Xenia Jacoby: "Żal was chłopcy, że odchodzicie..."
data:29 czerwca 2015     Redaktor: GKut

W piątek 12 czerwca 2015r. pożegnaliśmy na naszej polskiej ziemi Ostatniego Hubalczyka ppłk Romualda Rodziewicza ps. „Roman,” żołnierza Oddziału Kawalerii – Oddziału Wydzielonego WP - legendarnego majora „Hubala.”


 

Pomimo że Polska została oszukana i opuszczona przez aliantów, major i jego oddział nie skapitulowali ale podjęli inną formę walki w partyzantce. Hubalczyk przeszedł przez piekło walk obronnych września 39 r. – idąc w najgorsze i przez piekło niemieckich obozów koncentracyjnych. Wsławił się swym męstwem, wiernością i karnością.

Ostatnią wolą hubalczyka było sprowadzenie jego prochów z Wielkiej Brytanii do Polski i złożenie ich na Powązkach Wojskowych.

 

 
 

Tamtego pamiętnego dnia przy katedrze czekały już dzieci hubalczyka - Helen Natalia Vowles z Australii i Leon Rodziewicz ze Stanów Zjednoczonych, przybyłe do Polski na uroczystość pochówku urny z prochami swego ojca. Towarzyszyła im przyjaciółka rodziny Rodziewiczów - Pani Hanna Siemaszko z Warszawy.

Ruch na chodniku przed świątynią zagęszczał się. Przyjechali harcerze, przedstawiciele szkół noszących imię mjr Henryka Dobrzańskiego „Hubala,” poczty sztandarowe, Związki i Stowarzyszenia Kombatanckie. Panowie: Leszek Rodziewicz i prezes Zarządu Pan Bogdan Rodziewicz reprezentowali Stowarzyszenie Rodu Rodziewiczów.

 

 

Na okoliczność pochówku dotarła delegacja zagraniczna z Płn. Anglii w osobie ks. hm. Jana Wojczyńskiego TChr., Anny Ławniczak manadżer Domu Polskiego Jasna Góra w Huddersfield, gdzie „Roman” był rezydentem ostatnie cztery lata swego życia. Towarzyszyło im kilka osób z Manchester, związanych z osobą hubalczyka. Dotarli także przedstawiciele władz naczelnych Okręgu ZHP WB - hm. Wacław Mańkowski z córką Oleńką zajmujący się Centralną Stanicą Harcerską w Fenton, (hrabstwo Lincolnshire) gdzie Roman mieszkał około 20 lat i opiekował się stanicą podczas swego pobytu. Na uroczystość stawił się także starosta Pan Marcin Baranowski, nowy ambasador Powiatu Opoczyńskiego. Uroczystość zaszczycił swym przybyciem do katedry mistrz polskiego aktorstwa, reżyser filmowy i teatralny Pan Ryszyrd Filipski. Nikomu nie trzeba przypominać, że był on odtwórcą roli tytułowej w filmie „Hubal” Bohdana Poręby. Towarzyszyła mu Pani Lusia Ogińska, poetka poezji patriotycznej. Pan Krzysztof Wojciechowski reż. scenarzysta i wybitny polski dokumentalista filmów fabularnych i dokumentalnych, uhonorował uroczystość swą obecnością. Wśród uczestników znaleźli także swe miejsce Panowie: Łukasz Ksyta i Andrzej Dyszyński, którzy służyli „Hubalowi,” walcząc wiecznym piórem o przywracanie pamięci i poświęcając się publikacjom o majorze. Wszyscy z różnych stron świata przybyli do katedry, by złożyć hołd Wielkiemu Polakowi pułkownikowi Rodziewiczowi.

 

 

Zgromadzeni zajmowali miejsca w ławkach katedry, której mury pamiętały czasy króla Jana Kazimierza. Oczekując uroczystego Requiem, przybyli składali modlitwy. Nadjechała limuzyna pogrzebowa wioząca urnę z prochami śp. Rodziewicza. Majestatycznie wniesiono drewnianą urnę, która spoczęła przy stopniach prezbiterium w ołtarzu głównym, na postumencie przykrytym szkarłatem, obok zdjęcia żołnierza niezłomnego. (szkarłat upatrywany jest jako symbol zmartwychwstania, zwycięstwa życia nad śmiercią) W klimacie sacrum świątyni - znajomi i przyjaciele zmarłego, podchodzili do urny i w geście dotyku - żegnali się z hubalczykiem. W tym czasie wmaszerował poczet sztandarowy Zarządu Głównego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Warszawie, pod dowództwem mjr Mariana Zacharskiego. Poczet stanął w szeregu wzdłuż lewej nawy. Dowództwo Garnizonu Warszawa służyło wojskową asystą honorową. Po mundurowych z AK, na komendę d-cy uroczystości, wmaszerowali także w rogatywkach żołnierze gen. bryg. dr Wiesława Grudzińskiego z DGW. Żołnierze Garnizonu zaczęli pełnić wartę honorową na posterunku przy urnie „najwierniejszego z wiernych” żołnierzy Hubala, a inni ze sztandarem zajęli miejsce naprzeciwko weteranów AK w prawej nawie. Środkiem katedry, przy akompaniamencie organów, kroczył uroczyście po czerwonym dywanie orszak celebransów i zajął miejsce przy ołtarzu głównym. O godz. 12:00 rozpoczęła się msza św. w intencji zmarłego. W uroczystość NSPJ w warszawskiej Katedrze Polowej Wojska Polskiego pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski – Hetmanki Żołnierza Polskiego, mszę koncelebrowały dwie znamienite osobowości duszpasterskie: kapelan proboszcz katedry ks. ppłk Władysław Maciej Kozicki oraz kapelan hubalczyka ks. Jan Wojczyński TChr. Patronem dnia było 108 błogosławionych męczenników, którzy ponieśli śmierć w czasach II wojny światowej. Aktor Pan Maciej Rayzacher, znany jako Luboń w „Kolumbach,” przeczytał z ambony słowo boże z pierwszego czytania liturgii mszalnej.

 

Podczas swej homilii ks. pułkownik kapelan WP przywitał Rodzinę zmarłego, Szanownych Gości, Kawalerzystów, Ułanów, Strzelców oraz wspólnotę eucharystyczną. Do zgromadzonych zwracał się słowami - żegnając „człowieka nieprzeciętnego, pięknego i bohatera wiernego do końca hasłom wypisanym na sztandarach: „Bóg-Honor-Ojczyzna.”

 

Ksiądz celebrans snuł refleksje, które skłaniały do zadumy nad sobą i swą przyszłością. Prowokowały do zadania sobie pytania - kim jestem dzisiaj i kim będę przy końcu swych dni... by żyć tak, aby sumienie zawsze było spokojne.

 

Ksiądz zagłębiał się w rozważaniach: ‘’Roman” należał do oddziału, którego żołnierze na zawsze pozostaną symbolem bezgranicznej, heroicznej odwagi i determinacji w walce o wolność Rzeczypospolitej - odwagi, która stała się i pozostanie na zawsze nieustającą inspiracją dla kolejnych pokoleń Polaków. Był bohaterem nie tylko na polu chwały polskiego oręża ale również bohaterem wiary. Wspominamy jego postawę w obronie medalika w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, który dostał od swojej siostry Zofii. Pan Roman wytrwał w wierze aż do końca swego długiego życia, /prawie 102 lata/ nawet w momencie śmierci był ufny i umarł z wiarą na ustach, wypowiadając ostatnie słowa : „Boże, zlituj się nade mną ”.


Orator kontynuował: „To też jest dla nas świadectwo, że trzeba być wiernym do końca, że swoje życie trzeba budować na trwałym fundamencie Bożych Przykazań. Nasi dziadkowie, może jeszcze ojcowie zwykli mawiać: “Bez Boga, ani do proga…”. Co to znaczy? To znaczy, że życie jest wartością i ma sens wówczas, gdy na pierwszym miejscu jest Bóg. Biorąc w dłoń szablę, pamiętali, że to nie tylko przedmiot orężny, ale to symbol polskiej militarnej potegi i polskości w epoce zaborów, wspomnienie dawnej świetności, instrument rycerskiego rzemiosła i obywatelskiego wychowania.”


Retor przytoczył także słowa przysięgi jaką złożył i wypełnił swym życiem ostatni żołnierz majora „Hubala”:


„Przysięgam Bogu być wiernym

Ojczyźnie mojej Rzeczypospolitej Polskiej

Stać na straży honoru żołnierza polskiego

 

Za sprawy Ojczyzny mej walczyć do ostatniego tchu

I tak postępować, abym mógł żyć i umierać

Jak prawy żołnierz polski.”

 

W trakcie mszy nie nastąpiła zmiana warty. Żołnierze pełniąc uroczystą służbę zastygli w miejscu i stali na straży przy urnie do końca mszy, jak niegdyś hubalczyk na warcie strzegąc swego oddziału i drogiego mu dowódcy „Hubala.” Pan Pułkownik spoglądał z portretu i obecny duchem przemawiał swym spojrzeniem: „ - Nie wszystek umrę...”

 

„Panie Pułkowniku, …żyłeś według wartości wierny przykazaniom, żyłeś jak prawy żołnierz i umarłeś jak prawy żołnierz Polski. Niech okryje dziś swojego bohatera ziemia Polska.

Spoczywaj w pokoju,” skonkludował ksiądz pułkownik przypominający swym oddaniem kapelana hubalczyków - księdza pułkownika Ludwika Muchę. Żołnierze wyznaczeni do posługi liturgicznej – służyli przy ołtarzu.

 

O godz. 13:00 spod katedry wyruszył autobus, który przewiózł wszystkich na Powązki Wojskowe. Tam dokonała się druga część uroczystości pożegnalnej. O 13:30 cały kondukt kierował się bramą główną Powązek do kolumbarium Kwatery D-18. Na cmentarzu w pełnym słońcu czekała już Orkiestra Reprezentacyjna WP im. gen. Józefa Wybickiego. Tutaj w długiej rozciągniętej kolumnie żołnierze Batalionu Reprezentacyjnego WP wsłuchani w głos komend zaczęli maszerować z wieńcami przed limuzyną pogrzebową, wiozącą urnę z prochami żołnierza niezłomnego. Dostojnym krokiem za wojskiem kroczyli harcerze, uczniowie polskich szkół, poczty sztandarowe - towarzysząc w ostatniej drodze. Tuż przed czarnym mercedesem celebransi w zamyśleniu prowadzili orszak żałobny. Po obu stronach karego rumaka na czterech kołach, maszerowało dwóch żołnierzy prezentujących broń. Za nimi podążały dzieci hubalczyka, przyjaciele, znajomi, różne osobistości. W kondukcie szedł aktor Pan Maciej Rayzacher z małżonką Jolantą zd. Rodziewiczówną. Drobnymi krokami z wiązanką kwiatów podążali artyści: Lusia Ogińska i Ryszard Filipski. Kobiety ocierały łzy z policzków...płakały, „choć nie było rozkazu płakać...” Kondukt dotarł do kwatery Fundacji Żołnierzy Polski Walczącej. Tutaj dokona się „zakwaterowanie” Ostatniego Hubalczyka, który dostał swą ostateczną kwaterę wśród kolegów, innych bohaterskich żołnierzy, walczących za wolność i niepodległość Polski.

 

 

O 12:40 rozpoczęło się zakończenie ceremonii pochówku. Tutaj także ceremoniał wojskowy przewidział wartę honorową żołnierzy przy ścianie kolumbarium obok urny zasłużonego Polaka. Były modlitwy, poświęcenie urny z prochami, mowy pożegnalne, podczas których wymieniano zasługi zmarłego... Przemówił Leon, syn śp. Rodziewicza, potem Bogdan Rodziewicz i przyjaciele. Wśród pożegnań znalazły się i słowa Ryszarda Filipskiego, deklamującego wiersz poetki Lusi Ogińskiej pt: „Hubalowi,” napisany około 2005r. Wiersz ten został przeczytany z wielkim dynamizmem tak, że wersety w swym ładunku potrząsały ciszą wśród żałobników. Można się doczytać, że słowa wiersza choć dotyczyły Hubala, miały wstrząsnąć czasem obecnej sytuacji w Polsce. Podczas dramatycznej recytacji aktor nagle podniósł swój głos i z mocą do góry uniósł swą rękę zwiniętą w pięść, po czym raptownie ją opuścił przecinając powietrze, jakby symbol miecza przeciął ciszę i bierność Polaków, pragnąc wykrzyczeć słowo – dosyć!... Aktor zakończył deklamację i opuścił miejsce przemów. Na niektórych twarzach malowało się zdumienie... Wtedy nastąpił bardzo wzruszający moment umieszczenia urny we wgłębieniu kolumbarium. W absolutnej ciszy pracownik komunalny przejęty swym rzemiosłem wsuwał urnę do niszy. Wtem padła komenda: „Oddział salwą pal!” Wydzielony poczet kompanii honorowej oddał w równych odstępach serię trzech wystrzałów w powietrze.

Po salwie honorowej inny pracownik w ciszy dokonywał ostatecznych czynności przytwierdzenia marmurowej płyty z inskrypcją na miedzianej tabliczce. Ta chwila napięcia trwała dłuższą chwilę i zamknęła księgę życia hubalczyka na ziemi, który jako ostatni dołączył do swego oddziału mjr Hubala, by czuwać nad Polską i pełnić wieczną wartę.

- Requiem aeternam dona eis Domine – Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie...

Potem przy rytmie uderzenia werbli składano wieńce i kwiaty w kwaterze pod ścianą kolumbarium. Bardzo poruszona Helen trzymała w objęciach portret swego ojca. Na koniec orkiestra wojskowa zagrała wiernemu ułanowi Marsza Żałobnego Fryderyka Chopina. Wartownicy pełniący straż – z honorem odmaszerowali.

Pożegnano Ostatniego Hubalczyka, który przechował w sobie rzecz bezcenną - depozyt wiedzy o Hubalu - swym dowódcy. W konsekwencji tego, pokolenia Polaków mogły wysłuchać żywej i autentycznej historii bohaterów oraz historii Polski. Dzięki patriotom takim jak Romuald Roman Rodziewicz, żyjącym w Polsce i na Emigracji – możemy pokusić się o stwierdzenie, że: Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy mamy takich patriotów i kiedy pamiętamy... „Polska jest w nas, a bohaterowie i patrioci przypominają nam o tym...”

Uroczystość pożegnalną zapisał kamerą reż. Pan Krzysztof Wojciechowski, telewizja POLSAT, TVP Info Warszawa, a na potrzeby delegacji z Anglii rejestrował na taśmie filmowej Marek Zdziarski.

Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w Warszawie zajął się zorganizowaniem całej ceremonii pochówku.

 

„MIEJMY W SERCU ŻYWĄ PAMIĘĆ I PAMIĘTAJMY CHWILE POLSKIEJ VICTORII

 

CHWAŁA LUDZIOM WIELKIM – CHWAŁA NA ZAWSZE!

BOHATEROM WALKI – CHWAŁA NA ZAWSZE!”

 

Osoby pominięte i nie wymienione serdecznie przepraszam.

 

Ku chwale Ojczyzny spisała Xenia Jacoby

Zdjęcia Xenia i Lusia Ogińska


 

Jacoby Xenia - Polka z pokolenia JP II.
Wnuczka Zygmunta AK-owca i Kazimiery z Dmowskich.
Potomkini ocalałych spod Lwowa.
Studia filoz-teolog. wskazały kierunki.
Emigracja w RFN, USA, WB - utrwaliła nostalgię.
Myśli o Ojczyźnie - sprowokowały do pisania.

Zobacz równiez:
Galeria do artykułu :
Zobacz więcej zdjęć ...





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.