Prezydent nie udzieli patronatu uroczystościom w Hajnówce
data:15 lutego 2016     Redaktor: ArekN

 
Złoty środek nie istnieje, o czym kolejny raz przekonuje się prezydent. Czy odmowa udzielenia patronatu I Hajnowskiemu Marszowi Żołnierzy Wyklętych jest oznaką roztropności, czy wyrazem asekuranctwa? Jaki wpływ na decyzję miała ocena powojennej działalności kpt Romualda Rajsa  "Burego"?

 
Wydaje się, że grzechem pierworodnym środowisk patriotycznych jest przesadna gloryfikacja Żołnierzy Wyklętych, czyniąca z nich nadludzi i jednocześnie w specyficzny sposób odbierająca im część człowieczeństwa.
Czy można oczekiwać od wściekle ściaganego, wciąż osaczanego partyzanckiego odzdziału działań zgodnych z zasadami postępowania przedwojennego Wojska Polskiego? Czy można oczekiwać, że odpowiedzią na zasadzki, donosicielstwo, przenikanie szpicli, oskarżenia o najgorsze zbrodnie a w końcu tortury i śmierć- będzie rycerska postawa i spokojne czekanie na śmierć? Na początku walczono w nadziei na doczekanie się nowego konflitu między Wschodem a Zachodem; następnie walczono o przeżycie. A na końcu pozostała tylko desperacja. Jedyne, co nie ulegało zmianie, była idea niepodległości Polski- czasami silna, czasami prawie niezauważalna, ginąca w szaleństwie walki o przetrwanie i pytań o sens tego wszystkiego... a jednak cały czas siedząca w głowie i ulatująca dopiero w momencie egzekucji.
 
 
Walka z komunistycznymi strukturami bezpieczeństwa była bezwzględna a eliminacja konfidentów stanowiła część rzeczywistości po obu stronach barykady. Nigdy zapewne nie policzymy, ilu zginęło niewinnych ludzi, pomówionych przez zawistnego sąsiada albo oskarżonych o zdradę na podstawie fałszywych poszlak. Zdarzały się też akcje odwetowe- o przeprowadzenie jednej z nich oskarżany jest pośrednio kpt Rajs a konkretnie jego oddział. Mieszkańcy Hajnówki pamiętają o tych wydarzeniach; Instytut Pamięci Narodowej niektóre działania oddziału "Burego" określił mianem noszących "znamiona ludobójstwa".
 
Wyrok śmierci na Romualdzie Rajsie (wykonany 30 grudnia 1950r.) został jednak unieważniony wyrokiem sądu w 1995 roku.Oto częśc uzasadnienia:
 
 
Wymienieni [R. Rajs i K. Chmielowski] jednak uważali, że naczelnym zadaniem, które winni realizować w ramach udziału w NZW jest wyzwolenie kraju spod dominacji ówczesnego związku sowieckiego, a także rozbicie aparatu państwowego ówczesnego Ludowego Państwa. W ich przekonaniu więc dobra poświęcone przedstawiały mniejszą wartość od dobra ratowanego, tj. niepodległości i niezależności kraju. W tym miejscu należy też podnieść, że nie może być wątpliwości co do zamiaru obydwu represjonowanych, wobec których wykonano wyrok śmierci, aktórzy podejmowali działania zmierzające do realizacji celów nadrzędnych, jakim był dla nich niepodległy byt Państwa Polskiego. Z kolei rozważając kwestię czynów za które wyżej wymienionych skazano na karę śmierci [...] nie można zdaniem sądu stwierdzić, że działania podejmowane przez Romualda Rajsa i Kazimierza Chmielowskiego pomimo poświęcenia najwyższego dobra jakim było życie ludzkie, były rażąco niewspółmierne i pozostawały w rażącej dysproporcji do skutków, które tymi działaniami zamierzano uzyskać, lub dóbr, które chciano chronić

Dziesięć lat później (w 2005 r.) śledztwo umorzyła również Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu.
 
 
Kapitan Rajs działał na wyjątkowo trudnym terenie, bardzo głęboko zinfiltrowanym przez wywiad sowiecki i UB, zamieszkanym przez w dużej części nieprzychylną ludność. Brutalne metody walki były domeną obu stron; najmniejsze podejrzenie o współpracę z wrogiem groziło śmiercią. W tej wojnie często przekraczane były granice tego, co można określić mianem wojny partyzanckiej. Pacyfikacje wsi budziły sprzeciw nawet w dowództwie NSZ, jednak nie było możliwości, aby w ówczesnych warunkach skutecznie wpłynąć na "Burego".


Żyli prawem wilka, jednocześnie walcząc o niepodległość Polski. Uznał to sąd wojskowy, który jako wartość nadrzędną ustalił niepodległy byt Państwa Polskiego. Nie uznał Instytut Pamięci Narodowej, który skupił się na działaniach wykraczających nawet poza granice tej okrutnej wojny. Bohaterstwo mieszało się z okrucieństwem a długie lata walki z okupantem niemieckim pozwoliły stępić wrażliwość i przesunęły granice czynów, których mógł dopuścić się żołnierz. Straszne czasy i tragiczny koniec większości z tych ludzi- a przecież pamiętajmy, że do walki pchała ich miłość do Ojczyzny i bezwzględność nowego okupanta.
 
 
AN
 
 
W tym temacie polecamy:
 
 
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.