26.06.2016
Paweł Bielawny - były wiceszef BOR - został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata za nieprawidłowości przy ochronie wizyt VIP-ów w Smoleńsku w 2010 r. Czekamy na kolejne wyroki w tej sprawie, gdyż skazanie zaledwie wice- po ponad 6 latach od zamachu nad Smoleńskiem uważamy za dalece niewystarczające, a sugestie sądu zawarte w uzasadnieniu wyroku, a wkraczające w materię trwającego śledztwa, są oburzające.
Oprócz sankcji pozbawienia wolności sąd orzekł wobec Bielawnego także 10 tys. zł grzywny, 25 tys. kosztów procesowych i pięć lat zakazu zajmowania stanowisk w BOR. W nieprawomocnym wyroku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał winę Bielawnego m.in. przez niedokonanie rekonesansu lotniska w Smoleńsku, zaniżenie stopnia ochrony wizyt i nie zapewnienie ochrony samolotów w Smoleńsku. Szef BOR złamał prawo także rezygnując ze skierowania do Smoleńska oficerów mających na miejscu oczekiwać na prezydenta. Sąd uznał, że oskarżony spowodował zagrożenie dla prezydenta i premiera. Jako uzasadnione sędziowie uznali też oskarżenie prokuratury wobec gen. BOR co do poświadczenia nieprawdy w dokumentach BOR.
Mec. Stefan Hambura, pełnomocnik części bliskich ofiar katastrofy jest jednak zdumiony, gdyż sędzia wygłaszając motywy ustne wyroku - przewodniczący składu sędziowskiego Paweł Dobosz - stwierdził, że nie ma podstaw, by uznać, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był zamach przy użyciu materiałów wybuchowych, a BOR prawidłowo sprawdził pod tym kątem Tu-154 przed lotem 10 kwietnia. – Sąd sformułował ogólną tezę nie mając do tego instrumentarium, całości materiału dowodowego śledztw prowadzonych ws. katastrofy, a jedynie wycinek dotyczący odpowiedzialności wiceszefa BOR – podkreśla mecenas; śledztwo ws. przyczyn tragedii jest kontynuowane, a kolejne dowody zbierane przez prokuraturę, dlatego głoszenie takich tez, jakie wygłosił sąd, jest nieuprawnione.
– ...Nie ma wątpliwości, że 9 lub 10 kwietnia 2010 r. mogły dostać się do Tu-154M nr 101 niepożądane przedmioty, w tym substancje wybuchowe – mówił nam mec. Hambura. Na dzień przed wylotem delegacji prezydenta RP do Smoleńską, ulokowano w samolocie Tu-154M tzw. „apteczkę techniczną” o wadze 870 kg. Jak przyznało BOR, zabudowa apteczki technicznej nastąpiła bez nadzoru tej służby.
Mecenas Hambura przypomniał też, że z zeznań oficerów BOR wynika, że przed wylotem do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku Biuro nie dokonało właściwego sprawdzenia tupolewa pod względem pirotechnicznym. Z powodu utrudnionego dostępu pirotechnik nie zbadał w całości luku bagażowego, trapu jak i zewnętrznej powłoki maszyny. Okazało się, że „odstąpił on od tej czynności z powodu hałasu”.
Wyrok jednoznacznie potwierdza winę urzędników i ich odpowiedzialnosć za nieprawidłowości przy organizacji wizyty prezydenta RP w Katyniu.
za: niezależna.pl
foto: Katyń 10.04.2010