Marek Baterowicz: OBRAZKI ZE  ŚWIATA
data:07 sierpnia 2015     Redaktor: GKut

Z daleka lepiej widać....

 

 

 

Oto po trzech tygodniach krytyk ze strony opozycji pani Bronwyn Bishop – spikerka Parlamentu ( odpowiednik naszego marszałka Sejmu ) – podała się do dymisji. Bardzo zaszkodził jej lot helikopterem z Melbourne do Geelong ( raptem 80 km.) na zbiórkę funduszy dla Partii Liberałów. Za przelot zapłaciła aż 5 tysięcy 227 dolarów, rozrzutność! Tę trasę mogła przebyć samochodem o wiele mniejszym kosztem, prawie za grosze. A owe 5 tysięcy ofiarować partii...Po publicznej burzy i reprymendzie (bo leciała wszak na koszt podatnika!) pani Bronwyn Bishop zwróciła państwu ową sumę, utrzymując, że miała prawo skorzystać z helikoptera i początkowo odmawiała dymisji. Niestety, wygrzebano w archiwach, że w latach 2006/7 użyła pieniędzy państwowych na podróże do Albury i do Brisbane, które dziwnym trafem zbiegały się z datami ślubów jej koleżanek – Sophie Mirabella i Teresy Gambaro.  Zwróciła i te sumy, a tu jeszcze przypomniano jej lot w roku ubiegłym z Sydney do Nowra ( 160 km)...- zatem coraz większy szum wokół  jej wojaży skłonił ją ostatecznie do dymisji. Pod naporem opozycji ucierpiał trochę i sam premier Tony Abbott, Bogu ducha winien w całej tej sprawie.

 

Opowiastka o wojażach pani spikerki Parlamentu i o ich konsekwencjach godna jest uwagi w politycznych parametrach III RP: okazuje się, że w prawdziwej demokracji można być ukaranym za wydatki rzędu kilku tysięcy dolarów, a w III RP nie rozliczono dotąd nikogo za milionowe i miliardowe malwersacje! Długi wysyp afer ciągnie się od roku 1989,  sprawcy pozostają bezkarni, nieosądzeni a dymisje bywały tylko „na pokaz” ( a i to rzadkie ), kiedy już Tuskowi wypadało coś zrobić dla zamydlenia oczu. A dzisiaj ci sami politycy strofują b. szefa CBA, skazanego za walkę z korupcją. W III RP odsłania się co chwila obrazek niepraworządności, na miarę „himalajów” bezprawia i żadna siła nie jest w stanie zmusić  sądów do uczciwego rozliczenia winnych, bo i samo państwo bierze udział w grabieży narodu – gdzie np. zniknęło 19 miliardów z OFE ?

 

Ostatnie dymisje ministrów w rządzie „robotnej rusałki” ( a ile wyda na podróże w Pendolino?) były raczej wymianą niezdatnych politycznie części machiny, o odpowiedzialności finansowej nawet się nie mówi.

 

Tak, za pięć tysięcy dolarów można polec tylko na antypodach, w solidnie działającej demokracji. Natomiast pani Julie Bishop ( bynajmniej nie krewna pani Bronwyn ), nasza minister spraw zagranicznych, nie ma takich kłopotów i ma się dobrze, choć jej apel o powołanie niezależnego trybunału w sprawie MH17 spotkał się z rosyjskim wetem. Wniosek o taki trybunał złożyły cztery kraje ( Malezja, Australia, Holandia i Ukraina), poparty jeszcze przez jedenaście państw , utrącony został rosyjskim „niet” w stylu sowieckim. Angola, Chiny i Wenezuela wstrzymały się od głosu. W tej procedurze jest chyba zasadnicza luka prawna: państwo będące podejrzane o zbrodnię nie powinno przecież mieć prawa do głosu! W zestrzelonym samolocie linii malezyjskich było 39 obywateli Australii. Rosyjskie weto pani Julie Bishop nazwała słusznie „afrontem wobec 298 ofiar, którym raz jeszcze odmówiono sprawiedliwości”. Dodała też, że wykręty i irytacja rosyjskiej Federacji powinny zostać napiętnowane z absolutnym oburzeniem przez międzynarodową wspólnotę.

 

Ba, ale Kreml ma to wszystko w nosie a jeszcze zamierza domagać się na forum ONZ przyznania Rosji wielkiego terytorium w rejonie Arktyki rzędu 1,2 miliona km2 (  to obszar większy od Francji i Niemiec razem wziętych ). Tę imponującą petycję ONZ odrzucił już w roku 2001, jakie szanse ma dzisiaj Putin, gdy jego separatyści strącają pasażerskie samoloty a przedstawiciele byłego Kraju Rad w ONZ  utrącają powołanie niezależnego trybunału ?  Rosja nie oddała Wysp Kurylskich Japonii czy Mołdawii Rumunom, zabrała kiedyś Lwów i Wilno a dziś ma apetyt na Arktykę!  Ale Moskwa ma jeszcze inne plany, wspiera energicznie grupę państw skupionych w BRICS – a są to oprócz Rosji, Brazylia, Chiny, Indie i Południowa Afryka. Z początkiem lipca br. siódmy już szczyt tych krajów miał miejsce w stolicy Baszkirii  Ufa ( niedaleko Kazania, gdzie kiedyś żyli Tatarzy ), a zjazd ten zaszczyciła nawet pani Dilma Rousseff, prezydent Brazylii, mająca dość słabe notowania w swej ojczyźnie. Ojciec pani Rousseff był Bułgarem – może i to etniczne pokrewieństwo wpłynęło na ogromny entuzjazm pani Dilmy w stosunku do Putina ? W każdym razie Brazylia i Rosja postanowiły zwiększyć wymianę handlową, a także rozwijać współpracę w zakresie lotnictwa (!) i kosmosu. Na szczycie podjęto uchwałę o powstaniu Nowego Banku Rozwoju i Funduszu Rezerw wartości stu miliardów dolarów, który służyłby pomocą członkom BRICS w razie światowego kryzysu. Jakże opiekuńczy pomysł...

 

A ostatnie dni obfitowały w ważne wydarzenia. Najważniejszym to oczywiście zaprzysiężenie prezydenta Andrzeja Dudy, zmącone buczeniem posłów Platformy podobno Obywatelskiej, kiedy Duda wspomniał głodujące dzieci. Taką reakcją mogą się popisać tylko ludzie bez serca, co by ostatecznie określało antypolskie nastawienie PO – szumnie deklarowanej jako partii „miłości” w terminologii Tuska. Niektórzy z nich jak Niesiołowski czy Palikot są wręcz gejzerami nienawiści, a jak zauważyła pewna pani z Melbourne powinni dostać do obgryzania kości, aby tym zajęci przestali ujadać  jak wściekłe psy! Obawiam się, że to nie wystarczy dla powrotu dobrych manier i normalności i że – jak sądzi Kokoszkiewicz – potrzebna nam polska Norymberga ( vide „Polska niepodległa” i inne blogi – 22-6-15), która dopiero oczyści III RP z tylu elementów PRL-u, że mamy do czynienia stale z PRL-bis. Dopiero wtedy będzie możliwa naprawa Rzeczypospolitej, o czym marzy prezydent elekt.

 

A tymczasem prestiżowa encyklopedia Britannica pominęła ...powstanie warszawskie! Ponura to sprawa, więcej niż skandal, bo nawet nikczemność. Polonia , zwłaszcza amerykańska, pragnie wystąpić do redaktorów encyklopedii z prośbą o uzupełnienie i ma nadzieję, że ową prośbę poprą dyplomatyczne placówki III RP! Nadzieję mieć można, ale zarazem trzeba być świadomym, że ambasady i konsulaty słuchają raczej instrukcji Michnika i zaleceń MSZ, a tenże wygląda tak jak go opisał Krzysztof Baliński w książce „MSZ – polski czy antypolski?”, książkę naturalnie wrogo przyjętą w kręgach „Gazety Wyborczej”. Aby Polska była Polską – jak śpiewamy od lat z Pietrzakiem – MSZ musi odzyskać polski profil. Czy to zadanie w ogóle wykonalne w najbliższych latach ? Może dopiero po polskiej Norymberdze...? Albo po odsunięciu od władzy obozu antypolskiego, który jest synonimem Platformy Obywatelskiej! A zatem do jesieni!

                                                                                             Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014). Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney.
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.