Mec. Pszczółkowski: Odpowiedzialnych za działalność Zespołu Laska należy szukać w rządzie
data:05 października 2015     Redaktor: ArekN

 
Maciej Lasek jako członek swojego Zespołu był formalnie doradcą Prezesa Rady Ministrów. To w Urzędzie Rady Ministrów należałoby szukać odpowiedzialności. W mojej ocenie najważniejsze pytania powinny dotyczyć zasadności powołania takiego zespołu- uważa mecenas Piotr Pszczółkowski.

 
Maciej Lasek jako członek swojego Zespołu był formalnie doradcą Prezesa Rady Ministrów. To w Urzędzie Rady Ministrów należałoby szukać odpowiedzialności

— mówi portalowi wPolityce.pl mec. Piotr Pszczółkowski.
 
Premier Ewa Kopacz zlikwidowała Zespół Macieja Laska. Jak wygląda sprawa odpowiedzialności jego członków? Czy mogą oni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za swoją działalność?

Mec. Piotr Pszczółkowski, kandydat PiS do Sejmu z Łodzi: Ważniejsza wydaje się odpowiedź na pytanie kto odpowiada za pomysł powołania tzw. zespołu Macieja Laska Pomysł stworzenia propagandowego zespołu do „wyjaśniania” społeczeństwu ustaleń komisji Millera i organizacja tego Zespołu była tak pomyślana, aby miał on charakter jedynie doradczy, a w zasadzie propagandowy. Ten Zespół realizował wyłącznie określoną politykę medialną rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Czyli nie brał odpowiedzialności za swoje tezy?

Pamiętajmy, że ten Zespół nie wykonywał żadnych badań, a jedynie powielał ustalenia komisji Millera, której dr Maciej Lasek był członkiem. Pytania o odpowiedzialność powinno się zatem kierować bardziej do premiera, który ten Zespół powołał. Dlaczego powstał skoro niczego nie badał? Dlaczego na jego pracę wydatkowano publiczne pieniądze? Zespół Laska nie dokonał żadnych nowych ustaleń, utrwalał ustalenia Komisji Millera, której raport został przyjęty przez Donalda Tuska jeszcze w lipcu 2011 roku.

Wiele razy wskazywał Pan, że ten raport jest niepełny i nierzetelny. Zespół Laska powinien odnieść się do materiałów, jakie w tej sprawie pojawiły się już po publikacji raportu Millera?

Powinien uczciwe wskazać, że prace Komisji Millera należy podjąć, że raport należy zmienić, uzupełnić. W swej narracji Zespół Macieja Laska pominął nowe fakty ustalone przez prokuraturę wojskową i obszerną dokumentacją, jaka przyszła do Polski z Rosji już po zamknięciu prac Komisji Millera. Nie mówię nawet, że Zespół Macieja Laska nigdy nie odniósł się w warunkach proponowanej debaty do ustaleń Zespołu Parlamentarnego i jego ekspertów. W sprawie smoleńskiej wiele się od 2011 roku zmieniło, ale nie doprowadziło to do podjęcia na nowo prac Komisji Millera. Maciej Lasek zwoływał kolejne konferencje, na których, jako doradca rządu, tłumaczył jedynie co raport Millera ustalił w sprawie tragedii smoleńskiej. Starał się przekonać społeczeństwo, że nowe ustalenia i dowody zebrane w spawie nie mają wpływu na wynik końcowy badań Komisji Millera.

Może to słuszne stwierdzenie, skoro Zespół miał jedynie tłumaczyć, co w raporcie się znalazło?

Nie, tego rozumowania nie można przyjąć. Jeśli przyjmiemy, że Komisja Millera działała na podstawie 13. Załącznika do Konwencji Chicagowskiej, to pamiętajmy, że jedną z jego dyrektyw (5.9) jest przeprowadzenie sekcji zwłok. Ustalenia w tym zakresie powinny poprzedzać wydanie raportu końcowego. Tymczasem dokumenty sekcyjne ofiar katastrofy przekazywano z Rosji do Polski jeszcze ponad rok po zakończeniu prac Komisji Millera i opublikowaniu jej raportu. Maciej Lasek ujawnił kiedyś, że Komisja przebadała jedynie 2/3 dostępnych elementów wraku. Wiemy, że członkowie Komisji nie zostali przez Rosjan dopuszczeni do oblotu lotniska. To naruszenie zalecenia 5.4.3 załącznika 13.

Czy te błędy rzutują również na prace zespołu Laska?

Przywołane powyżej błędy oznaczają, że prace Komisji Millera nawet proceduralnie się nie bronią. Obowiązkiem Komisji zgodnie z dyrektywą 5.13 Załącznika 13. było - w sytuacji kiedy staną się dostępne nowe dowody - wznowić pracę Komisji. To oznacza, że Zespół Macieja Laska, który który miał jedynie „tłumaczyć” społeczeństwu rządową wersję przebiegu katastrofy, również powielał dotknięte błędami proceduralnymi tezy Komisji zamiast postulować wznowienie prac.

Znów wraca pytanie o odpowiedzialność za takie działania.

Maciej Lasek jako członek swojego Zespołu był formalnie doradcą Prezesa Rady Ministrów. To w Urzędzie Rady Ministrów należałoby szukać odpowiedzialności. W mojej ocenie najważniejsze pytania powinny dotyczyć zasadności powołania takiego zespołu. Wydano publiczne pieniądze na Zespół propagandowy, który z założenia niczego nowego do badania tragedii smoleńskiej miał nie wnosić. Gorzej, miał powielać ustalenia Komisja Millera. Tłumaczyć, że wszelkie nowe okoliczności i dowody pozyskane od czerwca 2011 roku nie mają żadnego znaczenia dla ustaleń PKWLLP. Tę absurdalną tezę tę obalił niedawno nawet prof. Marek Żylicz - członek Komisji Millera - przyznając, że Komisja powinna  na nowo podjąć sprawę smoleńską. W jego ocenie to oczywiste.

Rozmawiał Stanisław Żaryn
 
za: wpolityce.pl
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.