Bożena Ratter: Sprawy zza żelaznej kurtyny
data:28 kwietnia 2016     Redaktor: AK

Działalność Witolda Zahorskiego we Włoszech w latach 1952-1962 dotycząca „sprawy zza żelaznej kurtyny” została przedstawiona przez jego syna, dr Witolda Zahorskiego, podczas zorganizowanej przez IPN konferencji „Polonica w instytucjach zagranicznych. Badanie dziejów polskiej emigracji politycznej”.

 
 

Witold Zahorski, urodzony w 1912 roku  w Wilnie, w czasie okupacji sowieckiej wywieziony z Wilna w głąb Rosji, jako żołnierz II Korpusu WP przeszedł cały szlak bojowy z armią gen. Andersa. Po II wojnie pozostał w Rzymie, jako prezes Stowarzyszenia Polskich Kombatantów we Włoszech przez długie lata troszczył się o  polskie cmentarze wojenne we Włoszech i stał na czele komitetu zajmującego  się polskimi uchodźcami, którzy z powodów politycznych chcieli wyemigrować. Witold Zahorski jako emigrant nigdy nie przyjął obywatelstwa włoskiego, pozostając uchodźcą politycznym, protestując w ten sposób przeciwko  reżimowi warszawskiemu.

 

Prowadził ożywioną działalność we Włoszech również dla Włochów, i to stanowiło temat odczytu jego syna podczas tegorocznej konferencji . W archiwach syn Witolda Zahorskiego znalazł  wiele wątków dotyczących wkładu ojca na rzecz walki  o wolność i niepodległości Polski w czasie, gdy we Włoszech działała największa partia komunistyczna. Starcia ideologiczne miedzy partią komunistyczną i demokracją chrześcijańską były regularne.

 

„Jednym z wątków akcji politycznych  Witolda Zahorskiego było przedstawienie Włochom rzeczywistości jaka istniała za tzw. żelazną kurtyną. Chodziło o uświadomienie poprzez użycie specyficznej broni pokojowej w formie odczytów, co się działo w krajach Europy środkowo wschodniej i Azji”.  Inicjatywa została rozwinięta przez koła katolickie zgromadzone wokół stowarzyszenia dyplomowanej  Akcji Katolickiej, organizacji powstałej jeszcze w 1933r. dzięki woli przyszłego papieża Pawła VI.

 

Akcja odczytowa zapoczątkowana została w 1952 roku przez dwóch Polaków, kombatantów, przez ks. Stanisława Suwałę (w czasie wojny ks. Stanisław Suwała był kapelanem II Batalionu Strzelców Karpackich w 2. Korpusie Polskim, współpracownikiem Dzieła św. Rafała, które w latach 1940-44 udzieliło pomocy 25 000 ludzi, z których 2000 wyjechało do Ameryki Północnej lub Południowej (w tej liczbie było 1500 Żydów) i Witolda Zahorskiego. Rozszerzyła się ona do rozmiarów, których nie przewidywali nawet organizatorzy tej  akcji, doszli do niej nowi prelegenci, Słowacy, Albańczycy, Rumuni, Litwini, Czesi, Ukraińcy, Chińczycy. Byli też „gościnnie występujący”  prelegenci, jak  ksiądz Władysław Rubin, który w czasie okupacji sowieckiej przeżył zesłanie do Archangielska. Został przydzielony do ciężkiej pracy przy karczowaniu lasu. Tam dowiedział się o powstaniu Armii Andersa i dzięki niej opuścił „nieludzką ziemię”. Był duszpasterzem uchodźców polskich, a szczególnie młodzieży i studentów. W książce „Pod cedrami Libanu”, Wacław Netter, towarzysz niedoli kardynała, pisze: „Znane nam dobrze przysłowie mówi, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale rzadko się zdarza, że prowadzą przez Sybir. Taką właśnie drogę odbył w swej życiowej wędrówce do godności kardynalskiej ks. Władysław Rubin. Życie Jego kształtowało się niejako pod znakiem Świętej Trójcy, w trzech głównych etapach, które wywarły wpływ na Jego szeroką działalność duszpasterską, biskupią i kardynalską. Trzy główne miasta wyznaczyły Jego szlak życia: Lwów, Bejrut i Rzym”.

 

Tylko w pierwszej połowie 1952 roku wygłoszono we Włoszech 660 odczytów. Od lutego do kwietnia 1952 roku sam ks. Stanisław Suwała wygłosił ponad 70 odczytów (nie licząc mszy św. i kazań), a Witold Zahorski  120 odczytów. Objęły one prawie całe Włochy, 15 z 20 regionów. Nie miały posiadać charakteru politycznego, a miały przedstawiać jedynie fakty, „posłuchajmy jednego, który pochodzi stamtąd”.  Niektórzy prelegenci z uwagi na bezpieczeństwo rodzin, które pozostały za żelazna kurtyną występowali pod fałszywymi nazwiskami. Odczyty wygłaszano po włosku, po nich wywiązywały  się gorące dyskusje. Były  sesje dla studentów, dla rolników, dla kobiet i dla mężczyzn osobno, dla robotników, a nawet wyłącznie dla kobiet wykształconych. Biskup włoski napisał 12 marca 1953 roku do prezesa Akcji Katolickiej, zaledwie tydzień po śmierci Stalina, iż Ojciec św.  chwali inicjatywę , która już tak dobrze zaowocowała i namawia do kontynuowania tego dzieła duchowej dobroczynności i prawidłowej informacji, którego celem jest oświecanie publiczności na bardzo ważne tematy. Przykłady tytułów odczytów Witolda Zahorskiego: 2 lata w sowieckich więzieniach, sprawiedliwość sowiecka i sprawiedliwość zachodnia, sprawiedliwość a więzienia w krajach sowieckich , polski katolik w więzieniach sowieckich, sytuacja robotników za kurtyną, prześladowania religijne w Polsce, edukacja młodzieży w krajach komunistycznych, kwestie  kulturalne  i ekonomiczne za kurtyną , sytuacja robotników w krajach demokracji ludowej w świetle ustawodawstwa  pracy, jak jest wyobrażana wolność za kurtyną, chrześcijaństwo, które cierpi walczy i modli się w Europie wschodniej i Azji...

 

A jaka była reakcja prasy komunistycznej ( w przeciwieństwie do prasy lewicowej, która obiektywnie i rzetelnie informowała o tym, co Witold Zahorski  mówił )? Jako przykład prelegent przeczytał artykuł z komunistycznej gazety z listopada 1953 roku , w którym  po pierwsze, przekreślano umyślnie w niesmaczny i obraźliwy sposób nazwiska prelegentów, prelegenci zostali przedstawieni jako „fałszywi cudzoziemcy i renegaci, którzy tęsknią za krematoriami i za komorami nazistów w Polsce”. W archiwach IPN znajdują się materiały agentów śledzących  działalność Witolda Zahorskiego: „zydel z ramienia akcji w 1954 wygłaszał odczyty przeciw ZSRR”,  „1964 rok ( donosi kapitan TF) to aktywna propaganda wśród miejscowej Polonii przeciw krajom socjalistycznym. Stąd niezliczone prelekcje, organizowanie pokazów filmowych w rodzaju Katynia, organizowanie wycieczek na Monte Cassino”.

 

Witold Zahorski dodawał często do odczytów temat katyński , prawie za każdym razem pokazywano film o Katyniu. I z tego powodu dotarł do niego anonim, nie napisany przez Polaka, ale podpisany „życzliwy Polak”:

„Szanowny panie Zahorski, chciałbym pana prosić, aby przestał pan być faszystowskim sługusem, schowaj pan ten swój film o Katyniu, bo każdemu uczciwemu człowiekowi wiadomo, że Polaków tam pobili faszyści, Niemcy. Tylko pan nie chce o tym wiedzieć, ale to gorzej dla pana, bo pan jeszcze bałamuci drugich. Schowaj pan ten film dla swojego dobra, bo inaczej pan możesz być schowany. Bądź pan Polakiem, a nie faszystą”.

 

Minęło prawie 65 lat od momentu, gdy „żołnierze niezłomni” polskiej sprawy, których komunistycznym zbrodniarzom nie udało się zamordować,  rozpoczęli swą działalność na rzecz wolnej i demokratycznej Polski nie tylko we Włoszech. Prowadzili ją w czasach, gdy telewizja nie była jeszcze tak powszechnym medium. To były czasy emigracji „żołnierzy niezłomnych” polskiej sprawy, wychowanych do pełnienia służby na rzecz państwa, wykształconych i docenianych w wielu dziedzinach, z których słynęła Polska w Europie i świecie w czasach II RP.  Wypędzeni, szkalowani w PRL, inwigilowani przez setki wysłanych za nimi agentów urzędu bezpieczeństwa, a czasami skrytobójczo mordowani przez nich,  okradani z majątku odziedziczonego po przodkach,  na którym to majątku  wzbogacili się ci, którzy im ten majątek zabrali w imię „wspólnego” interesu i szczęścia „socjalistycznego narodu polskiego”. I swoją wiedzą, inteligencją, talentami służą oni i ich dzieci jako architekci, artyści, przedsiębiorcy, wynalazcy, naukowcy czy rzetelnie wykonując swoją pracę w różnych zakątkach świata. Wystarczy przeczytać książkę Moniki Rogozińskiej „Lot koło Nagiej Damy”, ale to będzie tylko drobina tego, co jest tak polskie i tak zbrodniczo zostało nam zabrane. A jak dzisiaj byłoby przydatne.

 

„Zmieniają się epoki, ale ocena śmierci Jezusa pozostaje zawsze ta sama , oddał swoje życie aby otworzyć ludziom bramy do nieba. Wiosną 1945 roku wielka zawierucha wojenna dobiegała kresu, narody zachodniej Europy cieszyły się z odzyskanej wolności. Jednak cena jaką zapłaciła ludzkość za pokonanie faszystowskich Niemiec była olbrzymia (…) . Na wielu cmentarzach lśniły tysiące krzyży na grobach żołnierzy poległych w walce o wolność. Obumarły dorodne ziarna, tysiące ziaren, aby z ofiary ich życia narodziła się wolna Europa i nastał błogosławiony czas pokoju. Jednak dla Polski wojna jeszcze się nie skończyła. Narzucone rządy sowieckiej Rosji budziły opór zdecydowanej większości polskiego narodu.

 

Wielu z naszych rodaków w podziemnym ruchu oporu nie złożyło broni, ale podjęło walkę zbrojną z nowym okupantem. Wolność i niezawisłość umiłowali nade wszystko, wierność Polsce uznali za wartość najwyższą. Nie dali się przekupić żadną obietnicą ani przywilejem . Honor im nie pozwalał. Jednym z nich był pułkownik Zygmunt Szendzielarz  „Łupaszka”, dowódca V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej”- to fragment kazania ks. bp. Józefa Guzdka wygłoszonego podczas uroczystej mszy św. w kościele św. Boromeusza w dniu 24 kwietnia 2016 r.

 

Pułkownik Zygmunt Szendzielarz  „Łupaszka”, dowódca V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej to jeden z setek tysięcy „żołnierzy niezłomnych” polskiej sprawy, którzy w zniewolonej Polsce wolność, niepodległość oraz honor i uczciwość obywatelską, cenili ponad wszystko. Niektórzy z nich, tak jak on, walczyli z bronią w ręku i zostali zamordowani, inni wracający z oflagów i po demobilizacji na zachodzie ginęli, mordowani w ubeckich katowniach lub w sowieckich łagrach, jeszcze inni  zsyłani byli do byłych obozów koncentracyjnych czy sowieckich łagrów tylko dlatego ,że byli Ślązakami, Kaszubami, Warmiakami , Wielkopolanami , innym udało ukryć się pod zmienionym nazwiskiem na Ziemiach Odzyskanych, jeszcze inni pozostawieni zostali w spokoju, ale często skazani na życie na marginesie  społecznym. Do dzisiaj oni i ich prześladowane rodziny pozostali wierni polskiej sprawie i służą uczciwie niepodległej i suwerennej Polsce zgodnie z hasłem „Bóg Honor i Ojczyzna”. Zebraliśmy się uroczyście 24 kwietnia 2016 roku na Powązkach, by szczątkom pułkownika Zygmunta Szendzielarza, odzyskanym dzięki wysiłkom niezłomnego profesora Krzysztofa Szwagrzyka  i ekipie podobnych mu Polaków, oddać hołd podczas ceremonii chrześcijańskiego pogrzebu . .”..by przywrócić godność. Ale przywrócić godność nie panu majorowi Zygmuntowi Szendzielarzowi „Łupaszce”, pan pułkownik tę godność zawsze miał i nigdy jej nie utracił (...) poprzez te państwowe uroczystości pogrzebowe przywracamy godność Polsce" – mówił prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości.

 

Czy po  65 latach „rzeczywistość, jaka istniała za żelazną bramą „zmieniła się? Czy obrzydliwe kalumnie Tomasza Lisa i podobnych mu wychowanków ojca imperium medialnego nie przypominają anonimu, który otrzymał Witold Zahorski 65 lat temu i  podpisanego „życzliwy Polak” ? A czy obecna opozycja nie używa określenia „faszyści, naziści” w stosunku do tych wszystkich, którzy mieli odwagę myśleć i mówić o suwerennej i silnej Polsce oraz o narodowej tożsamości,  czy nie brzmi to jak  65 lat temu, w komunistycznej, włoskiej prasie? Kim są uczestnicy zapowiadanego na 7 maja marszu i czy ich groźba odebrania władzy legalnie wybranemu rządowi  nie przypomina fragmentu anonimu,  „schowaj … bo inaczej pan możesz być schowany?”

 

Powszechny dostęp do telewizji i prasy znajdującej się w rękach potomków/wychowanków  urzędników zbrodniczej, marksistowskiej ideologii z czasu PRL spowodował, iż część polskiego narodu została zmanipulowana i stopniowo przyuczana do nienawiści do Polski i dbałości tylko o przysłowiową „miskę soczewicy” (dla jednych są to pokaźne konta, posady i zawłaszczony publiczny majątek, dla innych ekran TV i zakupy w galerii handlowej).

 

Dlatego jak Witold Zahorski we Włoszech 65 lat temu, tak dzisiaj posiadający wiedzę i rozsądnie i z troską myślący o nas wszystkich i o przyszłości Polski, uświadamiają  nam, co leży  w interesie silnej i suwerennej Polski. Czynią to poprzez prowadzone w Polsce i wśród Polonii odczyty, wykłady, narażając się na szyderstwa w opozycyjnej  prasie i manipulowanie ich wypowiedziami. Jak  Witold Zahorski i inni prelegenci z włoskiej Akcji Katolickiej 65 lat temu.  A niezbędna dziś jest „kreatywna – a nie jak dotąd głównie imitacyjna- modernizacja. ( prof. Andrzej Zybertowicz).

 

W telewizyjnym odcinku filmu  „8 kontynent. Żołnierze i zesłańcy”, w którym narratorem jest  pracownik  instytutu w Waszyngtonie, autorka książki „Syberyjska klątwa”, snuta jest opowieść o budowie z inicjatywy cara Aleksandra III , kolei transsyberyjskiej.

 

„Kolej stała się impulsem dla rosyjskiej gospodarki. Tysiące robotników w nieludzkich warunkach budowało kolej, wzdłuż torów powstawały osady i rozwijał się handel, ale jednocześnie Syberia stała się  największym więzieniem świata. Stawała się powoli cmentarzem dla wypędzonych i prześladowanych. Nie tylko za czasów cara. Powoli po Rosji zaczęło krążyć widmo komunizmu. Nastały czasy czerwonych władców Rosji. 10-lecia ich rządów doprowadziły kraj do całkowitego upadku. Z powodu czystek ucierpiały miliony ludzi, wymordowanych lub zesłanych do łagrów. Ofiarą komunistycznego reżimu padła też natura”. Ilustracją tych słów jest seria ujęć filmowych niszczejących fragmentów doków, statków, budynków mieszkalnych, kominów fabrycznych itp. , wśród połamanych drzew, zarośniętych połaci ziemi.

 

Czy kolejna, ostatnia emigracja nie jest podobna do tej powojennej ? Podobna, bo w wyniku bezmyślnego czy celowego  działania tej samej ideologicznie grupy, która zniszczyła dorobek i pamięć o II RP. Emigracja, która jest efektem  „wygaszenia Polski” przeprowadzonej przez rządzących, którzy posiadają jedynie paserskie umiejętności. Emigracja z konieczności, po likwidacji stoczni, hut, kopalń, zakładów włókienniczych, przetwórczych, transportu lądowego i wodnego, służby zdrowia. Nastąpiła nawet likwidacja  młynów gospodarczych działających w oparciu o energię odnawialną. Co w zamian oprócz wyprzedaży majątku narodowego? Kilka autostrad przez Polskę, którymi pędzą samochody poprzez opuszczone, zdewastowane wsie, miasteczka i miasta, pozbawione życia, czasem z odnowionymi ryneczkami, ale opustoszałymi kamienicami. Czy czekają one  na nowych właścicieli spoza Polski? Czemu wypędzono z nich Polaków i zmuszono do emigracji zabierając im możliwość pracy, czyli zabrano środki do życia? Czy diagnoza z filmu „8 kontynent. Żołnierze i zesłańcy.” nie odnosi się do stanu Polski po 25 latach ostatnich  rządów ?

 

Konferencja IPN zgromadziła badaczy dziejów emigracji polskiej z różnych zakątków świata. Barbara Kukulska, Prezes Zjednoczenia Polskiego w Johannesburgu opisała  fale polskiej emigracji do Południowej Afryki począwszy od okresu  gorączki złota na przełomie IX i XX wieku, poprzez grupę 500 dzieci w wieku 4-19 lat ocalałych z Syberii i przybyłych w  kwietniu 1943 roku, żołnierzy i oficerów leczonych w czasie wojny, jak i przybyłych po demobilizacji w Anglii, emigrację solidarnościową 1981-1982 (około 10 000 osób, rodziny z dziećmi, w tej grupie specjaliści,  inżynierowie, technicy , lekarze) oraz emigrację wolnościową (osoby z wykształceniem wyższym i średnim w latach 1990 -1992). Doskonale zorganizowane i zasymilowane środowisko polonijne, pani Barbara Kukulska przytoczyła słowa byłego prezesa, Jerzego Walasa :” choć z dala od Polski jesteśmy, zawsze będziemy częścią narodu polskiego. Celem naszym jest i będzie uczciwa praca w zgodzie i jedności. Praca dla wspólnego dobra pozbawiona prywaty, praca dążąca do utrzymania polskości nie tylko wśród nas samych ale wśród przyszłych pokoleń” . Nic dziwnego, że wskutek wspólnej inicjatywy w 1981 roku odsłonięty został pomnik poświęcony ofiarom zbrodni katyńskiej, pierwszy na świecie pomnik postawiony w miejscu publicznym,  w parku w Johannesburgu. Przy tym pomniku odbywają się uroczystości upamiętniające zbrodnię w Katyniu, Powstanie Warszawskie i zrzuty dokonane podczas Powstania Warszawskiego przez 69 lotników południowo-afrykańskich zestrzelonych na terenie Polski. To wszystko z aprobatą  i udziałem Prezydenta Johannesburga i władz miasta.

 

Inaczej zachowuje się  prezydent Warszawy, pani  Hanna Gronkiewicz-Waltz.  Zupełnie nie przejawiała ani nie przejawia ochoty na upamiętnienia istotnych dla Polski wydarzeń . „Władza jest służbą, władanie to znaczy służenie. Pierwsza miłość władcy – to miłość ku tym nad którymi sprawuje władzę. Gdyby tak było, gdyby ta wielka prawda chrześcijańska nareszcie weszła w życie, gdyby władza była moralna, gdyby zasady rządzenia kierowały się etyką chrześcijańską,  jakże inaczej wyglądałoby życie i współżycie, praca i współpraca. Tymczasem staliśmy się świadkami działania tylu państw tyrańskich, gdzie mowa do obywatela wyraża się w tonie prokuratorsko - policyjnym. Ileż jest dzisiaj więzień, z których można by wypuścić prawie wszystkich ludzi bez orzeczenia sądu, bo cierpią tam za takie czy inne poglądy bądź przekonania polityczne, za takie czy inne spojrzenie na świat.(…) Musi się wypracować sumienie obywatelsko-polityczne. Wtedy człowiek wie, że ma swoje obowiązki w Ojczyźnie, w Narodzie i państwie. Bo i jemu służy Naród i państwo. Podobnie jak ma obowiązki w Kościele, bo i Kościół mu służy.” (kardynał Stefan Wyszyński, 1981 rok).

 

Niestety, udziału w obchodach 6. rocznicy tragicznej śmierci 96 Polaków w katastrofie lotniczej  nie potraktowała pani prezydent jako służby. A przecież w tym celu została wybrana. Jako służbę Narodowi potraktowała swoją pracę dr Janina Garlicka pisząc wstęp do katalogu wystawy w Galerii Kordegarda, naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego, tuż obok miejsca, gdzie Polacy gromadzili się 10 kwietnia 2010 roku, by przeżywać wspólnie narodową tragedię. Była to  wystawa malarstwa, grafiki i rzeźby w hołdzie wszystkim, którzy wówczas zginęli, na czele z Prezydentem RP Lechem Kaczyńskim.

 

Dr Janina Garlicka jest córką dr Karola Mikulskiego, lekarza psychiatry, ordynatora szpitala psychiatrycznego w Gostyninie w latach 1934-1940. Miał 33 lata, gdy otrzymał  propozycję funkcji  ordynatora w Gostyninie. Piękny, świeżo zbudowany szpital w lesie sosnowym. Otrzymał wyjazd stypendialny w 1936 roku do Europy w celu zwiedzania i zapoznawania się z zachodnimi klinikami psychiatrycznymi (tak dbano w II RP o merytoryczne przygotowanie do pełnienia funkcji w każdej dziedzinie); był we Francji, Niemczech, Włoszech, na Węgrzech, w Jugosławii, Monachium.

 

Niemcy w grudni 1939 roku dokonali zbrodni na inteligencji Gostynina, wyeliminowali całą elitę. Już w lutym pacjenci opłacani przez gminę byli wycofywani ze szpitala do ciężarówek i zagazowywani spalinami, zabijano ich też w pobliskich lasach. Niemcy byli pewni, że chory umysłowo nie jest człowiekiem,  strzelano do nich jak do psa –wspomina świadek tamtej tragedii. W okupowanej Polsce zamordowano co najmniej 20 tysięcy ludzi niepełnosprawnych. Ze szpitala psychiatrycznego w Świeciu nad Wisłą w październiku 1939 roku wywieziono grupę 120 dzieci pod pretekstem wycieczki. Zgładzono wszystkie.

 

17 marca 1940 roku przyjechała do szpitala komisja niemiecka z nakazem sporządzenia w ciągu 24 godzin listy chorych, do eksterminacji. Karol Mikulski  pożegnał jak zwykle wieczorem córkę i udał się do swego gabinetu. Popełnił samobójstwo. Tej nocy uświadomił sobie, czym jest eugenika niemiecka, przestał być polskim eugenikiem , był już tylko lekarzem, który złożył przysięgę Hipokratesa.  Pani dr Janina Garlicka nie należy do KOD i nie weźmie udziału w marszu 7 maja.

 

Zupełnie inny stosunek do dzieci niepełnosprawnych zaprezentowała  nowa gwiazda, żona Czesława Kiszczaka, która w wywiadzie telewizyjnym wyraziła się z wielkim niesmakiem o możliwości rodzenia przez kobiety dzieci niepełnosprawnych, jest za ich aborcją. Żona zbrodniarza komunistycznego zapewne należy do KOD i weźmie udział w marszu 7 maja.
 

Bożena Ratter
 
[foto: Pogrzeb płk Zygmunta Szendzielarza]





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.