Marek Baterowicz: WIEDEŃSKI JUBILEUSZ
data:24 czerwca 2015     Redaktor: GKut

 
 
Z daleka lepiej widać

 
 

          

 

W tym roku mija 120-ta rocznica powołania w Wiedniu polskiego rządu, co wydarzyło się w r.1895, w schyłkowej, jakże liberalnej, fazie imperium Austro-Węgier. Cesarz Franciszek Józef cenił Polaków, a sympatie były chyba wzajemne, jeśli podczas wizyt w Galicji mógł on – bez korzystania z ochrony – nierzadko wmieszać się w witający go tłum. Zapomniano już o głębokich urazach, a nawet ranach po powstaniu z r.1846,  które było dla Austrii pretekstem do wcielenia wolnego miasta Krakowa do imperium. Stało się to jednak za rządów cesarza Ferdynanda, Franciszek Józef wstąpił na tron w r.1848. Zbliżenie między Austriakami, Polakami, nawet Ukraińcami na terenie Galicji dokonywało się pogodnie.We Lwowie na ratuszu wydano bal ku czci cesarza, potem bal ziemiański w salach kasyna. Kiedy zaś po manewrach w r.1880 cesarz wsiadał do pociągu w Czerniowcach żegnał Polaków tymi słowy:  - Moje serce z wami zostaje…Na co Grocholski, prezes Koła Polskiego, odparł: - Ale nasze serca zabierasz ze sobą, Najjaśniejszy Panie!

 

W drugiej połowie XIX-tego wieku Wiedeń był stolicą zabaw, balów, a tradycyjnie już muzyki. Następca tronu, arcyksiążę Rudolf, lubił bawić się hucznie – z węgierska! – a ponadto skłonny był do miłostek.  W roku 1879 obchodzono w Wiedniu 25-lecie pożycia małżeńskiego pary cesarskiej, która doczekała się trzech córek oraz wspomnianego tu Rudolfa. Bale, festyny były na miarę imperialną. Rudolf w tym czasie miał już 21 lat, a w rozbawionym Wiedniu nie brakowało urodziwych Polek.  Wśród nich wyróżniała się piękna Klementyna Potocka, córka namiestnika Galicji Alfreda Potockiego.Klima – jak nazywano ją powszechnie – słynęła nie tylko z urody, ale i z dużej swobody obyczajów. Rudolf zadurzył się w Klimie, a cesarz – by uprzedzić jakieś poważniejsze zamiary arcyksięcia – postarał się, by pannę Klimę wydać za mąż. Szczęśliwcem tym został hr.Jan Tyszkiewicz. Jednocześnie szukano żony dla Rudolfa, a musiała – rzecz jasna - pochodzić z dynastycznych rodów. Wybrano ostatecznie 16-letnią Stefanię, córkę króla Belgii Leopolda II, z dynastii Coburg-Gotha, to jest odgałęzienia saskich Wettynów. Koburgowie panowali w Belgii, Portugalii, a w dodatku mieli wpływy w Anglii po małżeństwie Alberta von Coburg-Gotha z angielską królową Wiktorią.

 

Planowany związek Rudolfa ze Stefanią zagrożony został – na krótko przed  ślubem – przez inną urodziwą Polkę. Oto w salonie Potockich Rudolf poznał atrakcyjną panią Oraczewską, żonę ziemianina z Wołynia, stracił dla niej głowę i nawiązał z nią romans. Romans ten ponadto stał się tajemnicą Poliszynela, mówiono o nim nie tylko w Wiedniu. Kiedy po zaręczynach ze Stefanią Rudolf pojechał do Pragi, by spotkać się z narzuconą mu narzeczoną, pani Oraczewska podążyła za nim. By uniknąć skandalu cesarski wysłannik prosił panią Oraczewską, aby usunęła się z życia arcyksięcia. Piękna, a rezolutna dama zażądała za to miliona guldenów! Cesarz nie zawahał się, wydając krótką decyzję : „Zahlen und expedieren” ( zapłacić i oddalić). Po wypłacie pani Oraczewska wyjechała do Paryża…A Rudolf poślubił Stefanię 10 maja 1881 roku. Stefanii zagrozi później Maria Vetsera, ale to inna historia…

 

  W Wiedniu jednak nie tylko polskie kobiety robiły furorę, do wielkiego znaczenia doszli konserwatyści polscy. W imperium austro-węgierskim widzieli oni jakby inne wcielenie dawnej idei federacji, znanej z epoki przedrozbiorowej. Rzeczpospolita była przecież tworem kilku narodów.Kiedy minęła era rządów Taaffego, a po dwóch gabinetach przejściowych, cesarz odwołał się do Polaków w r.1895, powierzając Kazimierzowi Badeniemu sformowanie rządu. Badeni – były namiestnik Galicji – cieszył się prestiżem, a w Austrii polskie lobby musiało mieć nieliche wpływy, skoro w powołanym gabinecie znaleźli się Agenor Gołuchowski jr jako minister spraw zagranicznych , Leon Biliński jako minister skarbu,a Edward Rittner był ministrem dla spraw Galicji. Obradom Izby Poselskiej Rady Państwa przewodniczył też Dawid Abrahamowicz, ziemianin ormiańskiego pochodzenia z Podola. A wielu Polaków zajmowało wysokie stanowiska w centralnym aparacie wymiaru sprawiedliwości.

 

   Ten polski gabinet przetrwał zaledwie dwa lata. Miał on też przeciwników, a ostatecznie potknął się na konfliktach etnicznych, choć kwestie socjalne niemałym były problemem.  Za koncesje językowe udzielone Czechom (!) rząd Badeniego obalili niemieccy nacjonaliści. Obstrukcją parlamentarną uniemożliwili działanie Rady Państwa, jeden z niemieckich radykałów obraził Polaków, na co zareagował Badeni.Doszło do pojedynku na pistolety. Zakończył się on tylko skaleczeniem premiera. Cesarz cieszył się, że Badeni odniósł jedynie niegroźną ranę, ale kiedy w listopadzie 1897 roku niemieccy nacjonaliści wywołali rozruchy w Wiedniu, nie był w stanie ocalić rządu. Badeni otrzymał dymisję. A przecież w mowie powitalnej tego rządu Franciszek Józef wyraził nadzieję, że pragnąłby z nim współpracować aż do śmierci! Napięcia konfliktów narodowych okazały się silniejsze…Na Węgrzech wzmagały się wręcz tendencje separatystyczne, także w Rumunii, w Istrii czy w południowym Tyrolu, na Bałkanach. Zbyt wielkie to były ciężary, by mógł je udźwignąć gabinet polski w Wiedniu…Ciężary te skruszyły nawet całe imperium!

 

   Na marginesie refleksja:  udało nam się stworzyć polski rząd w Wiedniu, a w III RP od 2007 roku nie możemy powołać rządu dbającego o polską rację stanu!

                                                                 Marek Baterowicz

 

Marek Baterowicz ( ur. w 1944 w Krakowie ), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku ( 1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” ( w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. W roku 1992 odwiedził Polskę, w tym samym roku listem w „Arce” zrywał ze środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” ( Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” ( Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” ( Sydney, 1996), „Cierń i cień „ ( Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” ( Sydney, 2008). W r.2010 we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014). Wydawca ( Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi”.Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu wojennego pt. „Ziarno wschodzi w ranie” ( Sydney,1992). Mieszka w Sydney.
  

 

 






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.