Janusz Tydda: Jak przygotować Polskę dla kolonizacji muzułmańskiej?
data:31 marca 2016     Redaktor: AK

Na pierwszy rzut oka wgląda na to, że rząd RP nie ugnie się pod naporem perswazji płynącej z Niemiec, gdzie rączką dźwigni perswadującej jest „obrona demokracji”. Nie wydaje się zatem, aby Polska przyjęła więcej muzułmańskich uchodźców, niż do tej pory zostało to uzgodnione.

 
 
 

Nie oznacza to, że Polacy powinni czuć się zbyt zrelaksowani na temat możliwości kolonizacji muzułmańskiej. Masowa i planowana emigracja muzułmańska nie następuje z reguły bez pewnych ruchów przygotowujących grunt do jej realizacji.

 

Jako regułę traktować należy tutaj niewielki ruch imigracyjny poprzedzający masowy napływ muzułmański. Etap ten, który może być w dużej mierze zjawiskiem przypadkowym i spontanicznym, Polska ma już za sobą. Stało się to dzięki przyjęciu pewnej ilości Czeczeńców muzułmańskich, poprzez „emigrację małżeńską” oraz poprzez studentów muzułmańskich, którzy po prostu zostali w Polsce. Etap ten może być opisany jako przysłowiowa „stopa w drzwiach wejściowych”.

 

Następnym krokiem jest tworzenie struktur wspomagających. Obecność takich struktur lub ich elementów, wskazywać może, że dany kraj jest już na celowniku jako potencjalna destynacja emigracyjna dla muzułmanów. Ten etap nie jest etapem przypadkowym, lecz świadomą działalnością zmierzającą do przygotowywania społeczeństwa na przyjęcie większych ilości ludności muzułmańskiej.

 

Jednym z ważniejszych pociągnięć na tym polu jest tworzenie lokalnych grup wpływu jako grup lobbingowych.

 

Do osiągnięcia tego celu potrzebna jest zawsze pomoc ludzi miejscowych, czyli w tym wypadku Polaków, którzy są naturalnie predysponowani do podjęcia takich ról. Naturalnym środowiskiem, gdzie emisariusze różnych filii Organizacji Współpracy Islamskiej rekrutują potencjalnych „przyjaciół” są środowiska akademickie i pracownicy korpusu dyplomatycznego (byli i obecni), którzy przebywali kiedykolwiek na placówkach dyplomatycznych w krajach muzułmańskich.

 

Chodzi o to by wybrani „agenci wpływu” posiadali na tyle wysoką pozycję społeczną, aby mogli zabierać głos jako eksperci w dziedzinie islamu, arabistyki czy też generalnie jako specjaliści od kultury muzułmańskiej. Współpraca z organizacjami muzułmańskimi daje agentom oddającym im swoje usługi określone korzyści. Sam fakt, że są zapraszani na konferencje i sympozja do krajów muzułmańskich, gdzie są fetowani i traktowani z wszystkimi należnymi im honorami, podnosi ich prestiż lokalny jako „ekspertów od islamu”.

 

Najczęstszą metodą jest tworzenie lub pomoc w finansowaniu instytutów związanych z islamistyką oraz finansowanie ludzi związanych z tymi organizacjami. Forma finansowania to donacje na rzecz owych instytutów, donacje na rzecz konferencji czy też sympozjów lub nawet fundacje całych instytutów islamistycznych studiów przy uniwersytetach.

 

Typową organizacją tego typu w Polsce może być jednoosobowy Instytut Ibn Chalduna w Piaskowie w Województwie Mazowieckim prowadzony przez arabistę i apologetę islamu Bogusława R. Zagórskiego. Pan Zgórski już dał się poznać publiczności polskiej stając w obronie uciskanych muzułmanów po słynnym ataku w maju 2013 roku w Londynie na żołnierza, któremu gniewny muzułmanin publicznie poderżnął gardło. W rzeczy samej pan Zagórski skupił się wówczas na krytyce Maxa Kolonko, który ostrzegał przed emigracją muzułmańską po nieszczęśliwym wypadku w Londynie.

 

Argumenty używane przez Bogusława Zagórskiego są typową propagandą islamu wyprodukowaną przez ośrodki Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, Katarze czy też Arabii Saudyjskiej. Powielane są one przez wszystkich „ekspertów” od islamistyki na drugi dzień po kolejnych muzułmańskich atakach terrorystycznych we wszystkich mediach, które tylko chcą tę propagandę rozpowszechniać.

 

A zatem na ostrzeżenia Maxa Kolonko na zagrożenie ekspansją muzułmańską, pan Zagórski odpowiada:

 

To nie są żadne profesjonalne analizy, tylko eseje propagandowo-polityczne pisane przez organizacje propagujące islamofobię. W moim przekonaniu tego typu tezy nakręcają podobną atmosferę, jak w przypadku antysemityzmu. Tyle tylko, że tym razem chodzi o islam. Zamiast rozładowywać realne problemy i konflikty, próbuje się je nagłaśniać i pogłębiać. A przecież nie ma żadnych poważnych badań, które dowodziłyby twierdzenia o zagrażającej Europie wojnie religijnej.


Gorąco polecam resztę tego dosyć starego wywiadu z „uczonym” Bogusławem Zagórskim. Link TUTAJ

 

Proszę pamiętać również jego słowa, jeśli nadarzy się państwu sposobność słuchania lub czytania wypowiedzi podobnych ekspertów omawiających ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Brukseli.

 

Autor: Janusz Tydda

 

Źródło: polskaniepodlegla.pl






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.