zupełnie nie dostrzegając istoty problemu.
Walka z oszustwami, przestępstwami ciężkiego kalibru czy rozliczenia nieuczciwych urzędników są powinnością każdego państwa. Zwłaszcza, gdy dotyczą osób piastujących wysokie stanowiska, których dotychczas od bezkarności broniło tylko ubezwłasnowolnienie prokuratury i sądów. Czy prezesem NIK-u powinien być człowiek podejrzewany o ustawianie konkursów? Jak można podejrzewać, że kilka lat temu sprawnie funkcjonowała w Polsce grupa mafijna (symbioza przestępców z politykami- afera Amber Gold) a jednocześnie nie wzywać na przesłuchanie człowieka, który powinien dużo wiedzieć na ten temat?
Wreszcie- dlaczego państwo ma milczeć w sprawie Smoleńska, jeżeli dotychczasowe absurdalne raporty zawierają szereg nieścisłości i zwykłych kłamstw a mnóstwo poszlak wskazuje na możliwość zamachu?
Upolitycznianie każdej sprawy to jedna z metod obrony opozycji. Według lansowanych tez nie istnieją plany działania, chęć wprowadzenia reform, sanacji państwa; czystym marketingiem ma być program 500+ i cały szereg innych posunięć- są to tylko efekty uboczne jedynego realnego planu, polegającego na zgnębieniu przeciwnika, czyli Platformy Obywatelskiej. Wkrótce do grona najbardziej pokrzywdzonych przez złego Kaczyńskiego dołączy prezydent Warszawy i zapewne nieraz poskarży się na otaczającą ją zewsząd sieć intryg i pomówień.
Jeżeli nawet prawdą jest, że głównym motorem działania w polityce jest chęć pokonania wroga, to obserwowane posunięcia- inspirowane tak niskimi przecież pobudkami- przynoszą zadziwiająco dobre efekty. Dwa-trzy lata takich całkowicie politycznych i niegodnych działań zachwiałoby poczuciem bezkarności naprawdę wielu osób.
AN