Dyktatura debili, cz. IX
data:14 maja 2012     Redaktor: Barbara Chojnacka

Mama Jacusia, o której pisałam dwa tygodnie temu, zafundowała synowi wczasy w Grecji. Majówka wszak trwała tydzień, a z pięciu następujących po niej dni roboczych dokładnie co drugi wymagał od uczniów przyjścia do szkoły na normalne lekcje (kolejny genialny twór dyktatury debili, czyli organizacja matur). W związku z tym wielu z nich uznało, na ogół za wiedzą i zgodą rodziców, że następny tydzień też jest z głowy.



O obecności młodzieży na lekcjach po jakiejkolwiek radzie klasyfikacyjnej (czyli wystawieniu stopni) współczesny nauczyciel może już tylko pomarzyć. I marzy, zwłaszcza polonista, któremu nigdy nie starcza czasu na realizację materiału, na tak zabójcze tempo pracy jest skazany (o czym też kilkakrotnie pisałam). To, co ? według przemądrych metodyków ? powinno zająć dwie lekcje, nam na ogół pochłania pięć i właściwie nie mamy pewności, że to wystarczy. Ale za opóźnienia w "omawianiu treści programowych" odpowiada wyłącznie nauczyciel. Nic nie pomoże tłumaczenie, że praca z nieobecnymi uczniami jest niemożliwa, a kiedy wreszcie przyjdą, trzeba poświecić czas na głośne przeczytanie im i wyjaśnienie choć fragmentów lektury, z którą oczywiście nie raczyli się zapoznać.


Koleżankę Jolę (jedna z bydgoskich szkół średnich) dyrekcja wezwała na dywanik w sprawie rażącego naruszenia przepisów regulaminu pracy. Nauczycielka nie pojawiła się bowiem na uroczystości zakończenia roku dla maturzystów. Uznała, że skoro impreza trwać ma o dwie godziny dłużej niż wynosi czas jej pracy, a główni bohaterowie przez ostatnie dwa tygodnie pojawiali się przed jej obliczem wyłącznie po to, by zapytać, która sala jest wolna, bo oni muszą odbyć korepetycje z innym nauczycielem (tak, tak!), odda pięknym za nadobne i nie uczci ich odejścia ze szkoły. Pech chciał, że 20 pierwszych minut uroczystości pokrywało się z końcówką lekcji, którą Jola musiałaby przeprowadzić, gdyby nie zmiana organizacji dnia. Odejście z pracy za porozumieniem stron albo zwolnienie dyscyplinarne. Prawo jest bezlitosne. Tak działa wobec pracownika. Wobec rodzica ucznia (osoby pełnoletniej!) i samego ucznia (choćby także był pełnoletni) ? już nie. Taka ciekawostka.


Koleżanka Basia (inne L.O., tym razem w małym wielkopolskim mieście) co roku jest ścigana za bibliografie na maturę ustną z polskiego. Uczniowie mają obowiązek je oddać na miesiąc przed egzaminem pod groźbą niedopuszczenia do jego złożenia. I co roku jest ta sama historia: budzą się trzy dni przed terminem (lub później), gorączkowo dowiadują się, "jak to się robi", choć tłumaczone było piętnaście razy, oddają z błędami, od których włos jeży się na głowie, Basia poprawia w nieskończoność i każe przepisywać, bo wie, co będzie (a będzie bura od dyrekcji, bura dla niej, oczywiście), codziennie biega do gabinetu szefowej i melduje, że uczniowie nie wywiązują się z zadania, słyszy zapewnienia, że to dorośli ludzie i sami odpowiadają za swoje wybory, a w końcu i tak jest wzywana i informowana o skargach, jakie maturzyści zanoszą przeciwko niej: ich korepetytorzy są zdania, że bibliografię robi się inaczej niż "pani profesor każe". Uczniowie i ich korepetytorzy, podobnie jak uczniowie i ich rodzice, zawsze mają rację.


W czasie tegorocznego pouczania Basi przez dyrekcję przybiegła spłoszona koleżanka Anglistka i oznajmiła, że w sali, w której właśnie miał się rozpocząć ustny egzamin z tego języka, brakuje komputera, rzutnika, tablicy z pisakami, a nawet? zegara. Przygotowanie sprzętu należy do dyrekcji. Ta, niespeszona kompletnie, wysyła dwóch wesołych informatyków, którzy przez następne półtorej godziny kompletują wyposażenie sali, zaśmiewając się i opowiadając dowcipy. Zestresowana młodzież czeka na korytarzu. Anglistka nie ośmiela się oblać nawet plotącego absolutne bzdury Jasia, bo jak jego rodzice się dowiedzą, złożą do OKE skargę na nieprzepisową organizację matur i tym razem rzeczywiście będą mieli rację, ale złość odpowiedzialnej za to dyrektorki spadnie na Anglistkę.


Kolega Staszek (już mniejsza z tym, skąd) nie śpi po nocach, bo nie ma pojęcia, jak nakłonić uczniów do zaliczenia zaległości choćby na "przepisowe" 30%. Grożą jedynki i poprawki, a jego dyrekcja "nie wyobraża sobie, by nauczyciel przez cały rok nie nauczył ucznia niczego ? nawet na dopuszczający!" A "uczenie ucznia" wygląda u Stasia dokładnie tak, jak opisałam w pierwszym akapicie niniejszego odcinka. Winien jest nauczyciel. Ma znaleźć takie metody, żeby dotrzeć do każdego. Także do nieszczęśnika, który powinien pracować we wspomnianym dwa tygodnie temu warsztacie samochodowym swojego ojca, a nie przymierzać się do matury z Mickiewicza i Prusa. Także do wagarowicza, którego rodzice mają forsy jak lodu i zapłacą za wszelkie możliwe etapy jego "wykształcenia". Ani jednemu, ani drugiemu nie wolno powiedzieć prawdy, bo to obraza. Nauczyciela, który chce się zachować uczciwie i sprawiedliwie ocenić całoroczną pracę ucznia, obrazić można. "Jeśli sam przyznajesz, że sobie nie radzisz ? prawi słodko dyrekcja Staszka ? wystawię ci negatywną ocenę pracy!" "Proszę bardzo! ? odpowiedział mój kolega. ? Jeśli sumienie ci pozwala, postaw! Moje nie pozwala mi uprawiać fikcji!" Ale kredyt spłacić trzeba, a dzieci rosną? Co zrobi Staszek?


Może posłucha mądrzejszych współpracowników? Jego koleżanka ? historyczka - nie ma nic przeciwko zarzynaniu swojego przedmiotu: "Nareszcie nie będę w pierwszej klasie zaczynać od piramid!" ? pieje z zachwytu. A biolożce, przerażonej perspektywą konieczności nauczania do śmierci, jak segregować śmieci, zamiast wyjaśniania młodzieży pasjonujących ją tajemnic natury, radzi: "Pójdziesz sobie na kurs z geografii i się rozwiniesz!" Wszystko pod hasłem: znikną problemy z wystawianiem ocen i narażaniem się dyrekcji, która potrzebuje być nadal dyrekcją. Bo skrócenie i uproszczenie materiału to nadzieja na przyswojenie go przez leniwych debili. Jaką cudowną receptę wymyślili spece od "reformy" programowej! Wystarczy zminimalizować wymagania i natychmiast będziemy mieć w szkołach samych pracowitych geniuszy!


 


Wcześniejsze wpisy z cyklu Dyktatura debili można znaleźć w zakładce Aktualności kategorii Edukacja: http://solidarni2010.pl/news.php?id=8&cat=18


 


 







Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.