Fragment książki:
„Jakkolwiek pismo nie jest warunkiem istnienia literatury, bywa nieodzownym warunkiem jej przetrwania. Dawne słowiańskie wierzenia, podania, legendy, opowieści i przysłowia zachowały się w postaci co najwyżej szczątkowej. A chociaż rozmiłowani w folklorze romantycy właśnie w okresie przedchrześcijańskim poszukiwali początków literatury polskiej, to stanowisko takie wydaje się dziś raczej odosobnione. Poetom wystarczały mity, uczeni potrzebują rękopisów, druków, dokumentów świadczących o narodzinach obiegu czytelniczego.
Symboliczna wymowa daty przyjęcia chrztu przez Mieszka i jego poddanych nie budzi zastrzeżeń. Oznacza ona przełomowy moment zarówno w dziejach państwa i narodu, jak i kultury polskiej. Akcentuje łączność z zachodnią częścią Europy, cywilizacją śródziemnomorską, światem chrześcijańskim, którego językiem jest łacina. W późniejszych wiekach Polacy często czuć się będą spadkobiercami starożytnych Rzymian.
Opuszczając legendarną rzeczywistość słowiańszczyzny, wchodzimy w epokę średniowiecza, czas romańskich i gotyckich katedr, chorału gregoriańskiego i wspaniałych iluminowanych manuskryptów. Przez kilka następnych stuleci literatura nasza pozostanie dwujęzyczna. Łacina hamować będzie rozwój polskiej ortografii i stylistyki, zapewne opóźni też powstanie pierwszych arcydzieł napisanych w ojczystym języku. Ale uczonym (a nierzadko i poetom) otwierać będzie drogę do międzynarodowej kariery. (…)”