Cezary Krysztopa: Dlaczego uważam, że mam prawo do nazywania PO bandą złodziei? W kilku punktach
data:05 sierpnia 2015     Redaktor: Agnieszka

Zaufanie. Jeśli chodzi o złożone struktury społeczne słowo – klucz. Wymieniając się kolorowymi papierkami w pracy, w sklepie, u rzemieślnika, wierzymy w to, że banki, które je produkują gwarantują nam ich wartość, bo przecież same w sobie wartość przedstawiają wielkiej wartości. Nie jest to zaufanie absolutne, ale jakieś jest.

 

Płacąc podatki wierzymy (choć jest to zaufanie jeszcze mniej absolutne), że państwo przynajmniej większą część tych podatków zagospodaruje efektywnie i dla naszego dobra (ja wiem jak to brzmi, ale skoro ciągle te podatki płacimy i jeszcze nie palimy urzędów skarbowych, to przecież nie tylko ze strachu). Mimo wszystko jakoś wierzymy w to, że policja złapie złodzieja, lekarz nas wyleczy, a a fryzjer nie poderżnie gardła. Wierzymy również w to, że co jak co, ale proces wyborczy w XXI wieku, po „25 latach wolności”, w środku średniej wielkości europejskiego państwa, jest uczciwy, że jest prawdziwym odbiciem woli narodu.

 

A ściślej rzecz biorąc wierzyliśmy. Ci, którzy wnikliwie przyglądali się scenie politycznej, od dawna mieli wątpliwości, większość mogła zobaczyć na czym to polega w ostatnim, czarnym dla polskiej demokracji, tygodniu. Oczywiście są też tacy, którzy nie dostrzegą tego nigdy. Beneficjenci systemu fasadowej demokracji, ich poplecznicy i zwykłe umysłowe ciemięgi. Kto jednak był w stanie zrozumieć co się wokół niego dzieje, ten w ostatnim tygodniu zrozumiał. Ta demokracja jest tylko potiomkinowską wioską, za którą kryją się te same mechanizmy co w PRL, może tylko ładniej upudrowane i otoczone delikatną błękitną poświatą rzekomo światowego blichtru.

 

I to pudrowane buractwo po szkoleniach na „hejterów PO”  mówi do mnie tak: „Jakie złodziejstwo? Jakie kłamstwa? Jakie afery? Jaka korupcja? Udowodnij!”. W tym żądaniu kryje się głęboka manipulacja, ponieważ w normalnym państwie, to nie obywatel ma być zmuszany do udowadniania czegokolwiek władzy, tylko władza stara się działać tak, żeby zaufania obywatela nie tracić, ponieważ zaufanie obywatela, jako jej suwerena jest jej potrzebne do działania. Naszej władzy jednak nie obywatel jest suwerenem (kto? nie mam pojęcia. Berlin? Moskwa? Bruksela?), W związku z czym traktuje ona obywatela wyłącznie jako swojego fornala, który ma dostarczać kasy w formie podatków i nie sprawiać kłopotów zajętej równaniem do wielkiego świata władzy.

 

Ludzie władzy, i ci opłacani i zwykli pożyteczni idioci, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że mając miażdżącą przewagę instytucjonalną, sami są stanie udowodnić i utrwalić w powszechnej świadomości, że ziemia jest płaska, słońce wschodzi na zachodzie, z kranów leci wódka a kiełbasa rośnie na dębach wolności. Czyż nie robią tego codziennie? Za to ich „fornale” nie mając ani możliwości, ani uprawnień śledczych, nie są w stanie udowodnić niczego w sensie kodeksu karnego, tym bardziej, że system sprawiedliwości nastawiony jest bardziej na ochronę resortowych białych kołnierzyków niż na jakąkolwiek sprawiedliwość.

 

Jest jednak wielu i coraz więcej takich, którzy się tej manipulacji nie poddają i głośno mówią opierając się na dostępnych przesłankach oraz wieloletniej obserwacji własnego portfela (których jest już tyle, że wnioski wyciągnięte na ich podstawie graniczą z absolutną pewnością) mówią głośno: Platforma Obywatelska to banda złodziei. Jakie to przesłanki? Oto kilka najważniejszych:

 

1. Podwojenie długu publicznego. W 2007 roku, kiedy Platforma Obywatelska obejmowała rządy tylko jawny dług publiczny według Wikipedii wynosił 527,4 mld zł, dziś według licznika Balcerowicza zdrowo przekracza bilion i szybko rośnie. Oczywiście w jakimś stopniu są to koszty współfinansowania unijnych inwestycji. Nawet jednak litościwie nie wspominając o kosztach inwestycji, które są w Polsce znacząco wyższe niż na zachodzie gdzie choćby siła robocza jest droższa (jakieś światło na to zjawisko rzuca Wojciech Sumliński „Po przeanalizowaniu dziesiątek przetargów w ostatnich latach nie znalazłem ani jednego od miliarda w górę, w którym nie brałyby udziału osoby związane z WSI” – podkreślił Wojciech Sumliński. Wymienił przykłady, że tego skutkiem są najdroższe stadiony, najdroższe autostrady i najdroższe mosty…”) to owe koszty, według danych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wyniosły na koniec kwietnia 2015 – 335,9 mld zł z podpisanych umów minus 238,3 mld zł unijnych dotacji, około 97,6 mld zł. Nawet biorąc pod uwagę, to że jestem kompletnym laikiem i mogłem coś pokręcić, to jest to suma daleko niewystarczająca, żeby wytłumaczyć pół biliona przyrostu jawnego (bez wydzielonych części długu choćby w funduszu drogowym i innych elementów kreatywnej księgowości) długu publicznego za dwóch kadencji „Polski racjonalnej”. Dlaczego miałbym reszty setek miliardów złotych nie uznać za koszt gigantycznej korupcji, biurokracji, braku reform i innych sposobów na spijanie fruktów władzy, przez tę złodziejską bandę? Oni sobie pierdzą w stołki od ośmiu lat i żrą ośmiorniczki na mój koszt a ja mam tego nie widzieć? A niby dlaczego? To moje pieniądze. A jeśli Polsce jest coraz bliżej do Grecji to nie dlatego, że PiS ma coś zrobić, w wyniku czego Balcerowicz dostanie apopleksji, tylko w wyniku tego co PO już zrobiła i co Balcerowicza jakoś do apopleksji nie doprowadziło.


2. Kradzież pieniędzy z OFE. Tak, kradzież, to że Tusk chamsko żartował sobie z nas, że jeśli te pieniądze są nasze to spróbujmy nimi zadysponować, nie jest dowodem niczego prócz bezczelności i chamstwa Tuska. To są pieniądze, które w lepszym czy gorszym, można dyskutować, systemie, odłożyliśmy sobie na emerytury. Tych pieniędzy już ni ma. Ci, którzy nam je ukradli, wmawiali nam, że są wirtualne, ponieważ podobnie jak zapisy w ZUSie nie są żywą gotówką. Owszem, nie są, ale w odróżnieniu od zapisów w ZUSie, które jakiś pogrobowiec Tuska anuluje w przypływie „troski o finanse państwa” były lokowane w papierach wartościowych, takich samych jak te, w których lokują pieniądze pańtwa i banki, czyli daleko bardziej pewnych. W dodatku nikt nie potrafi powiedzieć w jaki sposób te mające konkretną wartość papiery zostały przeliczone na te zusowskie „zapisy”. Ktoś sprawdzał ile ma zapisane? A może porównywał z tym ile miał w papierach? Raczej nie sądzę żeby mu się ta sztuka udała, a jeśli nawet, to niespecjalnie ufałbym zusowskim „zapisom”. Największym zaś kłamstwem związanym z kradzieżą 150 miliardów z naszych emerytur jest to, że rzekomo ratuje to finanse państwa. Jedyne co ratuje to dupy Tuska, Rostowskiego i reszty cwaniaków budujących kosztowne złudzenia po pół biliona złotych, przecież nawet to, że uniknęli Trybunału Stanu spłacając zadłużenie naszymi pieniędzmi i unikając przekroczenia progów ostrożnościowych, nie zmienia faktu, że ktoś te emerytury kiedyś będzie musiał wypłacić. A wtedy po pieniądzach, które na ten cel odłożyliśmy, nie zostanie już nawet siwy dym.


3. Korupcja. Straty związane z samą infoaferą szacowane są na miliardy złotych. „Wiodące media” usunęły wprawdzie jakąś część artykułów na ten temat z lat 2011-2012, ale nie wszystkie. Np. Polskatimes.pl pisze o 10% od dziesiątków miliardów, Rzeczpospolita pisała o „miliardach utopionych w infoaferze”. Mowa o centralnych strukturach państwa, MSWiA, ZUS, straży pożarnej czy policji i innych, to są ludzie władzy, którzy odrzucając nowomowę zwyczajnie ukradli publiczne pieniądze ośmieszając doszczętnie program e-państwa i doprowadzając do konieczności oddania unijnych funduszy. Oczywiście w sądach sprawy się wloką a „wiodące media” unikają trudnego dla politycznych opiekunów tematu. A przecież to nie jedyny przypadek. Amber Gold, u właściciela którego, warto przypomnieć, pracował nawet Michał Tusk i u właściciela którego działacze PO ciągnęli samolot na słynnym zdjęciu, niczym burłacy na Wołdze. Afera drogiego Pendolino (Alstom ma sprawy o korupcję w każdym z kilkunastu krajów, do których ostatnio sprzedał pociągi, a w Polsce nie ma. Wot siurpryza) Dalej, afera hazardowa, przecież Chlebowski et consortes, nie chodzili za sprawami Sobiesiaka za darmo i w interesie publicznym. Sprawa oczywiście, dzięki panu Sekule, zamieciona pod dywan. Afera z opóźnieniem publikacji przez Rządowe Centrum Legislacji ustawy o rajach podatkowych, afera mieszkaniowa Karnowskiego w Sopocie, afera Misiaka, wyprowadzanie pieniędzy z Kraków Business Parku w Krakowie, afera handlu szpitalnymi długami, tzw. afera Sawickiej, afera korupcyjna w ZUS i wiele wiele innych (większość wymienionych tutaj). I nie chodzi o to, że innym rządzącym nie przytrafiała się korupcja. Przytrafiała, tyle, że np. PiS potrafił zwalczać korupcję również we własnym łonie, a tak gargantuicznych rozmiarów korupcja jak za rządów PO nie osiągnęła chyba nawet za rządów SLD. To jak nie nazwać tego złodziejstwem? Przecież oni wszyscy swoje dolce vita finansują nielegalnie z naszych pieniędzy.


4. Biurokracja. Oczywiście zawsze jest potrzebna jakaś administracja. I sprowadzanie problemu do absurdu pt. „no tak, pewnie PiS zrobiłoby wszystko bez urzędników” jest wyłącznie prymitywną zagrywką wyuczoną na kursie dla hejterów PO. Ponieważ nie w tym rzecz, że ŻADNI urzędnicy są niepotrzebni. Rzecz w tym, że za rządów PO zbudowany został system, w którym posady w administracji są w niemałej części dwóch rodzajów. Rentą socjalną dla krewnych i znajomych królika w partiach dolnych i lennem nadawanym posłusznym, w partiach wyższych. Ogólnie szacuje się, że za rządów PO przybyło kilkadziesiąt a niektórzy twierdzą, że nawet sto tysięcy urzędników w administracji centralnej i samorządowej. To są dziesiątki miliardów na utrzymanie rodzin i znajomych Platformy. Nie mówiąc o tym, że dla tych ludzi trzeba znaleźć też jakąś robotę, co na upraszczanie procedur nie wpływa. A wybory organizowane przez taką wielopiętrową klientystyczną strukturę, jak są wiarygodne, widać na przykładzie ostatnich wyborów samorządowych. To wszystko za nasze pieniądze. To nie jet kradzież? To co to jest?


5. Kontrakt gazowy z Rosją. Kontrakt, przed najbardziej niekorzystną wersją którego broniła nas Komisja Europejska. Kontrakt, dzięki któremu płacimy za gaz najwyższą cenę w Europie (w 2013 429 dol/1000m3, później nieco spadła, teraz nie wiem, ale i tak jest to jedna z najwyższych lub najwyższa stawka w Europie). Dlaczego tak się dzieje? Nie wiedzą nawet specjaliści. To znaczy oficjalnie nie wiedzą, bo wyjaśnienie tej absurdalnej sytuacji w zasadzie może być tylko jedno, szczególnie, że mamy tu do czynienia z partią rządzącą, która za miskę ryżu sprzedałaby własną matkę, a co dopiero interes ekonomiczny własnego kraju. Jeśli dorzuci się do tego sabotaż programu budowy elektrowni atomowej, sabotaż budowy gazoportu, sabotaż programu polskiego gazu łupkowego oraz rezygnację z budowy elektrowni w Ostrołęce, na którą wydano już ciężkie miliony, a która tak się przypadkiem składa, że byłaby konkurencją dla elektrowni w Okręgu Królewieckim, to chyba mamy pełen obraz. Kto za to płaci? Ja płacę, Pan płaci, wszyscy płacimy w rachunkach za gaz i prąd.


6. Fiskalizm kolonialny. To moje określenie. Tak określam „dziwną” niechęć do opodatkowywania banków i hipermarketów, preferowanie biznesu zagranicznego kosztem glanowanego biznesu polskiego oraz rosnące poza granice absurdu obciążenia podatkowe drobnych podatników. Wydaje się, że lata dziewięćdziesiąte mamy dawno za sobą. Ta władza najwyraźniej tak nie uważa, nadal kapitał zagraniczny, tak jakby był jedynym możliwym źródłem pieniądza jest preferowany kosztem kapitału polskiego. Jeśli jesteś kapitalistą zachodnim, dostaniesz zwolnienia podatkowe, ulgi i pocałowanie w rękę, jeśli jesteś kapitalistą polskim, wszystko co możesz dostać, to kłamliwe oskarżenie o unikanie podatków, zniszczenie firmy i kopa w tyłek. Najgorzej jednak masz jako szeregowy polski podatnik. Jako takiego można Cię okładać coraz to nowymi podatkami. Kiełbasa wyborcza kosztuje. Brak reform również. A banków i hipermarketów, które są o wiele bardziej od Ciebie biegłe w „optymalizacji podatkowej” czyli metodach wyprowadzania kapitału z Polski tak, żeby nie został przypadkiem opodatkowany (np. wysokie opłaty za „korzystanie z logo”), opodatkować dodatkowo nie można, bo „przerzucą koszty na klientów”. Tak jakby każdy opodatkowany w jakimś sensie nie „przerzucał kosztów”. Szewc na przynoszących buty do naprawy, producent garnków na kupujących garnki, a robotnik np. przy pomocy związków zawodowych na fabrykanta. To się nawet jakoś mądrze nazywa, niestety nie pamiętam nazwy, ale gdyby z tego mechanizmu wyciągnąć wnioski, mogłoby się okazać, że podatki w ogóle nie mają sensu. Tyle, że są potrzebne. I nie ma najmniejszego powodu, żeby unikające płacenia podatków w Polsce banki i hipermarkety, służące głównie do strzyżenia kolonialnych baranów, nie dołożyły się w większym stopniu do naszego budżetu. Ta „dziwna” niechęć do opodatkowywania koncernów i „dziwna” łatwość do opodatkowywania szarych zjadaczy chleba, pokazuje gdzie Platforma Obywatelska lokuje swoją lojalność. Sądzicie, że jest to lojalność bezinteresowna?


To tak pokrótce. Tych punktów mógłbym wymienić jeszcze wiele. Tych jednak kilka wystarczy, żeby ze spokojnym sumieniem nazwać gang rządzący obecnie w Polsce bandą złodziei. Dzięki nim spora część naszych ciężko zarobionych pieniędzy posłużyła i posłuży nie lepszej przyszłości naszych dzieci, tylko dobremu samopoczuciu i dobrobytowi ludzi i tak już upasionych na władzy, budowie złudzeń, które miały utrzymać lemingi w przekonaniu, że żyją w najlepszym okresie historii Polski i zasłużeniu się nieznanym mi bliżej prawdziwym suwerenom obecnej władzy. Oni oczywiście tego systemu nie stworzyli od podstaw, zastali już sieci powiązań resortowych, postesbeckich, postkomunistycznych i mafijnych i tylko twórczo je rozwinęli. Niestety do rozmiarów zagrażających spójności państwa, co doskonale określił człowiek tej władzy Bartłomiej Sienkiewicz jako „państwo teoretyczne”.

 

A jeśli jakieś umysłowe niedojdy lub też zwykli płatni peowscy hejterzy, będą Was molestować o „dowody” złodziejstwa PO, to mam nadzieję, że Wam się link do tego tekstu przyda. Przecież trudno np. w 140 znakach opisać ogrom sku%^ysyństwa tej bandy.

 

Tekst ukazał się na blogpublika.com - kliknij TUTAJ.

Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.