Podejrzani „bezdomni” wyborcy w Pałacu im. Stalina
data:02 listopada 2015     Redaktor: ArekN

 
Przebieg głosowania w komisji zlokalizowanej w Pałacu Kultury i Nauki wskazuje na możliwość poważnego naruszenia kodeksu wyborczego przez urzędników m.st. Warszawy- uważa Krzysztof Świątek (Tygodnik Solidarność), Mąż zufania  z ramienia Ruchu Kontroli Wyborów.

 
Jako mąż zaufania obserwowałem przebieg głosowania w komisji w Pałacu Kultury. Pojawiali się tam wyborcy, którzy jako adres zamieszkania (figurujący w spisie wyborców, a spis jest sporządzony przez urzędników m.st. Warszawy) mieli wpisany adres Pałacu Kultury, choć bezdomnymi nie są i dysponują dowodami osobistymi zawierającymi ich faktyczne adresy zamieszkania. To naruszenie art. 26 par. 7 kodeksu wyborczego.

Procedura jest następująca: zgodnie z art. 28 par. 1 kodeksu wyborczego, „wyborca, na jego pisemny wniosek wniesiony do urzędu gminy najpóźniej w 5 dniu przed dniem wyborów, jest dopisywany do spisu wyborców w wybranym przez siebie obwodzie głosowania na obszarze gminy, w której czasowo przebywa”. We wniosku – o czym mówi z kolei art 28. par 5 – podaje urzędowi: imię, nazwisko, imię ojca, datę urodzenia, nr PESEL i adres zamieszkania.
Zebrane informacje powinny następnie zostać przeniesione przez urzędników do spisu wyborców. Tyle że w niektórych przypadkach urzędnicy z Działu Ewidencji Ludności Urzędu Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy umieścili w spisie wyborców wszystkie dane takich wyborców, poza... adresami zamieszkania, które owi wyborcy mieli obowiązek podać przy składaniu wniosków.

Na moją prośbę wiceszef obwodowej komisji wyborczej dwukrotnie rozmawiał w tej sprawie z urzędnikiem z Działu Ewidencji Ludności Urzędu Dzielnicy Śródmieście. Słyszałem przebieg tej rozmowy (włączył tryb głośnomówiący w telefonie), która – co do argumentacji– przebiegła tak:

Urzędnik: – Bartłomiej Lu... (nazwisko podane niewyraźnie), Dział Ewidencji.
Wiceszef komisji: – Ponownie dzwonię w sprawie wyborcy, który w spisie figuruje jako zamieszkały pod adresem Pałacu Kultury, a tymczasem legitymuje się dowodem osobistym z adresem zamieszkania.
– Adres z dowodu osobistego nie jest adresem zameldowania.
– Ale to nie jest na pewno bezdomny.
– To są wyborcy, którzy zadeklarowali, że czasowo będą przebywać w okolicy Pałacu Kultury, np. wysiądą z pociągu na dworcu centralnym.
– Ale w art. 26 par. 7 kodeksu wyborczego jest mowa, że musiał on złożyć wniosek i podać adres zamieszkania.
– Pan patrzy nie na ten artykuł kodeksu wyborczego. Niech pan spojrzy na art. 28 par. 4.
– Ale ten artykuł, który pan podaje, dotyczy bezdomnych, osób nigdzie niezamieszkałych, a ten wyborca ma w dowodzie wpisany adres zamieszkania.
– Pan mi blokuje linię, a mam dużo telefonów. W razie wątpliwości, niech pan dzwoni do zastępcy komisarza wyborczego.
Niby bezdomny otrzymał kartę do głosowania.
Pytana o sprawę naczelnik Delegatury Śródmieście z Biura Administracji i Spraw Obywatelskich Urzędu m.st. Warszawy odesłała mnie do regulacji Państwowej Komisji Wyborczej dotyczących osób nigdzie niezamieszkałych.
 

Po zamknięciu lokalu wyborczego obserwowałem proces liczenia głosów. W tej komisji w wyborach wzięło udział blisko 1500 osób. Komisja pracowała prawie do 5 rano! Ale to wina PKW, która wydrukowała osławione książeczki. Około 4 godzin zajęło liczącym przejrzenie każdej strony w każdej książeczce. Musieli to zrobić, by najpierw odnaleźć krzyżyk oznaczający oddany głos, a potem sprawdzić, czy w książeczce nie ma drugiego krzyżyka, który głos by unieważnił. Potem układali książeczki w stosy, wedle nazwisk kandydatów – zaginając je na stronie z krzyżykiem przy nazwisku danego kandydata.
Dopiero wtedy mogli przystąpić do liczenia głosów. O 5 rano pojechałem do Urzędu Dzielnicy Śródmieście. Okazało się, że ochroniarze nie wpuszczają mężów zaufania do środka. Jakież było moje zdumienie, gdy w jednym z ochroniarzy rozpoznałem… mężczyznę, który rano głosował w mojej komisji, a jako adres zamieszkania miał wpisany plac Defilad 1, czyli adres Pałacu Kultury. „Czy władze dzielnicy Śródmieście skłaniają podległych sobie ochroniarzy do rejestrowania się jako «bezdomni»?” – spytałem w Urzędzie Dzielnicy Śródmieście. Na to pytanie nie otrzymałem odpowiedzi.
***

Bez armii 100 tys. ludzi z Ruchu Kontroli Wyborów nie byłoby zwycięstwa Andrzeja Dudy i bezwzględnej większości dla PiS. Już sama obecność mężów zaufania sprawia, że ci, którzy mieliby zakusy na podkręcenie wyników, odpuszczają. A jaką wagę ma każdy głos, dowodzą wybory prezydenckie. Andrzej Duda wygrał z Bronisławem Komorowskim większością ok. 500 tys. głosów.
Jest 28 tysięcy obwodowych komisji wyborczych. Wystarczyło więc sfałszować po 20 głosów w każdej komisji i odwrócić wyniki. Obywatelska aktywność zawsze się opłaca. n


Przebieg głosowania w komisji zlokalizowanej w Pałacu Kultury i Nauki wskazuje na możliwość poważnego naruszenia kodeksu wyborczego przez urzędników m.st. Warszawy.
 
za: tygodniksolidarnosc.com





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.