Rzeszowski szpital Pro - Familia, w którym zabijano nienarodzone niepełnosprawne dzieci, a później pozywał do sądu działaczy Fundacji Pro - Prawo do Życia za mówienie o tym - zakończył morderczy proceder! Powodem takiej decyzji jest fakt, że wszyscy tamtejsi ginekolodzy skorzystali z klauzuli sumienia i po prostu w szpitalu nie ma już lekarzy chcących dokonywać aborcji.
Walka o szpital rozpoczęła się od postawy położnych, które jako pierwsze zaprotestowały przeciwko przeprowadzanym aborcjom - odważnie mówiącą o tragedii Agatę Rejman szpital próbował zastraszyć karami finansowymi. W obronie położnej stanęła m.in. Fundacja Pro - Prawo do Życia organizując pikiety w Rzeszowie, co z kolei sprawiło, że szpital wystosował pozwy przeciwko Fundacji. Sąd cywilny uznał, że twierdzenie o zabijaniu chorych dzieci w rzeszowskim szpitalu narusza jego dobre imię, dopiero sąd karny uznał, że nie było to zniesławienie, a nazywanie aborcji zabijaniem dzieci jest uzasadnione.
Powyższe wydarzenia pokazują, że pikiety pod szpitalami są skutecznym narzędziem walki z aborcją. Gdyby nie odważna walka o prawdę i życie najmłodszych, mogłoby nie dojść do zaprzestania aborcji w rzeszowskim szpitalu.
Odwaga i wytrwałość budzą sumienia. Naszym celem jest obudzenie sumień wszystkich Polaków. Dlatego kontynuujemy kampanię „Szpitale bez aborterów”. Skoro najbardziej agresywny wobec naszych wolontariuszy szpital musiał zaprzestać zabijania dzieci, to znaczy, że możliwe jest powstrzymanie aborcji w każdym szpitalu. Potrzeba tylko odwagi i wytrwałości - pisze Mariusz Dzierżawski – członek zarządu Fundacji Pro-prawo do życia.
red.
na podst.
www.stopaborcji.pl/zwyciestwo-koniec-aborcji-w-szpitalu-pro-familia/