Łuck, 23 czerwca 1941 roku
data:22 czerwca 2015     Redaktor: ArekN

 
22 czerwca 1941 roku rozpoczęły się smiertelne zmagania dwóch państw totalitarnych. W cieniu tej wojny cicho, wręcz niezauważenie, rozgrywał się kolejny dramat.

 
Ofensywa niemiecka prze do przodu jak burza. Oddziały sowieckie idą w rozsypkę, poddają się lub uciekają w panice. W tym chaosie jest jednak instytucja pracująca nieprzerwanie, wykonująca rozkazy do ostaniej chwili. NKWD.
Plany zmieniane są szybko- Niemcy zbliżają się w zastraszającym tempie. A wrogowie ludu wypełniają więzienia, są ich tysiące. Sabotażyści, dywersanci, kontrrewolucjoniści, szpiedzy, członkowie band... Polacy, Ukraińcy, Litwini, Białorusini... Jest rozkaz ewakuacji, uzupełniony o obowiązek likwidacji tych najgroźniejszych- trzeba go wykonać.
 
Ale nie ma czasu na dokładność. Zabija się jak leci- niebezpiecznych, chorych, starych, słabych. Z marszów śmierci wciąż wyławiane są nowe osoby i zabijane na miejscu. Rozgrzane do czerwoności lufy karabinów maszynowych masakrują kulami więźniów we Lwowie, Dubnie, Złoczowie, Prawieniszkach... Resztę robią granaty i enkawudziści z bagnetami. Tam, gdzie brakuje kul używa się wielkich młotów- najważniejsza jest szybkość i skuteczność.
Czy się bronią? Tam, gdzie jest wystarczająca ilość czasu, nie mają żadnych szans. Metodycznie, po kolei: związać, strzał, zakopać. Czasami jednak sytuacja wymyka się spod kontroli: więźniowie próbują uciekać, barykadują się w celach. Wówczas trzeba rzucać granaty, wpychać siłą do dołów, rozjeżdżać ciężkimi pojazdami...
 
Stop.
Miejsce jedno z wielu na tym obszarze- Łuck i więzienie utworzone przez NKWD. Dzień 23 czerwca 1941 roku. Dlaczego właśnie Łuck a nie na przykład Lwów czy inne miejsce? Może dlatego, że rocznica? A może właśnie dlatego, że mniej się o nim mówi?
Posłuchajmy relacji jednego z nielicznych ocalałych:
 

Rozmowa z ocalałym więźniem WŁADYSŁAWEM SIEMASZKĄ
autor: Rafał Guz


Jak długo przebywał pan w więzieniu w Łucku?

Władysław Siemaszko: Zostałem aresztowany w maju 1940 r. i siedziałem do 26 czerwca 1941 roku (13 miesięcy).


W tym czasie dwukrotnie uniknął pan śmierci.

6 listopada 1940 r. Sąd Obwodowy w Łucku skazał mnie na karę śmierci. Na wykonanie wyroku czekałem pięć miesięcy. Karę tę zamieniono mi na dziesięcioletni pobyt w łagrach. To było pierwsze wymknięcie się do życia, choć rysującego się strasznie. Czekając na wywózkę, dotrwałem do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu 1941 r. Wówczas tylko przypadek sprawił, że enkawudowska kula mnie ominęła.


Jakie były powody aresztowania i podstawy skazania?

Jako członek Związku Walki Zbrojnej zostałem aresztowany pod zarzutem działalności kontrrewolucyjnej. Z Włodzimierza Wołyńskiego i okolic wraz ze mną w jednym procesie sądzono 34 osoby – wszystkie z ZWZ. Byliśmy skazywani z art. 54 kodeksu karnego Ukraińskiej SRS, tzw. kontrrewolucyjnego, punkty 2 i 11. To były najcięższe przestępstwa.


A za co siedzieli i kim byli inni więźniowie?

Większość to byli polityczni. Do początku 1941 r. przeważali Polacy. Więzienie rozładowywane wywózkami do łagrów zapełniano Ukraińcami. Było ich najwięcej przed wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej. Inne narodowości to niewielkie grupki.


Czy więźniowie orientowali się, że Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki?

22 czerwca 1940 r. posłyszeliśmy huk spadających bomb i wystrzały artylerii przeciwlotniczej. Domyśliliśmy się, że to niemiecki atak, ponieważ nieco wcześniej nacjonaliści ukraińscy, aresztowani na krótko przed 22 czerwca, przebąkiwali, że niedługo Niemcy uderzą na Sowietów. Wiedzieli o przygotowaniach do wojny, bo kontaktowali się z ziomkami współpracującymi z Niemcami w Generalnym Gubernatorstwie.

Tego dnia z cel śmierci enkawudziści wyciągali skazańców i gdzieś na terenie więzienia likwidowali. W pewnym momencie bomba spadła na budynek administracyjny, rujnując go. Zginęli jacyś enkawudziści. Po tym bombardowaniu straż zniknęła.


Nie próbowano ucieczki?

Siedziałem na piętrze w tzw. celi transportowej (oczekując na wywózkę), byliśmy zamknięci do następnego dnia. Natomiast na parterze, gdzie detonacja bomby zruszyła zamki w części drzwi, więźniowie, widząc, że nie ma enkawudzistów, sami się uwalniali i otwierali następne cele, wychodzili na dziedzińce. Kilku śmiałków poważyło się wspiąć na mury i przeskakiwać, ale zostali ostrzelani przez zewnętrzny kordon wokół więzienia. Były ofiary śmiertelne.


W niektórych więzieniach po atakach niemieckich straż uciekła, ale wkrótce powróciła i przystępowała do likwidacji więzienia. Jak było w Łucku?

Straż powróciła rano 23 czerwca i strzelając, zapędziła do cel więźniów, którzy byli na korytarzach i dziedzińcach. Za jakiś czas wyprowadzano z cel więźniów z rzeczami.

Nam z piętra kazano schodzić na parter. Schodząc, słyszeliśmy, że stojący na dole enkawudzista wypytuje każdego o paragraf, z którego jest sądzony czy skazany, i narodowość. Ktoś szeptał, że Ukraińców wywiozą, a Polaków rozstrzelają. Idący przede mną ks. Bronisław Galicki z Włodzimierza Wołyńskiego pod wpływem tej pogłoski zdecydował, że poda się za Ukraińca. Odwrotne deklaracje też były – Ukraińcy określali się jako Polacy. Główny korpus więzienia rozdzielał otoczenie budynku na dwa dziedzińce i enkawudzista przepytujący więźniów kierował Ukraińców na większy dziedziniec, a Polaków na mniejszy.

Po zapełnieniu więźniami dziedzińców enkawudziści zamknęli wejścia do więzienia i zniknęli. Wkrótce z murów, wieżyczek strażniczych i okien na piętrze strzelano z karabinów maszynowych i rzucano granaty. Odgłosy strzelaniny i wybuchów łączyły się z krzykami i jękami nie do opisania. Prowadzono ogień na ślepo, część ludzi była postrzelona wielokrotnie. Usiłujący uciec przez mur byli strącani. Na dziedzińcu, do którego trafiłem, nazwanym przez ocalałych Polaków polskim, znajdowało się kilkuset mężczyzn.


Jakim sposobem pan ocalał?

Stał tam duży metalowy kocioł do roznoszenia zupy. Wraz z ks. Stanisławem Kobyłeckim z Włodzimierza Wołyńskiego skryliśmy się za nim, a kule odbijały się od ścianek. Nie trafiły nas też odłamki granatów. A wokół nas, na całym dziedzińcu, krwawiące ciała, niektóre rozszarpane, pokawałkowane. Jęki konających. Pod wieczór wprowadzono nas, kilkunastu żyjących, do pomieszczenia, które przed wojną było kaplicą więzienną.


Noc była spokojna?

U nas nic się nie działo, siedzieliśmy, czekając na niewiadome. Ks. Kobyłecki udzielał sakramentu pokuty. Ale z innych cel w ciągu nocy enkawudziści zabierali ocalałych więźniów i małymi grupkami rozstrzeliwali na drugim dziedzińcu, „ukraińskim”, gdzie przedtem dokonano egzekucji Ukraińców. Tam po masakrze pozostało około 150 osób.


Jak przebiegł kolejny dzień?

Rano 24 czerwca enkawudziści zapędzili nas do grzebania. Na dziedzińcu „ukraińskim” były już głębokie doły, do których ściągaliśmy zwłoki. Od 22 czerwca byliśmy bez jedzenia i picia, więc nie mieliśmy siły. We czterech przeciągaliśmy na kocu po jednej ofierze do dołów – z dziedzińców, a także z cel i korytarzy, gdzie nie wiem kiedy mordowano. Zginęło ok. 2000 osób. Znosiliśmy też w jedno miejsce nędzne pozostałości mienia więźniów. Warstwy zwłok enkawudziści posypywali wapnem, a wypełnione doły zaczęto zasypywać. Noc znowuż spędziliśmy w celach.


Czy rozważaliście, co jeszcze może spotkać ocalałych?

Spodziewaliśmy się, że po uporządkowaniu terenu więzienia będziemy ostatnimi ofiarami. Jednak Niemcy „zdążyli nas wyzwolić”. 25 czerwca weszli na teren więzienia, ale nie wypuścili nas, kazali pozostać do następnego dnia. Wtedy poczuliśmy się swobodniej i penetrowaliśmy więzienie. Okazało się, że ocalały wszystkie więźniarki poza kilkoma zabranymi na początku egzekucji.


Jak Niemcy zachowali się wobec ocalałych więźniów?

Dali nam kawę i po bułce. To był pierwszy posiłek od 22 czerwca. 26 czerwca wypuszczono nas, wpisując na listę. Byłem 90., a za mną niewiele osób. Zatrzymani zostali natomiast Żydzi – później zamordowani.




Po jednej bestii przyszła kolejna. Zajęła się Polakami, Żydami, Cyganami, nie zapominając też o innych narodowościach. A jeszcze potem wróciła pierwsza bestia i zakopała prawdę na kilkadziesiąt lat.

Ale dzisiaj, 23 czerwca, pamiętajmy szczególnie o wieźniach z Łucka, obywatelach II Rzeczypospolitej

 

 

Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie,
a światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju.
Amen.


https://radiopomostphoenix.wordpress.com/2011/06/28/lato-1941-polski-dramat/

http://www.radiownet.pl/publikacje/zbrodnie-zydowskiego-nkwd-na-kresach-poludniowo-wschodnich-ii-rp

https://pl.wikipedia.org/wiki/Masakry_wi%C4%99zienne_NKWD_1941






Informujemy, iż w celu optymalizacji treści na stronie, dostosowania ich do potrzeb użytkownika, jak również dla celów reklamowych i statystycznych korzystamy z informacji zapisanych w plikach cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies można kontrolować w ustawieniach przeglądarki internetowej. Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień w przeglądarce internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje politykę stosowania plików cookies, opisaną w Polityce prywatności.