Marek Baterowicz- W  SZPONACH TRYBUNAŁU!
data:04 czerwca 2016     Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać....

 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Nowy najazd unijnej hałastry pod wodzą komisarza Timmermansa oznacza chyba to, że panowie z Brukseli są namolni i idą w zaparte tam, gdzie się ich tak naprawdę nie zaprasza. A może wysyła ich czujny Tusk - kierownik Europy – zatroskany o swój dziewiczy wizerunek w ponownie otwartym śledztwie smoleńskim czy lękający się złych nowin z procesu w sprawie Amber-Gold ? Czego to zresztą nie odkryjemy, gdy ruszą procesy w innych aferach, a komisja sejmowa zbada inne nieprawidłowości!

 

Niestety, Tusk może spać spokojnie, bo mafia sędziów jest skorumpowana i często (choć są wyjątki) sympatyzuje z reliktami epoki PRL-u i ich układem.

 

Nie sprawdziły się pochopne słowa prof. Strzembosza, który naiwnie zapewniał po roku 1989, że sędziowie zlustrują się...sami! Wymiar tzw. sprawiedliwości w tzw. III RP powinien zwać się wymiarem obłudy, którą odziedziczyliśmy po epoce PRL-u, a zepsuliśmy ją raz jeszcze po okrągłym stole.

 

Oto w tych dniach organizacja Human Rights wyraziła niepokój o stan sądownictwa w Wenezueli, tyranizowanej przez „prezydenta” Maduro (następcy gagatka Chaveza ), ale ta sama organizacja nigdy nie zatroszczyła się o to czy w Polsce działają już niezależne sądy? Oczywiście nie działały, ani w PRL-u, ani po roku 1989. I doszło już do paradoksu: oto grupa trzymająca przedtem władzę (zwana też sitwą) chciałaby pójść dalej i uzależnić sobie nawet legalny rząd wybrany przed kilkoma miesiącami.

 

W tym zamachu na Polskę perfidną rolę gra Trybunał Konstytucyjny, zależny całkowicie od byłej koalicji PO-PSL, lecz przedstawiany w UE jako wzór demokracji i bezstronności. W istocie jednak ów Trybunał jest koniem trojańskim Platformy i „ludowców”, Komorowskiego i Tuska, a w tejże postaci ma paraliżować rząd Beaty Szydło, uniemożliwić reformę państwa i spełnienie obietnic wyborczych PiS-u. Oznacza to, że opozycja ma charakter całkowicie negatywny, nie zależy jej na odbudowie Polski a jej działania mogą tylko pogłębić ruinę tzw. III RP.

 

A wyjście z tej ruiny proponuje program partii PiS-u. Nonsensowna opozycja wobec tego planu jest niczym innym jak złośliwym sabotażem i zdradą wobec Polski. Te wręcz kryminalne poczynania wobec legalnego rządu popiera komisja unijna, ingerując bezprawnie w wewnętrzne sprawy naszego kraju. Czas najwyższy, by przeciąć ten proceder i nowe oświadczenie premier Beaty Szydło zmierza w tym kierunku. Nie możemy tolerować obozu zdrady narodowej i arogancji ich protektorów z UE.

 

A o zdrajcach Polski mówił niedawno wpis blogera Andy 51 ”Sędziowie TK czy zdrajcy RP?” (patrz: TUTAJ ), gdzie przy okazji znajdziemy myśli z artykułu Janeckiego ( „w Sieci”, 9 maja 2016 ) , który uznał działania Rzeplińskiego za zdradę stanu. Oczywiście nie trzeba się powoływać aż na Janeckiego, by dojść do takiego wniosku – ale zawsze lepiej, gdy nie jesteśmy odosobnieni. Miliony ludzi już tak ocenia podrygi krajowe i zagraniczne prezesa TK i jego bełkot „prawniczy”. Do opinii Janeckiego możemy jednak dodać to, że prezes Rzepliński nie tylko zdradza RP (o ile owa III RP istnieje, a wątpię ), ale już dawno zdradził Polskę wstępując do PZPR-u. Tak zatem był ci on zdrajcą od zarania, z peerelowskim zadęciem. A że dziś pan prezes ( i jego grupka peerelczyków z TK) działa z taką swobodą, to przecie zawdzięczamy przetrwaniu wielu elementów PRL-u w tzw. III RP. Są one wszędzie, ex-TW lub ex-PZPR panoszą się w wymiarze „sprawiedliwości” czy w MSZ, a rekord peerelskości bije chyba towarzysz Rotfeld, bo polityczną karierę zaczynał jeszcze za Cyrankiewicza pisząc mu przemówienia. Gazety podają też jego liczne ksywy jako tajnego współpracownika: „ Ralf”, „Rot”, „Rauf” czy „Serb”. Więcej o nim na google...

 

A wracając do prezesa TK i obserwując poparcie, jakie mu okazują różni luminarze iuro-kracji, a nawet skorumpowany Sąd „Najwyższy”, musimy zgodzić się z powszechnie uznanym faktem, że prawnicy są u nas najbardziej zdeprawowaną grupą zawodową.

I Polskę rzucono w szpony Trybunału dbającego o interesy sitwy, ale nie społeczeństwa.

 

O „nieskazitelności” prawników wiele mówi też sarkastyczny list otwarty Stanisława Michalkiewicza do senatora Aleksandra Pocieja.

(patrz:TUTAJ)

Z kolei nieoceniony kokos26 ( polecał go świętej pamięci Seawolf!) we wpisie „Pod okupacją orwellowskich świń”

(patrz: TUTAJ ) konstatuje: „Formacje polityczne, na których czele stoją Schetyna i Petru, powinny być postrzegane jako banda dywersantów, u których zanikło poczucie przynależności narodowej”...

Ano właśnie, taki stan mentalności osiągają przecież zdrajcy, a wcześniej ich poczucie narodowe już musiało być prawie szczątkowe.

 

 

Być może platfusom i petrurianom ( no i kodowcom) chodzi o maksymalne zmęczenie społeczeństwa sporem o TK pomiędzy legalnym rządem a grupką warchołów łamiących paragrafy Konstytucji, stanowiących jakieś „ustawy” wbrew prawu i domagającym się ich opublikowania, choć formalnie nie spełniają one kryteriów druku.

 

Jednocześnie przywódcy PO nie ustają w arogancji wobec rządu, a taki Schetyna - nierozliczony bohater afery hazardowej – miał czelność wołać w Sejmie pod adresem pani premier Beaty Szydło, że to ona przynosi...wstyd Polsce! Niesłychany jest tupet tych nędzników. Oto nieosądzony aferzysta (a więc przestępca) ubliża osobie, której rząd podjął się wręcz heroicznej misji oczyszczenia państwa. Heroicznej, bo stan niepraworządności sięgał zenitu a „grupa trzymająca wszystko” ( patrz „w SIECI”, nr.13, 2015, też Janecki ) robi co się da, aby utrzymać bagno i korupcję i aby nic nie wyszło na jaw. A jednak ujawnianie ma swoje dobre strony, bo jak pisze tam Janecki „Gdyby kiedyś nie ujawniono afery Rywina, Polska rządziłaby koalicja PO-SLD, a rynek medialny byłby zdominowany przez rodzime wersje Pierwego Kanału, Rossija 24 i Russia Today...”

 

Ktoś powie, że to przesada – ale czy na pewno ? Niedawno warszawski tygodnik „Nasza Polska” opublikował artykuł o licznych budynkach, które Rosjanie zajmują w naszej stolicy nie opłacając czynszu, wody ani elektryczności, a nawet nie płacąc za wywóz śmieci. Prawie natychmiast nieznani sprawcy zdemolowali redakcję tygodnika! I nie byli to chyba muzułmanie, ani terroryści z Donbasu, ale prawdopodobnie jacyś miejscowi ochroniarze byłej ambasady wielkiego Sojuza. Ten incydent wymownie obrazuje opłakany stan niepodległości tzw.III RP i jak dalece Warszawę oplątały rosyjskie macki. Snuto i plany odbudowy cerkwi, ale skończyło się na obronie pomnika Czterech Śpiących, którzy „pomaszerowali” do remontu.

 

W takim pejzażu „niepodległości” ( gdy MSZ trzęsie stary rep z PRL-u ) i w klinczu z Rzeplińskim czy z banksterami pana Petru ( KOD-owcy na tym tle to tylko sfora harcowników ) legalny rząd próbuje dokonać obiecanej „dobrej zmiany”. Niestety, dzika opozycja (dzika i antypolska) rzuca kłody pod nogi PiS-owi i Prezydentowi Dudzie.

 

Ten ostatni jest bowiem znienawidzony przez peerelczyków, wystarczy poczytać ich wpisy po „wypadku” z mercedesem.

 

Oto stan moralny peerelczyków, którzy swój ród wywodzą nie od Piasta i Lecha, ale od Bieruta i Bermana, zwanego dobermanem Stalina. Nic dziwnego, że i w r.2016 zdrajców ci u nas dostatek i to nie tylko w Trybunale Konstytucyjnie Kumoterskim, jak to ukazują ekrany telewizorów, a także wpisy blogerów na wielu portalach. Ale pamiętajmy: to są zaledwie dwa pokolenia od owych „bestii” ( opisanych celnie przez Płużańskiego), nasłanych przez Stalina. Dzisiaj nie mogą pokonać tysiącletniej Polski. Trzeba spiłować szpony Trybunału.

 

Marek Baterowicz

 

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze śo, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu
rodowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydn
ey, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy jego tomik- " Nad wielką wodą"(2015).Wydawca (Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego,ceniącego wartościuniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi".

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.