Kazanie z 29 maja 1983 r.
Stoimy dzisiaj przy ołtarzu Chrystusa Pana z sercem udręczonym i przepełnionym bólem. W miesiącu Maryjnym, w maju, nasza modlitwa biegnie do tronu Bożego przez ręce Matki Najświętszej. W nieudolnych słowach modlitwy naszej chcemy zawrzeć to, co nas raduje, i to, co nas boli.
"Z dawna Polski Tyś Królowo, Maryjo". Z dawna, bo od wieków.
Z dawna Tyś Matką naszą. Z dawna, bo od chwili słów wypowiedzianych przez Twojego Syna konającego na krzyżu, słów, które skierował do świętego Jana: "Oto Matka Twoja" (J 19,26).
Jako Matkę przyjął Ciebie nasz naród ponad tysiąc lat temu, gdy dopiero zaczęła się kształtować państwowość polska.
Byłaś przez wieki Matką i Królową. Szłaś przez wieki historii. Historii jakże trudnej, jakże wspaniałej, tragicznej i bolesnej historii naszego narodu.
Obrałaś tron królowania i dom matczyny, gdy przed sześciuset laty przybyłaś w cudownym obrazie Czarnej Madonny na Jasna Górę.
Byłaś pod Grunwaldem, gdy rycerze z Twoi imieniem Bogarodzicy szli na krwawy i zwycięski bój z Krzyżakami.
Byłaś z narodem, gdy ojciec Kordecki podjął się bohaterskiej obrony Jasnej Góry w czasie potopu szwedzkiego. Spowodowałaś, że stamtąd, z Jasnej Góry Zwycięstwa, rozprzestrzenił się patriotyczny duch umiłowania Ojczyzny i walki z wrogiem.
Byłaś z królem Janem III Sobieskim, który ciągnąc na wojnę z Turkami, zanim podążył pod Wiedeń, u stóp Twoich klęczał w Częstochowie i wypraszał zwycięstwo.
Byłaś w sposób szczególny w czasie długiej niewoli, w czasie zaborów, kiedy wszelkimi sposobami zacierano ślady polskości. To o Tobie myślała poetka [Teresa Boguszewska], gdy pisała: "...mały mój synku posłuchaj, po to byś był Polakiem, pacierz mówił po polsku ? Ona polskość chroniła przez wieki od zaborców".
Byłaś z narodem, gdy w 1920 roku kto żyw chwycił za broń i podążył, by bronić Ojczyzny przed zalewem bezbożnego bolszewizmu. W nierównej walce dokonałaś cudu, który do historii przeszedł jako cud nad Wisłą.
Byłaś w sposób szczególny w czasie, gdy Kościołem w naszej Ojczyźnie kierował zmarły dwa lata temu Prymas Tysiąclecia, kardynał Stefan Wyszyński, i pomogłaś mu w walce z zagrożeniami naszej wiary, w walce z narzucanym przemocą ateizmem i laicyzacja, w walce z wyrywaniem ideałów z serc młodzieży, w walce z urzędowym wykreślaniem Boga z życia narodu.
Byłaś i zwyciężyłaś jako Królowa. Ale też byłaś i cierpiałaś jako Matka.
Dzisiaj jesteś nam bardziej Matką niż Królową. Bo my dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy Matki. Matki, która wszystko rozumie, która otrze wszelką łzę i ukoi wszelki ból, która nie pozwoli utracić nadziei.
A tak często nasza nadzieja słabnie, gdy widzi bezkarne panoszenie się księcia zła po naszej polskiej ziemi.
Potrzebna nam dzisiaj jesteś, Matko, która osuszasz łzy. Bo wiele jest łez w czasie ostatniego półtora roku, od czasu haniebnej nocy grudniowej 1981 roku. Wiele jest łez i cierpienia.
Przed rokiem, w maju, miesiącu Tobie poświęconym, mówiliśmy tu, w tej świątyni, że fala nowego cierpienia, bólu i łez przeszła przez naszą Ojczyznę. Ale mieliśmy nadzieję, że jednak, że mimo wszystko ? zdołamy ujrzeć jaśniejszą przyszłość.
Jednak szatan, którego miażdżysz swoją stopą, jakby w konwulsjach konania ? oby to było ostatnie jego konanie! ? znowu poprzez tych, którzy jemu służą, zadaje nowe cierpienia.
Maj tego roku od pierwszego dnia stał się w Warszawie czasem panowania szatana w postaci przemocy, demonstracji siły i nienawiści, lawiny kłamstwa i oszczerstwa. I jakby mało mu było zamknięcia na 48 godzin wielu naszych sióstr i braci w areszcie, aby swoją wolnością, swoim prostolinijnym myśleniem nie obrazili atmosfery świata robotniczego. Jakby mało mu było wytaczania na plac Zamkowy, przesiąknięty krwią bohaterską naszych ojców, wytaczania armat wodnych i wystawiania uzbrojonych w opłacaną i sztucznie podsycaną nienawiść oddziałów zmotoryzowanych. W wieczór 3 maja, w święto Królowej Polski, posunął się przy pomocy band zbirów do ataku na klasztor sióstr franciszkanek. Poranił ludzi, którzy swój czas i siły poświęcają dla niesienia pomocy najbardziej pokrzywdzonym w stanie wojennym, do niesienia pomocy ludziom uwięzionym za przekonania.
Ale to wszystko było szatanowi za mało. I dlatego posunął się do tak strasznej zbrodni, że z przerażenia oniemiała cała Warszawa. Przerwał niewinne, młode życie. W sposób bestialski zabrał matce jej jedynego syna. Bo nie wystarczyło mu, że wielokrotnie pastwił się nad matką i chłopcem. Że 1 maja matkę wraz z synem, który za parę dni miał zdawać maturę, przetrzymywał w areszcie bez żadnego powodu. Nie wystarczyło mu, że 3 maja poranił ją w brutalnej, wspomnianej już akcji na klasztor.
I zapanowało w stolicy milczenie, milczenie solidarne, które w bólu połączyło tysiące serc, w bólu i modlitwie. I polała się rzeka łez, która nawodniła na nowo, może u niektórych usychające już źdźbło "Solidarności". Ale biada Kainom, którzy krew bratnią, krew niewinnego Abla przelewają. Bo krew Abla wołać będzie o sprawiedliwość do samego Boga!
Napisała poetka w dzień po śmierci Grzegorza:
"Co powiecie,
gdy wszyscy staniem przed Bogiem:
po jednej stronie
długi rząd polskich matek ?
po drugiej ?
wy ? synów ich kaci?...".
[Teresa Boguszewska]
I moglibyśmy naszą modlitwę przepojoną bólem na tym zakończyć. Ale pozwól, Matko nasza najlepsza, że dopowiemy jeszcze i to, co tyle razy już mówiliśmy. Ty cierpisz, kiedy ciągle tyle naszych sióstr i tylu naszych braci przebywa w więzieniach za swoje i nasze przekonania. Kiedy więzieni nie mają swojego statusu i są ciągle traktowani jak pospolici przestępcy. Kiedy więzieni nasi bracia, których znamy i wysoko cenimy za ich wierność ideałom, jak choćby hutnik Seweryn Jaworski, są bici i poniewierani.
Ty cierpisz z matkami, których dzieci są zagrożone ze strony tych, co mienią się być gwarancją porządku i bezpieczeństwa.
Ty wiesz, Matko, że narodem, który tyle wycierpiał w swojej historii, który tyle odniósł zwycięstw, który wniósł tak wielki wkład do kultury Europy i świata, który wydał i wydaje tylu wspaniałych ludzi, który w końcu dał światu papieża, papieża, który ten świat zadziwia ? takim narodem poniewierać nie wolno. Takiego narodu nie rzuci przemocą na kolana żadna siła szatańska. Ten naród udowodnił, że kolana zgina tylko przed Bogiem. I dlatego wierzymy, że upomni się o niego Bóg.
Czekając na przyjazd Ojca Świętego do naszej i jego Ojczyzny, jesteśmy pełni ufności, że przez niego zstąpi Duch Święty i odnowi oblicze naszej polskiej ziemi, i że modlitwa nasza, modlitwa serc udręczonych, pod przewodnictwem Ojca Świętego będzie skuteczna i owocna.
Amen.
Słowo wygłoszone przez ks. Jerzego Popiełuszkę podczas Mszy św. za Ojczyznę 29 maja 1983 r.