Zaskakująca okładka „Newsweeka” z nekrologiem oznajmiającym zgon III RP wywołała sporo szumu, albowiem przedtem post-komunistyczny układ unikał wszelkich aluzji do śmierci państwa powstałego z gruzu PRL-u i z nóg okrągłego stołu. Ale widocznie najwięksi optymiści z kręgów Peerelczyków uznali, że III RP wyczerpała już swoje możliwości i polityczny potencjał. Do Sejmu nie dostała się nawet żadna partia lewicowa, chociaż startowały razem we froncie zjednoczonej lewicy.
Widocznie Polacy zapamiętali rolę rządów SLD w psuciu III RP za kadencji takich premierów post-komuny jak Oleksy i Cimoszewicz. Wtedy to rząd dopuszczał do komitywy szefów mafii pruszkowskiej, spotykając się nimi w ośrodku letniskowym w Łańsku na Mazurach. Bywała tam i pani Hanna Suchocka, minister sprawiedliwości i prokuratorzyca generalna, podobno tylko po to, by nocą patrzeć jak do jeziora spadają gwiazdy. Jednakże inni bywalcy resortowego miejsca wypoczynku mieli zupełnie inne priorytety. Jak czytamy w „Tysolu” ( 6 czerwca 2000 ): „Jeszcze bardziej rajcuje mafiosów możliwość spotkania przy wieczornym ognisku nad brzegiem jeziora ważnych person rządowych. Generalnych prokuratorów, ministrów spraw wewnętrznych...” Tak oto rządowe elity III RP ( zdeprawowane już w PRL-u ) pogłębiały bagno bezprawia tolerując w Łańsku obecność gangsterów obwinianych o morderstwa, handel narkotykami i przemyt, a idylla ta trwała od r.1995 dzięki łaskawości ówczesnych SLD - owskich dysponentów ośrodka w tym uroczym lesie na Mazurach, strzeżonym przez BOR i żołnierzy Nadwiślańskiej Jednostki Wojskowej. Wojsko użyte w takim celu to szczególny aspekt moralnej ruiny III RP. Nie taką funkcję powinna pełnić armia kraju, który podobno przywracał demokrację.
Znamy dobrze dalszy rozwój wypadków: rządy III RP otworzyły nad aferzystami parasol ochronny, a kiedy w latach 2005-2007 rząd PiS-u próbował powtrzymać ten „wysyp afer” ( trafne określenie Jarosława Kaczyńskiego ) układ post-komuny utrudniał jak mógł pracę ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, potem zdołał przejąć władzę i torpedował działania CBA, oskarżając jego szefa Mariusza Kamińskiego o ...przekroczenie kompetencji(!). Ten sam oręż wytoczono też przeciwko Zbigniewowi Ziobro strasząc i jego...Trybunałem Stanu! Groteska to prawie monstrualna, oto III RP prześladowała ludzi mianowanych z urzędu do ścigania korupcji i przestrzegania prawa, natomiast broniła aferzystów i przestępców wszelkiej maści, pomagając sobie w tej „misji” wyczynami seryjnego samobójcy.
Wiele o tych sprawach czytamy w arcyważnej książce Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”. Okazuje się, że i ówczesny „prezydęt” był skwapliwym opiekunem grup i fundacji działających poza prawem.
Dzisiaj czas odbudować Polskę, a zadaniem pierwszym będzie przywrócenie urzędom państwa właściwych im funkcji.
I tak , Centralne Biuro Antykorupcyjne musi zwinąć parasol ochronny nad aferzystami i mafiami. Prokuratura musi ścigać rzeczywistych przestępców, a przestać umarzać śledztwa w ich sprawach. Sądy powinny orzekać sprawiedliwie, stosownie do kodeksów. A Trybunał Stanu ma być zarezerwowany dla tych, którzy działają na szkodę państwa, oficjalnie jeszcze zwanego III RP, lecz nagle uśmierconego nekrologiem w „Newsweeku”.
A może rzeczywiście III RP umarła ? Oto odchodząca w polityczny niebyt koalicja PO-PSL niszczy dokumenty z okresu jej rządów. Czyżby zawierały jakieś kompromitujące PO-PSL fakty ? Trudno odrzucić to podejrzenie, bo w przeciwnym razie nie zachodziłaby potrzeba ich unicestwienia.
A zatem to sama PO-PSL popełnia harakiri, wybiera samobójstwo III RP, albowiem niszczeniem dokumentów zaprzecza ciągłości państwa. Oficjalnie państwa polskiego, choć nie miało ono jego konstytutywnych cech. To jakiś nowy element w strategii Peerelczyków, bo jeszcze po porażce Komorowskiego mieli chyba inny plan zmieniając ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i wymieniając jedną trzecią jego składu, choć kadencje pięciu sędziów wygasały dopiero w listopadzie i w grudniu br.
Tymi mało legalnymi nominacjami uzyskali pole manewru dla wielu manipulacji, którymi mogą torpedować prace rządu PiS-u i Prezydenta Dudy. Dalej zamierzali destabilizować III RP, ale jeszcze podtrzymując jej żywot jakimś sztucznym płucem i kroplówkami. Dzisiaj niszczą dokumenty tejże III RP, a nekrologiem sami uznali zejście tej ustrojowej hybrydy do niebytu.
Po roku 1989 w ubeckich katowniach także palono akta.
Jeśli nawet Peerelczycy deklarują zgon III RP, tym bardziej należy przyśpieszyć proces uzdrawiania Kraju. Zajmie się tym starannie dobrany gabinet pod batutą Beaty Szydło, a obecność takich ministrów jak prof. Gliński, Mariusz Kamiński, Macierewicz, Waszczykowski i Ziobro daje gwarancje najwyższej fachowości.
Niestety, wrogowie Polski knują nadal i nie ustają w spiskach. Przywykliśmy już do antypolskich publikacji w „Gazecie Wyborczej”, a tłumaczą je korzenie tych resortowych dzieci. Natomiast antypolskie akcenty w takim piśmie jak „Tygodnik Powszechny” (niedawny tekst ks. Adama Bonieckiego) zdumiewają i bolą, nie tylko nas, ale i bolały kogoś, kto dawniej stał bardzo blisko redakcji Turowicza. Myślę tu o Św. Janie Pawle II, który 5 kwietnia 1995 roku – z okazji 50-lecia „Tygodnika Powszechnego” – wystosował list do tego pisma, nie pozbawiony gorzkich uwag. Oto jego fragment:
„Rok 1989 przyniósł Polsce głębokie zmiany związane z upadkiem systemu komunistycznego. Odzyskanie wolności zbiegło się paradoksalnie ze wzmożonym atakiem sił lewicy laickiej i ugrupowań liberalnych na Kościół, na Episkopat, a także na papieża. Wyczułem to zwłaszcza w kontekście moich ostatnich odwiedzin w Polsce w r.1991. Chodziło o to, ażeby zatrzeć w pamięci społeczeństwa to, czym Kościół był w życiu Narodu na przestrzeni minionych lat. Mnożyły się oskarżenia czy pomówienia o klerykalizm, o rzekomą chęć rządzenia Polską ze strony Kościoła czy też o hamowanie emancypacji politycznej polskiego społeczeństwa. Pan daruje jeżeli powiem, iż oddziaływanie tych wpływów odczuwało się jakoś także w „Tygodniku Powszechnym”. W tym trudnym momencie Kościół w „Tygodniku Powszechnym” nie znalazł, niestety, takiego wsparcia i obrony, jakiego miał poniekąd prawo oczekiwać, nie czuł się dość miłowany – jak kiedyś powiedziałem – dzisiaj piszę o tym z bólem”.
Gorycz Karola Wojtyły w pełni jest uzasadniona. Dodajmy, że redakcja długo zwlekała z publikacją Jego listu; ukazał się na łamach „Tygodnika Powszechnego” dopiero 14 maja 1995 r., niejako pod presją publiczną, a jeszcze opatrzono go tekstem Jerzego Turowicza, który był długim i mało przekonującym komentarzem. I bez tego wiemy, że Kościół nie ma aspiracji do rządzenia krajem, a emancypację polityczną Polaków hamowali przecież ex-komuniści.
Przedstawił to niedawno prof. P. Gliński w studium „Wygaszanie społeczeństwa obywatelskiego”, zamieszczonym w książce „Wygaszanie Polski. 1989-2015” ( Kraków, 2015).
Na marginesie żenujących słów ks. A. Bonieckiego można wyrazić zdziwienie z powodu milczenia Dziwisza, niegdysiejszego a bliskiego współpracownika Jana Pawła II, podobno tak oddanego Karolowi Wojtyle. Boniecki kontynuuje linię pisma, która właśnie bolała Jana Pawła II. A milczenie Dziwisza, dziś kardynała, można odczytać jako poparcie redakcji „TP” i jako zaparcie się Mistrza. Ucierpi na tym Polska.
Marek Baterowicz
Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy jego tomik- " Nad wielką wodą"(2015).Wydawca (Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney |