Po spektaklu Bohdan Urbankowski miał krótkie spotkanie z publicznością. Powiedział, że wiersze te powstawały od 1968 r., kiedy pojechał do Niemiec w poszukiwaniu śladów Ojca, który zginął w obozie w Leitmeritz, wcześniej brał udział w powstaniu warszawskim, potem był w Oświęcimiu i Buchenwaldzie, z którego do matki dodarła jedna kartka – jak wyraził się autor – szukając jej po całej Polsce, bo dom rodzinny już nie istniał.
Dopiero po latach Bohdan Urbankowski trafił na świadków śmierci ojca i nie opisał jej, bo jak stwierdził, byłby to jeszcze bardziej trudny wiersz dla osób wrażliwych. W roku 68 znalazł wielu innych ludzi, więźniów obozu w Buchenwaldzie, Leitmeritz. Oświęcimiu, których opowieści stały się kanwą wierszy z tomu „Głosy”.
„Udało mi się w jakimś sensie tych ludzi ocalić, ich świat, to że potrafili się modlić nawet w Auschwitz, że potrafili kochać” – powiedział Bohdan Urbankowski.