BRAK  KRZESEŁ ? (w farsie Ionesco były puste!)
data:31 lipca 2015     Redaktor: GKut

Z daleka lepiej widać ...


 

O stanie polskiej gospodarki i narodowego majątku wymownie świadczy niedobór krzeseł w kraju. Okazuje się nagle, że rząd Ewy Kopacz musi wozić ze sobą krzesła, a podobno i stoły, bo w odwiedzanych miejscowościach brakuje tych jakże podstawowych mebli. A może nie brakuje, tylko że pani premier i jej podopieczni z tekami ministrów za bardzo przywiązali się do stołków ze stolicy ?  Być może też ich wymiary  lepiej pasują do platformianych kształtów ministerialnych!?  Tak czy owak rząd wozi krzesła, powiększając wydatki z kieszeni podatnika, co zawsze wzbudza oburzenie pod każdą szerokością geograficzną, a nawet na antypodach. Pani Bronwyn Bishop – spikerka parlamentu - ma właśnie kłopoty z powodu znacznej sumy wydanej z kasy państwa na helikopter użyty raczej w celu prywatnym. Opozycja domaga się zatem jej dymisji.  O dymisji pani Kopacz jednak się nie mówi, bo wiadomo że jako proteza po Tusku  ustąpić nie może, zobowiązana przez swego politycznego promotora do wytrwałości i heroicznej misji odzyskania zaufania wyborców. A jak sama pani premier powiedziała – po przegranej w maju innego idola PO – Platforma Obywatelska (  o wiele bardziej Oligarchów! )  nazbyt się oddaliła od ludzi. Dlatego jej zadaniem jest teraz udowodnić, że Platforma stoi jednak bliżej obywateli niż by na to wskazywały różne fakty temu przeczące. Stąd gorączkowy objazd Kraju i zapewnianie nas, że pani premier marzy tylko o tym, aby być blisko ludzi. A w tej intencji to nawet i dołoży finansowo. Istotnie, spadł deszcz obietnic przy jednoczesnym oczernianiu opozycji, która rzekomo wyłącznie...odgradzała się od obywateli (??) co jest absolutnie fantastycznym pomówieniem. To Platforma Obywatelska unikała dialogu ze społeczeństwem, nie konsultując ludzi a stosując politykę faktów dokonanych. Petycje w kwestii referendów, poparte milionami podpisów, były skrzętnie odrzucane.  Naturalnie z demokracją takie metody mało mają wspólnego, a były one przecież nieustannie stosowane przez rząd PO-PSL i to właśnie ta szacowna koalicja odgradzała się od obywateli szczelnym murem obojętności. Czyżby panią Kopacz zawiodła pamięć ?  Z pewnością nie, ale jakże wygodnie jest odwracać kota do góry ogonem, szczególnie gdy może to otumanić bodaj garstkę wyborców. A Platforma walczy dzisiaj o przetrwanie, mimo marnych sondaży liczy nadal na wyborców z układu.

 

Gdy o krzesłach mowa przypomina się nam zaraz Ionesco i jego „farsa tragiczna” pod tytułem „KRZESŁA”.Wystawiona po raz pierwszy w r.1952 nie straciła na aktualności, wprost przeciwnie: rzędy pustych krzeseł w sali konferencyjnej czekają na zaproszonych gości, którzy mają wysłuchać Oratora. Ma on przedstawić przesłanie pewnego Starca, jego „filozofię” adresowaną do ludzkości!  Starszy pan ( Ionesco zaznaczył na samym wstępie, że jego bohater ma lat 95!) nie jest bowiem w stanie sam wyrazić swoich przemyśleń i odwołuje się do pomocy mówcy, Oratora. Oznajmia to swojej małżonce, również wiekowej pani:

 

To nie ja przemówię, zaangażowałem zawodowego oratora, to on

przemówi w moim imieniu, zobaczysz...

 

Wśród zaproszonych są przedstawiciele różnych kręgów –  naukowcy, prezesi, policjanci, bankierzy, aptekarze, biskupi, artyści, kupcy, nawet pracownicy poczty, wojskowi, urzędnicy, ale i robotnicy – ci wszyscy, którzy zdaniem Starca mogą pojąć jego „filozofię”. Tę raczej elitarną publikę zaszczyci obecność Cesarza! Jak farsa, to farsa.  A Starzec – ustami Oratora – zwróci się do ludów Europy i pozostałych kontynentów. Optymistyczna wizja, ale finał tragiczny. Starzec ze swoją wiekową magnifiką ostatecznie skacze w fale morza, uważając swoją misję za skończoną. Sądzi też, że powinni odejść po „długich latach pracy dla postępu ludzkości , kiedy to oboje byli żołnierzami słusznej sprawy...”  Ionesco nie stawia kropki nad „i”, ale ta sarkastyczna kpina sugeruje, że za ową „słuszną sprawą” kryje się może przesłanie marksizmu-leninizmu ? Był rok 1952! U nas noc stalinizmu.

 

A kulminacją farsy jest wystąpienie Oratora, który potrafi zaledwie wyartykułować jakieś niezrozumiałe sylaby i gardłowe dźwięki – tyle zostało z „filozofii” Starca ? Orator jest jednak głuchoniemy, pragnie ratować sytuację pisząc kredą na tablicy jakieś litery, bez ładu i sensu. Jego wysiłki wieńczy jednak jedno słowo: ADIEU. Tak kończy żywot przesłanie Starca...

 

Niestety, lewicująca młodzież w Australii próbuje ożywić „filozofię” dwóch starców – Marksa i Engelsa! Oto 29 lipca br. na University of NSW Socjalistyczna Alternatywa zorganizowała spotkanie poświęcone przesłaniu... „Manifestu Komunistycznego”! Zdaniem rozpalonych głów tych studentów to zapleśniałe i chore dzieło oferuje najlepszy lek na ekonomiczny kryzys trapiący narody (!). Trudno o większy nonsens.

 

A wracając do „Krzeseł” i madame Kopacz  wypada zauważyć, że pani premier nie jest w tak komfortowej sytuacji jak Starzec z farsy Ionesco, który wynajął sobie Oratora. Bo przecież i ona ma kłopoty z poprawnym wyrażaniem swoich „przemyśleń”. Ale to już nie nasze zmartwienie, a z zażenowaniem oglądamy jej objazdowe występy i namolne wdzięczenie się do obywateli, tyle lat nabieranych przez Platformę niby Obywatelską za kadencji „magika” Tuska. Nagle teraz mają uwierzyć w szczerość nowych obietnic ?  Byłby to szczyt naiwności ze strony Polaków. Natomiast Peerelczycy ( i ich klientela)  być może jeszcze przyjmą jej zaproszenie do tanga:

 

                   Z panią Nikt byś nie zatańczył ?

                   Po mnie tylko brzęk szarańczy!

 

                                                                                Marek Baterowicz

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014). Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney.
Zobacz równiez:





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.