Czy to już paranoja, czy może ostre "bule" klimakteryjne?
data:24 września 2015     Redaktor: GKut

A może długotrwały , wieloobjawowy i bardzo trudny w przeżywaniu zespół przekwitania?

fot. z dziennik.pl

 

Cóż, zapytać nie można?

Równie chamskie pytania stawiali mistrzowie gatunku przemysłu pogardy, np. obywatel z Biłgoraja (przepraszam wszystkich innych mieszkańców tego miasta z wyżyny lubelskiej), czy dziwny profesor (uf!) z Łodzi. Trzeba też przypomnieć człowieka, który po swej kadencji "notariusza" chodził od drzwi jednego tytułu prasowego, po drzwi tytułu jakże kiedyś szanowanego pisma krakowskiego, aby poskarżyć się na agresję innych, nie dopuszczając do swej świadomości tych własnych  wypowiedzi, które bulwersowały jego kłamstwem i agresją? Nie wspomnę o bezczelnych i najczęściej chamskich wypowiedziach "gołodupców" zwanych rzecznikami prasowymi Parady Oszustów. A redakcje i prasa gównego nurtu - pism niemieckich dla Polaków...?

 

Trudno pogodzić się z myślą, że mógłbym zostać zaklasyfikowany do grupy ludzi, którzy w chamski sposób szkodzą Polakom, rozbijając poczucie wspólnoty. A może poczucie dobra wspólnego jest jedynie anachronizmem, odnotowanym w podręcznikach katolickiej nauki społecznej?

 

A może to ja sam cierpię na paranoję - usystematyzowany i logiczny ale sztywny system urojeń - i już nie potrafię spojrzeć na "twórczość" takich kłamców jak Donald Tusk, Ewa Kopacz i całą armię "kameleonów wartości", z należnym im poczuciem humoru i lekko przymrużonym okiem a także zespołem niepamięci wstecznej?

A może ja sam, starszy człowiek, przeżywam ostatnio mocniej niepokój i lęk? Zmiany nastrojów, tak charakterystyczne dla andropauzy? Zaleganie emocji w postaci nieustannego wracania do bólu , gdy działałem nieskutecznie? Kłopoty z pamięcią i koncentracją uwagi? Zwiększona drażliwość? Obniżenie nastroju i zadowolenia z życia?

 

A jednak …jakże bolą te bezpardonowe ataki na młodego prezydenta! Jakże trudno pogodzić się z prymitywnymi powrotami do metody walki politycznej, która zakończyła się dramatem nad Smoleńskiem! Boją się Ci ludzie czasu, w którym wreszcie moglibyśmy rozliczyć ich ze zmarnowanych ośmiu lat, które w suchych liczbach zmierzyć możemy podwojeniem długu państwowego .

 

Tak, wycofuję się z mych chamskich początkowych pytań, bo wiem, że nie chcę istnieć w publicystyce politycznej jako równy im cham. Będę próbował zrozumieć  lęk tamtych ludzi przed odkryciem w pełnym świetle prawa ich niegodziwości moralnych. Zajmę się analizą własnych słabości, aby w najbliższych latach służyć jeszcze bardziej niż dotąd, idei dobra wspólnego i sprawiedliwości. Będę zwalczał pokusę odpowiadania na bezwzględne chamstwo, takim samym natężeniem agresji.

Za miesiąc, jeżeli odnajdziemy w sobie nadzieję i pragnienie dobrej zmiany, oddalimy aktualnie wszech-panujących do narożnika. Przypomnimy im i sobie, że obowiązują nas reguły życia państwowo-twórczego. Nikt z nas nie żyje w pojedynkę. Jest sporo zaniedbań i zaniechań . W naszej ojczyźnie przypomnimy sobie o najsłabszych (szczególnie tych chorych), niepełnosprawnych i o Polakach z naszych Kresów.

 

Potrzebujemy sprawnego państwa. Potrzebujemy młodego Prezydenta. Potrzebujemy rządu prawa i sprawiedliwości społecznej. Potrzebujemy państwa i mądrych przywódców.

 

Staje się coraz bardziej oczywiste, ze grupę ludzi dotychczas sterujących naszym państwem należy odsunąć od władzy. Zdaje się, że oni w każdym posunięciu na forum międzynarodowym, w każdej decyzji rządowej, w każdym wystąpieniu publicznym udowodnili po tysiąckroć, iż nie zależy im na dobru wspólnym. Wygląda na to, że im jedynie zależy na władzy, którą wykorzystują w systemie wielopiętrowego klientelizmu.

 

Mam przekonanie, że to są ludzie zagubieni w wielorakich oszustwach. Podejmowali haniebne decyzje sejmowe. Nie współczuję im ale i nie chcę okazywać im pogardy. Oni są ostrzeżeniem dla następnych polityków. Ich czyny stają się apelem o wierność tradycyjnym wartościom płynącym z Dekalogu.

 

Udajmy się po rozum do własnych głów przed włożeniem do urny kartki z własnymi decyzjami wyborczymi.

 

Jerzy Binkowski


Jerzy Binkowski – Urodził się w 1949r. w Gdyni. Studiował w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim – psychologia. Drugie studia to: Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna – Wydział Reżyserii Teatru Lalek. Pracował głównie z młodzieżą – szkolnictwo średnie (poradnictwo, teatr) i wyższe. Mieszka od 35 lat w Białymstoku. Od 1994 roku jest członkiem warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Wydał między innymi: „Głosy z pustyni”, „Na drugą stronę białych brzóz”,, W drodze z Damaszku”, „Wygnanie Boga”. Autor Libretta "Kantaty Przemienienia".



Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.