Piotr Marzec: Komitet Obrony Totalitaryzmu
data:10 grudnia 2015     Redaktor: AK

Bronią demokracji w kraju, bronią jej też z zagranicy, ale czy do końca mają świadomość, czego tak naprawdę bronią (zwłaszcza szeregowi członkowie KOD)? Trzy lata temu zestawiłem system III RP z definicją totalitaryzmu i sami zobaczcie, co z tego wyszło, zwłaszcza biorąc poprawkę na „dorobek” tych trzech lat, jak choćby ostentacyjne fałszerstwa w wyborach samorządowychw 2014-ym roku (wcześniejsze nie były aż tak ostentacyjne i na tak wielką skalę).

 
 

Często stykam się z opiniami określającymi system panujący w Polsce jako totalitaryzm, więc postanowiłem ten pogląd, w miarę swoich skromnych możliwości, zweryfikować.Na początek spróbowałem określić, czym jest totalitaryzm. W Wikipedii znalazłem taką oto charakterystykę tego systemu :

 

„W systemach totalitarnych życie ludzi podporządkowane jest wszechobecnej kontroli ze strony władzy. Wyznacza ona standardy i normy zachowania, określa status socjalny obywateli, ustala kierunki, obszary i granice aktywności publicznej oraz kształtuje wzorce życia osobistego. Stosowane są: terror i ludobójstwo, na przykład w obozach koncentracyjnych w hitlerowskich Niemczech lub łagrach w stalinowskim ZSRR. Obywatele są silnie uzależnieni od władzy. W skrajnych przypadkach władza wpływa nawet na przyrost naturalny jak w Chinach.

 

Władza wpływa na świadomość społeczną, posługując się propagandą i indoktrynacją. Są one zgodne z ideologią panującą w danym państwie - na przykład komunizmem. Tej ideologii są podporządkowywane programy szkolne i proces nauczania na wszystkich etapach, w tym nawet na poziomie przedszkolnym we współczesnej Korei Północnej. Obowiązuje państwowa cenzura w uzależnionych od władzy środkach masowego przekazu, a także we wszystkich dziedzinach kultury na przykład w filmie, teatrze czy literaturze.

 

Życie polityczne obywateli i formy ich uczestnictwa w życiu publicznym zostają określone przez władzę. Nie istnieje polityczny pluralizm. Obywatele są instrumentem władzy, potrzebnym do potwierdzenia jej planów i działań. Zakazana jest działalność wszelkiej opozycji. Prawa i wolności obywateli są łamane i zawieszane. Wybory nie odbywają się, a jeśli są organizowane, to mają charakter całkowicie dekoracyjny, ponieważ dominująca siła polityczna decyduje o tym, kto bierze w nich udział i ustala wyniki.

 

W państwie totalitarnym władza zmierza do całkowitej kontroli gospodarki na przykład przez wprowadzenie w faszystowskich Niemczech systemu korporacyjnego czy uspołecznienie środków produkcji i planowanie gospodarcze w państwach komunistycznych. W ten sposób w państwach socjalistycznych rozwinęła się klasa robotnicza w wielkich państwowych zakładach oraz chłopstwo związane z uspołecznionymi przedsiębiorstwami (kołchozy, sowchozy) w ZSRR.

 

Władzę sprawuje jedna partia masowa na przykład  NSDAP kierowana przez jedną osobę otaczaną kultem (Hitler, Mussolini, Stalin).

 

A teraz spróbuję skonfrontować tą charakterystykę z polską rzeczywistością.

 

Jedna partia masowa.


W Polsce mamy swobodę zrzeszania się w partie polityczne, dzięki czemu mamy wiele partii o bardzo zróżnicowanych programach politycznych. Przez cały okres istnienia III-ej RP nie zdarzyło się też, by jedna partia sprawowała władzę przez dwie kadencje. Wydaje się, że ten jeden fakt już przesądza tytułową kwestię. Ale czy na pewno?

 

Jeśli odłożymy na bok deklarowane programy polityczne i formalne szyldy partyjne, to myślę, że bez większego trudu zauważymy, iż od 1989-ego roku z małymi przerwami, w Polsce sprawują władzę dwa środowiska polityczne, które wspólnie dogadywały się przy okrągłym stole (umownie nazwę je „postkomunistami” i „postsolidarnością”). Zauważymy też, że rządząc na zmianę, konsekwentnie budowały i umacniały system państwa, który będę charakteryzował w kolejnych punktach, a który pozwala tym środowiskom nieprzerwanie sprawować władzę (lub ją kontrolować) i czerpać z niej korzyści. Zatem rzeczywisty program polityczny tych środowisk  jest taki sam, z czego wynika, że tworzą one jedną monopartię, którą będę nazywał Partią Okrągłego Stołu (POS), zaś tworzone przez te środowiska partie (UD, UW, KLD, SD Piskorskiego, Ruch Poparcia Palikota, PO, SdRP, SLD) są tylko frakcjami POS. Istnienie rywalizujących ze sobą (czasem bardzo brutalnie) frakcji partyjnych w systemie totalitarnym nie jest niczym nowym. W PRL rywalizowały ze sobą w ramach PZPR frakcja „natolińska” z „puławską”, „partyzanci” z „grupą śląską”, „reformatorzy” z „betonem”. W ZSRR i nazistowskich Niemczech, wewnątrz rządzących monopartii także toczyły się walki frakcyjne. Jest jeszcze jeden dowód na to, że są to tylko frakcje jednej monopartii, a pluralizm partyjny w Polsce jest tylko iluzją. Wobec zagrożenia dla POS ze strony „uzurpatorów” takich jak Olszewski, a potem PiS, na co dzień rywalizujące ze sobą frakcje, konsolidowały swoje działania i przemawiając jednolitym językiem, zgodnie zwalczały „uzurpatorów”, zaś szerokie zaangażowanie w te działania bardzo różnych środowisk (media, środowiska prawnicze, nauczyciele akademiccy, agencje reklamowe i biznes związany z POS, aktorzy i różnej maści celebryci) wskazuje na to, że POS jest partią masową.

 

Życie ludzi podporządkowane jest wszechobecnej kontroli ze strony władzy.


Wszechobecny na ulicach naszych miast monitoring, kontrole bilingów telefonicznych i podsłuchy liczone na ponad milion przypadków rocznie (ustalenie Komisji Europejskiej), obwarowane dziesiątkami „niezbędnych” zaświadczeń zezwolenia, o które musi zabiegać każdy polski obywatel chcący podjąć jakąkolwiek działalność (obojętne czy społeczną, gospodarczą, artystyczną, czy jakąkolwiek inną), seryjne kontrole, które potrafią sparaliżować działalność każdej firmy niepowiązanej z władzą. Wszystko to razem tworzy dość jednoznaczny obraz rzeczywistości.

 

Uzależnienie środków masowego przekazu od władzy.


System koncesyjny, kapitał pochodzący z „nieprawego łoża” (uwłaszczenie się na majątku państwowym, pieniące FOZZ, lub zupełnie nieznane pochodzenie kapitału), powiązania z tajnymi służbami PRL i osobiste relacje towarzyskie szefów prywatnych mediów z najwyższymi urzędnikami państwowymi (vide Michnik). Wszystko to razem wiąże największe media, zwłaszcza elektroniczne, z władzą, czego efekty widać, słychać i czuć. Osobny rozdział stanowią tzw. media publiczne, które są w istocie, należącymi do POS mediami partyjnymi. Co prawda, istnieją w Polsce także media niezależne, lecz władza dość intensywnie je zwalcza (czasem bardzo skutecznie). Niezależni i krytyczni wobec władzy dziennikarze są ustawicznie nękani różnymi śledztwami, przesłuchaniami i procesami wytaczanymi im nie tylko przez prokuraturę, ale także przez osoby prywatne (np. byłych esbeków) i media powiązane z władzą, w czym bryluje Michnik i „Gazeta Wyborcza”. Tego typu działania ze strony władzy, są od czterech lat niemal codziennością dla dziennikarzy „Gazety Polskiej”, a Wojciecha Sumlińskiego doprowadziły do próby samobójstwa. Szczególnie chętnie jest tu wykorzystywany niesławny artykuł 212 kodeksu karnego, który pochodzi jeszcze z czasów PRL. Władza i związane z nią media organizują ciągłe nagonki na Radio Maryja i Telewizję Trwam, które  mają je zohydzić w oczach społeczeństwa i wymusić zmianę profilu tych mediów, przez usunięcie z nich programów publicystycznych, zawierających treści kłopotliwe dla władzy.  Na spółce wydającej „Rzeczpospolitą” zostały wymuszone zmiany właścicielskie, przy czym władza wprost uzasadniała to zbytnim krytycyzmem pisma wobec rządu i zatrudnianiem niewłaściwych dziennikarzy (zdarzenie typowe dla Rosji, a bez precedensu w krajach demokratycznych). Jednak najbardziej charakterystycznym działaniem POS względem niezależnych mediów, bo stosowanym już od początku lat 90-ych, jest pozbawianie ich źródeł finansowania, a najłatwiej to zrobić odcinając te media od dochodów z reklam poprzez zastraszanie reklamodawców. W ten sposób w latach 90-ych doprowadzono do upadku wysokonakładowe dzienniki konserwatywne , takie jak „Nowy Świat” i „Krakowski Czas”, które mogły stać się realną konkurencją dla „Gazety Wyborczej”. Obecnie takie praktyki są stosowane względem „Gazety Polskiej”, a zwłaszcza małych, niezależnych mediów lokalnych, które są pozbawiane dochodów z reklam przez media samorządowe należące do POS (spróbowałby taki lokalny przedsiębiorca nie reklamować się w gazetce założonej przez wójta … !). Ta metoda jest stosowana przez władzę nie tylko względem „niesłusznych” mediów. Np. w ten sposób zostało doprowadzone do upadku i likwidacji wydawnictwo „Marabut” po opublikowaniu „obrazoburczej” książki Joanny Siedleckiej „Czarny ptasior”.

 

Władza wpływa na świadomość społeczną.


Za pośrednictwem mediów i systemu edukacji, POS od 22-uch lat propaguje i kształtuje pewien specyficzny typ człowieka : „nowoczesnego europejczyka” (kosmopolity) wstydzącego się polskości, bo nie znającego własnej historii, ateisty i antyklerykała, oportunisty niezdolnego do samodzielnego krytycznego myślenia, nieangażującego się w działania obywatelskie, bo nie myślącego w kategoriach dobra wspólnego, lecz własnej doraźnej korzyści i przyjemności (permisywizm), dla którego demokracja i powinność obywatelska sprowadza się do wrzucenia raz na cztery lata kartki do urny wyborczej - mówiąc krótko, pozbawionego poczucia tożsamości i podatnego na wszelkiego typu manipulacje, doskonałego niewolnika, który nie tylko nie buntuje się na swój status, ale jest wręcz z niego dumny.

 

Władza w systemach totalitarnych, o czym nie wspomina wikipedia, potrzebuje też „wroga”, którym można straszyć społeczeństwo, konsolidując je wokół władzy, która przedstawia się jako obrońca przed zagrożeniem, jakie stwarza „wróg”. „Wróg” jest też przydatny władzy do niszczenia (często fizycznego) przeciwników władzy. Wystarczy przeciwnikom przykleić etykietkę „wroga” i korzystając z dyspozycyjnych środków masowego przekazu, rozpętać kampanię nienawiści wobec przeciwnika. W hitlerowskich Niemczech tym „wrogiem” byli Żydzi, w państwach komunistycznych „kułacy”, „burżuje”, „sabotażyści” i „zachodni imperialiści”. W PRL dochodzili do tego „zachodnioniemieccy rewizjoniści”. Władza w III-ej RP ma też swoich dyżurnych „wrogów” : „czarnych”, „mohery”, „kiboli” i „faszystów”.

 

Aby skutecznie realizować taką politykę propagandową, władzy totalitarnej potrzebna jest

 

Cenzura.


Z przekazu medialnego i kultury eliminowane są treści budujące poczucie tożsamości narodowej (wspólnotowej) oraz obnażające wady systemu i dezawuujące władzę. Niedopuszczane są do emisji filmy dokumentalne, które zawierają podane wcześniej treści (do tej kategorii należą też filmy Aliny Czerniakowskiej, publikowane od niedawna na Nowym Ekranie). Do związanych z władzą mediów niedopuszczani są „niesłuszni” dziennikarze i publicyści. Książki „niesłusznych” autorów nie są przyjmowane do dystrybucji przez wielkie sieci księgarskie (taki los spotyka np. książki Stanisława Remuszki). „Niesłuszni” artyści, tacy jak Jan Pietrzak i Ryszard Makowski mają poważne problemy z wynajmowaniem lokali na swoje występy, ponieważ na właścicieli lokali, które goszczą tych artystów, nasyłane są liczne kontrole i straszeni są utratą koncesji, zaś kierownicy domów kultury, którzy dopuszczą się takiej „zbrodni”, są zwalniani z pracy.

 

Władza określa status socjalny obywateli.


Związki towarzyskie, rodzinne, korupcyjne lub biznesowe, gwarantują przedsiębiorcom łatwy dostęp do państwowych pieniędzy oraz łatwe otrzymywanie korzystnych dla siebie decyzji administracyjnych, nierzadko z pogwałceniem prawa (np. sprawa wyciągu narciarskiego Sobiesiaka). Dokładnie odwrotnie rzecz się ma z przedsiębiorcami, którzy takich związków nie posiadają. Ich firmy mogą w każdej chwili zostać zlikwidowane, lub przejęte na mocy arbitralnej decyzji władzy. Taki los spotkał Romana Kluskę i Optimusa, Malmę, Stocznię Szczecińską Nową i wiele mniejszych firm, o losach których informacja nie dociera do opinii publicznej.

 

Władza, likwidując w wielu regionach kraju transport publiczny, szkoły, placówki opieki zdrowotnej, poczty i komisariaty policji, skazuje mieszkańców tych terenów, na degradację cywilizacyjną.

 

Kontrola władzy nad gospodarką.


Tworzony przez POS, rozbudowany ponad miarę, niespójny i nieczytelny system prawny, system podatkowy i rozbudowany na niespotykaną skalę system koncesji, oraz upartyjnienie wszystkich instytucji państwa, dają władzy możliwość arbitralnego decydowania o rozwoju lub upadku przedsiębiorstw, a nawet całych sektorów gospodarki, mimo że większość przedsiębiorstw jest w rękach prywatnych. Ponieważ rzeczywisty program polityczny POS, to władza i płynące z niej korzyści, efekty takiej polityki są takie same, jak w państwach totalitarnych, czyli postępująca degradacja gospodarki. Konsekwencją polityki POS w całym dwudziestoleciu III-ej RP jest likwidacja przemysłu stoczniowego, elektronicznego, włókienniczego, degradacja sieci energetycznej i trakcji kolejowej, podatność państwa na ataki spekulacyjne, gigantyczne zadłużenie państwa i pauperyzacja olbrzymiej części społeczeństwa.

 

Terror i ludobójstwo.


O ludobójstwie w Polsce na szczęście nie ma mowy (jeszcze ?), ale historia III-ej RP zna wiele przypadków zabójstw, śmierci w dziwnych okolicznościach i podejrzanych samobójstw ludzi w jakiś sposób niewygodnych dla władzy i śledztw w tych sprawach, prowadzonych tak, by niczego nie odkryć. Terror jest jednak całkiem realny. O zastraszaniu niezależnych dziennikarzy i przedsiębiorców już pisałem. Wszyscy też znamy historię czystek w mediach publicznych, jednak terror obejmuje o wiele większy obszar społeczny. Znane mi są przypadki usuwania ze względu na niewłaściwe poglądy, nauczycieli akademickich z wyższych uczelni, czy z tych samych względów, wyrzucania z pracy ludzi z firm prywatnych. Znam też przypadki, gdy ludzie, bojąc się ostracyzmu środowiskowego, lub utraty pracy, muszą kryć się ze swoimi „niewłaściwymi” poglądami w miejscu zatrudnienia. Ten strach jest największy w miejscach, gdzie władza jest najbliżej ludzi.

 

W skrajnych przypadkach władza wpływa nawet na przyrost naturalny jak w Chinach.


Najwyraźniej, w Polsce mamy przypadek skrajny, bo na skutek prowadzonej od 22-uch lat przez POS „polityki prorodzinnej”, mamy najniższy przyrost naturalny w Europie, przez co znajdujemy się na progu katastrofy demograficznej.

 

Prawa i wolności obywateli są łamane i zawieszane.


Nagminnie łamana jest zasada równości wobec prawa. Zupełnie inne prawa mają i inaczej są traktowani przez wymiar sprawiedliwości ludzie władzy, a inaczej przeciętni zjadacze chleba; inaczej mały, a inaczej duży przedsiębiorca; inaczej Ryszard Krauze czy Jan Kulczyk, a inaczej Roman Kluska; inaczej Wałęsa i Michnik, a inaczej Braun, Wyszkowski i Sakiewicz; inaczej (łagodniej) wysoki urzędnik państwowy należący do POS, którego działania powodują wielomilionowe straty dla skarbu państwa, a inaczej (ostrzej) przeciętny człowiek jadący na gapę środkami transportu publicznego; inaczej lewacy, a inaczej „katolicki ciemnogród”.

 

Łamane, lub ograniczane są prawa wychowawcze rodziców.

 

Ograniczane jest prawo przeciętnych obywateli odstępu do informacji i wolność słowa (patrz punkt Cenzura ). Tą patologię pogłębia dodatkowo, przyjęta ostatnio przez sejm i podpisana przez Komorowskiego, ustawa o dostępie do informacji publicznej.

 

Władza stale łamie Art. 5 i 6 Konstytucji RP, które brzmią:

 

Art. 5.

Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju.

Art. 6.

  1. Rzeczpospolita Polska stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju.
  2. Rzeczpospolita Polska udziela pomocy Polakom zamieszkałym za granicą w zachowaniu ich związków z narodowym dziedzictwem kulturalnym.

Łamany jest Art. 4 Konstytucji RP, który brzmi :

Art. 4.

  1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
  2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

W rzeczywistości, władza zwierzchnia należy do POS i nie podlega żadnej kontroli społecznej. Punkt 2 tego artykułu też jest prawie całkowicie martwym zapisem, bo naród nie ma żadnego wpływu na tworzenie i realizowanie prawa (z nielicznymi wyjątkami, społeczne projekty ustaw nie są wprowadzane pod obrady sejmu). Instytucja referendum, czyli bezpośredniego sprawowania władzy przez naród (w Szwajcarii jest to standard) w Polsce nie jest praktykowana. System wyborczy obowiązujący w Polsce sprawia, że przedstawiciele władzy wykonawczej i ustawodawczej, nie reprezentują wyborców, lecz swoje partie i ich interesy. System wyborczy drastycznie ogranicza też bierne prawo wyborcze, co pokazują ostatnie decyzje Państwowej Komisji Wyborczej, odnośnie rejestracji list wyborczych Nowej Prawicy i Nowego Ekranu. Dodatkowo bierne prawo wyborcze jest ograniczane przez system finansowania partii politycznych i nierówno prawny dostęp do mediów.

 

Przykładów ograniczania i łamania praw człowieka gwarantowanych przez Konstytucję RP i konwencje międzynarodowe ratyfikowane przez Polskę, jest o wiele więcej. Więcej jest też analogii systemu III-ej RP i systemów totalitarnych. Prawdę powiedziawszy, wszystko razem wzięte, jest bardziej materiałem na książkę, niż artykuł. Mimo to myślę, że materiał zawarty w tym tekście, daje wystarczającą podstawę do odpowiedzi na pytanie :

Czy w Polsce mamy totalitaryzm?






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.