Reduta
data:24 czerwca 2015     Redaktor: Shork

Z cyklu "Klasycy uwspółcześnieni" - Reduta


"Nam prawda niepotrzebna". Ścisnąłem pilota
i spojrzałem na ekran jak się ciżba miota.
Wylewa się na widza z każdego kanału
postępowa amnezja bliska ideału
najeżona jęzorami mitów. Jak sępy
ciągną otumanione lemingów zastępy.
 
Patrz tam lis swoją kitą nieboskłon zagina,
zebrał siły i swoje natarcie zaczyna
kłamstwem jak kulą w odbiorców się wbija
pali jadem, rżnie śmiechem, szyderstwem zabija
 
Chwila przerwy, ta cisza, aż chmury zastygły
nagle aktorów rzesza mierzy w ciebie widły
kredytami, pastami już rzucać gotowa
wprawdzie przerwa była, ale reklamowa.
 
Nie da chwili oddechu, bo w drugą połowę
wcina się międląc plotki złe szkło kontaktowe
niby ironizuje, niby w obie strony
a liże buty władzy pragnąc na salony
 
Chciałbyś wyciągnąć wtyczkę ale to nic nie da
rozszczeka się z głośnika morda wszystkowieda
Tok FM cię uraczy mądrościami z grzędy
Nawet nie łam anteny, nie uciekniesz tędy.
 
Na ulicy, gdzie bruk skryty, asfaltem zalany
dopadnie cię kolporter w czerwone ubrany
wciśnie ci w rękę pismo, byś wiedział co myśleć
masz, czytaj nagłówki i trzymaj się ściśle.
 
Patrzę w ekran, jak depczą, tłamszą, nienawidzą
przepraszają za innych za innych się wstydzą
w cudze piersi się biją, załamują ręce
nad narodem niewdzięcznym. Patrzeć nie chcę więcej.
 
I widziałem ich wodza jak wypuścił bąka
i składając znak tajny zaklęcie wyjąkał.
 
Wylewa się na widza szambo kolorowe
drenując do pustoty otępiałą głowę.
Tu tańczą, tu stepują celebrytów tłumy
tam autorytety piorą im rozumy.
 
naprzeciw stoi jak głaz pośrodku mrowiska
samotna wyspa prawdy i rozumem ciska
tam historia przodków, tam tradycja, wiara
raz po raz rozbłysk widać, unosi się para.
 
Niewielkie ich szeregi lecz niezwykle zwarte
kiedy słowa miotają, każde setek warte.
Sztandary wypłowiałe, haftowane w znoju
widać sztandar w niejednym hartował się boju.
 
Jakiej trzeba odwagi, by trwać przeciw trwogi
gotowej samym krzykiem wybić co do nogi?
By nie ulec pokusie zasłonić się strachem
przed zombie co obrzydza już samym zapachem
wzrokiem martwym tocząc z opróżnionej głowy
do wyrwania ci mózgu zawsze jest gotowy.
 
Dość już, patrzeć nie mogę, rzucam w kąt pilota
poddaję się uczuciu, co mą duszą miota
nie chcę mi się umierać pod zaborcy knutem
idę na ochotnika, walczyć na redutę.





Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.