Jeszcze rok temu słowa posła Kierwińskiego byłyby czystym zaprezentowaniem linii działania prokuratury i mediów. Bo przecież słowa o "medialnej szopce", "tańcu na grobach zmarłych" i dziesiątki innych obraźliwych stwierdzeń nie były pojedynczymi przypadkami, lecz doskonale zorganizowaną akcją, nagłaśnianą nieustannie przez media, w którą wpasowywało się wyjątkowo pasywne i nieudolne postępowanie organów ścigania. Wszystko działało jak dobrze naoliwiony mechanizm, pozwalający zagłuszyć nawet znaczenie i dorobek konferencji smoleńskich.
Coś się skończyło a słowa posła można skwitować co najwyżej lekceważącym milczeniem. Anodina, Miller i Lasek nie decydują już o kierunku śledztwa; nie wyznaczają, które wątki należy wyeksponować, które mniej a o których w ogóle nie wspominać.
Dzisiaj śledztwo ropoczęło się od nowa a zadawane wreszcie pytania świadczą o tym, że nadrzędnym priorytetem jest polska racja stanu. Kto był odpowiedzialny za remont samolotu u Rosjan? Gdzie znajduje się cała dokumentacja? Kto wydał rozkaz o niszczeniu tej dokumentacji?
Pytań będzie coraz więcej, coraz trudniejszych - i nie sposób będzie ich lekceważyć: udzielenia odpowiedzi domaga się Rzeczpospolita, wsparta przez aparat wymiaru sprawiedliwości, administracyjny, większą niż niegdyś część mediów oraz wolę milionów obywateli. Cyniczne uśmieszki szybko znikną a składane wyjaśnienia mogą okazać się początkiem lawiny, grzebiącej naprawdę wielu, zdawałoby się nienaruszalnych, ludzi.
Niech się śmieją, póki mogą- potem będzie tylko strach. Ale czy naprawdę spodziewali się, że prawda pozostanie ukryta na zawsze? Czy przykład Katynia niczego ich nie nauczył?
AN