Okiem Shorka - Daliście sztandar swoim przeciwnikom
data:07 października 2015     Redaktor: Shork

Swoim postępowaniem, PO zjednoczyła między innymi siły dotychczas skanalizowane, czyli kibiców, narodowców, a także drobniejsze grupy polityczno-społeczne.





Od maja trwa nieprzerwany ciąg potknięć platformy. Analogicznie musi to wyglądać jak próba powrotu pijanego w sztok do domu.
Co zrobi krok, to się wywróci. Co próbuje znaleźć skrót, to kończy w rowie. A każda próba obejścia, sprawia że wraca do punktu wyjścia.
 
Do tej pory siły prawicy były podzielone. Jest to raczej prawo a nie przypadek. W konserwatyzmie, czy prawicowym myśleniu liczy się indywidualność. Niezmiernie rzadko stosuje się kompromis. W przeciwieństwie do lewicy, gdzie cel uświęca środki, a podstawowym środkiem relatywizmu lansowanego tak chętnie przez lewicę, jest właśnie kompromis.
Dlatego prawicy tak trudno określić swój wspólny sztandar.
 
Za niewątpliwym sukcesem Kukiza w wyborach prezydenckich stał sztandar JOW. Nikt nie wiedział co to jest, ale brzmiało fajnie, jak odstawianie świńskich ryjów od koryta. Teraz JOW odżegnało się od Kukiza, a ten zamiast znaleźć nowy sztandar, zdecydował się sam być sobie sztandarem. Jak to się skończy zobaczymy za 3 tygodnie.
PiS też długo nie miał sztandaru. Nie mógł sobie wziąć za sztandar krzyża, bo niestety stosował kompromisy. Co nie podobało się Kościołowi a także elektoratowi szczycącemu się swoją nowoczesną wizją religii. Tą prywatną, tolerancyjną i nieepatującą.
Spowodowało to odejście Marka Jurka po głosowaniu w kwestiach dla katolika niedyskutowalnych.
Co spowodowało odejście kolejnych dwóch grup? Grupy Kluzikowców – oczywista zdrada. Grupy Ziobry – ambicja.
Teraz Zjednoczona Prawica występuje pod jednym sztandarem, a na sztandarze jest Lech Kaczyński.
 
Jarosław Kaczyński, w przeciwieństwie do Pawła Kukiza, doskonale zdaje sobie sprawę, czym grozi umieszczenie na sztandarze samego siebie, więc na pierwszy plan wysunął Andrzeja Dudę i Beatę Szydło. Polityków bardzo medialnych i piekielnie pracowitych. A sam dopiero teraz wysuwa się z cienia. Skutecznie.
Przemówienie w sprawie tak zwanych uchodźców było rewelacyjne.
 
PO na sztandarach niosła dziedzictwo twórców naszej dwudziestopięcioletniej wolności, ale korzystając wprost z również z dziedzictwa struktur mafijnych, nie ma sztandarów. Ma ojców chrzestnych. Ojciec chrzestny PO miał twarz Donalda Tuska. Teraz w to miejsce wskoczyła Ewa Kopacz, próbując promować się medialnie po sowiecku. Jak Stalin. Dyktator ale i swój człowiek.
Co wyszło, każdy widzi. Pijany wracający do domu.
W sprawie uchodźców, znowu PO uwierzyło we własne kłamstwa, wpasowując kampanię w wymyślony przez siebie stereotyp zaściankowego buraka, który strasznie chce być europejski.
Planując tę kampanię nie zdawała sobie sprawy, że daje pozostałym przeciwnikom politycznym sztandar, pod którym mogą teraz manifestować i protestować. Wspaniały prezent pijaka, który zamiast wziąć taksówkę za ostatnią stówkę, postanawia zrobić z niej łódeczkę i sprawdzić jak ta spływa rynsztokiem.
 
Teraz pod tymi sztandarami odbywają się wielotysięcznie manifestacje, na które chodzą ludzie, którzy chcą siebie zobaczyć w telewizji. Nie widzą, więc weryfikują swoje poglądy na temat mediów głównego ścieku, nie mających nic wspólnego z czwartą władzą. Rzecznicy rządu, nazywający siebie dziennikarzami tracą autorytet. Utrata autorytetu sprawi, że odbiorca-konsument przestaje wierzyć we wszystko co do tej pory słyszał i co widział. Idzie do Internetu, a tutaj ani PO, ani nowoczesna, nie wspominając o PSL większości nie ma.
 
Jest za to jakiś „sen kretyna” lider PSL, którego partia ma kłopoty z osiągnięciem progu, chce być premierem koalicji POPSLPiS. Poseł Mucha lansuje się pilnikami do paznokci, na których odwrotniej stronie widnieją oczy dokładnie wycięte z islamskiej burki. Premier Kopacz buja się i kica przez rowy. Marszałek Sejmu nie wie jaką większością odrzuca się veto. Komorowski fotografuje się z koszulką „Bull” obok Wałęsy na sponsorowanej przez Cinkciarza wycieczce.
 
I w takiej sytuacji, pomiędzy kursowaniem Pendolino, reklamowaniem mercedesów, wąchaniem kotlecików, kicaniem przez rowy i bujaniem się na siłowni, Ewa Kopacz chce debaty z Jarosławem Kaczyńskim.
 
Cóż, wypada tylko zacytować Greka Zorbę – Jaka piękna katastrofa.
 





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.