Okiem Shorka - Całkiem nowy Frankenstein - Edukacja
data:23 maja 2016     Redaktor: Shork

Specyfika kumulacji gospodarki finansowej i transformacji w Polsce usiłuje skonstruować nowego człowieka.
Być może w założeniach miał być to nowy Prometeusz, ale jak zwykle, gdy tworzenie odbywa się powierzchownie i bez natchnienia, powstał nowy Frankenstein.


Na bazie resztek oficjalnej cywilizacji łacińskiej, której rozstrzelano klasę posiadaczy, powstał twór pod zarządem komisarycznym urzędników pełniących obowiązki Polaka. Transformacja okragłostołowa, pod pozorem uwolnienia, jeszcze bardziej zniewoliła, a osiem lat rządów koalicji PO-PSL dało zatrute owoce.
Oto mamy Frankensteina – Nauczyciela, który swoje dotychczasowe obowiązki, polegające na nauczaniu upchnąć musiał w 35% swojego czasu, bo zajmuje się wydumanymi ewaluacjami. Człowiek wykształcony, z powołania, z doświadczeniem i stażem pozwalającym na samodzielność, zostaje oddelegowany do biurokratycznej pracy nad wydumanymi problemami nie występującymi w Polsce, albo występującymi w formie śladowej. Dyrektor zamiast zajmować się metodyką, stał się ekonomem weryfikującym zgodność dokumentacji. Bo to przecież żądze biurokratów należy zaspokoić, nawet jeżeli odbywa się to kosztem uczniów i rodziców. Kosztem nauki. Trójca poprzednich urzędników w randze ministra MEN przesunęła ciężar dokumentacji na nauczycieli, czyniąc z osób dotychczasowo obsługujących jednostki oświaty jedynie kontrolerów.
I tak oto, zamiast zlikwidować patologię rozbujałego fiskalizmu, skopiowano jego wzorce do zarządzania oświatą. Nie dano nic w zamian. Ba, zwiększono wagę odpowiedzialności spoczywającej na nauczycielach. Do tego, szczególnie ostatni szkodnik na stanowisku ministra MEN, wbił na stałe rodzicom roszczeniowość w stosunku do szkoły. I to taką najgorszego rodzaju, bo nie dotyczącą wiedzy, ale dotyczącą ocen. Oceny spadały? Zmniejszyć wymagania, aż do absurdu. Dopuścić podręczniki szkodliwe. Dawać świadectwa dojrzałości za wykucie na blachę tekstu. Spowodować powstanie ogromnego, liczonego w miliardy rynku korepetycji.
Ogólnie całą działalność MEN można było określić jednym zdaniem. RÓWNAĆ W DÓŁ.
Nauczyciel nie miał czasu zająć się uczniami wybitnymi, albo robił z takim wysiłkiem, że nie wystarczało już czasu ani sił na ewaluacje. Ilu z nich, tylko poczucie misji powstrzymywało przed rzuceniem pracy, która nie daje już żadnych przywilejów i zajęcie się intratniejszymi korepetycjami?
A co na to ZNP? Organ mający chronić nauczycieli, zapewniać im lepszy byt?
Widzieliście ich na marszu KOD. Oni są urzędnikami, więc czuli się do tej pory świetnie. Odpowiedzialności żadnej, za to władza nieograniczona.
Mamy więc tego Frankensteina z dofastrygowanym elementem obcym, który zaczyna brać górę nad pedagogiem. Który wpasowuje się do Urzędu, zaniedbując nauczanie, bo z nauczania nikt go nie rozlicza. Rozlicza się go z papierków i wydumanych ocen, mających niewiele wspólnego z rzeczywistością.
 
Całe szczęście audyt nie tylko wykazał wypaczenia, nie tylko skutkuje wnioskami, ale niesie nadzieję poprawy i powrotu do jakże wychwalanej na całym świecie, polskiej, specyficznej i skutecznej edukacji.
 
Shork





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.